Dla mnie poziom CLJ U-18 jest zbliżony do dołu trzeciej i góry czwartej ligi

Jeszcze do niedawna flagowy zespół Escoli Varsovia w CLJ U-18 prowadził duet trenerski dwóch Marków – Brzozowski i Gołębiewski. Ten pierwszy został trenerem seniorów w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, a ten drugi będzie teraz samodzielnie sprawował opiekę nad zespołem Escoli i właśnie dostał się na kurs UEFA Pro. Z trenerem i koordynatorem w warszawskiej akademii podsumowaliśmy sezon i zapytaliśmy o przygotowania do nowej rundy oraz sprawdziliśmy, kto następny po Marcinie Bułce oraz Titasie Miliasiusie ma szansę wypłynąć na szerokie wody z filii akademii FC Barcelony.

Dla mnie poziom CLJ U-18 jest zbliżony do dołu trzeciej i góry czwartej ligi

Zacznijmy od podsumowania poprzedniej rundy. 9. miejsce, siedem zwycięstw, jeden remis i dziewięć porażek. Obok Lecha jesteście najbardziej bezkompromisową drużyną.

Zgadza się. Cały obraz zamazały dwa mecze już tej wiosennej rundy, czyli przegrana 2:3 z Arką i 2:3 u siebie z Cracovią. Mieliśmy bardzo dobrą pozycję wyjściową i nawet można było się pokusić o szóste miejsce, a tak skończyliśmy trzy punkty nad strefą spadkową. Jest pewien niedosyt, a teraz czekają nas kolejne trudne mecze. Byliśmy drużyną, która traciła za dużo bramek i nad tym głównie pracowaliśmy zimą. Schematy w ofensywie mamy praktycznie dopracowane, bo chłopcy są ich uczeni od dłuższego czasu. Mieliśmy problemy z przejściem z fazy atakowania do fazy obronnej. Zobaczymy, czy przygotowania zdały egzamin, a ta wiosenna runda zapowiada się bardzo ciekawie.

Nazywam was Robin Hoodem tej ligi. Wygrywacie z Lechem albo z Koroną, ale potraficie przegrywać z Motorem albo z GKS Bełchatów.

Znowu się zgodzę. Też tak uważam, że z tymi zespołami z dolnej części tabeli graliśmy słabo. Chłopcy myśleli, że przyjadą drużyny z dołu tabeli i położą się przed nami na boisku. W piłce tak nie ma i myślę, że nauczyli się czegoś na tych porażkach. Tak jak pan wspomniał, rzadko komu udało się wygrać na wyjeździe z Lechem czy z Koroną. To świadczy o tym, że mamy potencjał, ale trzeba w każdym meczu grać tak samo. Trzy punkty dostaje się za spotkanie z Bełchatowem i za spotkanie z Koroną.

Gracie ładnie dla oka. Czy to jest główny powód aż dziewięciu porażek?

Jest w tym trochę prawdy, tylko że można grać ładnie dla oka i skutecznie w obronie. Staramy się budować akcje od tyłu. Mamy z tym jeszcze problemy, bo jak ktoś idzie do nas wysokim pressingiem, to zdarzają się błędy. Jeśli byśmy przeszli na prostszy system grania dłuższym podaniem, to może byśmy tych bramek tyle nie strzelili i nie grali tak ładnie dla oka. Taka jest nasza filozofia, żeby grać ładnie i wygrywać. Nie zawsze to szło i czasami ktoś popełnił błąd przy wyprowadzeniu piłki z własnej połowy. Byliśmy źle zorganizowani, bo chcieliśmy budować akcje, a nagle trzeba było przejść do fazy obrony i tu był z tym duży problem, szczególnie w tym ostatnim spotkaniu przeciwko Cracovii. Analizując bramki, które straciliśmy, to jedną straciliśmy z rzutu rożnego, a druga spowodowana była błędem właśnie przy wyprowadzaniu piłki. Złe dogranie do środka i bramka po kontrze. Dużo goli straciliśmy też po stałych fragmentach gry i po kontrach, ale to jest pokłosie naszej gry. My o tym wiemy i wiemy nad czym pracować. Myślę, że udało nam się wyeliminować te mankamenty.

