To oni wychowali Lewandowskiego. Jak funkcjonuje UKS Varsovia Warszawa?

– Chcemy oddawać zawodników do Legii. Pierwsze efekty już są, liczymy na kolejnych wychowanków przy Łazienkowskiej.
– Nietypowo. Co będziecie z tego mieli?
– Nic, ale to nie jest ważne. Musimy zmienić polską mentalność, inaczej nasza piłka nigdy nie pójdzie w dobrym kierunku!

To oni wychowali Lewandowskiego. Jak funkcjonuje UKS Varsovia Warszawa?

***

Kiedy wysiadam z metra na Dworcu Gdańskim, w oczy rzuca mi się stadion Polonii Warszawa. Pamiętam, jak 15 lat temu, sprzed bramy na Konwiktorskiej, podziwiałem moich idoli z krakowskiej Wisły – Żurawski, Głowacki, Szymkowiak i spółka rozgromili wtedy „Czarne Koszule” 5:2.

***

– Pogrzeb w następny wtorek – trener Marek Krzywicki do gabinetu wszedł bez pukania. W klubie panowały minorowe nastroje.

Dzień przed moją wizytą w UKS-ie Varsovia Warszawa do całej społeczności związanej z klubem dotarła tragiczna wiadomość. Zmarł Krzysztof Sikorski, trener i wychowawca kilku pokoleń zawodników i szkoleniowców. Wieloletni dyrektor i prezes Varsovii.

Zmarł nagle. Tętniak.

To on wychował Roberta Lewandowskiego, którego trenował przez 6 lat.

Ś.P. Sikorski uporczywie walczył z ingerencją w pracę trenerów ze strony rodziców. Jego ulubionym powiedzeniem było natomiast to, że zawodników najpierw należy nauczyć biegać, a dopiero potem grać w piłkę.

Teraz uczyć biegać graczy Varsovii będą musieli jego następcy…

***

Lata świetności Polonii minęły. Dziś więcej niż przy Konwiktorskiej dzieje się tuż obok – przy Międzyparkowej 4. Około 60 grup treningowych, w których UKS Varsovia Warszawa szkoli w całej stolicy ponad 850 dzieci. I robi to z pasją oraz ciekawym pomysłem. Od najmłodszych, przedszkolaków, aż po zespół U-19.

Kluczem do świetnej organizacji pracy Varsovii jest ścisła selekcja zawodników. Najlepsi trenują z najlepszymi, tworzą reprezentacje szkółki, a pozostali ćwiczą z kolegami będącymi na podobnym poziomie.

Grupy wiodące, czyli reprezentacje, występują w najwyższych ligach organizowanych przez Mazowiecki Związek Piłki Nożnej. Zespół U-15 gra nawet w Centralnej Lidze Trampkarzy obok takich marek jak Legia, Polonia, Escola czy GKS Bełchatów i SMS Łódź.

Zapleczem dla reprezentacji mają być centra treningowe, rozrzucone po całej Warszawie. Obecnie jest ich dziewięć: Bielany, Bródno, Fabryczna, Muranów, Ochota, Praga, Sempołowska, Sielce oraz Wola.

Do siódmego roku życia selekcja odbywa się dzięki Akademii Varsika, czyli szkoleniu na poziomie przedszkolnym. Później najlepsi przychodzą z centrów, których rozmieszczenie pozwala rodzicowi zapisać dziecko do Varsovii nie zważając na plusy i minusy związane z lokalizacją. A te w dużych miastach często decydują o ostatecznym wyborze miejsca do trenowania.

Varsovia jest więc „na wyciągnięcie ręki” każdego.

***

Reprezentacje roczników są dosyć „przerzedzone”. Grupy liczą nawet po 9 osób. W Varsovii skupiają się tylko na najlepszych. Najlepszych! Jakość, a nie ilość.

Wciąż jednak powiększana jest piramida selekcyjna, powstały zespoły Varsovia Centrum, czyli coś w rodzaju kadr B. Zawodnicy o poziomie niższym niż reprezentacje A, ale zbyt dobrzy na centra. Łączą się po połowie dwoma rocznikami.

Dla wybranych przez trenera 8-10 zawodników prowadzone są dodatkowe zajęcia pod nazwą Varsovia Pro. W mniejszej grupie, pod okiem trenerów, rozwijają lub kompensują swoje umiejętności piłkarskie ci, którzy najbardziej rokują na przyszłość.

