Odcięcie od przeszłości, a w tle marzenia o CLJ – Szkoła Piłki Nożnej Szamotuły

Z czym kojarzy się wam wielkopolskie miasto Szamotuły, jeśli chodzi piłkę nożną? Zapewne każdemu od razu przyjdzie na myśl “słynna szkoła bramkarska” pod kierownictwem Andrzeja Dawidziuka, która wychowała Łukasza Fabiańskiego, Radosława Cierzniaka czy Macieja Gostomskiego. Niestety po tamtym tworze o nazwie MSP Szamotuły śladu już nie ma, ale w tym niespełna 20-tysięcznym mieście piłka młodzieżowa nie zwinęła się, a nawet ma się nie najgorzej. W 2012 roku powstała tam Sekcja Piłki Nożnej Szamotuły, która szkoli młodzież od 5 do 17 roku życia.

Odcięcie od przeszłości, a w tle marzenia o CLJ – Szkoła Piłki Nożnej Szamotuły

MSP Szamotuły funkcjonowała w mieście przez kilka lat i przewinęło się przez tamten klub kilku naprawdę znanych piłkarzy. Oprócz wspomnianych bramkarzy w klubie trenowali Maciej Rybus, Jarosław Fojut czy Grzegorz Rasiak. Klub się zwinął i na ich miejsce powstał zespół Football Academy Szamotuły. Następnie wszystko funkcjonowało pod Spartą Szamotuły, ale był okres, gdzie w klubie nie działo się najlepiej. Nie było pracy z młodzieżą i w 2012 skrzyknęli się rodzice oraz trenerzy, którym zależało na piłce w mieście i tak powstała Szkoła Piłki Nożnej Szamotuły. Od tamtego momentu w mieście funkcjonują dwa kluby, które współpracują ze sobą.

Stowarzyszenie zaczynało od zera w 2012 roku. Sami trenerzy dzisiaj mówią, że pięć lat temu nie spodziewali się, że na dzisiaj będą mieli 240 dzieci w 12 grupach szkoleniowych. – Nigdy byśmy nie pomyśleli, że stworzymy klub, który będzie rywalizował w grupach młodzieżowych praktycznie na równi z każdym – mówi Przemek Szała, prezes MSP Szamotuły.

W tym powiatowym mieście, oddalonym o około 40 km od Poznania, klub może pochwalić się świetnymi warunkami treningowymi. SPN korzysta z obiektów Centrum Sportu Szamotuły, którego jedyną wadą jest brak drugiej pełnowymiarowej naturalnej płyty. W CSS znajduje się hotel, basen, siłownia, duża hala sportowa, boisko meczowe trawiaste pełnowymiarowe i boisko ze sztucznej nawierzchni w pełni oświetlone. Jakość ośrodka potwierdza fakt, że na zgrupowania wybierają się tam zespoły z lig centralnych jak np. ŁKS Łódź, Piast Gliwice, GKS Tychy.

Baza, jaką klub ma do dyspozycji jest naprawdę imponująca. 90 % treningów SPN odbywa właśnie tam i trzeba przyznać, że młodzi zawodnicy mają bardzo dobre warunki do treningu. Na kompleksie znajduje się sześć szatni z całym zapleczem sanitarnym.

Oprócz tego, co jest, Centrum Sportu rozbudowuje swoją bazę. Już w czerwcu ma być oddana nowa pełnowymiarowa płyta trawiasta, która da SPN możliwość odbywania regularnych treningów na naturalnej murawie. Dodatkowo obok boiska ze sztuczną nawierzchnią zostały wykupione działki i powstanie tam Orlik.

Niestety za bazę klub musi płacić konkretne pieniądze, dlatego też urosła składka członkowska z 70 do 120 złotych. Wynika to także z tego, że coraz więcej drużyn gra w ligach wojewódzkich i na dużych boiska, co powoduje wyższe opłaty.

