Usunąć czy zostawić? Co dalej z przepisem o młodzieżowcu?

Maciej Murawski, Marcin Wróbel, Maciej Mateńko i Wojciech Cygan – taki był skład piątkowej debaty w CANAL+ Sport na temat przepisu o młodzieżowcu. Co dalej z tym zapisem w Ekstraklasie? Która strona ma więcej racjonalnych argumentów?

Usunąć czy zostawić? Co dalej z przepisem o młodzieżowcu?

W miniony czwartek Polski Związek Piłki Nożnej zamieścił komunikat, w którym poinformował, że ostateczna decyzja ws. przepisu o młodzieżowcu zostanie podjęta do 20 maja i jeśli kluby oraz federacja nie wymyślą do tego czasu nowego rozwiązania, przepis o młodzieżowcu będzie kontynuowany w obecnej formie.

Współprowadzący tę debatę Rafał Dębiński zapytał Cygana, czy to trochę nie za późno (dwa miesiące przed startem kolejnych rozgrywek), skoro dyrektorzy sportowi budują kadry na przyszły sezon zdecydowanie wcześniej niż w końcówce maja? Wiceprezes PZPN ds. piłkarstwa profesjonalnego, a zarazem przewodniczący rady nadzorczej Rakowa Częstochowa zbił ten argument, że stanowisko klubów sprzed kilkunastu dni nic nie mówi o tym, że jest za późno na ewentualną zmianę w przepisach i żaden klub nie dostrzega tego konkretnego problemu.

Jednakże Polski Związek Piłki Nożnej oraz kluby Ekstraklasy nie chcą dopuścić do powtórzenia sytuacji z zeszłego roku, gdy decyzję ws. przepisu o młodzieżowcu podjęto na zaledwie kilka dni przed 1. kolejką sezonu 2023/24.

Czy przepis o młodzieżowcu rzeczywiście sprawił, że na ekstraklasowych boiskach zaczęło pojawiać się więcej zawodników U-21?

Jak widać na zestawieniu przygotowanym przez CANAL+ Sport, odkąd do Ekstraklasy wprowadzono przepis o młodzieżowcu, znacząco wzrosła liczba zawodników U-21, ale jednocześnie odkąd mamy limit 3000 minut, można dostrzec zauważalny spadek względem trzech pierwszych lat obowiązywania przepisu.

W przypadku aktualnie trwającego sezonu należy wziąć pod uwagę, że sporo klubów nie zdążyło jeszcze wypełnić wymaganego limitu minut, więc żeby uniknąć kary (od 500 tys. do 2 milionów złotych), w ostatnich kolejkach należy spodziewać się na boiskach większej liczby młodzieżowców.

Tego właśnie obawiają się zwolennicy przepisu, że jeśli nie będzie wymogu, kluby nie będą chętnie stawiały na młodych graczy.

Dlaczego warto zostawić przepis o młodzieżowcu?

Maciej Murawski, były reprezentant Polski, który obecnie posiada dobrze prosperującą akademię, zwrócił uwagę, że kluby gorzej szkolące młodzież skupiły się na skautingu i dają więcej szans niedoświadczonym zawodnikom. I tu ma rację, bo czy Piast Gliwice stawiałby na Arkadiusza Pyrkę albo Ariela Mosóra (zanim zostali ważną częścią zespołu ze Śląska), gdyby nie musiał mieć na boisku młodzieżowców? Czy Puszcza Niepołomice albo Stal Mielec ogrywałyby młodych zawodników?

Murawski dodał, że jest zwolennikiem przepisu o młodzieżowcu, ale w pierwotnej formie (każdy klub musiał mieć na boisku co najmniej jednego młodego zawodnika, który w roku zakończenia rozgrywek kończy maksymalnie 22. rok życia), ponieważ był on bardziej sprawiedliwy i nie pozwalał klubom na kombinowanie.

Podobne zdanie na ten temat ma Marcin Wróbel, dyrektor Akademii Lecha Poznań, który powiedział, że wprowadzenie przepisu o młodzieżowcu wymusiło na zespołach zwrócenie większej uwagi na młodych graczy (ciężko, żeby było inaczej), a sama liczba młodzieżowców na ekstraklasowych boiskach wzrosła.

Dyrektorowi Akademii Lecha nie podoba się, że obecnie kluby kalkulują, czy bardziej opłaca im się wystawić młodego gracza, czy go nie wystawić i zapłacić karę, ale za to dostać więcej pieniędzy za wyższą pozycję w tabeli.

