Niech nie będzie partyzantki, że jak ktoś ma rewolwer, to zabiera co chce

Reforma CLJ i ekwiwalentów za wyszkolenie. Wprowadzenie certyfikacji szkółek piłkarskich i przepisu o grze młodzieżowca w Ekstraklasie. Trzeba przyznać, że ostatnio się dzieje. PZPN wprowadza kolejne programy mające naprawiać polski futbol, które lada dzień wejdą w życie. Jak na związkowe propozycje patrzy były wiceprezes ds. szkolenia– Roman Kosecki? Idzie o krok do przodu i apeluje o wprowadzenie nakazu gry w wyjściowej jedenastce sześciu Polaków w składzie, w tym jednego młodzieżowca.

Niech nie będzie partyzantki, że jak ktoś ma rewolwer, to zabiera co chce

Konkretnie i bez ogródek. Popularny ‘’Kosa” zwraca uwagę, że nie wszystko zostało odpowiednio dopracowane. 

Co pan sądzi o zmianach w ekwiwalentach za wyszkolenie? Od nowego roku wchodzi nowe rozporządzenie na ten temat.

Uważam, że dokonano pewnych zmian, nie licząc się kompletnie z małymi akademiami, które nie prowadzą drużyn seniorskich. Pominięto je zupełnie. Żaden klub poniżej drugiej ligi nie dostał możliwości wyrażenia swojej opinii. Najlepszych akademii, które nie prowadzą seniorów, nie zapytano nawet o zdanie. Pominięto zupełnie środowisko, które wychowuje piłkarzy, które zajmuje się szkoleniem dzieci od 4. roku życia. Nowe ekwiwalenty są zrobione konkretnie pod ekstraklasę, pierwszą i drugą ligę. Do 12. roku życia dzieciaki przechodzą za darmo. Kluby, nawet w ekstraklasie, często nie szkolą poniżej 12. roku życia tylko zaczynają prowadzić szkolenie od momentu, kiedy gra się na boisku po jedenastu. Wtedy zaczynają ściągać najlepszych chłopców z całego kraju. To się wiąże z tym, że chłopiec mający 11 lat i 11 miesięcy będzie przechodził za darmo i mocniejsze kluby będą sobie ściągać najlepszych chłopców.

Wobec nowych przepisów, takie akademie jak pańska będą traktowane na równi z klubami trzeciej ligi, a  funkcjonują one często na zupełnie innych warunkach.

Niektóre kluby nie mają seniorskiej drużyny, a jest wiele takich akademii, które bardzo dobrze szkolą młodzież. Piłkarze z tych akademii grają potem w reprezentacjach albo idą do klubów ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi. Ci zawodnicy wywodzą się z małych klubików i teraz to one będą najbardziej poszkodowane. Jak można takie kluby jak mój, Akademia Reissa, szkoła Marcina Mięciela i wiele innych wrzucić w tryby na równi z klubami trzecioligowymi? Będziemy chcieli pozyskać zawodnika z jakiegoś klubu z trzeciej czy czwartej ligi, to będziemy musieli zapłacić, a ode mnie wszyscy będą brali za darmo. Nie może tak być, że ktoś do Pana przychodzi do domu i zabiera wszystko co chce, a jak pan w zamian chce wejść do jego domu, to za wszystko musi płacić. To jest absurd. Nie wiem, kto to wymyślił. Chyba jakiś błąd się wdarł i bardzo prosiłbym zarząd PZPN-u, by Ci ludzie, którzy nad tym pracowali, natychmiast to zmienili.

Reforma była chyba jednak już potrzebna.

Ogólnie zamysł był dobry, żeby coś zmienić i wprowadzić pewne zapisy, ale pominięto kompletnie kluby, które zaczynają szkolenie, ale nie zamierzają prowadzić piłki seniorskiej. Są fachowcami w swojej dziedzinie i mają bardzo dobrych trenerów, którzy szkolą młodzież. Nie można pomijać takich ludzi. To ma być równopartnerstwo, a nie na zasadzie tak będzie i koniec. To mi się najbardziej nie podoba w tym wszystkim.