Opieracie wasz zespół bardziej na indywidualnościach czy stawiacie na kolektyw?

Bliższy jest nam kolektyw. Ten rocznik, który gra w CLJ, został rok temu połączony, ale prowadziłem tych chłopaków już dwa lata wcześniej w roczniku 2001 w CLJ. Potem trener Brzozowski zrobił awans w roczniku 2000 i zostaliśmy połączeni. Mamy podobne systemy grania, bo wszystkie roczniki w akademii grają w systemie 1-4-3-3. Nasza gra jest bardziej oparta na drużynie, ustawieniu i rozmieszczeniu na boisku niż na samych indywidualnościach. Wiadomo, że mamy zawodników wyróżniających się i każdy zawodnik ma prawo do dryblingu i gry 1 na 1, ale chłopcy muszą wiedzieć, w jakich strefach mogą sobie na to pozwolić i myślę, że to wiedza. Głównie opieramy swoją grę na zespołowości.

Prowadziliście we dwóch z Markiem Brzozowskim wasz flagowy rocznik w rozgrywkach CLJ U-18. Jak wyglądał podział waszych obowiązków?

Trener Brzozowski odszedł teraz do Świtu, ale współpraca układała nam się bardzo dobrze. Znam się z Markiem siedem lat i pracuje on podobnie jak ja i ma podobne spojrzenie na futbol. Nie mieliśmy większych problemów, żeby porozumieć się co do składu czy treningów, bo wszystko opieramy na jednej filozofii. Teraz Marek postanowił iść w seniorkę, bo ja wcześniej prowadziłem seniorskie zespoły trzy lata, ale ja na razie postawiłem sobie cel, żeby dostać się na kurs UEFA Pro. Wtedy dopiero chciałbym iść do seniorki, a teraz chcę jeszcze sobie przygotować lepiej własny warsztat, bo w seniorach jest to trochę inna praca. Wracając jeszcze do współpracy, to podkreślę, że układała się nam ona bardzo fajnie. Nie narzekam i myślę, że Marek ma podobne zdanie. Chłopcy teraz mają może bardziej klarowną sytuację, że jest jeden trener, bo wcześniej mieliśmy to podzielone tygodniami. Raz prowadziłem ja, raz trener Brzozowski i musieliśmy sobie ustalić pracę. Funkcjonowało to dobrze, ale teraz podejmuje decyzje sam i za to odpowiadam swoją głową.

Jest pan także trenerem koordynatorem w Escola U10 – U13. Jak udaje się panu łączyć te funkcje?

Udaje się, bo ustawiłem sobie tak zajęcia, że mogę po nich jechać do młodszych roczników i oglądać ich prace. Teraz w sobotę będę miał mecz CLJ, to w niedziele przeznaczam na oglądanie meczów naszych młodszych zawodników. Na 100% zajęć młodszych roczników nie jestem w stanie być, ale na 70% jestem obecny. Tym bardziej że koordynator nie prowadzi zajęć, a nadzoruje pracę trenerów, więc zdarza mi się wpaść na niezapowiedzianą wizytę i obserwuje, jak pracują chłopaki. Spokojnie, można wszystko pogodzić.

Bułka w Chelsea, Perret w Nice, Leban od lipca w Evetonie, Miliasius od lipca w Wiśle Płock. Kto następny wypłynie z waszej Akademii? Majsterek? Ebenezer?

