Jeszcze niczego nie osiągnęliśmy, ale na pewno jesteśmy bliżej od innych

Wiele osób ze środowiska mówi, że rocznik 2002 jest kluczowy dla przyszłości naszej piłki. Postanowiliśmy to sprawdzić, rozmawiając z dwoma reprezentantami Polski kadry U-17 – Jakubem Niewiadomskim i Filipem Szymczakiem. Chcieliśmy się dowiedzieć, co ci młodzi chłopcy mają w głowach, jaką widzą przyszłość dla siebie i czy… nie kusi ich zwykłe młodzieżowe życie nastolatka. Przypomnijcie sobie co wy robiliście, jak mieliście 16 lat? Jak wróciliście do własnych wspomnień, to jesteście gotowi do lektury wywiadu z zawodnikami Lecha Poznań występującymi na co dzień w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów.

Jeszcze niczego nie osiągnęliśmy, ale na pewno jesteśmy bliżej od innych

Poznajcie dwóch naprawdę fajnych gości, którzy mimo młodego wieku mocno stąpają po ziemi i nie boją się mówić o swoich marzeniach. 

Zaczniemy od kadry. Czym dla was jest gra w młodzieżowej reprezentacji Polski?

Kuba: Dla mnie było to wielkie przeżycie, jak dostałem pierwsze powołanie do kadry U-15 na mecz z Irlandią. Największy stres towarzyszył mi w tych pierwszych spotkaniach, a teraz z meczu na mecz oswajamy się z tą reprezentacją. Kadra jest dla nas wyróżnieniem i chcemy grać w młodzieżowych reprezentacjach, ale głównym celem jest gra w seniorskiej kadrze i to jest naszym marzeniem.

Filip: Gra w reprezentacji to ogromny zaszczyt, ale też docenienie naszej ciężkiej pracy i wyróżnienie nas jako zawodników. Zaczynałem swoją przygodę z młodzieżowymi kadrami przez Letnią Akademię Młodych Orłów w Gniewinie. Byłem regularnie zapraszany na LAMO, gdzie po zakończeniu zgrupowania zagrałem dwumecz ze Słowacją. Potem były kadry młodzieżowe U-15 i spotkania z Walią i Irlandią, które pomogły nam się oswoić z reprezentacją. Tak jak mówiłem, jest to dla nas olbrzymie wyróżnienie i możliwość gry na wysokim poziomie. Chcemy tam grać i jesteśmy z tego dumni.

Czujecie odpowiedzialność mając tego orła na klacie?

Filip: Oczywiście, że tak. Mimo że jest to młodzieżowa reprezentacja Polski, to trzeba dawać z siebie wszystko. Robimy to, co lubimy. Robimy to, co kochamy. Musimy pokazywać swoje umiejętności na boisku.

Kuba: Każde spotkanie traktujemy na równi, bo w każdym meczu chcemy wygrać.

Na kadrze młodzieżowej panuje dużo humoru, czy raczej jest więcej powagi?  

Kuba: Jest to zróżnicowane. Wiemy, kiedy możemy sobie pozwolić na humor, ale jak przychodzi czas na ciężką pracę, to skupiamy się na swojej robocie. Na tym etapie potrafimy już odróżnić, kiedy jest czas na śmiech, a kiedy na pracę.

Obserwuję waszą reprezentację praktycznie od początku. W Pucharze Syrenki grało się łatwiej niż w meczach eliminacyjnych?

Filip: Myślę, że jeśli chodzi o zaangażowanie, to z naszej strony było takie same. Portugalia, Belgia czy potem Francja to są topowe zespoły w Europie.

Wydawało mi się, że grało wam się łatwiej w Pucharze Syrenki niż w eliminacjach.

Kuba: Puchar Syrenki, to był turniej, który miał nas przygotować do meczów eliminacyjnych i jeszcze bardziej oswoić w międzynarodowej rywalizacji. Eliminacje to był i nadal jest etap, w którym można odpaść. Gramy o awans na mistrzostwa Europy, a potem o wyższe cele. W pierwszej kolejności chcemy się zakwalifikować na turniej mistrzowski i to jest nasz główny cel.

