Na Narodowy komunikacją miejską? Tylko oni mogą sobie na to pozwolić

Nikt na Finały Ogólnopolskie XIX edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” nie będzie miał tak blisko, jak uczniowie szkół podstawowych numer 392 i 377 w Warszawie. To oni zwyciężyli na Finałach Wojewódzkich, które w poniedziałek i wtorek odbyły się w Miętnem.

Na Narodowy komunikacją miejską? Tylko oni mogą sobie na to pozwolić

Wtorek, 7:50. Spotykamy się pod Stadionem Narodowym. Bogumił Bonisławski zaprasza nas do swojego samochodu. Dyrektor i współtwórca szkółki Talent Warszawa na co dzień pracuje z zespołem U16, w szkole jednak prowadzi rocznik 2009.

W szkole, dodajmy numer 377, na Targówku. Pomimo strajku nauczycieli w Miętnem pojawi się też trener Michał Brychczy, opiekun zespołu podczas treningów popołudniowych. Tak, z tych Brychczych. Ale o tym później.

Bonisławski: – Wzięliśmy udział w rozgrywkach U8, U10 i U12. W Szkole Podstawowej nr 377 mamy klasy sportowe i większość naszych zawodników gra w Talencie Warszawa, w zespołach reprezentacyjnych, tych wiodących. Ci z roczników 2009 i 2010 zakwalifikowali się do Miętnego, na finały wojewódzkie.

Kogo obawiacie się dziś najbardziej?

– Szkoły z Halinowa, związana z Akademią Młodych Orłów. My mamy chłopaków w klasach sportowych, ale nie wszyscy  gracze Talentu uczęszczają do jednej placówki. AMO Halinów, czyli zbiór wszystkich najlepszych chłopaków, ma ten przywilej, ale my nie zamierzamy się poddać. Powalczymy o zwycięstwo. Chcielibyśmy powtórzyć sukces sprzed czterech lat, gdy wygraliśmy na szczeblu woj. mazowieckiego.

***

W poniedziałek faworyt był jeden. Zgodnie z oczekiwaniami wojewódzkie rozgrywki „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” na Mazowszu zwyciężyła SP 392, oparta w dużej mierze na zawodnikach warszawskiej Legii. W kategorii U12.

– Województwo mazowieckie charakteryzuje się tym, że często powiatowe eliminacje w stolicy bywają dla ich uczestników trudniejsze aniżeli te późniejsze etapy – mówią nam organizatorzy w Miętnem, wielodrożnicowej wsi w powiecie garwolińskim. Wsi, która pochwalić się może piłkarską bazą treningową na poziomie ekstraklasy!

Wśród dziewczynek w U12 wygrały zawodniczki UKS Ząbkovii Ząbki.

***

O której będziesz?

– GPS pokazuje mi, że za jakieś 40 minut.

Ja będę o 9:10. Korki jak cholera…

– Nas pokierował od innej strony. Ale też stoimy w korkach, po drodze mijaliśmy też jeszcze jakiś wypadek.

Rodzice już mi dzwonią, że się pospóźniają. Ale wiesz, zanim się zapiszemy, zorganizujemy, jeszcze otwarcie z dużą pompą… trochę czasu minie, spokojnie.

– Wszyscy mają legitymacje?

Tak, kserowaliśmy nawet dowód, bo Kuba zgubił legitymację. A dokument masz podpisany?

– Tak, mam, mam.

Ja w razie czego wydrukowałem kopię, trzeba tylko podbić pieczątkę.

– Do zobaczenia na miejscu.

Trener Brychczy skrupulatnie przygotował się na kontrolę dokumentów. Krnąbrny Jakub Kołakowski to wyróżniająca się postać w drużynie, ale poza piłką nie widzi bożego świata. „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” to idealna impreza dla Kuby, który za kilka godzin podniesie puchar dla najlepszego zawodnika turnieju. Ale nie tylko dla niego.

***

W grupie Talent trafił na SP 5 Garwolin, LUKS Czerwin oraz SSM Wisłę Płock. Halinowa na rozpisce… nie znaleźliśmy. Okazało się, że faworyzowani przez Bonisławskiego gracze odpadli w poprzedniej rundzie. Kosztem Jedynki Radzymin.

