FASE – coś więcej niż piłka

Football Academy School of Excellence to szkoła mistrzostwa sportowego, która pod kątem organizacyjnym robi duże wrażenie. To nie tylko klub sportowy, ale także miejsce, gdzie zawodnik może zostać w pełni ukształtowany zarówno piłkarsko jak i umysłowo. Mimo powstania w 2013 roku rozmach działania i fundamenty pracy są zaskakująco solidne i wydaje się, że to wszystko ma ręce i nogi. Pojechaliśmy sprawdzić, jak wygląda to z bliska.

FASE – coś więcej niż piłka

FASE, jak mówią w klubie, jest wisienką na torcie projektów Football Academy, które rozlokowane są praktycznie w każdym województwie i zrzeszają blisko 17 tys. dzieci w całej Polsce oraz na terenie Wielkiej Brytanii. Projekty FA prowadzą szkolenie od 4 do 12 roku życia. Jeśli wyróżniasz się w FA, masz dużą szansę, że zostaniesz zaproszony na dni próby, po których przejściu możesz dołączyć do FASE, a jest się o co starać.

Szkoła Mistrzostwa Sportowego powstała w 2013 roku i jej głównym zadaniem jest kompleksowy rozwój zawodników pod kątem profesjonalnej gry w piłkę na szczeblu zawodowym, ale w oparciu o odpowiednie przygotowanie dydaktyczne do zdania matury i ewentualnego rozpoczęcia studiów. W FASE jak nigdzie zwracają sporą uwagę na naukę, bo zdają sobie sprawę, że nie każdy zostanie piłkarzem. Ba, jak jeden z rocznika zostanie, to będzie to sukces. Klub ma zamiar zmienić opinie o popularnych SMS-ach, w których raczej nie uczyły się naukowe orły. Godzin wychowania fizycznego lub treningu ponad 10, a lekcji matematyki 45 minut, z czego potem proste wielomiany miały prawo przerosnąć członków szkoły. W Football Academy argumentacja, że to są przyszli sportowcy, zdecydowanie nie przejdzie.

Zanim przejdziemy do piłki, należy wyjaśnić zasady szkoły, bo to jest klucz sukcesu. Football Academy, tak jak napisaliśmy we wstępie, ma swoje filie w całej Polsce. Do szkoły można się dostać przez skauting wewnętrzny, ale również zewnętrzny. Szkoła zatrudnia własnych skautów, którzy często również są trenerami w filiach FA, co pozwala w pełni mieć rozeznanie na rynku. Można dostać się przez FA, ale klub sam poszukuje zawodników i proponuje im dołączenie do szkoły.

– FA to są nasze oddolne struktury. Generalnie od nich zaczęliśmy i założenie FA, których w Polsce jest ponad 180, było takie, że szkolimy do 12 roku życia i oddajemy zawodników do innych klubów. Stanęliśmy przed dylematem, że skoro mamy tak fajne grupy, to spróbujmy coś innego i tak powstało FASE. Między nami a wszystkimi ośrodkami FA w Polsce jest pełna współpraca. Dzięki temu pozyskaliśmy do nas wyróżniającego się trenera z Opola, który funkcjonował w naszych strukturach. FA jest w każdym województwie i to też jest nasz element skautingu piłkarzy – mówi trener koordynator Piotr Rabe.

Zawodnicy z jednego i drugiego naboru trafiają na dni próby, na których przez trzy dni sprawdzane są ich umiejętności piłkarskie. Przyjeżdżają na weekend do Szczecina i pod okiem wszystkich 24 trenerów, jacy pracują w FASE, prezentują swoje umiejętności.

– Dzieci które do nas przyjeżdżają na dni próby, przyjeżdżają na nasz koszt. Zakwaterowanie, wyżywienie przez dwa dni jest po naszej stronie. Nie podchodzimy do tego w tej sposób, że „proszę przywieźć dziecko i mogą je państwo odebrać po testach”. U nas za dni próby odpowiadają wszyscy trenerzy i jest to takie nasze małe święto – mówi Przemysław Tomków, szef zespołu skautów w FASE.

Wspomniane testy odpowiadają trenerom na około 20%, czy piłkarz nadaje się do szkoły. Pozostałe 80% to wiedza, którą trenerzy i skauci posiadają już o danym zawodniku. Testy są często formalnością i potwierdzeniem zebranych informacji o danym chłopcu.