***

Adam Kucharczyk w Varsovii jest koordynatorem do etapu U-14. Licencja UEFA Elite Youth (o którą z założenia w pierwszej kolejności mają starać się koordynatorzy i dyrektorzy akademii piłkarskich), której jest posiadaczem, potwierdza jego ambitne plany. Widać, że na cały projekt patrzy szerzej.

Czym Varsovia wyróżnia się na warszawskim rynku?

– Przede wszystkim w każdym centrum treningowym trenujemy za pomocą takiej samej metodologii. To nasz system szkolenia – Varsovia Football System. Trenerzy obserwują najlepszych, wyróżniających się zawodników, i przesuwają ich wyżej. Te centra grają też regularnie z innymi drużynami, czego nie ma w innych klubach.

Dużym plusem jest też hala pneumatyczna, którą mamy od listopada do kwietnia. W zimie dzieciaki trenują na halach, salach, parkiecie, przez co polska piłka kuleje. Jeśli przeliczymy te kilkanaście lat szkolenia dziecka i wyjmiemy miesiące zimowe, wyjdzie nam, że przez kilka lat uprawiamy… inny sport.

„Varsovia Całej Warszawy” to turnieje, w których poszczególne centra regularnie mogą się zmierzyć ze sobą. I nie tylko, bo w VCW uczestniczą również kluby partnerskie UKS-u.

***

Ale rozmontujmy na czynniki pierwsze wypowiedź Kucharczyka. Po kolei: mało która szkółka faktycznie dysponuje jakimś programem. Nawet niektóre uznane marki pracują według ogólnych założeń i opierają się na inwencji twórczej swoich trenerów.

W Varsovii jest inaczej, bo powstał cały Varsovia Football System. 72 filmy na Youtube to całkiem poważna biblioteczka…

Gry zadaniowe, ożywiające, szkolne, ćwiczenia techniczno-taktyczne. Nagrania z boiska, z drona, w zwolnionym i przyspieszonym tempie. A wszystko po to, by sztab szkoleniowy Varsovii potrafił zinterpretować założenia VFS, systemu, według którego pracować powinien każdy zespół w szkółce.

Nawet jeśli jakiś fragment kalendarza dla danej kategorii wiekowej, opatrzony czasową i rzeczową strukturą treningu, nie do końca jest jasny, dzięki QR kodom i propozycjom poszczególnych środków treningowych, trenerzy mają dużą pomoc z klubu.

Varsovia idzie w kierunku periodyzacji taktycznej. Mentorem Kucharczyka jest zresztą sam Marek Śledź, a koordynator UKS-u jest pod wrażeniem tego, co dzieje się obecnie w Rakowie Częstochowa (mieliśmy okazję na ten temat pisać tutaj).

Każdy trener na starcie otrzymuje więc zestaw materiałów – wideo, grafiki. Przykładowe środki treningowe i konspekty są rozpisane i rozrysowane, podzielone według treści. Jego styl pracy, dyscyplina na zajęciach, komunikacja z grupą – pozostaje w gestii samego szkoleniowca. Niemniej szkoleniowa część pozostaje niejako narzucona.

Poprzez dyskusję i wnioski płynące z praktyki system jest z sezonu na sezonu ulepszany i poprawiany. Kadra pracująca za jego pomocą wierzy jednak w jego skuteczność i powodzenie.

***

Model gry w Varsovii także jest określony z góry. Uwzględnia on progresje ustawienia od piłki 6-osobowej, do 11-osobowej. Podstawą modelu jest dominacja w grze.

Mała dygresja: dlaczego Varsovia zaczyna od sześcio-, a nie pięcioosobowej piłki? Wszak taką propaguje PZPN – w swojej unifikacji i Narodowym Modelu Gry.

– Większość turniejów i tak organizowanych jest w formule 5+1, a sezon halowy to pół roku rywalizacji. Wolimy przygotować naszych zawodników na wariant, z którego skorzystają potem w grze – mówi Kucharczyk.

Ciekawe…

Na 99 stronach modelu zawierają się więc: pierwszy wybór zawodnika, modelowe rozegranie akcji i podstawowe zachowania podczas czerech faz gry – atakowania, przejścia A-O (z atakowania do bronienia), przejścia O-A (z bronienia do atakowania) oraz bronienia. A także główne ustawienia wyjściowe dla każdej liczebności drużyn.

