Od Młodego Orła do reprezentanta. ZAMO od kuchni

Młodym Orłem już nie jestem, ale mogłem się nim poczuć. Wybrałem się do Bydgoszczy na jeden dzień turnusu zgrupowania Zimowej Akademii Młodych Orłów, by przyjrzeć się z bliska, jak wygląda praca z wyselekcjonowaną grupą 40 najlepszych zawodników z rocznika 2006. „Dowódcą” w ostatnim tygodniu był trener Marcin Dorna, który wraz z trenerem Andrzejem Dawidziukiem przybliżyli od kuchni charakter zgrupowania i sens całego cyklu Akademii Młodych Orłów.

Od Młodego Orła do reprezentanta. ZAMO od kuchni

Pierwsze zgrupowanie odbyło się w dniach od 20 do 27 stycznia. W tym czasie sztab szkoleniowy pod kierownictwem Marcina Kasprowicza miał do dyspozycji 80 najzdolniejszych zawodniczek w roczniku od 2005 do 2007. Następni zameldowali się chłopcy z rocznika 2005. Grupa 40 zawodników pod przewodnictwem Bartłomieja Zalewskiego trenowała w Bydgoszczy od 27 stycznia do 3 lutego. Ja z kolei wybrałem się na ostatni turnus od 3 do 10 lutego na zgrupowanie rocznika 2006. W całej ZAMO wzięło udział łącznie 160 wyselekcjonowanych piłkarzy i piłkarek z całej Polski.

Zimowe zgrupowanie odbywa się niezmiennie od trzech lat na obiektach CWZS Bydgoszcz. Trzeba przyznać, że miejsce zgrupowania można ocenić bardzo pozytywnie. W całym kompleksie znajduje się hotel, basen, hala sportowa, boiska i las, w którym także odbywają się treningi. Spokojne miejsce, w którym nikt ani nic nie rozprasza. Można skupić się na robocie.

Przyjeżdżając pod hotel od razu widać, kto jest gościem. Flagi, oklejone bandy i wywieszone banery. PZPN „przejął” hotel na trzy tygodnie.

Oprócz mnie tego dnia obecni na zgrupowaniu byli Stefan Majewski i Andrzej Dawidziuk, którzy byli bardzo aktywni podczas zajęć. Rozmawiali z zawodnikami i brali czynny udział w treningach. Wpływa to bardzo motywująco na chłopców, a oni nie mieli oporów siadać do stołu i rozmawiać z trenerem Majewskim. Mają oni możliwość kontaktu z uznanymi osobami w polskiej piłce i z tego korzystają. Tydzień wcześniej na zgrupowaniu był trener Jacek Magiera.

Zawodnicy z rocznika 2006 stawili się w niedzielę 3 lutego w Bydgoszczy. Zostali oni podzieleni na dwie grupy po dwudziestu zawodników i w takich zespołach pracują przez cały tydzień.

– Przyjęliśmy, że prowadzimy na zgrupowaniu dwie grupy po 20 osób i zawodnicy są do nich przydzielani pozycyjnie. Pracujemy bardzo indywidualnie, ale chcemy funkcjonować również jako drużyny, bo gramy mecze 9 na 9, tak aby chłopcy mogli stworzyć zespół – mówi trener Marcin Dorna.

Z tą różnicą, że w jednej grupie było trzech bramkarzy a w drugiej dwóch. Na Letnią AMO przyjeżdża 80 zawodników i wtedy bramkarzy jest łącznie 10, ale o nich będzie jeszcze później.

Pierwszy dzień był organizacyjny, a praca zaczęła się w poniedziałek. Trener Marcin Dorna w skrócie przedstawił plan całego zgrupowania.

– W poniedziałek i wtorek odbywają się dwa treningi dziennie. Dla zawodników jest to duża intensywność. Środa jest dniem testów, które odbywają się co roku na Letniej i Zimowej AMO. Po testach jest basen i odnowa biologiczna. Czwartek i piątek  to ponownie dwa treningi dziennie, z większą złożonością zadań w grze, ćwiczeń i intensywnością zajęć. W sobotę mamy grę wewnętrzną.

W poniedziałek pierwszy trening był podzielony – 45 minut w lesie, a następne 45 minut gry zadaniowe na boisku oraz drugi trening piłkarski po południu.