– Czasem zdarza się, że nie wiedzieliśmy o jakimś zawodniku, a on się zapisał i nagle okazuje się perełką, ale to zdarza się bardzo rzadko. Szkoła mistrzostwa sportowego w swoim statucie musi mieć testy i każdy SMS takie przeprowadza. Pomagają nam one ostatecznie poznać dzieci. Na dniach próby mierzymy oceniane aspekty takie, jak czas czy dystans i na ich podstawie tworzymy punktacje. Na dobrą sprawę, najważniejsze są te niemierzalne parametry, czyli sama gra w piłkę. Ktoś dla przykładu ma dobry skok dosiężny, ale na boisku nie jest w stanie prosto kopnąć piłki – kontynuuje Przemysław Tomków.

FASE stara się zawodników wyłapać jak najszybciej, by mieć o nich jak najwięcej informacji. Minimalizują efekt, że do szkoły dostanie się kot w worku, a jak na nasze, jest się o co starać, bo szkoła potrafi zapewnić nie tylko kompleksowy rozwój, ale też zadbać o bezpieczeństwo największych skarbów rodziców, czyli ich dzieci. Skauting ma także swój schemat pracy.

– Pierwszym etapem skautingu wewnętrznego są nasze kadry regionalne. Mamy 10 kadr wojewódzkich w Polsce i tam jest już pierwsza selekcja. Robimy to po to, by zmarginalizować element błędu. Stamtąd trafiają chłopcy do kadry Polski FA – tłumaczy szef skautów.

Reforma edukacji delikatnie wywróciła do góry nogami plan szkoleniowy FASE. Zresztą ta reforma najbardziej zaszkodziła SMS-om. Wcześniej było to jasne, że od gimnazjum szkoły mogły rekrutować zawodników i poprzez połączenie ich z liceum mogły prowadzić pełny sześcioletni cykl nauki oraz szkolenia. Teraz gimnazjów już nie ma i szkoły musiały zmienić drogę kształcenia.

W Szczecinie FASE prowadzi szkolenie w dwóch placówkach. W szkole podstawowej prowadzone są dzieci od klasy czwartej do szóstej. A w liceum (wcześnie było to gimnazjum połączone z liceum) jest klasa siódma i ósma szkoły podstawowej oraz cztery lata szkoły ponadgimnazjalnej.

Dostać się do szkoły to jedno, ale trzeba w niej jeszcze funkcjonować. Jeśli prezentujemy odpowiedni poziom sportowy, ale nie dojeżdżamy naukowo, możemy zapomnieć o FASE. Tam musi to funkcjonować na równi. Załóżmy, że dostaliśmy się do szkoły, więc co dalej? Z wejścia otrzymujemy i’Pada, na którym prowadzone są zajęcia. Nie ma książek, a tablet zastępuje zeszyt. Dzięki niemu w szkole jest pełna komunikacja i błyskawiczny przebieg informacji o ewentualnych zmianach czy przygotowaniach do zajęć.

Lekcje w szkole trwają nie 45, a 60 minut. W tygodniu uczniowie poświęcają 5 godzin lekcyjnych (tych po 60 minut) na lekcje języka angielskiego i drugie 5 na lekcje języka niemieckiego. W szkole przykładają ogromną wagę do nauki języka, bo wiedzą, że nie chcą by ich adepci podążali drogą Rafała Kurzawy, Arkadiusza Recy czy Wojciecha Pawłowskiego, którzy zdali sobie sprawę dopiero będąc w zagranicznych klubach, że bez właściwej komunikacji kariery się nie zrobi.

Zawodnicy podczas tygodnia szkolnego mieszkają w bursie, która też robi wrażenie.

– W bursie mamy 68 miejsc noclegowych. Znajduje się tam mała stołówka, gdzie zawodnicy jedzą posiłki, a obiady mają serwowane w szkole. Zawodnicy mają w i’Padach aplikacje MasterChef, dzięki której mogą sobie wybierać posiłki, jakie chcą zjeść. Dietę co miesiąc układa nasz dietetyk i jak ktoś czegoś nie lubi, to jest to uwzględniane – mówi Sławomir Kłos, trener rocznika 2004

Canal+ w pokojach, aplikacja MasterChef… Dobra idziemy dalej. Bursa jest oddalona od szkół i boisk, więc zawodnicy muszą regularnie się przemieszczać pomiędzy obiektami. Jak to wygląda?