Oprócz reformy ekwiwalentów od 1 stycznia wchodzi również program certyfikacji szkółek piłkarskich. Nie powinno się najpierw wprowadzić certyfikacji, a potem ekwiwalentów?

Oczywiście, że tak. Wprowadzono certyfikacje akademii, nad którą między innymi pracowałem. Dobrze, że jest wprowadzona, ale miała wyglądać inaczej. Najpierw trzeba było wprowadzić certyfikację, zobaczyć, jak to funkcjonuje, a dopiero potem należało zmienić ekwiwalent na bazie zdobytej wiedzy. Zrobiono wszystko na odwrót, by jak najszybciej wprowadzić dużo zmian i pochwalić się, że coś zrobiliśmy. Uważam to niestety trochę za bufonadę. Jest to przykre, bo pominięto tysiące klubów w Polsce, zajmując się tylko 52 klubami, które grają w ligach centralnych. To wszystko jest robione pod nich.

Sprawdzą to na zasadzie działania na żywym organizmie.

Moje zdanie przedstawiałem na zarządzie. Ekwiwalent dotąd był liczony od 9. roku życia. Mówiłem: zaraz, zaraz. Od którego roku dzieci wchodzą w rozgrywki? Od 7. roku życia zaczynają grać po pięciu i tak dalej. Dlaczego nie obniżymy progu wiekowego by od 7. roku życia była do zapłacenia choćby kwota 100 zł za rok szkolenia takiego zawodnika? Jeśli chłopak jest w rozgrywkach od 7. roku życia i w wieku 12 lat odchodzi z klubu, no to jest chociaż te 500 zł dla trenera za to, że szkolił go przez pięć lat. Teraz niektóre kluby są niestety uprzywilejowane i będą sobie zabierały zawodników. Zaraz się zacznie namawianie, dzwonienie po rodzicach: przyjdźcie tu do nas. Nikt nie będzie rozmawiał z klubem, bo dziecko będzie mogło przejść za darmo. Mają w nosie akademie i kluby, które wychowują młodzież. Musimy radzić sobie sami.

Różne są wyjścia, bo jak wiadomo – Polak potrafi. Można np. podpisać z opiekunami dziecka umowę cywilną, że za rok szkolenia należy się 1000 zł w akademii. Jesteście wtedy zwolnieni z opłat i wszystkiego, ale jeśli dziecko odejdzie z klubu, to naliczamy kwotę za okres w klubie. Niestety te koszty poniesie rodzic, a nie klub pozyskujący. Nie podoba mi się to i żałuję, że wprowadzono przepisy w takim kształcie.

Czyli ma Pan główny żal o to, że nie zapytano środowiska, co sądzi na ten temat?

Jak wprowadzaliśmy certyfikację, to wysłałem do wszystkich wojewódzkich związków piłki nożnej pisma, ze wskazaniem dziesięciu najlepszych akademii szkolących dzieci i młodzież w województwach. Ta baza jest w PZPN. Każdy wojewódzki związek wysłał 10 najlepszych akademii, a łącznie w bazie jest ich 160. Tam należałoby wysłać ludzi, porozmawiać, zobaczyć jak szkolą. A tutaj nic. Nikt nikogo nie pytał, tylko hop, robimy i cześć. Dobra tak chcecie, no to tak będzie. Zarząd przegłosował, natomiast bardzo źle to wygląda, bo nie rozmawiali z tymi ludźmi, którzy tak naprawdę szkolą młodzież. Uważam, że trzeba przysiąść co jakiś czas, solidnie porozmawiać i pochylić się nad tym problemem. Związek ma takie możliwości, ale pominął zupełnie tę kwestię.

Jakie widziałby pan idealne rozwiązanie?