W SPN zatrudnionych jest 12 trenerów, którzy opierają swój program szkoleniowy o Narodowy Model Gry. Nie mają jeszcze wypracowanego schematu szkolenia, a program kształcenia narzucony jest z góry przez koordynatora, ale trenerzy modyfikują go według własnych pomysłów.

Największym plusem SPN oprócz bazy, jest funkcjonowanie w klubie klas sportowych już od rocznika 2009 w górę. Wszyscy chłopcy z danego rocznika chodzą do jednej klasy, gdzie mają wspólne treningi i zajęcia w szkole o tych samych godzinach. Dla przykładu rocznik 2002, który prowadzą Przemek Szała i Tomek Nowicki, odbywa treningi pięć dni w tygodniu w godzinach od 7:30 do 9:00 i następnie zawodnicy są odwożeni autokarem do szkoły. Po zajęciach wracają do bursy bądź sami jadą do domu, jeśli mieszkają w Szamotułach.

Klasy sportowe tworzone są od czwartej klasy szkoły podstawowej, a bursa jest od razu obok Technikum, w którym też funkcjonuje jedna z klas.

Bursa jest nowo wyremontowana i ma swoje tradycje. Wychowali się tam przecież Łukasz Fabiański, Maciej Rybus, Radosław Cierzniak, Jarosław Fojut czy Łukasz Załuska. Jest to ważny element, który pomaga klubowi ściągać zawodników z całego powiatu i z dalszych odległości z Bydgoszczy czy Ostrowa Wlkp.

Szkolenie odbywa się w każdym roczniku oprócz juniorów starszych. W przyszłym roku zamkną cykl i wtedy będą mogli pochwalić się szkoleniem w każdej kategorii. Jeśli zawodnicy z Szamotuł nigdzie nie załapią się wyżej, trafią pewnie do Sparty Szamotuły lub okolicznych klubów. SPN szczyci się głównie tym, że jej zawodnicy trafiają do akademii ekstraklasowych klubów. Tobiasz Starosta z rocznika 2005 trafił do Zagłębia Lubin, a Daniel Araszkiewicz z 2002 i Mikołaj Sadolewski z 2004 trafili właśnie do Miedzi Legnica, Adam Wojciechowski, Wiktor Korybalski do Rakowa Częstochowa, Jan Mierzwa Fase Szczecin. Trenerzy wskazują, że mają jeszcze kilka perełek, które powinny wypłynąć w następnej rundzie na szersze wody.

SPN mocno starał się o awans do Centralnej Ligi Juniorów U-17. W poprzedniej rundzie było blisko, ale mimo wygrania dwóch bezpośrednich meczów z Akademią Reissa, drużyna z Szamotuł straciła punkty z innymi zespołami w lidze i to ekipa z Poznania dostał się do baraży. W klubie bardzo żałują, ale się nie poddają. Sportowo i organizacyjnie czują się gotowi na to wyzwanie.

– Prowadzimy ten zespół od 7 lat i to jest najstarszy rocznik w naszej akademii. W przyszłym roku chłopacy z rocznika 2003/2004 zagrają w juniorze młodszym i może wtedy uda się wywalczyć upragnioną CLJ, aczkolwiek nie będzie to łatwe do zrealizowania. Chłopcy, którzy się wyróżniają, dostaną zapewne po zakończeniu sezonu szanse gry w piłce seniorskiej – mówi Tomek Nowicki trener juniorów młodszych.

Seniorzy to aspekt, którego brakuje SPN, żeby solidnie funkcjonować. Wyróżniający się zawodnicy już teraz trafiają do lepszych akademii, natomiast Ci, co zostaną, muszą poszukać sobie szczęścia w Sparcie albo w okolicznych klubach.

– Seniorzy to jest wyznacznik i fajnie byłoby mieć drużynę w trzeciej lidze. Wtedy wyróżniający się zawodnik, który może trenować z pierwszym zespołem, zbiera już spore szlify. U nas tego nie ma, ale nic na to nie poradzimy. Jestem zdania, że jeśli byłaby ta ciągłość do seniorów, to funkcjonowanie klubu byłoby dużo lepsze – mówi prezes SPN Przemek Szała.