Dużą uwagę w Varsovii zwraca się na rotację na pozycjach. Najmłodsi mają się uczyć gry w różnych miejscach boiska. To tylko może ich rozwinąć.

Aspekty szkoleniowe, które w Varsovii są kluczem, tworzą zasadę „3xI”: Indywidualizacja, Intensyfikacja, Intelektualizacja.

Trenerzy UKS-u stopniują więc trudność ćwiczeń do poziomu sprawności oraz umiejętności ćwiczących, zwiększają intensywność pracy przez większą koncentrację – obwodowa forma zajęć oraz nie szczędzą czasu i pomysłów na edukację młodzieży.

***

Edukacja wychowanków z Międzyparkowej podzielona jest na: sportową, zdrowotną (odżywianie, higiena, sen, ćwiczenia rozciągające) i piłkarską (muszą np. wiedzieć kto był najsłynniejszym wychowankiem Varsovii czy potrafić wymienić zawodników reprezentacji Polski i Legii Warszawa). Misją klubu jest bowiem wychowanie przez sport i wyszkolenie profesjonalnego zawodnika. Po kilku latach w szkółce, świadomość jej zawodników osiąga naprawdę profesjonalny poziom…

***

Pobocznych wątków z przedrostkiem „Varsovia” jest co nie miara. Rzućmy okiem na „Varsovia Respect”.

Od najmłodszych lat dzieci, wraz z nimi edukowani są ich rodzice. Takie wychowywanie rodziców skutkuje tym, że nie ma z nimi większych problemów. Ci, którzy później dołączają, czasem sprawiają kłopoty, ale też są edukowani i muszą zaakceptować narzucone normy.

Varsovia jest przeciwna wynikomanii. Skoro rotuje najmłodszymi na pozycjach, nie mogłoby być inaczej. Do 13. roku życia wyniki nie są jednak zapisywane na stronie internetowej.

***

Kolejnym projektom towarzyszą dobry PR i marketing. Przede wszystkim jednak wielkie chęci rozwoju całości, szersza perspektywa oraz ciężka praca sprawiają, że projekty te mogą zobaczyć światło dzienne.

Varsovia PLUS to inicjatywa, z której korzystają piłkarze nie tylko UKS-u. Wielu trenerów w całej Polsce może za darmo użyć pomysłów Kucharczyka i spółki.

Bramkarz, Piłkarz, Sprawność i Wiedza. Cztery działy podzielone na etapy szkoleniowe. Tym razem filmów jest aż 236!

Kto chce, może pracować dodatkowo. Trenerzy mają też proste narzędzia do… zadawania zadań domowych. Przy dwóch-trzech treningach w tygodniu jest to ważne zagadnienie i świetna możliwość, by poznać zawodnika również od strony mentalnej.

Najbardziej sumienni są nagradzani. Przed rokiem na przykład Mikołaj Zając pojechał do Sankt Petersburga w ramach projektu „Football For Friendship” i zobaczył na żywo finał Pucharu Konfederacji, w którym to Niemcy ograli Chile.

***

Jak na warszawskie realia w Varsovii jest… tanio. Przy średniej na poziomie 150-200 zł za miesięczną składkę w stolicy, 100 zł (w reprezentacjach 130 zł) wygląda bardzo kusząco.

***

Drugi aspekt, który w swojej wypowiedzi wspomniał Kucharczyk, to infrastruktura. Dość powiedzieć, że za wynajem boiska na Żoliborzu szkółki płacą 900 zł za godzinę. I jak to wszystko potem zbilansować?

Varsovia przy Międzyparkowej dysponuje własnym boiskiem. Niestety nie jest ono pełnowymiarowe. Do drużyn Młodzika śmiało jednak można tam trenować w bardzo komfortowych warunkach.

By otrzymać licencję zabrakło po 10 metrów – na długość i szerokość. Klubowi włodarze chcieliby delikatnie „rozbudować” swoją płytę, jednak na przeszkodzie stoi… cytadela w Parku Traugutta.

Tego zabytku nie sposób się pozbyć. Nie można też go przenieść. Na domiar złego, historyczne piwnice zachodzą pod boisko i to trzeba częściej niż zwykle remontować.