Filip: Wiadomo, że w eliminacjach dochodzi też presja. Z tyłu głowy mieliśmy świadomość, że można odpaść z tych eliminacji i nie zakwalifikujemy się do drugiej rundy, ale byliśmy też pewni siebie. Wiedzieliśmy, że potrafimy grać w piłkę i mieliśmy przeanalizowanych przeciwników. Znamy swoją wartość i wiedzieliśmy, że musimy awansować.

Jak postrzegacie mecz z Finlandią? Emocje do ostatniej minuty i wynik wyciągnięty w końcówce. Było dużo radości po tym meczu?

Kuba: Na początku wyszliśmy trochę nerwowo i z dużym respektem do rywala. Do każdego przeciwnika trzeba mieć szacunek, ale w pierwszych minutach gry graliśmy bardzo asekuracyjnie. Baliśmy się zaryzykować i to było widać. Nie graliśmy z przekonaniem, że możemy wygrać i to przełożyło się to na brak sytuacji dla nas w pierwszej połowie. Niestety nasze błędy spowodowały, że praktycznie od początku spotkania przegrywaliśmy.

Mieliście już w karierze tak ważny mecz, który udało się wyciągnąć w końcówce? 

Filip: Myślę, że to był jeden z pierwszych. Na całe szczęście udało nam się wygrać to spotkanie, bo było ono wręcz kluczowe. Wiadomo, że zwycięstwa z Finlandią i Luksemburgiem dały nam awans.

Luksemburg poszedł gładko. Kuba, strzeliłeś w tym spotkaniu piękną bramkę.  

Kuba: Mimo że gram na obronie…

Filip: To lubi się podłączyć (śmiech).

Kuba: Patrząc na ten najwyższy poziom, to chyba była najładniejsza bramka, jaką zdobyłem w karierze. Na razie.

Był moment w tym meczu, gdzie poczuliśmy niepewność. Niby mieliśmy cały czas kontrolę i gładkie prowadzenie dwoma bramkami, ale pod koniec meczu był moment, gdzie mieliśmy słabszy okres i nas przycisnęli. Gdybyśmy wtedy stracili jeszcze jednego gola, to byłaby to dla nich bramka kontaktowa. Wtedy byłoby nieciekawie. Na szczęście strzeliliśmy dwie kolejne i pewnie wygraliśmy.

Po dwóch wygranych przyszła porażka z Francją, która w pierwszej połowie zdecydowanie was zdominowała. Czy faktycznie byli aż tak dobrzy? Kuba, to był dla Ciebie chyba najcięższy i najgorszy mecz w karierze. Pierwsze łzy po meczu?  

Kuba: Bezpośrednio po spotkaniu… Nie tyle dobiły mnie moje błędy, co czułem żal, że przegraliśmy ten mecz. Niestety dołożyłem negatywną cegiełkę do tego.

Filip: Myślę, że byli w naszym zasięgu…

Dla mnie pierwsza połowa to była przepaść, między wami a Francją. Marcin Dorna na wasze usprawiedliwienie powiedział, że trójkolorowi byli biologicznie starsi od was.

Kuba: Bardzo podobne spotkanie graliśmy z Portugalią w Pucharze Syrenki. To są zespoły, które starają się cały czas kontrolować przebieg spotkania. My mamy podobne założenia, ale czasami trzeba zmienić taktykę pod przeciwnika. Wiedzieliśmy, że Francja ma bardzo dużą jakość indywidualną. Grają praktycznie cały czas na top poziomie. Występują w UEFA Youth League, a ponad połowa z nich gra już w pierwszych zespołach. Oni nie mieli na ten mecz żadnej presji. My co prawda też jej nie mieliśmy, ale oni nie mają kompletnie stresu przed takimi meczami. Są bardzo pewni siebie i tacy nonszalanccy, jak też nasz trener pokazał i powiedział.