***

Trener Tomasz Nowicki jest również sędzią piłkarskim, który jest zarażony futsalem. Dlatego SPN mocno angażuje się w różnego rodzaju turnieje i rozgrywki halowe. W tym roku rocznik 2002 wystąpił już drugi raz w Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-16 w futsalu. W grudniu przeszli przez eliminacje i awansowali na finały w Chrzanowie, gdzie odpadli dopiero w ćwierćfinale.

– Zima jest w Polsce bardzo długa. Nie gra się praktycznie od listopada do marca i dlatego drugi rok z rzędu wystartowaliśmy w eliminacjach mistrzostw polski do lat 16 w futsalu. Zakwalifikowaliśmy się do tego turnieju i mięliśmy bardzo trudną grupę z wicemistrzem polski z zeszłego roku oraz z czwartą ekipą ostatniego turnieju. Awansowaliśmy i w ćwierćfinale prowadziliśmy już 2:0. Gdy wszystko wskazywało na to, że awansujemy do najlepszej czwórki, to straciliśmy dwie bramki i w karnych przegraliśmy awans – mówi z żalem Tomek Nowicki.

***

Jeśli chodzi o najmłodsze roczniki, to w klubie nie ma selekcji. Kto przyjdzie, ten trenuje. Klub chcąc nie chcąc jest ważnym elementem krzewienia kultury fizycznej wśród dzieci w mieście. Nie mogą sobie pozwolić na selekcje, ale w starszych rocznikach mają argumenty, by zaprosić utalentowanych zawodników do swojego klubu.

– Nigdy nikomu miejscowemu nie podziękowaliśmy. Wszyscy, którzy chcą, to trenują. Jeśli ktoś jest słabszy, to wiadomo, że ma mniej możliwości gry, ale na trening zawsze każdy mógł przyjść. Zdarzały się sytuacje, że ktoś chciał przyjść do nas z około 200 km, to jak widzieliśmy, że mamy lepszych u siebie w mieście czy powiecie, to zdarzało się, że sugerowaliśmy temu zawodnikowi inną drogę – mówi prezes SPN Przemek Szała

Klub priorytetowo traktuje chłopaków z regionu. – Przychodzi chłopak z zewnątrz, to musi być lepszy od miejscowego – mówi Tomek Nowicki.

***

SPN Szamotuły powstawał w bólach. Pierwszy mecz rocznik 2002 przegrał z Wartą Poznań 25:1, ale potem już było dużo lepiej i ekipa z Szamotuł osiąga teraz dobre i przyzwoite wyniki w lidze, co w niektórych rocznikach pozwala rywalizować prawie jak równy z równym z topem w województwie wielkopolskim.

W Szamotułach największym plusem jest baza i format funkcjonowania w klasach sportowych, co przekłada się na intensywność zajęć. Dodatkowo dla najzdolniejszych są prowadzone treningi indywidualne w małych grupach. To są aspekty, które zdecydowanie wyróżniają klub. Jeśli chodzi o minusy, to SPN musi opracować odpowiedni program szkoleniowy, który pozwoli wytworzyć schemat pracy z młodzieżą, co być może nastąpi po zamknięciu całego cyklu szkoleniowego. Mają praktycznie jedne z najlepszych, jak nie najlepsze warunki w regionie, a organizacja pracy także jest na wysokim poziomie, aczkolwiek potrzeba jeszcze czasu, aby klub w pełni mógł funkcjonować na czterech równych nogach, jak mawia Marek Śledź.

Warto także utrwalić sobie raz na zawsze. W Szamotułach już nie ma czegoś takiego jak “słynna szkoła bramkarzy”. Tworzą się zupełnie nowe struktury i przeszłości nie ma co wiązać z przyszłością.

Dawid Dobrasz