– Już po pierwszym dniu zgrupowania byliśmy zbudowani postawą zawodników, ich dynamiką i jakością działań piłkarskich. Mogliśmy już stwierdzić, że nie ma chłopców, którzy w jakiś sposób odstają od reszty grupy i to były duże plusy pierwszego dnia. To pokazuje też, że selekcja była trafna. Znamy tych zawodników bardzo dobrze i każdy z nich ma swoje atuty. Trudno porównywać rocznik do rocznika, ale gdyby zestawić rocznik 2002 z 2006 to widzimy, że możemy wybierać z dużo większej puli potencjalnie dobrych młodych piłkarzy. Jest to fajna obserwacja, że ta inwestycja przynosi wymierne efekty, ale trzeba też wziąć pod uwagę faktor czasu – zaznacza trener Marcin Dorna.

***

Codziennie na drzwiach od sali konferencyjnej wisiał plan dnia.

Po śniadaniu wybrałem się z pierwszą grupą na trening do hali. Przed zajęciami zawodnicy mieli odprawę, która ma im uświadomić cel i sens wykonywanych ćwiczeń. Następnie w hali rozpoczęły się ćwiczenia siłowe pod okiem ośmiu trenerów przypadających na grupę dwudziestu chłopców. Zajęcia dotyczyły głównie sprawności ogólnej, wzorców ruchowych, operowania przez zawodników ciężarem własnego ciała i były zindywidualizowane do ich warunków. Nacisk był zdecydowanie na jakość wykonania ćwiczenia.

Wszystko było przygotowane perfekcyjnie. Stroje i sprzęt ułożony, podpisane butelki z wodą i opieka medyczna, która towarzyszyła podczas każdego treningu. Pierwszego dnia w czasie zajęć w lesie, pracownicy techniczni przewieźli sprzęt na boisko treningowe, by wszystko było przygotowane na czas, jak zawodnicy dobiegną z lasu. Wyżyny organizacyjne.

Na 40 zawodników na zgrupowaniu przypada bardzo szeroki sztab trenerski. Na turnusie chłopców wyglądało to następująco:

Grupa A: trener główny, 2 trenerów asystentów, trener przygotowania motorycznego
Grupa B: trener główny, 2 trenerów asystentów, trener przygotowania motorycznego

Sztab wspólny dla obu grup: trener bramkarzy, fizjoterapeuta, lekarz

Po treningu była chwila rozluźnienia i obiad. Na posiłki chłopcy chodzą również w dwóch grupach. Zawodnicy na zgrupowaniu mają zabierane telefony. Otrzymują je od trenerów tylko w wyznaczonych godzinach i muszą być zwrócone przed ciszą nocną. – Rodzice są tego świadomi, że mogą do dzieci zadzwonić po pierwszym treningu i po kolacji. Takie mamy zasady – podkreśla trener Dorna.

Chłopcy nie mając telefonów… nie mają też budzika. Pobudka rano polega na starej zasadzie – jeden wstaje i budzi resztę.

W czasie między treningami a posiłkami zawodnicy się uczą i nadrabiają braki w szkole. Niektórzy mają akurat ferie, ale część piłkarzy musiała opuścić szkołę, by przyjechać na zgrupowanie. – Nie spotykamy się absolutnie z żadnym problem, że zawodnik nie przyjedzie. Ten plan jest ustalany pod to zgrupowanie, żeby oni mogli przyjechać właśnie tutaj – argumentuje trener Dorna.

Oprócz nauki i treningów zawodnicy mają wykłady z dietetyki i tematów dotyczących wypoczynku i regeneracji. Trenerzy prowadzą także skale Borga. Chłopcy po każdym treningu dzielą się z trenerami swoją subiektywną opinią na temat zmęczenia. Pozwala to dostosować odpowiednie obciążenia treningowe, co było widoczne na zajęciach w hali.

O godzinie 16:30 rozpoczęły się krótkie odprawy przed grą wewnętrzną. Następnie pierwsza grupa udała się na boisko i rozpoczęła zajęcia. Trenerzy obserwowali zawodników z różnych miejsc i krążyli wymieniając się opiniami. Pierwsze gry nie zakładały dużej ingerencji szkoleniowej trenerów. Skupiały się głównie na ocenie zawodników. Dało się także zauważyć zmiany pozycji niektórych graczy. Po treningu była wspólna kolacja, odprawa techniczna i rolowanie.

***

Żeby dostać się na zgrupowanie AMO trzeba być wyróżniającym się zawodnikiem w swojej kategorii wiekowej. Trenerzy i skauci obserwują liczne turnieje i rozgrywki juniorskie pod kątem znalezienia nowych zawodników i gromadzenia kolejnych informacji o chłopcach, którzy figurują już w internetowym systemie skautingu.

– Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest dla nas bardzo ważny i finał jest wielkim wydarzeniem. Nasi skauci obowiązkowo oglądają wszystkie etapy wojewódzkie, bo przecież część tych zawodników nie przyjeżdża do Warszawy – podkreśla trener Dorna.