Filip: Największe wrażenie zrobili na mnie środkowi obrońcy, z którymi musiałem się niejednokrotnie mierzyć. Oni grają teraz w PSG, grają w UYL i z tego, co słyszałem, są oceniani jako jedni z najlepszych obrońców na świecie. Tak jak wspominałeś, mają trochę lepsze warunki fizyczne od nas. Ich zawodnicy na skrzydłach także robili wrażenie. Jak przyjmowali piłkę, to przyjmowali ją z taką lekkością i swobodą… Jak wykonywali jakieś zwody, czy inne ruchy, to przychodziło im to z dużą łatwością. Czasami wydawało mi się, że oni nawet nie patrzą na przyjęcie piłki. Po prostu jak ją przyjmują, to wiedzą co z nią zrobić. Albo schodzą do środka, albo od razu ze zwodem i oddają strzał. Mają spory luz.

To jak myślicie, skąd się u nich bierze taki luz?

Filip: To jest mega ciężkie pytanie (śmiech).

Kuba: Według mnie oni są inaczej przygotowani mentalnie i mega pewni siebie. Możemy wygrywać z nimi jako zespół, ale oni mają bardzo dużo indywidualności.

Na 10 meczów z nimi, ile byście wygrali?

Kuba: Może będzie okazja zagrać 10 meczów, to sprawdzimy. Nie wiem czy wiecie, ale jest jeszcze jeden zawodnik z Monaco – Benoit Badiashile i on teraz grał już w dorosłej lidze mistrzów, a jest rocznik 2001.

Filip: To jest ten, co Thierry Henry kazał mu zasunąć krzesło?

Kuba: Tak! Pokaże ci. I co, on jest rok starszy?

Co sądzicie o waszych następnych rywalach w drugiej rundzie eliminacji do mistrzostw Europy – Rosja, Portugalia i Szkocja jako gospodarz turnieju. Łatwo nie będzie?

Kuba: Wyjdziemy my i ktoś jeszcze!

Filip: Wiadomo, że chcemy awansować. To jest nasz cel, ale też nie można zapominać, że mieliśmy już przyjemność grać z tymi dwoma zespołami. Z Portugalią było 3:4…

Kuba: Szkoda tego meczu…

Filip: Graliśmy też ze Szkocją. Akurat w tym spotkaniu nie grałem, bo miałem kontuzję kolana, ale byłem na zgrupowaniu z chłopakami i z tego, co pamiętam, wygraliśmy z nimi dwa razy po 4:1. Wiadomo, to było dawno temu i nie można już patrzeć na te wyniki. Wszystkie zespoły są w naszym zasięgu. Z Portugalią też toczyliśmy wyrównaną walkę. Nie wiemy jeszcze jak grają Rosjanie, ale na pewno będą analizy tego przeciwnika.

Jako reprezentacja można powiedzieć, że jesteście dobrze zgrani na boisku? Kadra raczej się mocno nie zmienia, są tylko drobne roszady.

Kuba: Tak, od dłuższego czasu kadra U-15 i U-16 jest głównie przygotowaniem do celu, jakim są eliminacje i same mistrzostwa Europy. To jest właśnie tworzenie kolektywu i do tego mamy dobrą drużynę, w której panują dobre relacje między nami.

Filip: Znamy się też z boisk ligowych.

Łatwiej się gra w kadrze jak jest was czterech z Lecha? Nawet mówi się o poznańskim trójkącie w środku pola.

Filip: Z Marchewą (Filip Marchwiński) i Kamykiem (Kuba Kamiński) znamy się już bardzo długo. Występowaliśmy razem w niejednych meczach i to zgranie na pewno jest. Wiemy, czego możemy od siebie oczekiwać. Tak jak mówię, z innymi chłopakami, nawet jak są zza granicy, to mieliśmy już tyle wspólnych zgrupowań, że się dogadujemy i wiemy co mamy robić. Z chłopakami z Pogoni, jak występowaliśmy w CLJ U-17 w makroregionie, to bywało, że graliśmy ze sobą cztery razy w sezonie.

Pogadajmy o przygodzie w UEFA Youth League. Nie graliście w rewanżu, bo byliście na meczach eliminacyjnych, ale jak oceniacie pierwsze spotkanie? Nie wyglądało to źle, ale przeciwnik był do bólu skuteczny.

