Piotr Stołowski ,,Jak przypominam sobie Puchar Tymbarku, to do dzisiaj mam ciarki”

Turniej ,,Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to największy młodzieżowy turniej w Polsce. W XVIII edycji w najstarszej kategorii wiekowej U-12 chłopców triumfowała drużyna Szkoły Podstawowej nr 7 z Koszalina. Zespół prowadzony przez Piotra Stołowskiego przeszedł cały Turniej ,,Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jak burza, wygrywając wszystkie mecze od początku do samego finału. Porozmawialiśmy z trenerem czym dla niego była przygoda w Pucharze Tymbarku, jak odbiera tegoroczny triumf i co wygrana zmieniła w życiu niego samego i jego podopiecznych. Zapraszamy.

Piotr Stołowski ,,Jak przypominam sobie Puchar Tymbarku, to do dzisiaj mam ciarki”

Wygrałeś w zeszłym roku rozgrywki ,,Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” U-12. Musi to być niesamowite uczucie wygrać wszystkie mecze od początku do końca?

Rozpoczęliśmy od rozgrywek powiatowych, gdzie pokazaliśmy siłę naszej drużyny. Jeden mecz był naprawdę ciężki, ale poradziliśmy sobie. Po wygraniu etapu powiatowego udaliśmy się z drużyną na finały wojewódzkie do Szczecinka. Cel jaki sobie stawialiśmy, to dobre zaprezentowanie się w finałach. Nie ukrywam, że po cichu wierzyliśmy, że uda się awansować do finałów ogólnopolskich. Półfinał, który graliśmy z MUKS-em Szczecin był najtrudniejszy. Finał zagraliśmy z Policami, który wygraliśmy 4:0.

Następny etap to była Warszawa. Dla Koszalina było to wielkie wydarzenie, bo byliśmy pierwszą drużyną z miasta, której udało się awansować i reprezentować województwo zachodniopomorskie w Pucharze Tymbarku. Graliśmy na obiektach Legii Warszawa. Pierwszy mecz graliśmy z zespołem SP 15 z Bydgoszczy, który wygraliśmy 2:1 i to był zdecydowanie najcięższy mecz w całym turnieju. Od razu przyszło mi do głowy, że jeśli tak ma wyglądać poziom tych rozgrywek, gdzie przyznam się, nie znałem tych drużyn, to będzie bardzo ciężko.

Przyszedł czas na ćwierćfinał z Akademią Reissa z Poznania. To również był bardzo ciężki i zacięty mecz, ale wygrany 2:1. W półfinale poszło łatwiej. Od początku byliśmy nastawieni, że należy nam się finał. Wygraliśmy z drużyną z Ostródy aż 4:0. Nasz najlepszy zawodnik Mikołaj Tudruj zrobił na rywalu duże wrażenie. Tak awansowaliśmy do finału na Stadionie Narodowym.

Kiedy w takim razie twój zespół uwierzył, że możecie zagrać na Narodowym i wygrać Puchar Tymbarku? 

Nieskromnie powiem, że od początku wierzyłem w finał. Wiedziałem jakich mam zawodników w tym roczniku. Jednak muszę przyznać, że pierwszy mecz z SP 15 z Bydgoszczy był na styku. Równie dobrze mogliśmy odpaść. Wiedziałem, że mamy szansę, ale poziom zaprezentowany przez pierwszego rywala był bardzo wysoki.

Na małym boisku bardzo ważne znaczenie ma, która drużyna pierwsza strzeli bramkę. Wtedy ten zespół ma spory handicap i zaczyna się bronić. My co prawda tak nie robiliśmy, bo strzeliliśmy dużo bramek w całym Turnieju. Tak jak wspomniałem, w półfinale wygraliśmy 4:0.

Znamy już waszą drogę do finału, a jak w takim razie wyglądał sam finał z twojej perspektywy?

Jak weszliśmy do finału, to miałem telefon za telefonem. Od prezesów, po rodziców i ludzi z Koszalina. Wszyscy gratulowali i życzyli powodzenia w finale. Byliśmy pierwszą drużyną z Koszalina, która zagra na Narodowym. W finale udało się wygrać 3:1, ale trzeba przyznać, że emocje były ogromne.

Jak sama oprawa meczu finałowego o Puchar Tymbarku wpłynęła na twoich podopiecznych?

Z ośrodka, w którym mieszkaliśmy, za każdym razem zabierały nas na mecze autobusy PZPN z logo ,,Łączy nas Piłka”. Raz mieliśmy okazję też jechać autobusem Legii Warszawa. Jeśli chodzi o organizację, to wszystko było na najwyższym poziomie. Wszystko poukładane od A-Z. Dostaliśmy plan ramowy, którego trzeba było się trzymać. Wszystko rozpisane co do godziny.