Tak jak wspominałem, ekwiwalent powinien funkcjonować od momentu, kiedy zaczynają się rozgrywki. Skoro zaczynamy od 7 lat, to naturalne jest, że zawodnik uczestniczy w rozgrywkach od 7 roku życia i niech to będzie umowny wiek, gdzie zaczynamy mówić o szkoleniu. Wiemy dobrze, że szkolenie zaczyna się teraz od czwartego roku życia, tak jak u mnie w akademii, ale jeśli dzieci nie uczestniczą wtedy w rozgrywkach, to nikt tego nie liczy. Jeśli zawodnik zaczyna w wieku czterech lat, to do dwunastego roku życia jest osiem lat szkolenia, a jeśli odciągamy te trzy, to zostaje pięć lat, kiedy dziecko uczestniczy w rozgrywkach. Tak jak mówiłem wcześniej, to nie muszą być wielkie sumy, ale niech będzie to po to, żeby kluby się wzajemnie szanowały. Niech nie będzie partyzantki i wolnego Teksasu, że jak każdy ma rewolwer, to sobie przyjeżdża i zabiera co chce. Dopuszczamy do dzikiego zachodu, a dokładnie dzikiego wschodu, patrząc na nasze położenie. Tam, gdzie nie ma zasad, jest wolna amerykanka. Nie ma szacunku między klubami, bo każdy będzie namawiał najlepszych zawodników, by przyszli do niego. Rodzice będą mieli głowy jak arbuzy albo duże dynie. Każdy będzie im obiecywał nie wiadomo co.

Zdarza się tak, że między mniejszymi klubami, kwoty ekwiwalentów płacą rodzice.

W tej chwili, jeśli mówimy o tym, że szkółki i akademie są traktowane jak trzecioligowe kluby, to dopiero teraz rodzice będą płacić. Klub powie: zaraz, zaraz, chcecie do nas przyjść? Bardzo was zapraszamy, ale nie mamy pieniędzy, żeby za was zapłacić.

Czyli teraz według pana rodzice będą narażeni na jeszcze większe koszty?

Oczywiście, że tak. Jak nie ma zasad, to wtedy odbywa się wolna amerykanka. Jeśli klub, który nie ma seniorów, a jest zwykłą akademią, musi płacić za każdego chłopaka z B-klasy ekwiwalent, a ten klub przychodzi do ciebie i zabiera kogo chce za darmo, to będą tworzyły się niemiłe sytuacje między klubami i atmosfera wokół piłki trochę się pogorszy.

Mówiliśmy już o składkach, ale istnieją takie szkółki, gdzie rodzice płacą absolutnie za wszystko. Na końcu ta szkółka oczekuje dodatkowych pieniądze za wyszkolenie zawodnika i to jest według rodziców niesprawiedliwe.  

Gdzie grali wcześniej zawodnicy, którzy grają obecnie w ekstraklasie czy w pierwszej lidze? Zazwyczaj wywodzą się z mniejszych szkółek albo akademii, a nie z Lecha czy Legii. I kto na nich zarabia później? Ten Lech albo Legia. A co dostają małe kluby? Z reguły dostają figę z makiem. Dopiero wtedy, kiedy pojawiają się duże kluby i mowa o dużych transferach, to mniejsi dostają jakieś pieniądze.

Rodzic płaci powiedzmy średnio 150 złotych za dziecko. W Warszawie ceny wahają się nawet od 220 do 250 zł, ale przyjmijmy te 150 złotych jako średnią.

Trzy treningi w tygodniu po półtorej godziny. Daje nam to cztery i pół godziny treningu plus mecz w weekend – łącznie sześć i pół godziny. Przemnóżmy to razy cztery i daje nam to 26 godzin w miesiącu. Podzielmy 150 zł przez 26 godzin, to ile nam wyjdzie za godzinę? Wychodzi ponad 5 zł za godzinę. Teraz idzie dziecko na korepetycje z języka obcego czy naukę gry na gitarze, to ile się płaci za godzinę takich zajęć? Średnio 70-100 zł za lekcję. Jakbyśmy zrobili podobnie, to pomnóżmy 100 zł razy 26 godzin miesięcznie to mamy 2600 złotych. Wtedy żaden klub nie będzie potrzebował ekwiwalentów, tylko po prostu pozostajemy na tej zasadzie.

