Widzę, jak marzenia dzieci stają się realne

Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to nie tylko rozgrywki piłkarskie, ale też spore grono osób, które uczestniczy w tym wielkim projekcie sponsorowanym przez firmę Tymbark i organizowanym przez Polski Związek Piłki Nożnej. Przepytaliśmy Weronikę Kuźmę, fotografa towarzyszącego przy trzeciej trasie Finałów Wojewódzkich XIX edycji najpopularniejszego Turnieju piłkarskiego dla dzieci w Europie, jak wygląda jej praca podczas rozgrywek i co nasza bohaterka stara się uchwycić na zdjęciach?

Widzę, jak marzenia dzieci stają się realne

Co fotografujesz na co dzień? Praca przy Turnieju różni się znacząco od tego, co wykonujesz na co dzień? 

– Na co dzień zajmuję się lifestylową fotografią dziecięcą i rodzinną. Fotografuję również kobiety, naturalne kobiece portrety to moja specjalność. Robienie zdjęć sportowych pojawia się głównie podczas Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Fotografowanie dzieciaków jest mi bliskie, dobrze dogaduję się z dziećmi i praca z nimi sprawia mi dużą przyjemność.

Finały Wojewódzkie Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to wyjątkowy punkt w twoim kalendarzu pracy w ciągu roku? Kolejny raz już działasz przy rozgrywkach. 

– Tak, jest to wyjątkowy punkt w ciągu roku. Już czwarty raz pracuję przy Turnieju i co roku poziom rozgrywek, ale też intensywność przeżywanych emocji jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Dzieci cieszą się w kategorii zero-jedynkowej. Wygrywają mecz i pokazują olbrzymie szczęście, niesamowitą euforię, a gdy go przegrywają, następuje koniec świata, smutek i rozpacz. Tak silne emocje zawsze dobrze wyglądają na zdjęciach a dodatkowo przyjemnie jest fotografować dziecięce zaangażowanie i zacięcie. Dzieci za każdym razem zostawiają prawdziwe serducho na boisku a ja staram się uchwycić to na zdjęciach

Jak zaczęła się twoja przygoda z Turniejem „Z Podwórka Na Stadion o Puchar Tymbarku”?

– Współpracuję z agencją fotograficzną Cyfrasport i z ich ramienia obsługuję Turniej. Wcześniej miałam doświadczenie, pracując na jednym z mniejszych turniejów piłkarskich dla dzieci. Jestem również związana ze środowiskiem koszykarskim, gdzie kilkukrotnie fotografowałam dzieci na turniejach.

Co starasz się uchwycić na zdjęciach podczas Turnieju?

– Staram się podążać za tym, co się dzieje. Obserwuję drużyny, zwracam uwagę na trenerów, to w jaki sposób prowadzą drużynę bardzo wpływa na reakcję dzieci. Jeśli trener jest otwarty, pogodny, zachęca dzieciaki do zabawy, to jest duża szansa, że dzieci będą entuzjastycznie reagować na wszystko, co wydarzy się podczas turnieju.

Zawsze też rozglądam się za drużynami uśmiechniętymi, chętnie okazującymi emocje. Jeśli po meczu pojawiają się rzuty karne, szukam fajnego miejsca, żeby nie tylko pokazać euforie zwycięzców, ale również to, co dzieje się z drużyną przegraną. Wiele ciekawych kadrów można znaleźć „pomiędzy” meczami, gdy dzieci mają chwilę wolnego, odpoczywają, bawią się czy wspólnie wygłupiają.

Sam wykorzystałem Twoje zdjęcia do swojego reportażu. Były to świetne fotografie, szczególnie te smutne z przegranych karnych w Szczecinku. Ludzie podchodzą do ciebie z prośbą o zdjęcia?

