„Nie przypominam sobie, by nasi zawodnicy po jakimś turnieju cieszyli się tak bardzo”

Mistrzostwo województwa, statuetka dla najlepszego zawodnika zawodów oraz fantastyczne wspomnienia ze wspólnych wyjazdów na mecze reprezentacji Polski – to efekt rywalizacji Olympicu Wrocław w zeszłorocznym Turnieju „Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w kategorii U-8 chłopców.

„Nie przypominam sobie, by nasi zawodnicy po jakimś turnieju cieszyli się tak bardzo”

Turniej w wydaniu najmłodszych podzielony był na zawody powiatowe oraz wojewódzkie. Wiosenne rywalizacje powspominaliśmy z trenerem Damianem Klichem, który doprowadził rocznik 2010 do triumfu w województwie dolnośląskim.

Nie mieliśmy większych problemów z przejściem pierwszej rundy rozgrywek, w której to zespół poprowadził trener Cezary Żarczyński. Dużo trudniej było natomiast wygrać mistrzostwa województwa. W Dzierżoniowie wyszliśmy z grupy, ale później zaczęła się walka na całego – wspomina trener wrocławian.

W ćwierćfinale Olympic trafił na AP Champions Oława. –Wielkie emocje w najczystszej postaci! Były wślizgi, kontuzje, rzuty karne, to spotkanie pamiętamy do dziś. W półfinale z kolei czekała już na nas wielka marka – Chrobry Głogów. Ten mecz wyglądał z kolei tak, że kontrolowaliśmy jego przebieg, ale głogowianie bardzo skutecznie się bronili. Skończyło się 1:0. Ciężką przeprawę potraktowaliśmy jako nowe doświadczenie – dodaje młody szkoleniowiec.

W finale podopieczni Klicha wygrali z SP 1 Kąty Wrocławskie, a statuetkę dla najlepszego zawodnika turnieju otrzymał Łukasz Zajączkowski. Radości nie było końca…

***

Olympic to zespół, który na ogólnopolskich turniejach w roczniku 2010 wypada całkiem nieźle. Nie straszne mu Akademia Piłkarska Reissa, Lech Poznań czy Zagłębie Lubin. Trenerzy, śledzący rywalizację w tej kategorii wiekowej, mówią otwarcie: wrocławianie to aktualnie krajowy top.

Klich: – To piłka dziecięca, dużo zależy więc od dyspozycji dnia. Natomiast umiejętnościami nie odstajemy na pewno od tych najlepszych! Indywidualnie dysponujemy bardzo dużym potencjałem, kiedy pojawiamy się na zawodach, zawsze pojawiają się głosy uznania i podziw dla naszych podopiecznych.

Czym jedna z największych szkółek piłkarskich w stolicy Dolnego Śląska stara wyróżniać się na tle konkurencji?

Trener Klich zwraca uwagę na ciągłą rotację w zespole. – Nie mamy stałego bramkarza, obrońcy czy napastnika. Wszyscy zajmują różnorodne pozycje na każdym turnieju, każdy musi przecież poznać specyfikę poszczególnych pozycji. To rozwija kreatywność zawodników, działa na ich wyobraźnię. Chcemy stworzyć jednostki, które wchodząc do zespołu COŚ mu dadzą.

W reprezentacji rocznika 2010 Olympicu wynik nie jest więc najważniejszy. Ważniejsze jest rozwijanie zawodników, którzy… potem „zrobią wynik”. Klich podkreśla, że warto cierpliwie rozwijać ich, gdyż efekty prędzej czy później przyjdą same. – Na turnieje zawsze jedziemy wygrać, ale nigdy za wszelką cenę – puentuje.

Olympic jest klubem partnerskim Śląska Wrocław. Na etapie Żaków nie oddaje jednak jeszcze swoich podopiecznych do WKS-u, dopiero chwilę później. Niemniej jednak, szczególnie po wygranej w wojewódzkich zawodach Pucharu Tymbarku, chłopcy pozostają na radarach potentata z Oporowskiej.

***

Ale wróćmy do wojewódzkich finałów w Dzierżoniowie. Kwiecień 2018.

Jak trener wspomina drogę po triumf w wojewódzkich zawodach o Puchar Tymbarku?

– Całkiem przyjemnie się nam grało. Turniej w Dzierżoniowie był bardzo dobrze zorganizowany. Imponujące było też jego otwarcie, wyglądało niczym Igrzyska Olimpijskie. Każdy zespół w rzędach wychodził na boisko. Do dziś chłopcy wspominają to wyjście, bo później najmłodsi robili sobie zdjęcia z maskotką turnieju. Poza rywalizacją sportową, wydarzeniu towarzyszyła też sympatyczna atmosfera.

Co szczególnie zapadło trenerowi w pamięć?

– Nie przypominam sobie, by nasi zawodnicy po jakimś turnieju cieszyli się tak bardzo jak po Pucharze Tymbarku. To dzieci, ale oni dobrze wiedzą, co ten Turniej daje. Są świadomi tego, że przykładowo Arkadiusz Milik też kiedyś był w ich sytuacji. Też występował w Turnieju „Z podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, a dziś… gra w reprezentacji Polski i we włoskiej Serie A w barwach Napoli! Po wygranej chłopcy krzyczeli, śpiewali, w finale było widać olbrzymie zaangażowanie i determinację. Gdy doszli już tak daleko, wiedzieli, że dadzą radę postawić kropkę nad i.

Co dla nich było największym przeżyciem podczas Turnieju?

– Samo uczestnictwo, ale także wygrana i świetne nagrody. Puchar i nagrody rzeczowe to jedno, ale bilety na mecz Polska – Litwa na Stadionie Narodowym… Wspólnie w czerwcu pożegnaliśmy kadrę przed wylotem do Rosji. Do Warszawy udaliśmy się z rodzicami, jednocześnie wykorzystując ten wyjazd do integracji grupy. Większość zawodników po raz pierwszy dzięki Pucharowi Tymbarku znalazła się na Narodowym. Zobaczyła mecz kadry. To zostaje w pamięci, motywuje do dalszej pracy. Po raz pierwszy, pomimo że wygrywamy dużo turniejów i mamy sporo medali w swoim dorobku, chłopcy zobaczyli efekt w postaci realnej nagrody. Wiemy, jak wejście na ten Stadion Narodowy działa na dorosłego, a co dopiero na najmłodszych…

We wrześniu otrzymaliście też bonus i zostaliście zaproszeni na mecz kadry na Stadionie Miejskim we Wrocławiu.

– Zgadza się. Towarzyskie starcie z Irlandią w Olympicu potraktowaliśmy jako kolejną okazję do chłonięcia piłkarskiej atmosfery. Skoro jesteśmy przy bonusach, warto wspomnieć jeszcze, że po wyjściu z grupy w turnieju wojewódzkim otrzymaliśmy dodatkowe stroje. Świetne jakościowo, firmy Nike. Do dziś korzystamy z tej nagrody na turniejach dwudniowych, które często rozgrywamy. W jednym dniu używamy więc swoich podstawowych kompletów, a w drugi tych „tymbarkowych”.

***

Jako że rozgrywki najmłodszych skończyły się na poziomie województwa, młodzi chłopcy z Wrocławia liczą na to, że w kategoriach starszych również powalczą w przyszłości o triumfy. Wtedy mogliby wrócić na Stadion Narodowy i… na nim zagrać.

Spełniłyby się więc kolejne marzenia najmłodszych. Których głównym zadaniem będzie teraz nie wypaść z krajowego topu, na którym się znaleźli.