DJ Ucho: Zdarzało mi się płakać z zawodnikami ze szczęścia

Od wielu lat jest spikerem na meczach Skry Bełchatów, pojechał z kadrą skoczków narciarskich na Igrzyska Olimpijskie do Soczi, a z Turniejem „Z Podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” związany jest od 14 lat. Jak został DJ-em? Kogo ze świata sportu chciałby poznać? Czy odczuwa stres przed publicznymi wystąpieniami? Na te i wiele innych pytań odpowiedział nam Dariusz Ślęzak, czyli DJ Ucho.

DJ Ucho: Zdarzało mi się płakać z zawodnikami ze szczęścia

Dlaczego został pan DJ-em?

Pierwszy raz dostałem takie pytanie. Lubię dobrze się bawić i lubię muzykę.

Skąd zamiłowanie do sportu?

Długa historia. Zaczęło się wszystko na stadionie Concordii Piotrków Trybunalski. Tam były pierwsze mecze, które prowadziłem jako spiker piłkarski. Później zostałem zaproszony, żeby zostać spikerem na meczach Skry Bełchatów, gdzie jestem już od 15 lat. Jestem z Piotrkowa, a piłka ręczna jest tam sportem, który góruje, więc kilka razy miałem przyjemność prowadzić mecze szczypiornistów. Następnie była siatkówka plażowa, później skoki narciarskie i m.in. też turnieje piłkarskie dla dzieciaków, na którym właśnie jesteśmy.

Jak rozpoczęła się pana współpraca z Turniejem „Z Podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”?

Z Turniejem tym jestem związany, odkąd sponsorem jest Tymbark, czyli już 14 lat. Od tego czasu prowadzę Finały Wojewódzkie i Ogólnopolskie. Zaczęło się wszystko w 2005 roku, przez zupełny przypadek. Ktoś zobaczył mnie na meczu Ligi Mistrzów siatkówki, zaprosił mnie na mecz charytatywny gwiazd Real Madryt – Polska, który prowadziłem i tam dostrzegli mnie panowie z PZPN-u, którzy powiedzieli, że chcieliby, żebym prowadził dla nich turnieje młodzieżowe i do tej pory w tym trwam.

Co sądzi pan o całej idei rozgrywek?

Myślę, że jest znakomita. Trzeba wpajać młodym jak najwięcej do głowy. Teraz jest XXI wiek, przeważa elektronika i nowe technologie, ale sport także jest potrzebny.

Który Turniej wspomina pan wyjątkowo?

Dla mnie wszystkie finały są wyjątkowe. Każdy turniej jest inny, każdy ma coś wyjątkowego, na każdym są inni zawodnicy. Wszędzie rodzą się talenty, także nie mogę wyróżnić jednego. Z pewnością finały krajowe są wyjątkowe.

Czy widział pan już wtedy, że z tych 10-latków wyrosną kiedyś gwiazdy światowego futbolu?

Wielokrotnie widziałem młodych, wspaniałych piłkarzy z ogromnym talentem. Niektórzy trafili do Ekstraklasy, ale są też tacy, którzy poszli w inną stronę. Choćby Miłosz Szczepański, pamiętam go jako zawodnika, który grał w drużynie bodajże z Nowego Sącza, później był w Młodej Ekstraklasie w barwach Legii Warszawa, a teraz jest podstawowym zawodnikiem w Rakowie Częstochowa. Takich młodych talentów widziałem sporo i mam nadzieję, że w każdym kolejnym będzie ich coraz więcej.

W którym z finałów emocje udzieliły się panu najbardziej?

Tak, jak mówiłem, każdy Turniej jest inny. Staram się wspierać ich na każdym Turnieju tak samo. Zdarzało mi się nawet płakać ze szczęścia z zawodnikami i zawodniczkami.

Aż tak?

Aż tak. Jeżeli jest ktoś od początku z tym z Turniejem i jest na Finałach Wojewódzkich, widać w nich zaangażowanie i później spotyka się to drużynę na finale krajowym, a jeśli jest to jeszcze mała drużyna i widzi się ich radość, to wzruszenie przechodzi z dzieci na mnie.

Jak się zmienił Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” na przestrzeni tych wszystkich lat?