Kuba: My też to czuliśmy. Wchodząc na boisko w drugiej połowie spytałem trenera, jaki jest plan na ostatnie minuty, w momencie jak przegrywaliśmy 1:0. Trener bez zastanowienia odpowiedział, że mam grać ofensywnie, bo nie chcemy tu przegrać. Hertha była w naszym zasięgu. Mieliśmy sytuacje na 1:0 dla nas i gdyby wpadła bramka, to mecz mógłby się różnie potoczyć.

Filip: Podobnie jak Kuba, wszedłem w drugiej połowie za Huberta Sobola i usłyszałem od trenerów, że nie mam się czego bać i mam wyjść pewny siebie na boisko. I tak było. Wiadomo, szacunek do rywala trzeba mieć, ale wyszedłem pewny i czułem, że kontrolowaliśmy spotkanie w końcówce. Niestety, potem był przypadkowy karny i 2:0 dla gości. Bardzo nas to zabolało. Myślę, że toczyliśmy z nimi wyrównaną walkę.

Szkoda, że tak krótko?

Filip: Pewnie, że tak. To jest młodzieżowa liga mistrzów. Gramy z mistrzami danych krajów i trzeba się starać, by walczyć o ponowną taką szansę.

Apropo szansy. Jak oceniacie sezon Lecha Poznań w Centralnej Lidze Juniorów? Jedno co mogę powiedzieć, to jesteście bezkompromisowi.

Kuba: Nie mogliśmy w tej rundzie złapać rytmu wygrywania. Na przykład wygraliśmy dwa mecze z rzędu grając dobrze, a nagle przychodziło spotkanie, w którym byliśmy faworytem i teoretycznie powinniśmy zwyciężyć, a się nie udawało. Z takich detali wzięło się to, że nie potrafiliśmy złapać rytmu i traciliśmy punkty. Jest jeszcze druga runda i damy z siebie wszystko.

8 porażek. Nie za dużo?

Filip: Zdecydowanie za dużo…

Mecz z Jagiellonią najbardziej bolesny?

Filip: Źle zaczęliśmy to spotkanie. Po 15 minutach było już 2:0 dla gospodarzy i to najbardziej bolało. Zeszliśmy na przerwę do szatni i padło trochę mocniejszych słów, ale takich mobilizujących. Wyszliśmy na drugą połowę z innym nastawieniem i zdołaliśmy doprowadzić do wyniku 2:2. Moim zdaniem w drugiej połowie zdominowaliśmy Jagiellonię. Szkoda, bo mieliśmy wcześniej sytuacje, żeby doprowadzić do remisu. Pod koniec meczu przydarzyła się chwila nieuwagi, Jagiellonia ruszyła od środka i przegraliśmy ten mecz.

Kto był dla was najtrudniejszym rywalem w tej rundzie? Kto zrobił na was największe wrażenie?

Kuba: Najciężej grało mi się z Koroną Kielce. Grają cały czas ofensywnie. Atakują bezkompromisowo i grają prostymi środkami. Nie kombinują. Mają jeden cel – strzelić bramkę.

Obaj pochodzicie z Wielkopolski. Jakie są wasze początki i czy gra dla Lecha Poznań była waszym marzeniem?

Kuba: Zaczynałem grać w mieście Dąbie w klubie Zryw Dąbie i stamtąd w trzeciej klasie podstawówki trafiłem do Górnika Konin, gdzie grałem przez trzy lata. Od piątej klasy zacząłem jeździć do Lecha na różne obozy i treningi. Od siebie z domu miałem 150 km do Poznania, a do samego Konina prawie 45 km i mama zawoziła mnie cztery razy w tygodniu na treningi. Wtedy istniały jeszcze kadry okręgowe i dzięki temu dostałem zaproszenie na testy do Lecha. Wtedy był też trener Salamon, który jest w naszej kadrze i tak się znalazłem w Lechu. Mam podobne marzenie jak Filip, by zagrać przy Bułgarskiej.