Ceremonia otwarcia turnieju odbywa się z małym opóźnieniem. Wypadek i korki na swojej drodze do gminy Garwolin spotkali rodzice i nauczyciele większości przybyłych.

Zaczęło się słonecznie, w głośnikach Mezo i hymn Pucharu Tymbarku. „Czas leciał, klasa druga i trzecia, każdy dzieciak chciał wtedy grać jak Trzeciak”.

Spiker ustawionym wokół jednego z boisk zawodnikom postanowił przypomnieć zasady gry. W jaki sposób wznawiamy z autu? Na dwa kontakty. W ramach pokazu podał do Kubusia. Z niego nie warto brać jednak przykładu, bo… przepuścił futbolówkę pod podeszwą.

– Gdyby nie umowa o pracę, turniejowa maskotka nie przeszłaby eliminacji powiatowych – śmiali się zebrani kibice. – Tak to jest na każdym finale, inni muszą pokazać piłkarskie umiejętności, żeby się tu dostać.

Talent rozpoczyna od „wysokiego c”. Gromi miejscowych 6:0. Z boiska obok docierają do nas informacje o jeszcze wyższym zwycięstwie Wisły Płock. Drużyna ekstraklasowicza punktuje aż 15:0!

Lewy obrońca w pomarańczowej koszulce z szóstką na plecach zostaje wrzucony na konia. Otrzymuje podanie pomimo tego, że jest kryty. Traci piłkę, a przeciwnik strzela gola. Po twarzy chłopaka widać, jak spadło jego morale. Chwilę później kolejna trudna sytuacja, drużyna traci następnego gola. On jeszcze nie wie, że to wcale nie jego wina. Ale chce mu się płakać.

Emocji podczas turniejów „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” nigdy nie brakuje, ale czasem w przeszklone czy zapłakane oczy dzieci aż żal jest nam patrzeć. Ktoś wymyślił jednak piłkę nożną, w której jedni wygrywają, a inni muszą przegrać.

9:0 Talentu w drugiej rundzie przy 4:0 Wisły potwierdza nasze przypuszczenia. Ostatnie spotkanie może przesądzić o wyjściu z grupy.

Grup w kategorii chłopców jest pięść. Poza ich zwycięzcami do ćwierćfinałów awansują tylko trzej szczęśliwcy.

Równolegle w czterech trzyzespołowych grupach rywalizują dziewczynki. Tam jednak etatowe triumfatorki z Ząbek nie biorą jeńców. 21:0 w bramkach i komplet punktów dały UKS Ząkovii spokojny awans do fazy play-off. W korespondencyjnym pojedynku również KS AP Diamonds Academy wygląda znakomicie i wszystko wskazuje na to, że piłkarskie emocje rozpoczną się dopiero w finale.

– W powiecie opór sprawiła nam Varsovia. Prowadziliśmy 3:0, ale nagle zrobiło się 3:3. Ostatecznie zwyciężyliśmy 4:3. W finale pokonaliśmy z kolei chłopaków ze Zwaru Warszawa – wspomina Bonisławski drogę Talentu do Miętnego.

Na boisku pojawiają się za to zawodnicy Brychczego i rywale z Płocka. Tych pierwszych mocno dopingują rodzice, którzy pod względem kibicowskim również w Miętnem należą do czołówki.

Trudno zapytać o nazwisko. Niezbyt anonimowe, prawda?

– (śmiech) Lucjan to mój dziadek.

Od najmłodszych lat wiedziałeś, że będziesz zatem trenował piłkę nożną?

– Od najmłodszych lat trenowałem, jako zawodnik. Zacząłem, gdy miałem 7 lat, grałem z trzy lata starszym rocznikiem, bo mojego nie było. Nigdy nie było jednak w mojej rodzinie niezdrowej napinki na to, że muszę zostać piłkarzem. Że muszę utrzymać tradycje rodzinne. Zawsze było to raczej na zasadzie: „trenuj, ruszaj się dla zdrowia, dla ruchu, dla siebie. A jeśli coś z tego wyjdzie, jak będziesz starszy, to super. Jeśli nie – będziesz wychowany poprzez sport, będziesz miał ukształtowany charakter, a być może w przyszłości zajmiesz się pracą jako trener czy fizjoterapeuta. Możliwości jest mnóstwo”. Zawsze grałem więc dla siebie, dla przyjemności. Tata mnie wspierał, rozmawiałem i dzwoniłem po meczach do dziadka. Zdrowa sytuacja.

