„W młodszych kategoriach wiekowych skupiamy się na wielu rzeczach, a zapominamy o podstawach”

W nowym odcinku podcastu „Jak Uczyć Futbolu” rozmawialiśmy o juniorach młodszych, bo właśnie w tej kategorii wiekowej pracują trzech zaproszeni trenerzy – Adam Billewicz, Marcin Fudali oraz Przemysław Skarpiński. Jak podchodzić do zawodników w tym wieku? Czym juniorzy młodsi różnią się np. od trampkarzy starszych?

„W młodszych kategoriach wiekowych skupiamy się na wielu rzeczach, a zapominamy o podstawach”

Krótka charakterystyka gości 207. odcinka:

Adam Billewicz – trener Arki Gdynia U-17 w Centralnej Lidze Juniorów oraz A-klasowego Ogniwa Sopot, które walczy o awans do ligi okręgowej.

Marcin Fudali – w Wieczystej Kraków odpowiada za drużynę U-17 oraz kategorię żaka. Zanim został trenerem w Wieczystej, pracował w Grębałowiance Kraków.

Przemysław Skarpiński – koordynator działu metodologii w piłce 11-osobowej oraz szkoleniowiec zespołu U-17 w Chrobrym Głogów.

***

O nietypowej porze treningów w krakowskim klubie:

Fudali: – Na pewno czymś wyjątkowym jest to, że trzy razy w tygodniu mamy treningi o godz. 7:15. Jest to dość wczesna godzina, więc na pewno zawodnicy mają jakiś problem z adaptacją, ale jesteśmy w stanie jakoś to kompensować.

Jak zaproszeni trenerzy patrzą na system rozgrywek w Polsce?

Skarpiński: – Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie Ligi Makroregionalnej U-17. Aktualnie mamy 32-zespołową Centralną Ligę Juniorów i 16 lig wojewódzkich. Nie ma żadnej ligi makroregionalnej, a myślę, że to byłoby dobre rozwiązanie dla klubów podobnych do nas, które regularnie balansują między CLJ-ką a ligą wojewódzką. 

Jak zbudować relację z zawodnikami?

Skarpiński: – Uważam, że naszym bardzo ważnym zadaniem jako trenerów jest to, żeby ci chłopcy nam zaufali, żeby czuli, że jesteśmy dla nich wsparciem, żeby sami przychodzili, zwierzali się – rozmawiali z nami nie tylko o piłce nożnej, ale też o rzeczach dziejących się w ich życiu osobistym. Jednakże trzeba też ustanowić granicę, żeby zbyt mocno się nie spoufalić.

Fudali: – Nasz sztab składa się z dwóch osób i ja – jako taka osoba mniej formalna, bardziej otwarta – w dużej mierze skupiam się właśnie na zawodnikach, na budowaniu tej relacji. Wiadomo, że granica musi być gdzieś postawiona. Jeśli mówimy o granicach, to dla mnie jest to granica przyzwoitości – każdy będzie odczuwał ją inaczej. Uważam, że powinien obowiązywać podział ról w sztabie odnośnie do budowania relacji. Nie możemy mieć dwóch osób, które będą bardzo otwarte i będą skracały dystans, bo później nam się to rozjedzie w treningu.

Billewicz: – Jak ja byłem juniorem, czyli powiedzmy 7-8 lat temu, to myślę, że potrzebowałem takiego wsparcia ze strony trenera, który podejdzie i zapyta, że widzi, że mam gorszy dzień, czy coś się wydarzyło? Uważam, że trener powinien być takim otwartym przyjacielem, choć często są trudności, żeby zawodnik nie poczuł, że jesteśmy kolegami. Musimy zachować pewien dystans – być autorytetem, ale też przyjacielem.

Skarpiński: – Ostatnio właśnie miałem taki przypadek, a bardzo dużo rozmawiam prywatnie ze swoimi zawodnikami właśnie o ich osobistych przeżyciach i tak dalej. W tym wieku zaczynają pojawiać się dziewczyny, pierwsze związki, więc ten temat również jest poruszany. Ostatnio do akademii trafił nowy chłopak, który dołączył do naszego zespołu. To był któryś z jego pierwszych treningów, przychodzimy, witamy się, zbijamy piątki i on podchodzi i mówi: cześć trenerze! Mówię, że nie – tutaj są trochę inne zasady. „Dzień dobry, trenerze” – żeby było troszeczkę tego dystansu.