Filip: Zaczynałem w Warcie Poznań, a w piątej klasie podstawówki przeszedłem do Lecha. Sporym wyróżnieniem jest dla mnie, że gram w takim klubie jak Lech Poznań. Wiadomo, że chcę tutaj być i marzeniem każdego jest zagrać przy Bułgarskiej. Jakieś dwa miesiące temu zacząłem treningi z rezerwami i jestem już po 10-minutowym debiucie. Myślę, że najbliższym celem jest zacząć się ogrywać w rezerwach, a potem los pokaże. Teraz miałem okazję być na treningach z pierwszym zespołem. Trzeba dużo rzeczy poprawić, ale jestem gotowy na ciężką pracę.

Miałeś okazję już trenować pod okiem Adama Nawałki. Jakie wrażenia?

Filip: Trener zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jest to bardzo wymagający szkoleniowiec, który zwraca uwagę na szczegóły. Podam prosty przykład. W treningu podań trener zwraca uwagę, że pass ma być dokładnie po ziemi, na dalszą nogę i z odpowiednią siłą. Wymaga od nas tego, żeby szanować piłkę i nie tracić jej od razu po odbiorze. Mamy utrzymywać się przy piłce i rozsądnie budować akcję.

Rozmawiał już osobiście z tobą? Dał Ci jakieś rady albo uwagi?

Filip: Zwracał mi uwagę głównie na jakość podania. Muszę dużo obserwować na boisku i przede wszystkim podejmować szybko decyzje. Wiadomo, że na tym poziomie, już mogłem tego doświadczyć na treningach. Gra się tam maksymalnie na jeden, dwa kontakty i trzeba szybko działać z piłką. Już przed przyjęciem muszę wiedzieć, co chcę z nią zrobić.

Byłeś ostatnio także na testach w Valencii. Jak Ci się podobało i jak to się stało, że Cię zaprosili?

Filip: Scout wypatrzył mnie na meczach klubu i reprezentacji. Dostałem zaproszenie, klub wyraził zgodę i stwierdziłem, że skorzystam i zobaczę, jak to wygląda w innych akademiach w Europie. Myślę, że organizacja jest na podobnym poziomie jak w Polsce. Miałem przyjemność mieszkać w internacie w Valencii. Akademia nie znajduje się w samym mieście, tylko w miejscowości Paterna. Znajduje się ona około 20 km od centrum miasta i tam mają swój cały kompleks. Mają bardzo dużo boisk naturalnych, ale też sztucznych. Przywiązują dużą wagę do szkolenia już na najniższym poziomie. Tam bodajże od U-8 sporo dzieci już biega i szkoli techniczne aspekty. Mieszkałem w internacie w Valencii, gdzie z samego internatu można było wyjść na taki mini stadion. Tam są rozgrywane mecze ligowe drużyn U-17 i U-19 oraz spotkania młodzieżowej ligi mistrzów. Na Estadio de Valencia występowali także zawodnicy z pierwszego zespołu, dzięki czemu można poczuć ich bliskość. Bardzo fajne jest to, że Ci zawodnicy z seniorów, mają kontakt z młodymi. Oswajają ich z wielką piłką no i trenują w tym ośrodku. Mega fajnie.

Zawodnicy Valencii prezentowali wyższy poziom, czy może wszystkim na treningach zakładałeś siatki?

Filip: Wiadomo, że początkowe treningi niosły za sobą lekki stresik, ale byłem pewny siebie. Stwierdziłem, że dostałem zaproszenie, ktoś widzi we mnie potencjał, więc muszę to sprzedać na boisku. Myślę, że trenują trochę inaczej, bo przykładają dużą wartość do gier na utrzymanie, gry na jeden, dwa kontakty. Nie czułem się gorszy. Mieliśmy dwie gry sparingowe, a w jednej z nich moja drużyna wygrała 1:0 i strzeliłem zwycięską bramkę. Z tego, co mi wiadomo, byli ze mnie zadowoleni.

Kiedy uważacie, że jest dobry moment dla piłkarza, by wyjechać grać za granicą?