Mówi się, że największe podobieństwo można zauważyć co dwa pokolenia.

– Na pewno nie miałem takiego talentu. Podobno ojciec miał, grał nawet w młodzieżowej reprezentacji Polski. Uznawany był za talent podobny do dziadka. Nawet przez niego. W wojsku jednak dwa razy zerwał więzadła krzyżowe i przy ówczesnej medycynie – nie dało się przyspieszyć leczenia. Zabrakło mu też charakteru do sportu, a potencjał był duży.

A u ciebie, czego zabrakło?

– U mnie poziom nie był tak wysoki, na pewno. Taki jak dziadek to rodzi się raz na sto lat.

Postawiłeś zatem na drogę szkoleniową?

– Tak, od siedmiu lat pracuję jako trener. Na początku pomagałem tacie, w GKP Targówek. Później zrobiłem kurs trenerski, dziś pracuję w Talencie, w AP Brychczy, jestem skautem Legii. Robię kolejne szkolenia, staże, przymierzam się do kursu UEFA A. Na pewno wiążę przyszłość z pracą jako trener, wychowawca młodzieży i zobaczymy jak będzie dalej.

Spotkanie na ostrzu noża. Każda piłka i przebitka mogą być na wagę złota. Trenerzy przy linii w olbrzymim skupieniu, zawodnicy na boisku nie odpuszczają ani przez sekundę. Ostatecznie Talent wygrywa. 1:0. Po fazie grupowej wszyscy udają się na obiad. Płocczanie nie wiedzą jeszcze, że po powrocie na boisko dowiedzą się, że odpadli z dalszej rywalizacji. Inne drużyny z drugich miejsc miały lepszy bilans punktowy oraz bramkowy.

Po ośrodku krążą rugbiści, reprezentanci Polski oraz Litwy. W Miętnem boisk jest na tyle dużo, że nawet olbrzymia powierzchnia zajęta i obrandowana przez Tymbark nie wyczerpuje możliwości.

***

Bilety na Narodowy są już na wyciągnięcie ręki. W ćwierćfinale Talent mierzy się z SP 3 z Sulejówka i wygrywa 2:1. Do półfinałów wchodzą także Orlęta Zwoleń, Jedynka Radzymin i SP Jabłonna. W tym samym czasie Ząbkovia z przytupem przypieczętowuje awans do finału turnieju, a 10:0 Orlęta gromią piłkarki Diamonds Academy.

Drużyn coraz mniej, a emocje sięgają zenitu. Talent z Jedynką Radzymin wygrywa 2:0. Jabłonna eliminuje z gry Orlęta.

O 15:08 telefon trenera Brychczego zaczyna wibrować. Ten blednie.

Na 15 zaplanowany miał trening indywidualny z zawodnikiem z Chin. Zapomniał. W ferworze walki nie odwołał nawet zajęć.

Ząbkovia znów zwycięża wojewódzki finał, wreszcie napotykając na opór. W ciekawym starciu finałowym Diamondsi przegrywają 2:4. A wśród chłopców Talent  z Jabłonną wygrywa 3:0. Wiedzieliśmy, do którego auta wsiąść rano!

Rzęsisty deszcz i wiatr psują ceremonię zakończenia wtorkowych zmagań. Ale czy dla tych młodych to w ogóle istotne?

Brychczy: – Co roku, jak przyjeżdżamy na finały wojewódzkie, a jestem tu już czwarty raz, Miętne wita nas deszczem i wiatrem. Jesteśmy przyzwyczajeni – śmieje się triumfator rozgrywek.

– Jak zawsze przy okazji turnieju emocje są wielkie. Dzieciaki walczą o swoje marzenia, o to, by zagrać na Narodowym. Wykonaliśmy kolejny krok, teraz przed nami ten najtrudniejszy – finały ogólnopolskie. Ciekawa majówka nas czeka. Jestem zadowolony z postawy chłopców, tym bardziej, że nie mieliśmy całego składu. Nie wszyscy zawodnicy chodzą do klasy sportowej. Byliśmy wspomagani chłopcami z rocznika 2010 i daliśmy radę!

Podświadomie czuliście, że możecie pojechać na Narodowy? Rodzice nie planowali urlopów na majówkę?