O przekraczaniu granicy:

Billewicz: – Zawodnicy są w takim wieku, że też próbują testować trenera. Nie wciśniesz im kitu, sprawdzają cię na każdym gruncie – twoją cierpliwość do nich, wiedzę. Sam doświadczyłem takich przypadków, że wchodzi zawodnik „na cześć” i ja stoję wryty, odpowiadając: dzień dobry. Później porozmawialiśmy na ten temat i wytłumaczył, że to było w formie żartu, bo chciał zobaczyć, czy się zagotuję. Zawodnicy wiedzą, że jestem mega oazą spokoju, ale trzeba też ustanowić tę granicę w kontakcie z zawodnikami.

Jak rozwijać technikę u niemal dorosłych piłkarzy?

Billewicz: – Ostatnio takim mankamentem, który zauważyliśmy z trenerem Krzysztofem Janczakiem, który jest „pedantem” na punkcie techniki, to siła podań i ich celność. Uważam, że zawodnicy, którzy do nas przychodzą, nie mówię, że wszyscy, ale wchodzą na poziom centralny, gdzie ta piłka jest szybsza, bardziej fizyczna i podania muszą być naprawdę dobre. Duży nacisk kładziemy na to przez pierwsze sześć miesięcy, bo tyle czasu trwa przyzwyczajenie zawodników do gry w CLJ-ce, którzy wcześniej rywalizowali w lidze wojewódzkiej, a ta… nie była zbyt wyrównana. Po pierwsze przygotowanie motoryczne zespołu, a po drugie poprawienie tych właśnie mankamentów technicznych, mocniejszych podań czy dokładnego strzału. Nie chcę mówić, skąd to się bierze i oceniać pracy innych, bo to mogą być zaniedbania z poziomu skrzata, żaka czy orlika, ale też taki apel, żeby po prostu zwracać uwagę na przygotowanie techniczne, bo ono ma duże znaczenie.

Co wyróżnia dobrego trenera juniorów młodszych?

Billewicz: – Moim zdaniem autentyczność. Nie możemy udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Na pewno musimy też cechować się dużą empatią, rozumieć problemy naszych zawodników.

Fudali: – Myślę, że merytoryka również będzie odgrywała ważną rolę. Ci zawodnicy muszą nam zaufać, musimy mieć wszystko zaplanowane, nie możemy ich oszukiwać, bo oni to wyłapują.

Skarpiński: – Trener musi rozumieć tę grę, wiedzieć, o co w niej chodzi, znać zasady i wiedzieć, czego naucza. Jeśli nie znamy się na piłce nożnej, to nie możemy w niej pracować.

Co muszą poprawić zawodnicy w kategorii juniora młodszego?

Fudali: – Od lat borykamy się u nas z grą ciałem. Obawa o kontakt fizyczny, gdzie zawodnicy mają przeciwników na plecach lub muszą dobiec do piłki z przeciwnikiem za sobą. Często te zagrania są takie delikatne, żeby tylko przypadkiem nikt mnie nie dotknął. Jeśli chodzi o moją obserwację, to bardzo tego brakuje w kategorii U-17.

Billewicz: – Uważam, że gra ciałem jest często niedoceniana i mam na potwierdzenie idealny przykład z zeszłego zespołu. Wiktor Sawicki, nasz napastnik, wysoki, szybki, techniczny, ale brakowało mu właśnie gry ciałem i wykorzystania swoich warunków fizycznych. Z trenerem Janczakiem pracowaliśmy z nim przez pół roku nad wypracowaniem pewnych zachowań, pracą ręką, wygrywaniem pozycji. Wiktor zadebiutował w tym sezonie w pierwszej drużynie Arki Gdynia i uważam, że poprawienie gry ciałem dużo mu pomogło.

Fudali: – Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł. Z rozmów z zawodnikami, którzy występowali za granicą, doszedłem do takiej konkluzji, że na Zachodzie jakość podania i jakość przyjęcia jest zdecydowanie wyższa niż u nas w Polsce. Wychodzi na to, że my po prostu nie potrafimy podawać i przyjmować. Z czego to wynika? Myślę, że po prostu z jakości zawodników. Ze względu na to, że w młodszych kategoriach wiekowych skupiamy się na wielu rzeczach, a tak naprawdę zapominamy o podstawach. Pracuję też w kategorii żaka i mam okazję rywalizować z zespołami, które moim zdaniem grają… drużynowo – jak dorośli. Ja bym tego nie chciał.