***

Następnego dnia w Bydgoszczy stawili się właśnie ci, którzy decydują, kto konkretnie pojawia się na zgrupowaniach.

– W środę przyjechali do nas trenerzy Mobilnej AMO. Prowadzimy dla nich wspólnie z trenerami szkolenie skautingowe. Dajemy im narzędzia i pokazujemy czego szukamy i kogo chcemy. Oni również obserwują tych zawodników, którzy potem przyjeżdżają na zgrupowanie. Dzięki wizytom na treningach przyglądają się konkretnie, jak na tle innych zawodników wyglądają ocenieni przez nich chłopcy – mówi trener Dorna.

Skala oceny zawodników pod kątem przyjazdu na AMO jest dziesięciostopniowa. Jeśli oglądany zawodnik będzie miał notę minimum pięć, trafia bezpośrednio do systemu, w którym jest sama „elita”. Jeśli ktoś ma czwórkę, to wtedy zawodnik jest dalej obserwowany. Jedna grupa zawodników jest doceniana specjalnie. To piłkarze lewonożni i przy nich stawiana jest gwiazdka.

Dla przykładu w województwie wielkopolskim skauci i trenerzy mobilnej AMO przyjrzeli się 1222 chłopcom, którzy zostali ocenieni w średniej skali 4,48. Średnia not jest dość niska, ponieważ obserwatorzy docierają do Polski powiatowej. Łącznie takich skautów w Polsce jest 32 i każdy z nich musi odbywać co roku dwudniowe szkolenie na Letniej i Zimowej Akademii Młodych Orłów. Skauci obserwują zajęcia, rozmawiają z zawodnikami i trenerami oraz analizują mecze. Pozwala im to jeszcze bardziej rozwinąć własny poziom oceny.

– Unifikujemy skalę ocen, która jest ustalona i na jej podstawie dokonana jest precyzyjna ocena. Szukamy zawodników, którzy są aktywni. Reagują pozytywnie na rzeczy dobre, ale też nie załamują się po błędach. Oceniamy zawodników w ćwiczeniach technicznych i w grach, a to jest zupełnie inna ocena – zaznacza trener Dorna. –Zwracamy szczególną uwagę na etos pracy. Ważna jest jej jakość i musi ona sprawiać radość zawodnikowi. Zwracamy uwagę na motywację wewnętrzną i poziom determinacji chłopców, bo to jest warunek ich późniejszego rozwoju.

Jest spora grupa chłopców, która jest bardzo blisko możliwości przyjazdu na następne zgrupowania i oni będą mogli się pokazać na Wiosennej czy Letniej AMO. – Rocznie we wszystkich zgrupowaniach bierze udział około 100 chłopców z danego rocznika. Niektórzy zawodnicy przyjeżdżają na trzy, na dwa, albo na jedno zgrupowanie. Za każdym razem dostają od trenerów informacje, nad czym mają pracować – kontynuuje trener Dorna.

Trener Dorna ciekawie zauważa, że na zgrupowania z reguły przyjeżdżają zawodnicy środka boiska. Dlaczego tak się dzieje? – Jeśli jesteś kreatywnym i skutecznym zawodnikiem w klubie, to grasz w środku, bo decydujesz o wyniku meczu. Bywa, że zmieniamy zawodnikom pozycje. Tak dzieje się zresztą od wielu lat: np. Tomek Kędziora jako bardzo młody zawodnik był środkowym obrońcą,przesunęliśmy go na bok. Z wieloma zawodnikami tak się potem dzieje – mówi trener prowadzący zgrupowanie rocznika 2006. – Talenty rodzą się wszędzie, pokazuje to przekrój miast, skąd pochodzą zawodnicy. Od dużych klubów i akademii po Opoczno, Bartoszyce, czy Kwakowo.

***

Trzeba przede wszystkim pamiętać, że Zimowa Akademia Młodych Orłów jest jednym z punktów całego cyklu projektu AMO. Największą dawką wiedzy dla trenerów jest Letnia AMO. Wtedy do Gniewina przyjeżdża dwa razy więcej zawodników w każdej kategorii wiekowej.

Letnia Akademia Młodych Orłów jest traktowana głównie jako selekcyjna. 80 zawodników przechodzi wtedy testy sprawności ogólnej, bierze udział w turniejach LAMO oraz ćwiczy akcenty treningowe z naciskiem na działania taktyczno-techniczne. Wtedy są też nagrywane filmy, które potem możecie oglądać na kanałach Łączy Nas Piłka i są one podłączone pod Narodowy Model Gry. Każdego wieczora na zgrupowaniu jedna grupa wychodzi i nagrywa materiał wideo.