Myślę, że jest kilka następnych ciekawych nazwisk. Nie tylko Janek Majsterek, za którego już mieliśmy oferty z ekstraklasy. Janek podobnie jak Leban i Miliasius chcę napisać maturę u nas i dopiero w lipcu odejść, a myślę, że szykuje się jakiś transfer. Filip Laskowski jest na dobrej drodze, żeby wypłynąć. Podobnie Maciej Anusik, który przyszedł do nas trzy lata temu z Legii. Stanisław Muniak, który bardzo dobrze wygląda w przygotowaniach i myślę, że będzie to odkrycie tej wiosny w CLJ, bo grał wcześniej w kratkę i miał kontuzje. Jest Janek Jurczak na pozycji bramkarza, który ma bardzo dobre warunki. Bartek Michalik z rocznika 2000, Wojtek Pisarek, który będzie grał na nowej pozycji – środkowego obrońcy i jest w bardzo dobrej dyspozycji, a wcześniej grał na boku. Jak widać jest parę nazwisk.

Titas Miliasius podpisał kontrakt z Wisłą Płock, do której przejdzie od nowego sezonu, a rundę wiosenną spędzi na wypożyczeniu u was. Czy nie byłoby lepiej, żeby ten zawodnik przez ten czas ogrywał się w np. w IV lidze? Szczególnie, że na obozie przygotowawczym Wisły pokazał się z bardzo dobrej strony.

Powiem panu szczerze, że jakby trener Kibu był przekonany, że da mu szansę w pierwszym zespole i będzie wchodził oraz grał, to przeszedłby już teraz. Myślę, że główny wpływ na tę decyzję ma fakt, w jakiej sytuacji jest obecnie Wisła Płock. Dla mnie byłoby super, jakby on już teraz grał w Ekstraklasie. Wtedy wolałbym, żeby już tam się rozwijał, a nie u nas w CLJ. Myślę, że trener Kibu nie jest w stanie w tym momencie zaryzykować wpuszczanie i ogrywanie młodego chłopaka. Pewnie prezes Wilczyński z prezesem Kruszewskim doszli do wniosku, że lepiej niech zagra te pół rundy w CLJ niż w IV-ligowych rezerwach Wisły. Głównie chodziło o to, że on ma grać teraz w rezerwach i prezesi nie bardzo mogli znaleźć porozumienie w tej kwestii.

No to nie lepiej, żeby ogrywał się już w piłce seniorskiej?

Graliśmy teraz z IV-ligowymi zespołami pokonała nas tylko drużyna Odry Wodzisław i Piaseczno, a resztę meczów praktycznie wygraliśmy. Dla mnie poziom CLJ jest zbliżony do dołu trzeciej ligi i góry czwartej ligi. Prowadziłem tam drużyny seniorskie, więc mam rozeznanie. Uważam, że Titas dużo zyska trenując z Wisłą Płock, bo umówiliśmy się, że ma trenować cztery dni w Płocku a dwa dni u nas. Nie mi to rozstrzygać, bo jako trener cieszę się, że będzie grał u nas, ale z jego perspektywy najlepszym rozwiązaniem byłoby, żeby grał już teraz w Ekstraklasie. Widocznie trener Wisły nie był na tyle przekonany, żeby wziąć go już teraz i wpuszczać chociaż w końcówkach meczów. Prezesi doszli do wniosku, że lepszym wyjściem będzie, jak Titas pół tygodnia będzie trenował w Ekstraklasie, a resztę u nas. W CLJ zostało raptem 13 spotkań, więc nie mówimy o jakimś długim okresie czasu. Zostały mu tak naprawdę trzy miesiące grania u nas. Na pewno w lipcu zmieni klub i umowy są już podpisane. Będzie mógł się ograć u nas, a w treningach będzie mógł podpatrywać zawodników Wisły Płock. Nie ma idealnych rozwiązań, ale myślę, że jest to jakieś rozwiązanie z pomysłem, nie robiące krzywdy ani zawodnikowi, ani nam. Jestem w kontakcie z trenerem Wisły i ustalamy, jakie dni i jednostki odbywa, żeby właściwie dostosować obciążenia.

Miliasius jest pierwszym efektem waszej współpracy z Wisłą Płock. Mógłby pan zdradzić kilka następnych ruchów na linii Escola – Wisła Płock?  