Z tym argumentem mam problem, bo jednocześnie zgadzam się ze słowami Marcina Wróbla, natomiast rozumiem też, że klubom w pierwszej kolejności zależy na wyniku sportowym, więc jeśli mają możliwość kombinowania, to… na ich miejscu również bym kombinował. Raków Częstochowa w zeszłym roku zapłacił dwa miliony złotych kary (w tym sezonie „Medaliki” także nie wypełnią limitu minut), ale otrzymał zdecydowanie więcej pieniędzy za zdobycie mistrzostwa Polski, którego być może nie zdobyłby (wróżenie z fusów), gdyby trener Marek Papszun dawał więcej minut młodzieżowcom.

Przeciwnicy przepisu o młodzieżowcu regularnie podnoszą argument, że młodzi chłopcy dostają szansę na grę w Ekstraklasie wyłącznie z powodu zapisu w regulaminie rozgrywek, a gdy kończy im się okres ochronny w postaci wieku młodzieżowca, to później przepadają.

Wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej ds. szkolenia Maciej Mateńko przedstawił, co działo się w sezonie 2022/23 z młodzieżowcami, którzy zagrali na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w pierwszym sezonie obowiązywania przepisu (2019/20):

  • 1 – nie grał w piłkę
  • 4 – grało w niższych ligach zagranicznych (gorszych od Ekstraklasy)
  • 25 – grało w I lidze w Polsce
  • 26 – grało w ligach zagranicznych (lepszych od Ekstraklasy)
  • 39 – grało w Ekstraklasie
  • 40 – grało w niższych ligach

Dużo? Mało? Oczywiście nie każdy z tych piłkarzy zrobił wielką karierę, aczkolwiek rzuca się w oczy, że spora część dalej zawodowo gra w piłkę i z tej gry w piłkę nożną utrzymują się, zakładam, na całkiem zadowalającym poziomie.

– Dla mnie najważniejszy jest pośredni efekt przepisu o młodzieżowcu. Z pełną świadomością mówię i podejrzewam, że zaraz będzie to przez niektórych krytykowane i cytowane – jesteśmy federacją, która w ostatnich latach zrobiła największy progres, jeśli chodzi o szkolenie. Potwierdzają to wyniki kadr młodzieżowych – powiedział Mateńko.

Czy naprawdę jesteśmy federacją, która w ostatnich latach zrobiła największy progres w szkoleniu? Niestety nie mam informacji, jaki postęp poczyniły inne Związki. Czy wyniki kadr młodzieżowych się polepszyły? Z całą pewnością, co dobrze widać po liczbie awansów na mistrzostwa Europy w kategoriach młodzieżowych mężczyzn i kobiet.

Prowadzący debatę Filip Surma i Rafał Dębiński słusznie zwrócili uwagę, że w przypadku np. kadry Rafała Lasockiego nie mówimy o zawodnikach grających w Ekstraklasie (tylko Adrian Przyborek w Pogoni Szczecin), na co Mateńko odparł, że to pośredni wpływ przepisu, bo m.in. powstały ośrodki treningowe (zgadza się, ale czy to ma związek z przepisem o młodzieżowcu?), przy drużynach młodzieżowych są dietetycy czy psycholodzy (zmieniają się standardy w akademiach, ale znów nie mam przekonania, że to z powodu przepisu o młodzieżowcu), a chłopcy otrzymują szansę wyjazdu na zagraniczne obozy z pierwszym zespołem. Nie analizowałem dokładnych liczb, aczkolwiek Mateńko może mieć rację, że młodych zawodników jeździ na obozy więcej niż wcześniej.

Maciej Mateńko dodał, że nie uważa, że przepis o młodzieżowcu nie ma wad, ale musimy zastanowić się, co należy zrobić, żeby tych chłopców przeprowadzić przez wiek juniora, i żeby za parę lat mogli grać w pierwszej reprezentacji. Przepis o młodzieżowcu wymaga wprowadzania młodych piłkarzy do pierwszego składu, co przemawia na jego korzyść.

Tutaj Mateńko ma rację. Zdaniem wielu trenerów to właśnie z tym w Polsce mamy największy problem – z przejściem z futbolu juniorskiego do piłki seniorskiej. Mimo że przymusem, to przepis o młodzieżowcu wymaga od trenerów stawiania na młodych graczy i ogrywania ich na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.

Jak na przepis o młodzieżowcu patrzą szkoleniowcy?

Jan Urban, Dawid Szwarga, Waldemar Fornalik, Daniel Myśliwiec czy Jens Gustafsson są przeciwko przepisowi (przynajmniej w aktualnym kształcie), Dawid Szulczek stwierdził, że jest zwolennikiem zachęcania, a nie narzucania, Maciej Kędziorek uważa, że promowanie młodzieżowców jest w interesie klubu, natomiast nie trzeba tego sztucznie narzucać przepisem, za to Tomasz Tułacz twierdzi, że to bardzo dobry pomysł, ale można go nieco zmodyfikować.