– Na Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” panuję bardzo fajna pozytywna atmosfera a dzieci chętnie się fotografują. Niezawodnym wspomagaczem zabawnych sytuacji, idealnych do spontanicznych kadrów jest Kubuś – maskotka turnieju. Gdziekolwiek się nie pojawi, dzieci do niego lgną, przytulają się, zaczepiają. Jestem wtedy przy nich z aparatem. Atmosfera Turnieju wpływa na to, że ludzie często i chętnie się uśmiechają, cieszą się, przytulają, nie boją się bliskości. Chcą być razem, razem się fotografować i wspólnie przeżywać pozytywne emocje.

Warunki atmosferyczne mają duży wpływ na jakość twojej pracy?

– Oczywiście. Chyba nikt nie lubi fotografować ani tym bardziej grać w piłkę w opadach śniegu czy deszczu. Negatywne warunki pogodowe często oddają zniecierpliwienie, ale też dzieci się hartują i pokazują swoje mocne strony, zacięcie oraz zaangażowanie. Zdarzały się takie Finały Wojewódzkie, kiedy padało od rana do wieczora a mimo to trzeba oddać na zdjęciach emocje i dziecięce przeżycia. Na szczęście przez większość dni finałowych towarzyszy nam piękne słońce.

Wspominasz jakąś najciekawszą historię, która przydarzyła Ci się podczas Turnieju?

– Bardzo fajne są reakcje rodziców. Często spontaniczne i nieprzewidywalne, super pozytywne. Rodzice, który powinni stać za bandami i kibicować, po gwizdku końcowym są nie do zatrzymania, oszaleli w radości wbiegają na boisko i ściskają swoje pociechy. Podobnie, gdy dzieci po strzelonym golu biegną od razu do rodziców, żeby razem się z nimi cieszyć. Takie momenty radości i bliskości zapadają w pamięć.

Do tego jeszcze dochodzą sytuacje niesamowitej dumy w oczach tatusiów i mam, gdy ich dzieci zdobywają zielone kartki Fair-Play czy wyróżnienia indywidualne.  Podczas dekoracji nie jestem wówczas jedynym fotografem, nierzadko muszę walczyć o dobre ujęcie, ale doskonale rozumiem rodziców i wiem, że zdjęcie zrobione komórką, będzie dla nich czymś więcej niż tylko dokumentacją chwili, ale przede wszystkim zatrzymaniem pozytywnych emocji i możliwością powrotu do nich pewnie jeszcze przez lata.

Twój udział przy Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” zakończy się po Finałach Wojewódzkich? Co będziesz robić 2 maja 2019 roku?

– Jestem w Warszawie na Finałach Ogólnopolskich, najpierw podczas rozgrywek na Agrykoli, później na PGE Narodowym. Mam również to szczęście, że towarzyszę z aparatem zwycięzcom podczas odbierania przez nich nagrody głównej, czyli spotkania z reprezentacją Polski. Moja przygoda z Pucharem Tymbarku trwa więc od pierwszego Finału Wojewódzkiego aż do nagrody głównej w Warszawie.

Pozwala mi to spojrzeć na turniej całościowo. To fajny obraz, bo często spotykam w Warszawie dzieci, które grały wcześniej w jednym z miast, gdzie fotografowałam i siłą rzeczy mocno im wtedy kibicuje. A gdy okazuje się, że ta drużyna wygrywa i widzę, jak wielkim przeżyciem dla dzieci jest możliwość spotkania się z Robertem Lewandowskim czy Arkadiuszem Milkiem, to są to olbrzymie emocje, które udzielają się również mi. Wtedy widzę, że marzenia, o których dzieci wcześniej mówiły, nagle stają się realne. To też mnie chwyta za serce i wzrusza.

Podsumowując, masz pracę, która sprawia ci sporą frajdę?

– Pewnie! Uwielbiam swoją pracę i mimo jej intensywności, szczególnie podczas pracy przy Turnieju, nie zamieniłabym jej na żadną inną. Fotografowanie samo w sobie jest moją pasją, a jeśli przy tym mam możliwość fotografowania dzieci, to tak jak im, u mnie również wyzwalają się super emocje, którymi chcę się dzielić i przekazywać je dalej w postaci zdjęć. Mam nadzieję, że to na nich widać.

Rozmawiał Dawid Dobrasz

fot. własne i Weronika Kuźma