U chłopców widziałem duże podniecenie całym wydarzeniem, ale na szczęście grupa, którą prowadziłem jest dosyć luźna. Bardzo się cieszyli tym wszystkim, co się dzieje i od początku przyjazdu na Stadion Narodowy wierzyli, że mogą wygrać. Znałem drużynę z Krasnego Stawu, z którą graliśmy finał. Byliśmy raz na jednym Turnieju i wiedziałem, czego można się po nich spodziewać. Wiedziałem też, że mamy szanse wygrać ten finał. Nikt nie mówił głośno, że chcemy wygrać, ale znaliśmy swoją jakość. To była wielka przygoda.

Czy trenerzy innych klubów albo reprezentacji młodzieżowych obserwowali wasze poczynania?

Tak i to jest najfajniejsze w tym wszystkim. Już po pierwszym meczu wszyscy zgromadzeni trenerzy nas obserwowali. Podszedł do mnie trener kadry U-15 Bartłomiej Zalewski. Pogratulował dobrej gry i życzył powodzenia w finale. Trenerzy, którzy oglądali nasze mecze wspominali, że możemy zawalczyć o finał. Jednak trzeba przyznać, że naprawdę ładnie graliśmy. Mecze, które graliśmy do półfinału nie były wymęczone.

Uważasz, że Puchar Tymbarku ,,Z podwórka na Stadion” to dobra inicjatywa?

Oczywiście, że dobra. Dla samego trenera jest to bardzo duże wydarzenie i przeżycie. Nagle jesteś w centrum uwagi. Mateusz Borek komentuje nasz mecz, na boisko wyprowadza Cię Adam Nawałka, a samo spotkanie finałowe sędziuje Szymon Marciniak. Do tego wszystkiego piękny stadion i okazja do grania na świetnej murawie przy około 5 tysiącach ludzi zgromadzonych na trybunach. Super sprawa.

Co najbardziej zapadło Ci w pamięci z udziału w turnieju ,,Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”?

Finał, który był największą nagrodą. Z poprzedniej edycji zapamiętam przede wszystkim te emocje, które towarzyszyły nam od samego startu. Prezes i rodzice byli z nami od początku do końca. Było to wielkie wydarzenie dla całej naszej społeczności. Nie mogę powiedzieć, że wygrana w całości była moja. Z całej 10 zawodników, 6 prowadziłem osobiście. Z chłopakami pracują także Łukasz Koszański, Bartłomiej Kuniczuk i Wiktor Butrym.

Co według Ciebie trenerom i nauczycielom może przynieść Puchar Tymbarku?

Osobiście otrzymałem nagrodę najlepszego trenera i dostałem możliwość uczestnictwa w Letniej Akademii Młodych Orłów. Dzięki całemu Turniejowi podniosłem swój warsztat i poznałem, jak to wszystko powinno wyglądać ze strony organizacyjnej. Miałem okazję być na stażu w akademii Wolfsburga, który ma jedną z najlepszych akademii w Niemczech. Muszę przyznać, że na LAMO jest bardzo podobnie.

Zawodnicy grający w Turnieju ,,Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” trafiają do młodzieżowych reprezentacji Polski. Widzisz szansę dla swoich podopiecznych dzięki temu Turniejowi?

Na pewno tak. Mikołaj Tudruj, którego chwalił sam Mateusz Borek, i Daniel Burzyński zostali powołani na LAMO. Zobaczymy, jak to dalej pójdzie. Czterech chłopaków z rocznika 2007 dostaje bardzo dużo zapytań i zobaczymy, co z tego będzie. Warto się pokazać na takim Turnieju. Jest to najlepsza okazja do promocji swoich umiejętności. Nawet Weszło Junior do nas przyjechało.

W takim razie jak zachęcić jeszcze niezdecydowanych trenerów do uczestnictwa w XIX edycji Turnieju z ,,Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”?

Jeżeli trenerzy czy nauczyciele są głodni przygód i wiedzą, że mają dobrą drużynę, z którą można powalczyć o coś, to na pewno warto! Jak przypominam sobie cały turniej, to do dzisiaj mam ciarki. Wszystko, co się tam działo nie dochodziło do mnie wtedy. Ludzie byli bardzo zaskoczeni, że udało nam się osiągnąć taki sukces, biorąc pod uwagę, że w klubie i szkole jestem najmłodszym trenerem. Dużo wywiadów już udzieliłem i dlatego podkreślam, że wygrana w Turnieju to zasługa nie tylko moja, ale całego klubu.

Rozmawiał DAWID DOBRASZ