– Tak, wiedzieliśmy, że jeśli przejdziemy Warszawę, to dalej powinno być teoretycznie łatwiej. Konkurencja i poziom drużyn są wyższe w Warszawie. Były szkoły z klasami sportowymi złożonymi z zawodników SEMP-a Ursynów, Varsovii, Zwaru Międzylesie. Było więc trudniej. Tutaj byliśmy jednym z faworytów. Nikogo jednak nie można było lekceważyć, w każdym meczu trzeba było zagrać na sto procent. Tym bardziej, że mecze są krótkie. To turniej, inna specyfika. Ale nam znana, bo sporo jeździmy na turnieje.

Czyli poziom wyższy był w rozgrywkach powiatowych, niż wojewódzkich?

– Tak mi się wydaje. Szkolenie w Warszawie stoi na wysokim poziomie. Mnóstwo dzieci trenuje piłkę nożną. Do nas przyjeżdżają drużyny z Białegostoku czy Lublina, bo obok nie mają rywali na swoim poziomie. Tej rywalizacji w Warszawie za to nie brakuje. Mamy bardzo wyrównane i mocne pierwsze ligi wojewódzkie w danych kategoriach wiekowych. W starszych rocznikach do Warszawy przyjeżdżają za to gracze z innych województw. Wydaje mi się, że czasem poziom potrafi być wyższy w eliminacjach, niż na poziomie wojewódzkim.

Który rywal sprawił wam najwięcej kłopotów w Miętnem?

– Najcięższy mecz rozegraliśmy w grupie z Wisłą Płock. Chłopcy z klasy sportowej, mecz był wyrównany. Wygraliśmy jedną bramką. Wisła niestety nie przeszła dalej, mimo że dwa pierwsze mecze wysoko wygrała. Z drugich miejsc wchodziły tylko trzy ekipy i przez gorszy bilans bramek połocczanie nie awansowali.

Mieliśmy bardzo podobną sytuację dwa lata temu. Nie straciliśmy na turnieju żadnej bramki! Ta sama drużyna, ten sam rocznik, ale w U8. Graliśmy z drużyną z Halinowa, w naszym starciu było 0:0. W kolejnych meczach było po 6:0, a w ostatnim wygraliśmy 7:0, przy zwycięstwie 8:0 przeciwnika. Ta bramka zaważyła. Przeciwnik wygrał później całe rozgrywki wojewódzkie.

W rozgrywkach pucharowych mecz z drużyną z Sulejówka też nie był prosty. Zaczęliśmy nieźle, mieliśmy sytuacje, ale kontaktowy gol spowodował nerwowość w naszej grze. Dopiero w końcówce udało się nam strzelić zwycięskiego gola.

Jak będzie na Narodowym?

– Byłem na kilku finałach ogólnopolskich jako kibic i ich poziom jest bardzo wysoki. Województwa zachodniopomorskie, wielkopolskie, śląskie czy dolnośląskie zawsze są wysoko. Na pewno z nimi będzie się nam ciężko grało.

Kogo spodziewacie się zatem w finale? Z kim będzie najtrudniej?

– W poprzednich latach mocne były drużyny z Rzeszowa. Akademia Reissa w roczniku 2008 jest wiodąca w Polsce. Te cztery wymienione wyżej województwa też dominują jeśli chodzi o kadry wojewódzkie, one będą mieć na pewno solidnych przedstawicieli. Nikomu nie można jednak odmawiać szans. Nie składamy broni, postaramy się spełnić marzenia dzieci.

Na Narodowym wszystko się może zdarzyć?

– To tylko turniej. Cztery drużyny są w grupie, dwie przechodzą dalej. Jeśli złapiemy się w tym gronie, w ćwierćfinałach jeden mecz decyduje znów o awansie… Decyduje dyspozycja dnia, często rzuty karne. Emocje! Nikogo nie można skreślać przed turniejem. Każdy ma jednakowe szanse.

***

Ogólnopolskie finały XIX edycji Turnieju „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” odbędą się w Warszawie od 29 kwietnia do 2 maja. Spotkania decydujące o medalach transmitowane będą w telewizji oraz w radiu Weszło FM, a rozegrane zostaną na Stadionie Narodowym, tuż przed finałem Totolotek Puchar Polski.

Z MIĘTNEGO – PRZEMYSŁAW MAMCZAK

fot. własne i PZPN