Trzy punkty wyrwane z gardła Finlandii

W środowe deszczowe popołudnie w Ząbkach reprezentacja Polski U-17 rozpoczęła zmagania w eliminacjach do mistrzostw Europy. Pierwszym przeciwnikiem była Finlandia, która teoretycznie nie miała stanowić problemu dla podopiecznych Przemysława Małeckiego. Ale jak to często bywa, teoria z praktyką może mieć niewiele wspólnego. 

Trzy punkty wyrwane z gardła Finlandii

Ostatnim sprawdzianem dla biało-czerwonych przed eliminacjami do mistrzostw Europy był turniej o Puchar Syrenki. Reprezentacja Polski co prawda zajęła tam dopiero czwarte miejsce, ale rywalizowała jak równy z równym z Portugalią i Belgią, z którą odpadła po rzutach karnych. Po tych spotkaniach można było mieć nadzieję, że w grupie z Francją, Luksemburgiem i Finlandią drugie miejsce mamy jak w banku. Nic bardziej mylnego, o czym dzisiaj przekonali się nasi młodzi reprezentanci.

Spotkanie od samego początku zapowiadało się na ciężki mecz. Deszcz i bardzo mocny wiatr nie sprzyjały rozgrywaniu meczu na otwartym stadionie. Nasi młodzieżowi reprezentanci wyszli zbyt spokojnie na pierwsze minuty spotkania. Już w 9. minucie Nikodem Niski stracił koncentrację, a w efekcie popełnił fatalny w skutkach błąd, wdając się w kiwkę z pomocnikiem gości. Piłkę przejął Naatan Skyttä i podał do Eetu Rissanena, który pokonał bezradnego Mikołaja Biegańskiego. Niski zawalił tego gola na całej linii wdając się w kiwkę, będąc na pozycji ostatniego obrońcy. Jakub Rzeźniczak, który obserwował to spotkanie podsumował krótkim tweetem tego gola.

Co gorsza, ta bramka nie obudziła jakoś szczególnie naszych reprezentantów. Finowie cofnęli się i czekali, co zrobią podopieczni Przemysława Małeckiego. Najwięcej zagrożenia pod bramką gości stwarzał ‚poznański trójkąt’ czyli Filowie Szymczak i Marchwiński do spółki z Jakubem Kamińskim. Dopiero po akcji zawodników Lecha Poznań pierwszą świetną okazję w tym meczu do pokonania Matiasa Niemeli miał Filip Szymczak, ale przeniósł piłkę nad bramką. Dopiero w końcówce nasi zawodnicy przycisnęli, ale nie dało to żadnego przełożenia w postaci zmiany wyniku. Polacy mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale absolutnie nic z tego nie wynikało, a co druga kontra Finów kończyła się groźną sytuacją. Do przerwy sensacja i w Ząbkach to goście prowadzili 1:0.

W przerwie trener Małecki musiał mocno wstrząsnąć zespołem, bo nasi reprezentanci wyszli na drugą połowę z zupełnie innym nastawieniem. Od razu ruszyli na rywala chcąc odrobić straty. Pierwszym impulsem znowu była akcja Filipa Szymczaka, który minął bramkarza raz, potem nawet drugi raz, ale obrona zdążyła i wybiła strzał zawodnika Lecha Poznań. Obaj trenerzy decydowali się na zmiany, a wynik, co gorsza dla Polaków nie ulegał zmianie. Dopiero w 70. minucie po błędach fińskich obrońców wrzutka z narożnika pola karnego trafiła pod nogi stojącego na długim słupku Nicoli Zalewskiego i zawodnik na co dzień AS Roma pokonał Matiasa Niemele.

Obie drużyny przy wyniku 1:1 dążyły do wygrania tego spotkania. Szczęście wreszcie uśmiechnęło się do naszych reprezentantów w doliczonym czasie gry. Na minute przed końcem spotkania do rzutu rożnego podszedł Nicola Zalewski, który dośrodkował na głowę Filipa Marchwińskiego, a ten świetnym uderzeniem z głowy znalazł drogę do fińskiej bramki. Cała ławka rezerwowych praktycznie wbiegła z radości na boisko. Polacy zasługiwali na tę bramkę, bo zależało im do samego końca na strzeleniu tego gola. Finowie mieli jeszcze groźną akcję w końcówce, ale tego dnia Biegański dawał dużą pewność naszemu zespołowi.