Czego musi unikać trener juniorów młodszych?

Skarpiński: – We wcześniejszych kategoriach wiekowych było dużo takiego pozytywnego coachingu, że wszystko jest dobrze, natomiast w tej kategorii wiekowej, która jest zdecydowanie bliżej piłki seniorskiej, myślę, że tutaj oczywiście dalej powinniśmy „uprawiać” pozytywny coaching, ale nie cały czas, żeby też rzeczywiście wyciągać braki zawodników i mówić im o tym, co jest źle. Do tego trochę mniej odpowiedzialności zespołowej, a więcej indywidualnej.

Fudali: – Według mnie trener powinien unikać przygotowywania drużyny pod następny mecz. Dla mnie w tej kategorii wiekowej dalej rozwijamy zawodników, a nie przygotowujemy zespół pod konkretny mecz czy rywala.

Billewicz: – Uważam, że „nie kiwaj” jest często używanym w Polsce stwierdzeniem. Myślę, że w tej kategorii wiekowej musimy zachęcać zawodnika do dryblingu, ale też uświadomić mu, że jak jest sam i ma przed sobą trzech obrońców, to nie ma dużych szans, żeby wygrać to starcie. Co innego, gdy mówimy o sytuacjach 1×1, wtedy powinniśmy zachęcać zawodników do jak największej liczby dryblingów.

O zbyt dużej pewności siebie:

Skarpiński: – Powiem trochę z doświadczenia, że gdy patrzę, jak zachowują się chłopcy, to wydaje mi się, że jest u nich taka przesadna pewność siebie i brak realnej oceny własnych umiejętności. Myślę, że często im się zdaje, że oni powinni być już w innym miejscu, że są lepsi, niż ich trenerzy oceniają.

O traktowaniu zawodników jak dorosłych:

Skarpiński: – Uważam, że ci chłopcy oczekują od nas, że będziemy ich traktować jak dorosłych, no i ja też ich trochę tak traktuję, Myślę, że jeśli trafiłbym teraz do drużyny seniorskiej, podchodziłbym do tych zawodników w ten sam sposób, w jaki dziś podchodzę do juniorów młodszych. Jeśli będziemy traktować ich jak dzieci, to oni to wyczują i mogą nie traktować nas poważnie.

Jak korzystać z przekleństw?

Skarpiński: – W treningu staram się przeklinać sporadycznie. Bardziej używam przekleństw jako narzędzia w kontekście mocnego zaakcentowania czegoś albo gdy widzę rozluźnienie u zawodników, to jakieś tam dwa przekleństwa wejdą, żeby się przebudzili. Kiedyś przeklinałem więcej, bardziej żyłem meczem – w końcu mówimy tutaj o dużych emocjach. Teraz staram się na to patrzeć bardziej analitycznie.

Fudali: – To trudny temat, bo zawodnicy wiedzą, że trenerzy przeklinają i… trenerzy wiedzą, że zawodnicy przeklinają. W czasie zajęć przekleństwa są u nas piętnowane. Nie chcemy, żeby zawodnicy przeklinali, ale jeśli nie powiedzą przekleństwa pod nosem, to się odwrócą i tak go powiedzą. Jeśli chodzi o nas jako trenerów, to nie przeklinamy w emocjach. Korzystamy z tego jako narzędzia.

Dlaczego w Wieczystej Kraków nie wymieniają zawodników?

Fudali: – Zazwyczaj zawodnicy, którzy dołączyli do nas w kategorii juniora młodszego, zostają z nami aż do końca szkoły średniej, czyli do końca juniora starszego. W tym ostatnim roku przechodzą do piłki seniorskiej, czyli aktualnie mamy rocznik 2005 podpięty pod drugą drużynę. Niestety zdarzają się takie przypadki, gdy ci zawodnicy nie łapią się do zespołu rezerw, ale my jako Wieczysta nie odpalamy swoich zawodników. Dążymy do tego, żeby wyszkolić zawodnika na jak najwyższy poziom. Co więcej, wszyscy zawodnicy, którzy przejdą w danym tygodniu cały mikrocykl, mają gwarancję, że zagrają co najmniej pół godziny w meczu ligowym – dlatego też nasza kadra liczy stosunkowo niewielu piłkarzy. Często w 60. minucie mamy wykorzystane już wszystkie zmiany.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. Newspix