Tak duża grupa pozwala trenerom w pełni na diagnozę umiejętności i stanowi punkt wyjściowy do oceny wielu zawodników. Projekty LAMO i ZAMO zostały także uzupełnione o Jesienną i Wiosenną AMO, na której zawodnicy są głównie specjalizowani na pozycjach i trenują doskonalenie współpracy w formacjach i między formacjami. Treningi są bardziej indywidualne. Zimowa Akademia Młodych Orłów to oczywiście wiele gier zadaniowych, ćwiczeń techniczno – taktycznych, ale skupia się ona również na treningach z akcentami sprawności ogólnej i wzorców ruchowych.

***

Na zgrupowaniu przez dwa dni przebywał Andrzej Dawidziuk. Trener, który wychował nam grono solidnych bramkarzy, pracuje teraz w PZPN i sprawuje opiekę nad trenerami bramkarzy we wszystkich młodzieżowych reprezentacjach Polski. Trener był już obecny także na wcześniejszych zgrupowaniach.

– Z bramkarzami z rocznika 2006 spotykam się na zgrupowaniu po raz trzeci. Poznaliśmy się w ubiegłym roku na Letniej AMO w Gniewinie i Jesiennej AMO w Pruszkowie. Na zgrupowanie zaproszonych zostało pięciu bramkarzy. Z dziesiątki, która była z nami latem jest trzech zawodników, a dwóch jest zupełnie nowych, którzy przyjechali do nas po raz pierwszy. To pokazuje, że cały czas jest rotacja i staramy się nie zamykać kadry. To jest podstawa piramidy, która musi być dość mocna i szeroka, by wyselekcjonować tych, którzy będą później grali w swoich rocznikach i mam nadzieję, że dojdą do poziomu pierwszej reprezentacji – mówi trener Dawidziuk.

– Na jednym z pierwszych zgrupowań kilka lat temu dochodziło do sytuacji, o których teraz już nie ma mowy. Rozpoczynaliśmy zgrupowanie od zadania pytania: Kiedy ostatnio mieliście trening bramkarski? Jeden z chłopców odpowiedział, że ostatni trening bramkarski miał rok temu… I okazało się, że ten trening odbył się właśnie u nas. Przez rok dziecko nie miało żadnego treningu bramkarskiego. W kolejnych latach już taka sytuacja się nie powtórzyła. Świadomość, jak ważna jest opieka specjalistyczna, jest coraz większa. Mamy dwa poziomy kształcenia trenerów bramkarzy i jestem pewien, że to będzie przynosiło efekty i unikniemy na wszystkich poziomach białych plam w szkoleniu bramkarzy – zaznacza z entuzjazmem trener Andrzej Dawidziuk.

***

Na koniec zgrupowania każdy zawodnik poddawany jest szczegółowej ocenie na podstawie specjalnie przygotowanych kart. Trenerzy posiadają pełną dokumentację zawodników od początku projektu AMO, która początkowo nie funkcjonowała jeszcze w elektronicznym systemie.

Karta informacyjna pozwala określić postęp albo regres zawodników. Zawiera ona dane osobowe i przyznawane są oceny od 1 do 6 w zakresie techniki, taktyki, sprawności fizycznej i cech wolicjonalnych. Do tego dochodzi jeszcze pisemny opis oraz pomiary PHV. Tworzą to wspólnie wszyscy trenerzy obecni na zgrupowaniu.

***

Z Akademii Młodych Orłów zrobił się cykl, który ma swój cel, jakim jest awans zawodników do reprezentacji U-15. Obecnie chłopy z rocznika 2005 są najbliżsi tego celu, ale tym lepiej dla młodszych, że mają jeszcze szansę spokojnie ćwiczyć swoje umiejętności.

Trenerzy na zgrupowaniu mają pełną świadomość z kim pracują i kogo tam zapraszają. Nie ma w tym przypadkowości. Dzisiaj wytworzył się już pewien system i potrzeba dużo złej woli, żeby tego nie zauważyć. To musi w przyszłości przynieść efekty. Jakie? Na to potrzebujemy jeszcze czasu, ale całość projektu zmierza w zdecydowanie właściwym kierunku. Zadowalające jest to, że trenerzy przekonują, że widać poprawę umiejętności piłkarskich u zawodników, którzy przyjeżdżają kolejny raz na zgrupowanie AMO. To jest w tym wszystkim najbardziej budujące, a wszystko jest organizowane wzorcowo. Wiosenna Akademia Młodych Orłów rusza już w marcu.

Dawid Dobrasz

fot. własne/ ŁNP i PZPN