Wiadomo, że jest to sport grupowy, gdzie jest dwudziestu chłopców i jest trochę inaczej. Nawet z tych pięciu złotych od osoby zbierze się suma, ale dlatego powinny istnieć pewne normalne zasady. Jeśli grasz w klubie, to ten klub ma jakieś opłaty i zobowiązania. Wszyscy mówią tak: „Przy dzieciach powinni trenować najlepsi trenerzy”. Bardzo chętnie zapraszam do siebie wszystkich byłych selekcjonerów i trenerów ekstraklasy, dam wam taką stawkę i powiem szkolcie dzieci, bo jesteście najlepszymi trenerami w Polsce.

Trzeba się szanować. Trzeba zrobić tak, żeby kluby ze sobą rozmawiały. To może być ta znikoma stawka 100 złotych za rok szkolenia po to, by kluby rozmawiały między sobą, nawiązywały kontakty i zachowały normalne podejście.

Postawię inne pytanie. W wojewódzkich związkach piłki nożnej zgłoszenie zawodnika do rozgrywek jest za darmo? Zgłoszenie drużyny do rozgrywek jest za darmo? Dostaję u siebie fakturę na około 2000 złotych rocznie za samo zgłoszenie drużyn do rozgrywek. Istnieją takie akademie, jak Znicza Pruszków, gdzie zgłaszają dużo więcej zespołów niż my. Oni płacą pewnie w okolicach 5000 złotych. Płacą te pieniądze tylko za to, że dzieci chcą sobie pograć w rozgrywkach. Doliczmy do tego sędziów i opiekę medyczną. Składki to jest ¼ budżetów klubów. Powtarzam, ja tylko oczekuję szacunku, a teraz będzie to przykre, że przyjdą i zabiorą mi najlepszego chłopca.

Czy wprowadzenie przepisu gry młodzieżowca w ekstraklasie jest dobrym przepisem dla młodych piłkarzy?

Życzyłbym sobie, żeby PZPN i wszyscy zajęli się najpierw poważnie sprawdzeniem ekstraklasowych akademii piłkarskich, bo tam są największe pieniądze. Należałoby sprawdzić, na jakim są poziomie, na jakich boiskach trenują, ile jest sztucznych boisk, czy funkcjonują szkoły i internaty…

My jako redakcja to sprawdzamy.

Powinno się to zrobić. Powstał program certyfikacji, więc to też otworzy oczy. Dalej będę się tego trzymał, że w wyjściowej jedenastce, łącznie z młodzieżowcem, powinno występować sześciu Polaków.

Sześciu Polaków w składzie? Pomysł dobry, ale klubom Ekstraklasy takie rozwiązanie na pewno nie przypadłoby do gustu.

A dlaczego?

Kluby wolą tańszych Czechów lub Słowaków zza południowej granicy.

Taki przepis pozwoliłby, żeby się u nas wszystko odpowiednio unormowało. Dziennikarze robili przecież analizy, że my na tym centralnym wschodzie płacimy obcokrajowcom najwięcej. Spójrzmy na Czechów, oglądał pan składy Slavii i Victorii Pilzno? Przeleciałem ostatnio ich składy i tam grają praktycznie sami Czesi, a obcokrajowcy, którzy tam są, znacząco podnoszą jakość zespołu. W Bate jest podobnie, też jest bardzo mało obcokrajowców. Trzeba się na coś zdecydować. Mamy przecież fajnych zdolnych Polaków. Ile lat ma Janek Bednarek? 22 lata. Takich chłopaków, jak Janek w młodzieżowych kadrach jest kilku, tylko oni muszą grać. Dwa lata nie gramy w europejskich pucharach i tracimy czas. Oni powinni być na rynku i pokazywać się.