Kucharczyk: – Chcielibyśmy mieć pełnowymiarowe boisko i balon. Chcielibyśmy też grać częściej na naturalnej trawie. Piłka inaczej zachowuje się na takiej murawie. Na Żoliborzu aktualnie korzystają z takiego boiska Trampkarze, ale chcielibyśmy już też wchodzić tam Młodzikami i Orlikami. Chcielibyśmy zapewnić zmienne warunki wszystkim naszym podopiecznym. Są same plusy, bo w piłce seniorskiej więcej meczów rozgrywa się na trawie, poza tym już w wieku Młodzika trzeba uważać na stawy.

No właśnie, balon!

O kolejnym marzy się działaczom klubu, ale jeden już jest w ich posiadaniu. Nad boiskiem przy Międzyparkowej od listopada do kwietnia rozkładana jest pneumatyczna hala.

– W poprzednim sezonie po raz pierwszy dysponowaliśmy balonem. Po kilku tygodniach regularnej gry, było widać efekty. W meczach ligowych wyglądaliśmy dużo lepiej, wskoczyliśmy pół poziomu wyżej w tak krótkim czasie!

Własny balon daje zimą dużo swobody. Można organizować pod nim duże turnieje dla najmłodszych, rozgrywać także sparing za sparingiem w wydaniu tych nieco starszych.

 

***

Kucharczyk bezosobowo został tez wspomniany na wstępie reportażu. To on chce zmieniać mentalność polskich trenerów. To on chce swoich podopiecznych oddawać do Legii. I to on nie oczekuje niczego w zamian. No, może poza satysfakcją, która jest w przypadku powodzenia gwarantowana.

– Uważam, że to dobre dla dzieciaków. Legia od kilku lat idzie w dobrą stronę. My też nie jesteśmy w stanie zapewnić tego co Legia – lekarza na każdym treningu, gry z najlepszymi drużynami w Europie. Na ich treningach jest po 2-3 trenerów asystentów. Druga sprawa – tak jest na Zachodzie. Byłem na kilkunastu stażach zagranicznych. W Sportingu Gijon nie mogłem wytłumaczyć koordynatorowi akademii, dlaczego trenerzy nie chcą oddawać swoich zawodników z małych szkółek do dużych akademii! W Hiszpanii, Holandii, Niemczech – jest to normalne. Poprzez certyfikację akademii jest to rozwiązane systemowo. Ale mentalność trenerów jest taka, że oni cieszą się, że mogą oddać zawodnika do lepszego klubu. Varsovia jest w małym procencie klubów, które mają taką mentalność. W ostatnich trzech latach do Legii oddaliśmy dziewięciu dzieciaków. Kiedy w dalszym etapie selekcji oni nie łapią się do gry, wracają do nas. Żeby ktoś zagrał w ekstraklasie, w pierwszej drużynie Legii, musimy oddać jeszcze pewnie drugie tyle.

Ale w Polsce nie istnieje certyfikacja. Dlaczego zatem ta mentalność ma się zmienić?

– Nie czekajmy na rozwiązania systemowe. Ale przygotujmy się do tego, że one kiedyś wejdą. Od stycznia wchodzi przepis, że nie trzeba płacić ekwiwalentu za zawodnika, a my jesteśmy do tego przygotowani, bo nie wymagamy ekwiwalentów od innych klubów. Choć nie mamy też dużych odpływów z Varsovii… Od kilku lat współpracujemy z Legią, chcemy oddawać dzieciaki na zasadzie partnerskiej. Jeśli klub umie marketingowo wykorzystać nazwę Legii, tak jak my, to mam dane, które poświadczą, że marka ta przyciąga. Do nas dzieciaki przychodzą, bo mają z góry określoną ścieżkę kariery.

Varsovia ma także swoje kluby partnerskie: A2R Żoliborz, ATI, BKS Bemowo, Ferajna, Football Academy Warszawa, Junior Zacisze, KS Grom, Ostaniec Ursynów, Soccer Academy, Sparta Białołęka, Tygrysy Orkana, UKS Derby 356. Dla nich jest przystankiem, nie etapem końcowym. Dzięki Legii.

To już 12 klubów, które dzięki UKS-owi mogą regularnie, za darmo, występować w turniejach wraz z drużynami z centrów treningowych Varsovii – cykl turniejowy „Varsovia Całej Warszawy”.

– Nie powinniśmy z Legią nawet rywalizować. Aktualnie sportowo nie odstajemy, ale oni powinni być zdecydowanie wyżej! Legia wybiera najlepszych na ten moment zawodników, ale wierzę też, że dzięki naszej metodologii ci, którzy zostali w Varsovii, mogą kiedyś tę Legię przegonić.