Kuba: Pierwszym celem, tak jak Filip wcześniej powiedział, jest gra na Bułgarskiej i uważam, że jak chce się grać za granicą w jakiś lepszych ligach, to najpierw trzeba być osobą wyróżniającą się w polskiej Ekstraklasie. Najpierw trzeba sprzedać siebie na naszych boiskach, a dopiero potem szukać sobie miejsca w lepszych ligach.

Filip: Nie ma recepty na karierę piłkarską. Znamy przykłady młodych zawodników, którzy wyjeżdżali za granicę, ale też znamy takich, którzy zostali i ogrywali się w naszej Ekstraklasie. Na pewno trzeba ciężko pracować, rozwijać się cały czas i być w klubie, w którym na ciebie stawiają. Musisz wiedzieć, że będziesz grał w piłkę i się rozwijał. Dla mnie podobnie jak dla Kuby, wolałbym taką drogę, żeby zbudować swoją markę w Polsce, a dopiero potem wyjechać. Jeśli stwierdziłbym po jakimś czasie, że trzeba będzie zrobić coś innego, to też jestem na to gotowy.

Którą z zagranicznych lig byście wybrali do gry dla siebie w przyszłości?

Kuba: Osobiście najbardziej lubię Premier League i w tej lidze czułbym się najlepiej.

Filip: Myślę, że tam, gdzie byłbym potrzebny. Przechodząc do ligi zagranicznej, podjąłbym taką decyzję, że idę do klubu, który najbardziej będzie mnie chciał. Musiałby to być klub, który będzie na mnie stawiał i miałby dla mnie perspektywę rozwoju. Jestem takim zawodnikiem, gdzie pod mój styl gry bardziej pasowałaby liga niemiecka albo hiszpańska. Te ligi są mi najbliższe, ale jeśli dostałbym propozycję z innej i ten klub wykazywałby inicjatywę, że bardzo mnie chce i będzie na mnie stawiał, to oczywiście bym tam poszedł.

Ulubiony piłkarz lub zawodnik, na którym się wzorujecie?

Filip: Lewandowski. Biorę z niego przykład.

Kuba: Kibicuje od zawsze Realowi i ten klub jest w moim sercu. Teraz jednak lubię również Juventus, ponieważ mój ulubiony klub jest tam, gdzie gra Ronaldo (śmiech). W reprezentacji gram na środku obrony, a w klubie głównie gram na lewej stronie i nie mam takiego wzoru do naśladowania na mojej pozycji.

Kuba, Rafał Ulatowski mówi, że „jesteś urodzonym bocznym obrońcą”. To jak to jest, że urodzony boczny obrońca w reprezentacji gra na środku?

Kuba: Grając przed Lechem w tych mniejszych klubach byłem zawodnikiem, którego trenerzy wystawiali na różnych pozycjach i dzięki temu nie mam problemu ze zmianą pozycji. W niektórych meczach CLJ z Arką Gdynia grałem cały mecz na skrzydle. Najbardziej lubię grać ofensywnie, stąd bliżej mi na bok obrony. Na środku obrony też się czuję dobrze ze względu na to, że w aspektach gry, które są wymagane na tej pozycji, wyglądam dobrze. Nie mam problemów z grą głową czy wprowadzeniem piłki.

Filip, a Ty najlepiej czujesz się na pozycji dziewięć, dziesięć, czy może na ósemce?

Filip: Zaczynałem grać w piłkę na pozycji prawego obrońcy. Potem do Warty przyszedł bodajże trener Zbąszyniak i przestawił mnie na skrzydło, bo miałem ciąg do przodu i problemy z wracaniem do tyłu. Przychodząc do Lecha, trener Salomon zrobił ze mnie typową dziewiątkę. Stwierdził to patrząc na moje parametry i powiedział, że tam chce mnie sprawdzić. W młodzieżowych ligach strzelałem dużo bramek i lubiłem to. Jestem już przyzwyczajony do gry na dziewiątce i tam czuję się najlepiej.

Przez ostatnie pół roku graliście na trzech frontach – w kadrze, CLJ i UYL. Zebraliście więcej doświadczenia niż przez resztę waszej przygody z piłką?