Po spotkaniu Finowie chcieli jeszcze wyjaśnić kilka spraw na gorąco z naszymi reprezentantami, ale trener Małecki szybko wygonił biało-czerwonych i nie dopuścił do większego konfliktu. Polska rzutem na taśmę kasuję bardzo ważne trzy punkty w pierwszym meczu eliminacyjnym. Było to kluczowe spotkanie dla całego turnieju, które nie dość, że zbuduje morale drużyny, to praktycznie zapewnia nam awans do drugiej rundy kwalifikacyjnej. Nie wierzymy, żeby młodzi piłkarze Luksemburga sprawili problem naszej reprezentacji.

Chwalić należy za walkę do końca, ale nie można zapominać, że Finowie nie należą do światowej czołówki i jeśli chcemy pojechać na finały do Irlandii, to takie mecze trzeba wygrywać. To już są spotkania o ‚coś’ i liczy się tylko to, co na końcu będzie w protokole meczowym.

Świetną zmianę dał Nikola Zalewski, który bardzo dobrze wyglądał w duecie z Jakubem Iskrą. Zawodnik Romy po raz kolejny pokazał, jak ważną postacią jest dla tego zespołu. Bardzo dobrze wyglądali w tym spotkaniu Filipowie Marchwiński i Szymczak. Gdyby nie spotkanie eliminacyjne z Finlandią, obu zawodników na pewno zobaczylibyśmy wczoraj przy Bułgarskiej w meczu młodzieżowej ligi mistrzów.

Dużą pewnością w bramce emanował także Mikołaj Biegański, który ostatnio miał okazję grać w Łodzi na wypełnionym po brzegi stadionie Widzewa. Takie doświadczenia na pewno budują młodego bramkarza Skry Częstochowa.

Po meczu właśnie Mikołaj Biegański w krótkim zdaniu podsumował to spotkanie: – W takich warunkach poznaje się prawdziwy zespół. I ma rację, ale jednak będziemy obstawać za tym, że takie drużyny jak Finlandia trzeba punktować i nie doprowadzać do horroru w końcówce. Jedynym wytłumaczeniem naszych reprezentantów może być fakt, że reprezentacje Finlandii i Luksemburgu są bardzo zgrane. Wszyscy zawodnicy grają na stałe w kraju i spotykają się nieraz co tydzień na jednostkach treningowych.

Mecz należy potraktować jako ostrzeżenie na przyszłość dla naszych zawodników, że w żadnym meczu lekko nie będzie. Szczególnie w środę przeciwko Francji. Następne spotkanie biało-czerwoni zagrają w niedzielę o godzinie 13:00 również w Ząbkach. Przeciwnikiem będzie Luksemburg, a mecz będzie można obejrzeć na kanale Łączy Nas Piłka.

Polska 2:1 Finlandia
Nicola Zalewski 70′, Filip Marchwiński 90+3′ – Eetu Rissanen 9′

Polska: 1. Mikołaj Biegański – 2. Nikodem Niski, 4. Łukasz Bejger, 5. Jakub Niewiadomski, 13. Jakub Iskra – 15. Marcel Wędrychowski (59, 17. Jakub Górski), 8. Kacper Kozłowski, 10. Michał Rakoczy (82, 6. Jan Biegański), 11. Filip Marchwiński, 7. Jakub Kamiński (46, 16. Nicola Zalewski) – 9. Filip Szymczak (66, 18. Hubert Turski). 

Finlandia: 1. Matias Niemelä – 3. Lauri Kesti, 5. Ville Koski, 4. Tony Miettinen, 15. Lassi Forss – 11. Juho Ojanen (87, 2. Juho Lehtiranta), 8. Santeri Väänänen, 6. Juho Kilo (68, 14. Doni Arifi), 10. Naatan Skyttä (46, 20. Martin Salin), 7. Samuel Anini Jr. (46, 18. Eetu Mömmö) – 9. Eetu Rissanen (68, 16. Adam Marhiev).

fot. newspix.pl