***

Już tyle czasu jesteśmy na Varsovii, a jakoś mało tu… Lewandowskiego.

Marek Krzywicki Roberta trenował, kiedy ten miał 16 lat. Pracował z nim półtora sezonu.

Jak wspomina pan Roberta Lewandowskiego?

– Jako zdolnego, pracowitego chłopaka, który ciężko pracował, żeby osiągnąć sukces.

Czy w latach młodzieńczych było widać, że Robert może dojść do poziomu, na którym znajduje się dziś?

– Myślę, że tego nigdy nie widać. Ale na pewno miał predyspozycje, by to osiągnąć. Zdawał też sobie sprawę z tego, że czeka go dużo poświęceń i sporo ciężkiej pracy do wykonania.

Na wstępie z półki ściągnął pan album rocznika 1988. Czy któryś z tych sympatycznych Żaków,  poza „Bobkiem”, wypłynął na głębokie wody?

– Przeważnie, gdy jeden zawodnik wypłynie z takiej drużyny, to jest już dobrze. Z tych chłopców, w tym momencie, nikt już nie gra w piłkę.

Na ile Varsovia była istotna w procesie kształtowania Lewandowskiego?

– Trzeba pamiętać, że Robert przeszedł całe szkolenie w naszym klubie. Do Varsovii trafił dwa lata wcześniej, niż zakładaliśmy roczniki. Trenował ze starszymi. A odszedł od nas do piłki seniorskiej. Przeszedł więc cały system szkolenia. Myślę, że pierwsze szlify i ukształtowanie Lewandowskiego jako piłkarza, możemy zatem przypisać Varsovii.

Z Robertem nie czekaliśmy też do 18. roku życia, tylko decyzję o jego przejściu do drużyny seniorów przyspieszyliśmy. Często najtrudniejszym momentem w karierze zawodników bywa właśnie to przejście z drużyn młodzieżowych do piłki seniorskiej. W tym wypadku uznaliśmy, że Robert sobie poradzi. I to była trafiona decyzja.

Kiedy Lewandowski zaczynał treningi w Varsovii miał osiem lat. Ćwiczył jednak z dziesięciolatkami. Jak sobie z tym radził?

– W tamtych czasach szkolenie zaczynało się od 10. roku życia. Dziś szkółki piłkarskie rozpoczynają zajęcia już od 4. roku życia. Ale tamte realia były zupełnie inne. To też miało na pewno wpływ na przebieg kariery Roberta. Było widać dysproporcje, ale on pokazywał charakter, pokazywał, że chce, że różnica wieku nie sprawia mu trudności. Jednym z elementów szkolenia jest stawianie przeszkód, a u Roberta tych przeszkód nie brakowało. Miał cały czas wyzwania, które dzięki charakterowi potrafił przezwyciężać.

Aktualnie Varsovia szkoli ponad 850 dzieci. Jest wśród nich perełka pokroju „Lewego”?

– Na pewno na to liczymy. To nie jest tak, że jeden talent urodził się na całą Polskę i teraz już koniec. Czy ktoś zostanie piłkarzem tej klasy co Robert? Pamiętajmy, że on jest jednym z kilku piłkarzy świata takiej klasy. Liczymy na to, że wychowankowie Varsovii pójdą w jego ślady, ale każdy przypadek jest indywidualny.

***

Ważnym ogniwem całej struktury Varsovii są jej trenerzy. Do nich koordynator podchodzi w możliwie najbardziej profesjonalny sposób. Sztab zwiększa swoje kwalifikacje, uczestniczy w stażach, również zagranicznych. Ważnym jest także rozwój ich umiejętności pedagogicznych.

Kucharczyk: – Warto zapytać, co trener planuje zrobić ze sobą w najbliższych latach. Niektórzy chcą pracować z seniorami, niektórzy nie mają powołania do pracy z dziećmi 5- czy 9-letnimi. Bardzo ważnym jest, czy trenerzy się rozwijają. Dofinansowujemy ich udział w kursach UEFA.

Sposób pracy i komunikacja z grupą przy 34 szkoleniowcach różnią się. Często diametralnie. Zaangażowanie jest jednak wymagane od nich od pierwszego dnia w klubie.