– Mamy dwa autokary, które odpowiadają za transport zawodników. Dzień wygląda następująco: Autokar podjeżdża pod bursę 6:30 i 7:20, w zależności czy zajęcia mają na 8, czy rozpoczynają treningiem. Autokary przywożą i odwożą dzieci z treningów i zajęć do bursy. Oni cały czas są pod naszą opieką i nie ma możliwości, żeby jeździli po mieście tramwajami. Raz, że szkoda czasu i nie zdążylibyśmy z napiętym planem dnia, a dwa dbamy o bezpieczeństwo zawodników. Mamy trzech kierowców zatrudnionych na pełen etat. Jeden autobus jest wyjazdowy, a drugi przypomina miejski ze względu na to, że potrzebowaliśmy też miejsca stojące. Czasami musimy przewieźć około 70 dzieci, a w autobusie turystycznym nie ma to szans. Czasu nie mamy, a daje nam to większą możliwość czasową i nie musimy robić kilku kursów – mówi trener koordynator Piotr Rabe.

W szkole nie ma przebacz. Jak w FASE wygląda zatem zaplecze sportowe i szkoleniowe?

Przy głównej szkole znajduje się balon pneumatyczny z dwoma boiskami ze sztucznej nawierzchni o wymiarach 40×20.

FASE korzysta z miejskich ośrodków przy ul. Władysława Nehringa 69, gdzie znajdują się trzy boiska trawiaste, z czego dwie płyty są pełnowymiarowe i w pełni oświetlone. Do dyspozycji klubu są także dwa sztuczne pełnowymiarowe boiska przy ul. Witkiewicza. Zimą zajęcia odbywają się w balonach.

W klubie zatrudnionych jest 24 trenerów, a w ich skład wchodzi psycholog sportowy, dietetyk, dwóch trenerów motorycznych i trzech trenerów bramkarzy. W każdej grupie zajęciowej jest minimum dwóch trenerów, a w niektórych nawet po trzech. W liceum prowadzonych jest sześć grup zajęciowych i dwie w szkole podstawowej, czyli łącznie 8. Szkoła prowadziła wcześniej w kilku rocznikach po dwie klasy, ale odeszła od tego. Mimo tylko pięcioletniego doświadczenia uczą się błędach. Wzorcowa klasa składa się teraz z 18 piłkarzy z pola i dwóch bramkarzy. Tak dobierani są zawodnicy do klas i jak mówią trenerzy, nie jest to duży problem.

W FASE jest plan na stworzenie piłkarza. Oprócz przykładania dużej wagi do nauki nie zapominają o najważniejszym.

– Wszyscy wspólnie z trenerami ustanowiliśmy model gry i system funkcjonowania, jak to powinno wyglądać. Co roku lub co pół roku zbieramy nasze doświadczenia i staramy się cały czas ulepszać nas program, który możemy nazwać autorskim. Sami stworzyliśmy sobie wzór piłkarza, jakiego chcemy wykształcić – mówi nam trener Sławomir Kłos.

– Funkcjonujemy na zasadzie bloków. Trener musi uporządkować bloki w dane dni. Każdy zawodnik z FASE musi zrobić to samo w każdym tygodniu. Ustalamy taki blok na cały rok i tylko główne szczegóły się zmieniają w danym tygodniu – kontynuuje trener koordynator Piotr Rabe. – Mamy mikrocykl stworzony w kształcie powtarzalności. Mamy cztery mikrocykle tygodniowe, które powtarzamy. Nie ma znaczenia czy to jest okres przygotowawczy, czy po sezonie. Cały czas trenujemy tak samo i pracujemy na bardzo wysokich obrotach. W Anglii jest jeszcze większa intensywność niż u nas, a to potem przekłada się na mecz. Musimy być konsekwentni i systematyczni w tym, co robimy – kończy koordynator Piotr Rabe.

W szkole kładą duży nacisk na intensywność treningów. Format szkoły mistrzostwa sportowego i klas sportowych na to pozwala, a młodzi zawodnicy mają wypełniony grafik praktycznie do godziny 20:00. Zajęcia odbywają się osiem razy w tygodniu + mecz ligowy w weekend. W poniedziałki i piątki zawodnicy trenują raz, a we wtorki, środy i czwartki dwa razy dziennie. Jeden trening w tygodniu poświęcony jest w zależności od rocznika i preferencji zawodników na sztuki walki, basen, cross fit czy siłownie. W skrócie – siedem treningów z piłką i jeden dodatkowy, który zespół sobie wybiera. Dodatkowo trener Kłos w swoim roczniku prowadzi trening indywidualny w środku tygodnia o siódmej rano dla grupy pięciu najlepszych piłkarzy. Oprócz tego dochodzi jeszcze nauka, więc sami widzicie, że młodzi ten grafik mają wypełniony pod sufit.

