Szacunek do kolegi – czy tego uczą rodzice?

Obserwacja poczynań swojego rodzica jest wpisana w rozwój młodego zawodnika. Zwraca on uwagę na  jego zachowanie na trybunach, sposób odnoszenia się do sędziego, innych rodziców czy trenera. Część tego postępowania przenosi się na nieukształtowanych jeszcze chłopców, którzy najzwyczajniej w świecie widzą w swoim rodzicu autorytet i uważają, że ich zachowanie jest takie jakie być powinno.  

Szacunek do kolegi – czy tego uczą rodzice?

W trakcie meczów często można spotkać rodziców krzyczących na sędziego, kiedy ich synowi dzieje się krzywda, bądź uznali, że sędzia zagwizdał w złą stronę. W takiej sytuacji w głowie dziecka rodzi się jedna myśl: „Skoro mój Tata tak powiedział, to musi mieć rację, a dodatkowo chyba ja też mogę zacząć odzywać się tak w stronę sędziego”.  Słowo „chyba” powoli przemieni się w „na pewno” i młody chłopiec nieświadomie stanie się nieznośnym młodym piłkarzem.

Krzyki rodzica w stronę kolegów z drużyny w trakcie meczu również są krzywdzące. W zasadzie nie mają one żadnego pozytywnego aspektu. Niechęć podopiecznego do kolegów z drużyny rośnie. Rośnie również frustracja, którą młody adept często przelewa właśnie na swoich partnerów z zespołu. Dodatkowo potrafią one sparaliżować grę wszystkich zawodników.

Warto wspomnieć również o zachowaniu jakie zawodnik prezentuje w stosunku do przeciwnika. Rodzice często wywierają zbyt dużą presję lub mają za wysokie oczekiwania. Dziecko robi wszystko, żeby zostać pochwalonym po meczu przez mamę lub tatę. Taka presja może spowodować, że młody zawodnik zacznie traktować swoich przeciwników zbyt agresywnie. Pojawiają się wtedy niewidoczne dla sędziego docinki jak wyzwiska lub nawet nadepnięcia na stopę rywala czy uderzenia łokciem. Często po meczu zobaczyć można młodych piłkarzy, którzy nie podają sobie rąk. To również jest pokłosie presji wyniku i wygórowanych ambicji jakie stawiają przed nimi ich rodzice.

Bardzo ważną częścią jest zachowanie rodzica poza boiskiem, który negatywnie wyraża się na temat jego kolegów z drużyny. Opisuje ich niedoskonałości, czy złe zagrania. Obrazuje tym samym  własnemu dziecku, że jego koledzy są słabi. W jego umyśle tworzy się wtedy negatywny obraz kumpla z drużyny, który staje się winowajcą porażki lub słabego wyniku. Sympatia względem kolegi zmniejsza się, a kiedy ten cykl powtarza się systematycznie może przerodzić się w niepotrzebne napięcie lub wręcz nienawiść.

Takie zachowania mogą być nawet destrukcyjne. Zniechęcają również dzieciaki do uprawiania piłki nożnej, a to ogromna krzywda. Dzieci tracą wtedy bardzo dużo pod względem ogólnorozwojowym czy zdrowotnym. Poza aspektami czysto fizycznymi dzieciaki marnują również część życia towarzyskiego. Omija ich wiele wydarzeń sportowych, nowych znajomości oraz przyjaźni. Tracą one przez to wiele pięknych wspomnień, które mogłyby przeżywać latami.

Oczywiście ważna jest w tym wszystkim rola trenera, który powinien reagować na negatywne zachowania i obserwować swojego podopiecznego. Jednak problem pojawia się, kiedy autorytet jaki sobie wytworzył jest zbyt mały, żeby wpłynąć pozytywnie na zawodnika. Często ten autorytet jest podważany przez rodzica, który krytykuje trenera za pozycje na jakiej gra syn, lub za podejmowane decyzje podczas meczu. Dziecko zawsze będzie podatne na manipulacje dorosłych, a w szczególności jeśli tymi dorosłymi są rodzice.

Rodzice często nie zdają sobie sprawy jaką moc mają ich słowa wypowiedziane w kierunku ich pociech. Zostają one w pamięci dziecka na bardzo długo. Nieduży jeszcze wtedy chłopiec tworzy swój własny obraz i interpretację tej wypowiedzi. Jeżeli nie wpoimy rodzicom, że to oni mają największy wpływ na zachowanie swojego juniora, to niestety w tym kierunku nic się nie zmieni.

Zbyt duża presja i oczekiwania mogą zabić w dzieciach młodzieńczą pasję do sportu. Rodzice nie mogą zapomnieć, że piłka nożna dla dzieci to głównie zabawa. Dzięki niej ćwiczą  kondycję, zdobywają nowe umiejętności czy po prostu świetnie spędzają czas ze znajomymi. Najważniejsza jest dla nich po prostu radość z gry i nie pozwólmy rodzicom jej im zabrać. Po prostu dajmy dzieciakom dobrze się bawić, a wyjdzie to wszystkim na dobre.

MICHAŁ GĄSIEWSKI