Turniej z roku na rok się rozwija. Jest coraz więcej dzieci, które chcą grać w piłkę. Na samym początku Turniej „Z Podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” był tylko dla 10-latków. Dokładnie bodajże 5 lat temu, dołączono kategorię U-12. Od trzech lat mamy za to kategorię U-8. Myślę, że bardzo się rozwinął. Pamiętam pierwsze finały, te drużyny wyglądają teraz dużo lepiej. Pojawiają się kolejni sponsorzy, od dwóch lat jest Electrolux, który dostrzegł potencjał w tej inicjatywie. Parę lat temu nie było możliwości spotykania się z reprezentacją Polski, a teraz mogą spotkać się, porozmawiać z Robertem Lewandowskim, czy Arkiem Milikiem, który też przecież zaczynał w Pucharze Tymbarka. Wszystko idzie cały czas do przodu.

Najlepszą rzeczą w tym Turnieju pana zdaniem jest?

Myślę, że najważniejszą rzeczą jest szansa przeżycia wielkiej piłkarskiej przygody.

Co jest najważniejsze w roli wodzireja na imprezach sportowych?

Cierpliwość do kibiców.

Jakie największe imprezy w roli prowadzącego ma pan na swoim koncie?

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi.

Jaka była związana z tym historia, że dostał pan angaż na tak wielką imprezę?

Wcześniej prowadziłem Mistrzostwa Świata w Predazzo w 2013 roku. Byli tam przedstawiciele IO w Soczi i zaprosili mnie do współpracy z Michałem Sieczko. Z Michałem znamy się od kilkunastu lat i tworzymy grupę Crowd Supporters.

Po tylu latach odczuwa pan jeszcze stres przed publicznymi wystąpieniami?

Zawsze jest stres. Jak mi spowszechnieje, to przestanę się tym zajmować.

Przygotowuje się pan szczególnie do ceremonii otwarcia/zakończenia, czy raczej jest to na spontanie?

Raczej spontanicznie. Każdy turniej jest inny.

Gdyby miał pan wybrać i nigdy w życiu już nie obejrzeć meczu piłki nożnej, siatkówki lub konkursu skoków narciarskich, to który sport by pan zostawił?

Trudne pytanie. Myślę, że ja od małego jestem związany z piłką nożną. Jako mały chłopak grałem także na turniejach. Dlatego myślę, że piłka nożna by została.

Skąd pseudonim „Ucho”?

Jak byłem troszkę młodszy, miałem dużą głową i wielkie uszy. Podobno mam dobry słuch do muzyki i potrafię doskonale dobierać utwory.

Jaki jest pana ulubiony gatunek muzyki?

Zależy od nastroju.

A gdyby miał pan wybrać jeden utwór?

Dla kibiców: Crowd Supporters – „V Qltura”, a moją ulubioną jest: Dire Straits Brothers In Arms.

Gdzie się pan spotkał z najlepszą atmosferą na widowni?

Tam gdzie są polscy kibice, zawsze jest wspaniale. Nie ma różnicy czy jest to piłka nożna, skoki, czy siatkówka. Polacy wszędzie, gdzie są potrafią zrobić show.

Czy jest ktoś w świecie sportu, kogo chciałby pan poznać?

Cristiano Ronaldo.

A z Polski?

Jeśli chodzi o sportowców, to będę nieskromny, ale poznałem gwiazdy: siatkówki, piłki ręcznej, piłki nożnej, koszykówki, skoków narciarskich, zapasów, tenisa ziemnego. Poznałem wielu wspaniałych polskich sportowców.

Jakie rady dałby pan przyszłym DJ-om?

Nie wiem, czy jestem dobrą osobą do tego, że dawać rady DJ-om, ale myślę, że przede wszystkim muszą patrzeć na ludzi. To jest najważniejsze. Pamiętajmy, że to my jesteśmy dla tych, którzy przychodzą na imprezę i to oni muszą bawić się jak najlepiej, a nie my. Ja jestem osobą, która ma bawić ludzi, a nie siebie. Jeśli miałbym bawić siebie, to sobie w domu puszczę muzykę. Ja mam bawić ludzi, to jest najważniejsze.

Rozmawiał: Bartosz Lodko