Trener Piotr Rabe wspomniał o Anglii. To stamtąd wywodzi się filozofia i model szkolenia FASE. Szkoła najbardziej chciałaby tam oddawać zawodników i to jest jej priorytetem. Trenerzy odwiedzają tamtejsze szkółki, a najlepsi zawodnicy mają szanse wyjazdu na testy do czołowych angielskich akademii. O ile pierwsze roczniki w akademii 2001 i 2002 były rozruchowe, to od rocznika 2003 mają się czym chwalić.

Kryspin Leśniak (rocznik 2003) grający w FASE Szczecin U17 właśnie walczy o Scolarship w jednej z czołowych akademii na wyspach – Crewe Alexandra. Z kolei Hubert Szulc z U15 i reprezentant Polski w tej kategorii wiekowej został zaproszony na testy Akademii Leicester City FC. Zawodnicy z akademii są także zapraszani na testy do polskich klubów.

To nie są jedyne sukcesy sportowe FASE. W 2015  i 2016 roku szkoła dwa razy z rzędu wygrała rozgrywki „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w roczniku 2005 i 2006. Autorem tych sukcesów był trener Sławomir Kłos, z którym niedługo ukaże się wywiad na naszych łamach, bo niewielu trenerów może pochwalić się podwójnym triumfem w tych prestiżowych rozgrywkach.

Dodatkowo trener Kłos zwyciężył w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów U-15 w swojej grupie makroregionu, co tylko potwierdza jakość szkolenia w FASE. Żeby nie było zbyt cukierkowo w CLJ U-17 FASE zaliczyło spadek, ale jak tłumaczą w klubie popełniono kilka błędów, które złożyły się na taki obrót spraw. Nie załamują rąk i chcą jak najszybciej wrócić do elity. Jakby nie patrzeć szkoła po pięciu latach istnienia miała dwie drużyny w CLJ i dwa razy wygrany Puchar Tymbarku, a to dopiero przecież początek ich funkcjonowania.

Szkoła jako jedna z niewielu korzysta z InStata. W skrócie ten program pokazuje wszystko, co do najmniejszego szczegółu i pozwala rozłożyć grę zawodników na części pierwsze, a co najważniejsze zbierać informacje o jego postępach. Bardzo często korzystają z tego programu Włosi i jest to obecnie bardzo popularny kierunek dla polskich zawodników, a InStat może tylko pomóc w przyszłości zawodnikom FASE. Jeśli czasami czytacie na naszych łamach, że śmiejemy się na przykład z Macieja Gajosa, że przez cały mecz zrobił jeden sprint, to widzimy to właśnie w tym programie. Szkoła wysyła raporty z InStata nawet do rodziców, by widzieli jakie postępy robi ich dziecko. Dodatkowo możemy tam zobaczyć spotkania drużyn FASE, które są nagrywane i pomagają w analizie trenerom. Tam jest dostępna cała historia, którą później klub zainteresowany zawodnikiem będzie mógł bez problemu zweryfikować.

***

Dobra. Wszystko to robi wrażenie, ale czas pogadać o pieniądzach. Ile rodzic musi zapłacić, żeby jego dziecko funkcjonowało w strukturach FASE?

– Czesne na miesiąc to 320 złotych. Bursa to dodatkowe 170 złotych + obiady, które kosztują 10 złotych dziennie. W tej cenie jest już wszystko. Transport, sprzęt sportowy, trzy komplety strojów treningowych w różnych kolorach, dres wyjściowy, dres do chodzenia po szkole itp. Odeszliśmy od dress codu w liceum, bo uznaliśmy, że tam już nie jest to konieczne. Wyposażenie zawodnika, które otrzymuje przy wejściu do FASE, to około 3500-4000 złotych, wliczając w to i’Pada – punktuje trener Kłos, który akurat ostatnio zamawiał wyposażenie dla zawodników. Robi wrażenie.

