Rodzic Na Medal #14: Jak się złościć pozytywnie?

Czy zdajecie sobie sprawę z faktu, że złość może… pomóc? Sportowiec na profesjonalnym poziomie powinien sobie nie tylko z nią radzić, ale i potrafić wykorzystać. W jaki sposób? W najnowszym odcinku „Rodzica Na Medal” przepytaliśmy Aleksandrę Adamiec, koordynatora programu psychologów w Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków.

Rodzic Na Medal #14: Jak się złościć pozytywnie?

Pani Ola pracuje w klubie z Reymonta przy drużynach Wisły U12, U13 i U17. Dodatkowo koordynuje pracę pozostałych psychologów przy U14 oraz U15. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w prowadzonych przez nią warsztatach, których tematem przewodnim była złość…

Co to jest złość sportowa?

– To pozytywna emocja, którą zawodnik może sam w sobie wytworzyć. Która ma ukierunkować jego koncentrację na zwiększony wysiłek na boisku, ma pomóc opanować mu inne, negatywne emocje, które mogą się ewentualnie pojawić. Takie jak irytacja, frustracja, agresja. Przede wszystkim złość sportowa powinna wspomóc zawodnika, by podjął walkę sportową. Pozytywną walkę: by się nie poddawał, by realizował swoje zadania w obliczu jakiegokolwiek niepowodzenia czy porażki na boisku.

Brzmi bardzo pozytywnie. Zawsze wydawało mi się, że złość jest… zła.

– Bo mówimy o złości rozumianej jako agresji. „Sfauluj go”, „ty musisz być najlepszy”. Zawodnik musi jednak złość sportową sam wytworzyć. „Bez względu na to, co dzieje się na boisku, ja i tak w sposób fair play dążył będę do tego, co chcę zrobić”. Nawet można myśleć o drużynie przeciwnej: „nie macie ze mną szans!”, „ja wam pokażę, że jestem świetnym piłkarzem!”. Czyli chcę być jak najlepszy i wytwarzam w sobie nieustępliwość. To chyba słowo klucz, bo wtedy mamy do czynienia z optymalną złością sportową.

Wiem np., że nie mam wpływu na sędziego. Kiedy więc podejmie kontrowersyjną dla mnie decyzję, mogę pomyśleć, że „skoro tak mnie potraktowałeś, to ja ci pokażę!”. „Będę grał tak, że nie będziesz miał okazji, by po raz kolejny podjąć podobną decyzję. Będę grał doskonale, rewelacyjnie”.

Czyli to reakcja na wydarzenia boiskowe?

– Dokładnie. Różnica jest nawet w chemii naszego ciała. Agresja i wrogość powodują skok adrenaliny. W przypadku złości sportowej wydziela się noradrenalina. A ona poprawia naszą koncentrację.

Jak poprawić więc swoją reakcję? Najtrudniej jest opanować swoje zachowanie w obliczu bodźca…

– W momencie, kiedy chcę opanować pierwszą złość na sytuację, zawsze gwałtowną, muszę mieć opanowane techniki radzenia sobie z tą emocją. Często zawodnikom polecam, by złość sportową wytworzyli przed meczem. Zapobiegać, a nie czekać, aż coś się wydarzy.

W Wiśle pracujesz z zawodnikami i przygotowujesz ich do tego, jak jednak rodzic może wspomóc ten proces?

– Przede wszystkim powinien unikać pobudzania do wrogości i agresji. Nie może być tak, że „ktoś ci coś zrobił i ty mu odpowiedz taką samą wrogością czy złością”. To pierwsza i podstawowa rzecz. Niestety, te złości wzajemnie się wykluczają. Rodzic powinien nauczyć dziecko nieustępliwości. Przewróciłeś się? Spróbuj wstać. Znajdź obiekt, niech będzie nim ten sędzia. Pokaż mu, że potrafisz być twardy, mocny. Wzmocnij poczucie własnej wartości dziecka. Pokaż dziecku, że w nie wierzysz, że nawet jeśli coś nie idzie po jego myśli, z najtrudniejszej sytuacji będzie potrafiło się podnieść i sobie z tą sytuacją poradzi. Myślę, że to najważniejsza rola.

Jakieś ćwiczenia pomogą? Czy chodzi bardziej o budowanie świadomości dziecka?

– Budowanie świadomości, jeżeli chodzi o emocje, to nigdy nie jest jedna rozmowa. To wieloletnie rozmowy. Od małego trzeba uświadamiać dzieci, jakie emocje będą się im przytrafiać. Musimy nauczyć je rozładowywania emocji, a potem dopiero uczyć złości sportowej. Najpierw trzeba zrozumieć, co się ze mną dzieje. Następnym etapem jest kontrola emocji. Pani uwzięła się na mnie w szkole? Zawezmę się i udowodnię jej, zrobię to, co ją zaskoczy. Nie tworzymy nienawiści poprzez jakieś dodatkowe epitety, ale udowadniamy swoją wartość.

Zawsze myślałem, że agresję czy irytację należy próbować wyciszyć, uspokoić się… Jak to się ma do konwertowania jej na sportową złość?

– Nie można powiedzieć, że coś jest lepsze lub gorsze. To sprawa bardzo indywidualna. Rzeczywiście są osoby, które muszą rozładować napięcie, wyciszyć się i uspokoić. Nie każda sytuacja będzie wymagała złości sportowej, niekiedy wyciszenie będzie lepsze. W trakcie gry jednak, kiedy dalej muszę podejmować działania, złość sportowa jest potrzebna. By nie pojawiło się zrezygnowanie, większość zawodników powinna wytworzyć w sobie złość sportową.

Jak zidentyfikować czy moje dziecko potrzebuje bardziej wyciszenia, czy złości sportowej?

– Obserwujmy swoje dziecko. Możemy pokazać mu różne bodźce i dać mu próbować. Głęboki wdech lub jeżeli dzieci nie są w stanie nad sobą zapanować, czują duże pokłady energii tej złości, warto, by ukierunkowały ją na to, by piłkarsko coś pokazać. Może się okazać, że takie dziecko będzie radziło sobie lepiej niż wyciszając się.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. 400mm.pl