Wielkie emocje w ćwierćfinałach UYL!

Młodzieżowa Liga Mistrzów wchodzi w decydującą fazę. Poznaliśmy finałową czwórkę, która powalczy o zdobycie tytułu. Wróćmy jednak do tego, co działo się w ćwierćfinałach, bo było naprawdę ciekawie.

Wielkie emocje w ćwierćfinałach UYL!

Praktycznie tylko pierwszy z czterech rozgrywanych meczów nie obfitował w zaskakujące zwroty akcji i pogonie za wynikiem. Faworyzowana przed spotkaniem drużyna FC Porto pewnie pokonała swoich rywali z Danii 3:0. Dla Midtjylland awans do tej fazy rozgrywek jest już sporym sukcesem. W drodze do ćwierćfinałów wyeliminowali takie marki jak: Manchester United, czy AS Roma. W starciu z zawodnikami Portugalii byli jednak bezradni. Worek z bramkami w 15. minucie rozerwał  Mor Ndiaye, a po przerwie strzelali Afonso Sousa i Goncalo Albuquerque. Tym samym „Smoki” zostały pierwszą drużyną, która zapewniła sobie awans do dalszej fazy.

Drugie wtorkowe spotkanie było hitowym pojedynkiem w ćwierćfinałach, a sam mecz miał dużą dramaturgię. Zarówno Barcelona, jak i Lyon nie miały zamiaru tanio sprzedać skóry i podeszły do tego spotkania bardzo zmotywowane. Lepiej spotkanie rozpoczęli piłkarze z Francji, a efektem tego była zdobyta w 11. minucie bramka autorstwa Theo Matam Ndicka. Na przerwę to piłkarze Olympique schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, ale w drugiej odsłonie spotkania wypuścili swoją przewagę z rąk.

W ciągu zaledwie kilku minut piłkarze Barcelony zdążyli odrobić straty, a już po chwili prowadzili. Do końca regulaminowego czasu gry zdołali utrzymać swoją niewielką zaliczkę, ale wtedy straty zniwelował Reo Griffiths, który na boisku zameldował się zaledwie 120 sekund wcześniej. Widzowie tego spotkania oczekiwali już na dogrywkę, ale Katalończycy postanowili do niej nie doprowadzić. W siódmej minucie doliczonego czasu z rzutu karnego zwycięstwo swojej drużynie zapewnił 18-letni Alejandro Marques i po wielkich emocjach, to Barcelona dołącza do Porto w półfinałach.

Na nudę z pewnością nie można było narzekać także w środowych pojedynkach. Pierwsze do gry przystąpiły ekipy Chelsea oraz Dinama Zagrzeb. Na papierze to zawodnicy z Londynu byli zdecydowanymi faworytami, ale żeby awansować dalej, musieli się trochę namęczyć. Do 76. minuty to Chorwaci ku zaskoczeniu wszystkich mieli przewagę i jedną nogą byli w dalszej fazie. Powiedzenie Czesława Michniewicza, że 2:0, to niebezpieczny wynik sprawdziło się i tym razem. Gracze „The Blues” doprowadzili do dogrywki, a tam dopiero po rzutach karnych wyeliminowali swoich rywali.

Ostatnie spotkanie ćwierćfinałowe podobnie, jak poprzednie, przyniosło po raz kolejny wielkie emocje. Znów na papierze zwyciężał kto inny, ale, gdy przychodziło do gry, wynik był zgoła odmienny. Świetne rozpoczęcie meczu przez drużynę Hoffenheim i wielki Real Madryt był na kolanach. „Królewscy” jednak od razu ruszyli do odrabiania strat i w 18. minucie na tablicy wyników mieliśmy 2:1. Trener niemieckiej drużyny miał nosa do zmian i w drugiej części spotkania do gry desygnował Austriaka Tima Linsbichlera. 18-latek zdobył dwie bramki i tym samym stała się sensacja. Real był w stanie odpowiedzieć jeszcze jedną bramką, ale to było za mało. Tym samym Hoffenheim zostało ostatnią drużyną, która zapewniła sobie miejsce w półfinałach.

Pary półfinałowe:

Porto – Hoffenheim (26 kwietnia, godz. 14:00)

Barcelona – Chelsea (26 kwietnia, godz. 14:00)

fot. UEFA.com