Dlaczego niektóre kluby nieprzychylnie patrzą na obecną reformę z młodzieżowcem? W kuluarach śmiano się, że młodzieżowiec bramkarz będzie po minucie symulował kontuzje.

Prezes danego klubu kazał tak mówić, to nikt się nie wychyli. To są pieniądze, to jest praca i ludzie kraczą tak, jak główna wrona. Natomiast później, jak już przestają i stracą tę pracę, to mówią trochę inaczej. W środowisku brakuje odwagi na stawianie na młodych zawodników. Uważam, że mamy zdolnych Polaków w pierwszej, drugiej lidze, czy w reprezentacjach młodzieżowych. Są jeszcze zawodnicy, którzy wyjechali za młodu w wieku trzynastu, czternastu lat, to można ich spokojnie ściągnąć do Ekstraklasy i dać im poważne pieniądze. Trzeba wreszcie wybrać jakąś drogę.

W kontekście młodzieżowca nie obawia się pan, że menadżerowie teraz będą jeździć od klubu do klubu, kto da większą pensję chłopakowi, tam on tam pójdzie?

Teraz nastąpiła taka psychoza, że młodzi będą jeździć złotą karocą między klubami. Zadam pytanie, a co się teraz dzieje z obcokrajowcami? Ci to dopiero jeżdżą złotymi karocami po klubach i każdy ma ich po dziesięciu albo więcej w swoich składach. Nikt ich w swoim kraju nie zna, a u nas są. Mówimy o jednym młodzieżowcu w drużynie, a nie patrzymy na to, ilu jest przypadkowych obcokrajowców i nawet Polaków, którzy się nie nadają do Ekstraklasy. Trzeba zrobić przegląd wojsk i zdecydować się na ten krok. Ja zgłaszam pomysł. Nie zabraniamy gry obcokrajowcom w Polsce, ale tworzymy wewnętrzny przepis, że wprowadzamy sześciu Polaków, w tym jeden młodzieżowiec.

Jacek Magiera uważa, że rozwinie to scouting w naszym kraju? Zgadza się pan z tym?

Oczywiście, że się zgadzam. W końcu wszyscy zaczną jeździć i oglądać rozgrywki młodzieżowe. Zaczną się tym interesować, bo teraz rządzą menadżerowie.

Centralna Liga Juniorów powinna zyskać na zainteresowaniu.

Dokładnie, ale trzeba skończyć z trzymaniem miejsca dla młodszego rocznika. Co to w ogóle jest?  Niech każdy rocznik gra na siebie, a nie dla młodszego. Zespół kończy grać w CLJ, ale młodsi wskakują na jego miejsce. Młodszy rocznik nie może przebić się przez ligi wojewódzkie, ale że starszy rocznik grał w CLJ i ją utrzymał, to ten młodszy wskoczy za rok w jego miejsce. Nagle kluby ściągają z okolic najlepszych zawodników, a na końcu i tak jest to na krótką metę i nic to nie daję, bo najczęściej dostają baty. Takie przykłady można mnożyć. Zdarza się, że kluby z mniejszych środowisk mają naprawdę wspaniałe roczniki i to one powinny się pokazywać, nawet grając w najwyższej CLJ. To tak jakby z pierwszej ligi do Ekstraklasy awansował Raków Częstochowa, a na ich miejsce wskakiwała druga drużyna Rakowa do pierwszej ligi. Ludzie by tego nie zrozumieli, a w piłce młodzieżowej to się dzieje. Czy to jest zgodne z duchem sportu?

To jaki plan ma Roman Kosecki?

Kiedy bylem w PZPN nie wszystko udało się dokończyć. Kilka klubów i akademii do mnie dzwoni i umówiliśmy się po świętach, może jeszcze przed nowym rokiem, na spotkanie. Jest w tej chwili 20 fajnych akademii i wspólnie omówimy wszystkie tematy, o których rozmawialiśmy. Chcemy przygotować propozycje zmian dla PZPN-u.

Rozmawiał Dawid Dobrasz

fot. newspix.pl