Powiem szczerze, że w takich rozmowach stricte prezes kontra prezes nie uczestniczę. Staram się skupiać na pracy szkoleniowej i dostarczać zawodników, którzy mogą gdzieś wypłynąć. Uczę ich tego, żeby byli przygotowani do gry w seniorach. Wiem, że przychodzą oferty dla naszych zawodników, bo było ostatnio zaproszenie dla Kelechiego Ebenezera czy Jana Majsterka z dwóch klubów Ekstraklasy. Trzeba wszystko przemyśleć i zawodnik też musi być zadowolony. Przypomnę, że Marcin Bułka też miał dwie propozycje z Barcelony i Chelsea, ale sam zawodnik chciał iść do Londynu. Dla nas wizerunkowo byłoby lepiej, żeby poszedł do Barcelony, no ale Marcin tak wybrał i poszliśmy mu na rękę i teraz tam kontynuuje swoją karierę. Z tego co wiem Marcin nie przedłużył kontraktu z Chelsea, więc pewnie latem obierze nowy kierunek. Widziałem gdzieś jego wypowiedź, że do mistrzostw świata U-20 będzie znana jego przynależność klubowa, więc albo przedłuży kontrakt z Chelsea albo podpiszę gdzieś indziej, bo do końca czerwca jest związany z londyńskim klubem.

Zawodnicy z waszej akademii zaczynają być powoływani do młodzieżowych reprezentacji Polski. Dziwi się pan, że tak późno selekcjonerzy dostrzegają jakość waszych zawodników, czy może inni byli lepsi?

Mi jako trenerowi nieetycznie jest wypowiadać się, czy ktoś widział albo nie widział naszych zawodników. Myślę, że przychodzi teraz czas na pewnych chłopaków. Oni też musieli dojrzeć i zobaczyli ile im brakuje. Może to jest ten czas, że oni dorośli i już wiedzą, że są w stanie rywalizować z najlepszymi w kraju. Wiadomo, że wpierw trenerzy oglądają zawodników skupionych w ekstraklasowych akademiach, bo to jest jeden z aspektów, których nam brakuje, czyli drużyny na poziomie centralnym. Na razie nasi seniorzy grają w lidze okręgowej i bardzo chcemy awansować do czwartej ligi, bo to zawsze będzie dla nas krok do przodu. Myślę, że to był główny powód braku wcześniejszych powołań, ale jak dostają je teraz, to pozostaje nam się tylko cieszyć i dostarczać jak najwięcej zawodników. Warto wspomnieć, że dajemy zawodników tylko do kadry Polski. Mamy też regularne powołania dla Żana do kadry Słowenii, gdzie regularnie gra w reprezentacji młodzieżowej. Teraz wspomniany Kelechi Ebenezer dostał oficjalne powołanie na Africa Nation Cup U-17 i będzie w kadrze i to też nas bardzo cieszy. Mamy także dwóch zawodników w kadrze Litwy, a do kadry Polski trafili ostatnio Garbowski, Żurawski, Jasiński z rocznika 2005, czy Stankowski z 2004, więc jest ruch. Bardzo cieszymy się jako trenerzy i jako Escola, że selekcjonerzy młodzieżowych reprezentacji Polski zauważają naszych zawodników, a jeszcze nie dawno dwóch naszych chłopców – Romanowski i Garbowski byli w Hiszpanii i zostali objęci programem Talent Pro. Wrócili bardzo zadowoleni, a trener Bartłomiej Zalewski był u nas w klubie oraz rozmawiał z nami, czy wyrażamy chęć na ich uczestnictwo. Byliśmy bardzo zadowoleni, że taki program właśnie powstał i mogą skupiać wszystkich najlepszych chłopaków w jednym miejscu, gdzie koncentrują się na ich indywidualnym rozwoju.

Jesteście jedną z trzech drużyn w Centralnej Lidze Juniorów, które nie mają drużyny seniorów na szczeblu centralnym. Trochę pan już o tym wspomniał i rozumiem, że doskwiera wam w jakiś sposób?