Są to śmieszne pieniądze za pełną opiekę szkolną i piłkarską w jednej z najlepszych szkół sportowych w Polsce. Biorąc pod uwagę, że niektóre warszawskie szkółki zaczynają rozmowy o składce członkowskiej od 200 złotych, to tutaj dokładając niewiele więcej, możemy mieć komplet. Dlatego w FASE pojawiają się już zawodnicy z całej Polski. W roczniku trenera Kłosa, dwóch chłopaków jest z województwa zachodniopomorskiego, a reszta z całej Polski. Niektórzy pochodzą nawet z Jasła czy Krosna.

Załóżmy, że dziecko przejdzie pełen cykl szkolenia w FASE. Cykl co prawda jeszcze się nie zamknął, bo szkoła istnieje dopiero piąty rok, ale klub ma na to plan.

– Zakładając FASE nigdy nie chcieliśmy mieć drużyny seniorskiej. Zrobimy to jedynie wtedy, gdy zmusi nas do tego związek. Uciekamy od tego, bo my chcemy wyszkolić młodzież i ją oddać dalej do innych klubów, w szczególności do Anglii – mocno akcentuje trener Rabe.

W klubie funkcjonuje menadżer, który jest odpowiedzialny za ewentualne testy i oferty za zawodników akademii.

***

Filozofia funkcjonowania FASE jest specyficzna i nie każdy może ją zrozumieć. Nie jest typowa dla rynku i trzeba być nie tylko dobrym sportowcem, ale też prezentować określony poziom wiedzy, żeby tu trafić. Trenerzy potrafią przyjść na lekcje, usiąść z tyłu w ławce i obserwować zawodników, jak zachowują się podczas zajęć. Jeśli szkoła ma do wyboru dwóch zawodników o podobnych parametrach piłkarskich, to zawsze wybiorą tego, który lepiej się uczy.

Akademia podaje przykłady, że potrafią stanąć do rywalizacji o zawodnika z Akademią Zagłębia Lubin czy Lecha Poznań, czyli najwyżej ocenionymi podmiotami szkoleniowymi w Polsce w naszym cyklu „Liga od Kuźni”. Na pytanie, dlaczego się tak dzieje, odpowiadają krótko.

– Warunki i atmosfera. U nas jest też mniejsza presja. Wszyscy dookoła chcą rozmawiać i nie są zamknięci – mówi trener Piotr Rabe.

– My wygrywamy w rozmowach z rodzicami tym, że mamy szkolę, dobrze funkcjonującą logistykę i pełną opiekę. To musi iść dzisiaj dwutorowo. Nikt w wieku 15-lat nie wie, czy ten chłopak za trzy lata będzie jeszcze grał w piłkę. Nam chodzi o całokształt i dajemy projekt kompleksowy. Ściągamy chłopców z całej Polski i rodzic musi nam ufać, powierzając nam swoje dziecko. Kładzie się spać wieczorem i jest spokojny. Wysyłanie dziecka w wieku 12, 13 lat to jest dla nich wyzwanie przekonuje Przemysław Tomków, który najczęściej jest pierwszą bądź drugą osobą, jaka rozmawia z zawodnikiem lub jego rodzicami. – Każdy transfer do szkoły muszę ocenić sam. Zawsze w tygodniu poświęcam sobie jeden, dwa dni i ruszam w Polskę. Staramy się jak najszybciej wyłapywać zawodników – kończy Tomków.

FASE zrobiło na nas bardzo duże wrażenie. Cały czas patrzyliśmy przez pryzmat powstania w 2013 roku i szukaliśmy komercjalizacji projektu, a znaleźliśmy dobrych trenerów z wiedzą i doświadczeniem, zadowolonych ze swojej pracy. Na dzisiaj wiedzą już jakie błędy popełnili (dwie klasy w roczniku, spadek w CLJ) i są w stanie je korygować. Szkolenie młodzieży wymaga czasu, ale mając jasny i klarowny plan, to musi się udać. Tym bardziej że wielu zawodników, którzy zapewne nie zostaną piłkarzami, wyrosną na mądrych, ukształtowanych i porządnych ludzi. Młodzi chłopcy, którzy są w szkole, muszą bardzo się postarać, żeby ich życiowy autobus z napisem kariera i sukces, skręcił w innym kierunku niż do szkoły lub na boiska FASE. Projekt oceniamy na duży plus i takie placówki podnoszą człowieka na duchu, że szkolenie następców Lewandowskiego czy Glika idzie w dobrym kierunku.

Od lewej: Przemysław Tomków, Sławomir Kłos i Piotr Rabe.

Dawid Dobrasz 

fot. FASE i własne