Wojciech Cygan zwrócił uwagę na inną rzecz – ceny młodzieżowców sztucznie rosną, bo kluby ich potrzebują. Młodzi zawodnicy zaczynają bardzo dużo zarabiać i nie mają wielkich ambicji, skoro co miesiąc w wieku 18 czy 20 lat na ich konto wpływa kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Żaden klub nie wyszkolił w ostatniej dekadzie tylu reprezentantów Polski, co Lech Poznań. Marcin Wróbel powiedział, że wszyscy wiedzą, kto w przyszłym sezonie będzie miał status młodzieżowca, więc w „Kolejorzu” wcześniej przygotowują się, żeby mieć ogranych zawodników w II-ligowych rezerwach albo na wypożyczeniach, żeby przeskok do Ekstraklasy nie był dla nich szokiem. Lech Poznań nie musi ściągać młodzieżowców z innych klubów i wydawać na nich ogromną kasę, bo ma ich we własnej akademii.

A dlaczego ich ma? Bo bardzo mocno postawił na szkolenie dzieci oraz młodzieży i teraz w Poznaniu czerpią z tego korzyści. Czy ktoś zabrania innym klubom pójść tą samą drogą?

Do dyskusji – zdalnie – włączył się także na kilka minut Wojciech Pertkiewicz. Prezes Jagiellonii Białystok twierdzi, że minęło pięć lat, a wcale nie widać niesamowitych efektów przepisu o młodzieżowcu. Pertkiewicz tłumaczył, że z powodu przepisu o młodzieżowcu kluby trzymają „nadprogramową” liczbę młodzieżowców (np. na wypadek kontuzji podstawowego młodzieżowca), którzy mogliby się ogrywać gdzieś indziej.

Zgadzam się w tej kwestii z Pertkiewiczem i… znów nie dziwię się klubom, że tak postępują, bo nierozsądne byłoby posiadanie w kadrze zespołu 1-2 zawodników U-21. Kluby Ekstraklasy – w trosce o własne dobro – na pewno zablokowały część wypożyczeń do niższych lig, uniemożliwiając w ten sposób szybszy rozwój młodym graczom.

W drugiej części piątkowej debaty w CANAL+ Sport ponownie głos zabrał wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej ds. szkolenia. Mateńko powiedział, że gdy był asystentem w młodzieżowych kadrach Polski, to ściągali zawodników z I i II ligi, a teraz kadra do lat 21 składa się w większości z zawodników grających w Ekstraklasie lub zagranicą. Że wcześniej nie mogliśmy skutecznie rywalizować z zagranicą, a teraz tak, więc widać progres.

Myślę, że w tym przypadku niektórym zawodnikom pomógł przepis o młodzieżowcu, lecz z drugiej strony kilku piłkarzy występowałoby w Ekstraklasie bez względu na szczególne zapisy w regulaminie rozgrywek.

Maciej Mateńko stwierdził później, że nie ma problemu ze zlikwidowaniem przepisu o młodzieżowcu, ale pod warunkiem, że liczby nie spadną, a takiej gwarancji nie ma. Nie dziwię mu się, bo raczej wszyscy zdają sobie sprawę, że bez przepisu o młodzieżowcu na ekstraklasowych boiskach będzie występowało mniej graczy U-21.

Większości ekstraklasowych trenerów nie podoba się przepis o młodzieżowcu. Więc co w zamian? Dawid Szwarga, Janusz Niedźwiedź, Kamil Kuzera czy Waldemar Fornalik sądzą, że należy bardziej nagradzać finansowo kluby stawiające na młodzież (nie wymuszając tego na nich), za to Maciej Kędziorek myśli, że należy nagradzać za… stawianie na wychowanków – wtedy niektóre kluby będą musiały zwrócić większą uwagę na własną akademię.

Znów głos zabrał Wojciech Cygan, który mówił o planach stworzenia systemu, który też promowałby stawianie na młodzież, ale… młodszą niż zawodników w wieku 21 czy 22 lat. Przewodniczący rady nadzorczej Rakowa Częstochowa powiedział także o znacznym zwiększeniu puli nagród z Pro Junior System (nawet trzykrotnym) oraz wprowadzeniu większych benefitów dla zespołów stawiających na własnych wychowanków.

Trochę z sarkazmem, ale Cygan dodał, że ewentualne zniesienie przepisu o młodzieżowcu nie sprawi, że kluby wyburzą bursę, zwolnią dietetyków i znacząco zredukują liczbę drużyn w akademii.

Oby miał rację.

A mówiąc poważnie – chyba wszyscy rozumieją, że jeśli w Polsce da się coś zarobić na futbolu, to na razie tylko na sprzedaży młodych zawodników.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix, CANAL+ Sport – YouTube