Rotacja trenerów na stanowisku szkoleniowca danej grupy następuję co dwa lata. W Varsovii chcą uniknąć, że jeden gracz zbyt długo był pod opieką jednej osoby. Takie przeoczenia mogłyby skutkować zbytnim faworyzowaniem jednych, kosztem innych zawodników. Każdy coach przekaże też zawodnikom nieco inne uwagi, wyłapie jakieś detale.

W zamian za profesjonalne podejście i zaangażowanie w pracę, szkoleniowcy mogą liczyć na pensję złożoną z kilku składowych. Poza stałą kwotą koordynatorzy centrów otrzymują też pieniądze za to, jak centrum jest duże i jak rozrasta się w danym miejscu. Im więcej grup, tym większa „prowizja” koordynatora. Ale zarazem więcej pracy.

Spora część szkoleniowców pracuje także w szkole, bo Varsovia ma swoje klasy sportowe – w rocznikach 2004-2009.

Co ciekawe, w klasach są także dziewczynki, które trenują piłkę ręczną. To kwestie socjologiczne, izolacja od drugiej płci różnie wpływa na późniejsze ukształtowanie młodzieży.

 

***

Na liście trenerów jest jedno nazwisko z licencją UEFA PRO. Znany z boisk ekstraklasowych Robert Podoliński w Varsvoii został dyrektorem sportowym. Markowi Krzywickiemu, dyrektorowi klubu i MOS-u, na pracę eksperta TVP namówić nie było trudno, bo… był świadkiem na jego ślubie.

Na czym polega pana rola? Czym się pan w Varsovii zajmuje?

– Chcę podnieść klub medialnie. Chcę, by więcej się o nim mówiło. Do tej pory skupiony byłem na najstarszych rocznikach. W Varsovii jestem od lutego i przyglądam się najzdolniejszym piłkarzom. Przygotowujemy dla nich drogę rozwoju, pomagamy im, próbujemy pokazać ich w Polsce.

Na co zwracacie szczególną uwagę oceniając zawodników i kwalifikując ich niejako do grupy tych najzdolniejszych?

– Na tę chwilę Kacper Radkowski trafił do Zagłębia Sosnowiec i jest to nasz program pilotażowy. Ja z Kacprem dość długo i ciężko pracowaliśmy indywidualnie. Od lutego mamy jednak poważniejsze plany, zanosi się na remont boiska, będziemy mieli nowe budynki.  Planujemy stworzyć program opieki nad najzdolniejszymi zawodnikami w postaci dodatkowych jednostek treningu indywidualnego. Zwracamy uwagę na indywidualności, bo zdajemy sobie sprawę, że w najstarszych kategoriach ciężko będzie nam odnieść drużynowy sukces. Chcemy przygotować więc grunt pod młodsze roczniki, żeby w każdym roczniku intensywność była większa, by ilość jednostek treningowych także rosła.

Pan też zamierza wskoczyć w sportowy dres czy raczej będzie pan koordynował działania z boku?

– Będę chciał i będę musiał, bo mam nadzieję, że program pracy z najzdolniejszymi będzie naszym autorskim pomysłem. W przeszłości prowadziłem sporo treningów indywidualnych i wciąż ciągnie mnie na boisko.

***

Choć podczas turniejów, konferencji i prezentacji Varsovia dość często przedstawia się jako „Pierwszy klub Roberta Lewandowskiego”, ten na tę chwilę nie ma z nią wiele wspólnego.

„Lewy” jest czynnym piłkarzem i to światowej klasy, ale swój pierwszy klub darzy olbrzymim sentymentem. Na temat jakiejś współpracy w przyszłości reprezentant Polski rozmawiał już w Varsovii, ale na tę chwilę o szczegółach nikt nie chce mówić.

Jest Podoliński, jest niezły system, jest także swoje boisko i balon. A może niebawem uda się zdobyć drugi, infrastruktura będzie rozbudowana.

Ale gdyby pojawił się Lewandowski… skala stałaby się nieporównywalna. Dzieci w szkółce mogłoby być pewnie dwukrotnie więcej!

***

Za takich zapaleńców jak Kucharczyk, Krzywicki czy Podoliński trudno jednak nie trzymać kciuków. Bo przy Międzyparkowej nie składki są najważniejsze, a szersza wizja i wyższe wartości.

Ile komercyjnych szkółek w zamian za wychowanka w Ekstraklasie oczekiwałoby tylko… satysfakcji?

PRZEMYSŁAW MAMCZAK