Wiadomo, że jeśli mielibyśmy szczebel centralny, to łatwiej byłoby skusić naszych zawodników na pozostanie u nas, ale jak ktoś ma predyspozycje do gry na wysokim poziomie, to trzeba go puścić do pierwszej ligi albo Ekstraklasy, żeby ten chłopak się rozwijał. Druga liga na pewno ułatwiła by nam pracę, ale trzeba mieć też na to fundusze, a my jesteśmy akademią, która jest sponsorowana głównie przez rodziców i mniejszych inwestorów prywatnych, więc nie jesteśmy na garnuszku, jak powiedzmy Zagłębie Lubin. Mają państwową spółkę, która ich wspomaga i mają dużo łatwiej jeśli chodzi o funkcjonowanie. Będąc prywatną akademią jest bardzo ciężko rywalizować z takimi zespołami. Zawodników do naszego klubu możemy namówić jedynie dobrym szkoleniem. Mamy plan, swoją filozofię i trenerów, którzy realizują to na dobrym poziomie. Nie chciałbym się też chwalić, bo to nie wypada, ale tak jak pan powiedział, jesteśmy jedną z trzech akademii na poziomie centralnym w juniorach, a to o czymś musi świadczyć.

Jak wyglądają wasze przygotowania do wiosennych zmagań?

Przygotowania zaczęliśmy już 4 stycznia. Chłopcy mieli 10-dniową przerwę, bo uważamy, że w takim wieku nie ma rozgraniczenia na okres przygotowawczy czy przejściowy, tylko cały czas trzeba czegoś uczyć naszych zawodników. Graliśmy serię sparingów z seniorami z IV ligi zakończone dwoma porażkami z Piasecznem i z Odrą, ale z Piasecznem graliśmy pierwszym składem pierwszą połowę, to wygraliśmy ją 2:1. Potem zmieniłem całą jedenastkę i przegraliśmy 3:2. Taki był mój cel na te przygotowania, by rywalizowali z seniorami, bo to już jest taki wiek, że chłopcy muszą być sprawdzani takimi meczami. Nie graliśmy żadnego sparingu z juniorami.

Zaczynacie od wysokiego C meczem wyjazdowym z Zagłębiem Lubin, z którym przegraliście pierwsze spotkanie 1:3. Chłopaki już nie mogą się doczekać rozpoczęcia ligi?

Widać to po nich i na tę chwilę jestem bardzo zadowolony z formy jaką prezentują, bo widzę jak się starają i są rządni rewanżu na Zagłębiu. Wiemy, że rywal dysponuje mocną drużyną, ale powiedziałem chłopakom, że jak chcą w piłce coś osiągnąć i zaistnieć, to jadąc na każdy teren musimy walczyć o trzy punkty. Nikt się w tej lidze nie położy, tak jak widzieliśmy to w spotkaniu z Bełchatowem. Przyjechali do nas, wygrali 2:1 i zgarnęli trzy punkty. Z taką samą myślą jedziemy do Zagłębia. Chcemy zdobyć trzy punkty i nie ma innej opcji. Jeśli ktoś tak myśli, to zostaje w Warszawie.

Jakie cele stawiacie sobie przed nadchodzącą rundą?

Cel jest jasny i postawiony był już przed ligą. Bardzo chcemy znaleźć się w pierwszej szóstce i to miejsce byłoby dla nas bardzo dobre patrząc na akademie, z jakimi się mierzymy. To byłoby optymalne miejsce, bo sądząc po kadrze jaką dysponuje, to jest to realne. Wiadomo – to jest piłka i zdarzają się potknięcia, ale zrobimy wszystko, żeby mieć tę szóstą lokatę na koniec sezonu. Czym wyżej, tym lepiej, ale minimum postawione przed zawodnikami to szóste miejsce. Jesteśmy teraz bliżej strefy spadkowej, ale nie lubię na nią patrzeć, bo człowiek sam sobie tworzy niepotrzebną presję. Patrzymy w górę tabeli, a nie na dół.

Rozmawiał Dawid Dobrasz

fot. FotoPyk i Magdalena Cieślak