Kuba: Może nie większe, ale na pewno bardzo duże, bo jednak interesujemy się piłką od urodzenia i umiejętności wyniesione z tych kilkunastu lat gry są chyba ciut większe. Nie zmienia to faktu, że przez ostatnie pół roku zebraliśmy sporo doświadczenia i pewnie zaowocuje to w przyszłości.

Filip: To na pewno jest wyższy poziom niż we wcześniejszych latach. Wszystkie mecze międzynarodowe i spotkania reprezentacji są na bardzo wysokim poziomie. No i przede wszystkim CLJ. Po tej reformie wygląda to zdecydowanie lepiej. Zmniejszyła się liczba drużyn i nie ma tu już słabych ekip. Wcześniej niejednokrotnie były przykłady, że zespoły w poszczególnych grupach dzieliła przepaść.

Czym według was powinien się charakteryzować piłkarz, żeby zaistnieć w piłce seniorskiej? I jakie cechy charakteru was wyróżniają?

Kuba: U mnie najważniejszą cechą jest pracowitość. Mam coś takiego za sobą, że musiałem się dostać do Lecha z małej miejscowości. Wszystko robię krok po kroku i uważam, że to wszystko dzięki ciężkiej pracy.

Filip: Myślę, że podobnie jak Kuba, cechuje mnie pracowitość. Każdy z chłopaków, który tutaj jest, czy gra w kadrze, musiał przebyć jakąś drogę. Byłem w Warcie Poznań, też ktoś musiał mnie zauważyć i z Poznania musiałem się dostać do Wronek, a było sporo selekcji.

Moim zdaniem najważniejszą cechą w piłce nożnej jest głowa i mental. Mogę powiedzieć o sobie, że nad tą głową muszę pracować. Chciałbym być coraz pewniejszym zawodnikiem wychodząc na boisko i wierzyć w to, że mam duże umiejętności. Nie mogę się wahać. Robię to co lubię i chcę to pokazywać w 100% na boisku. Mogę otwarcie powiedzieć, że nie wszystkie mecze w kadrze zagrałem tak, jak chciałbym zagrać.

Nie boicie się przysłowiowej sodówki w przyszłości?

Filip: Moi rodzice tak mnie kontrolują, że nie powinno mi się to przydarzyć. My jeszcze tak naprawdę niczego nie osiągnęliśmy. Nasi rodzice i opiekunowie wpajają nam od najmłodszych lat, że gramy teraz w piłkę, ale zdrowie jest nam najbardziej potrzebne. Mamy świadomość, że musimy się uczyć, bo nie wiadomo, czy to zdrowie będzie z nami przez całą naszą przygodę z piłką. Nie wiemy tego, co będziemy robili po zakończeniu naszych karier. Jak skończymy grać, będzie całe życie przed nami i trzeba też o tym myśleć.

Kuba: Myślę, że to byłoby najgorsze, co moglibyśmy teraz zrobić. Jeśli kiedyś już zdobędziemy po złotej piłce, to możemy na chwilę odpłynąć, ale na razie nie ma od czego.

Nie brakuje wam młodzieżowego życia?

Filip i Kuba: Szczerze… to trochę brakuje.

Kuba: Wiemy, że niczego jeszcze nie osiągnęliśmy, ale na pewno jesteśmy bliżej od innych. Oglądając różne snapy z weekendu, gdzie nasi starzy znajomi…

Filip: Idą na imprezę, a my jesteśmy w internacie i musimy się koncentrować przed następnym meczem.

Kuba: Z jednej strony fajnie, że tam są, ale to jest chwilowe.

Filip: Powtarzam sobie w głowie: „Dobra. Teraz oni są na imprezie, ale co będą robić za te kilka lat?”.

Kuba: To nie jest też tak, że oni nic nie osiągną w życiu.

Filip: Wymaga to od nas dużego poświęcenia. Wiadomo, że nas kusi, ale jesteśmy świadomi tego, że chcemy grać w piłkę i chcemy mieć fajną przygodę z nią związaną. Staramy się do tego dążyć.

Rozmawiał Dawid Dobrasz

fot. newspix.pl