Korona zwyciężyła Sokolika. Wielkie emocje w Starym Sączu

Benfica Lizbona, PSV Eindhoven, Borussia Dortmund, FC Porto, Juventus Turyn – co łączy te wszystkie zespoły? Każdą z tych drużyn mogliśmy podziwiać na IX edycji turnieju Sokolika, który rozegrał się w miniony weekend w Starym Sączu.

Korona zwyciężyła Sokolika. Wielkie emocje w Starym Sączu

Do Starego Sącza już po raz dziewiąty zjechały się najlepsze zespoły z całej Europy, żeby wziąć udział w prestiżowym turnieju w kategorii U-10. Nie ma co się oszukiwać – każdy, kto choć trochę interesuje się piłką młodzieżową, o tym przedsięwzięciu słyszał.

Stary Sącz to bardzo ładne miasto. Ciche, spokojne, z ładnym ryneczkiem. Oraz z wieloma motywami religijnymi. Na rynku właśnie w piątek odbyło się oficjalne otwarcie turnieju. Grała orkiestra, odśpiewano hymny wszystkich krajów (a było ich trzynaście).

Po ceremonii wszystkie drużyny udały się w stronę swoich hoteli, a po drodze śpiewały swoje przyśpiewki klubowe. W tej konkurencji dominowała drużyna FC Porto, która śpiewała zdecydowanie najgłośniej.

32 zespoły podzielono na cztery grupy, a sobotnią rywalizację rozłożono na sesję poranną i popołudniową. Boisko przy ul. Bandurskiego podzielono na trzy mniejsze pola do gry. Co ciekawe, organizator tego turnieju, Tomasz Popiela, dziewięć lat temu z drużyną Sokoła Stary Sącz, w roli zawodnika, na tym samym boisku wywalczył awans do nowosądeckiej okręgówki.

W sobotę rano zamiast budzika w hotelu usłyszeć można było głośne życzenia urodzinowe. Jeden z młodych piłkarzy tego dnia obchodził swoje urodziny. O godz. 8:00 pierwsze szesnaście drużyn przystąpiło do rywalizacji.

Pierwsza rzecz, która rzucała się w oczy, po przyjściu na boisko, to rodzice. Ogrom rodziców!

Nieważne, że niektórzy na turniej musieli przejechać setki, a nawet tysiące kilometrów. Prawie z każdego klubu była co najmniej dwudziestoosobowa delegacja wspierająca swoje pociechy. Charakterystyczne były też drużyny z Niemiec – do Starego Sącza przyjechały z własnymi namiotami klubowymi, z których oglądali zawody. Podobno wśród niemieckich zespołów jest to standard i każda drużyna ma swój namiot w klubowych barwach.

– Nie jest to nasz pierwszy turniej w Polsce. W zeszłym roku byliśmy na Deyna Cup. Poziom na turnieju w Starym Sączu jest bardzo wysoki. Możemy zmierzyć się z wieloma czołowymi szkółkami z Europy, a sam turniej jest dobrze zorganizowany – powiedzieli trenerzy Borussii Dortmund.

IX edycja turnieju była pierwszą dla zespołów z Walii i Szwecji. W Wielkiej Brytanii rozegrano eliminacje, w których najlepsze okazały się drużyny Cardiff City i Evertonu. W pokonanym boju zostawiły m.in. Manchester City i West Ham United. Nie zabrakło także akcentu polskiego. W drużynie z Walii występowało dwóch Polaków, a jeden z nich jeszcze niedawno występował w barwach warszawskiej Barca Academy.

Zawsze takie turnieje są wielkim przeżyciem dla zawodników z niewielkich miejscowości. Chłopcy z Rytra, w którym mieszka niecałe 4 tysiące osób, już w pierwszym meczu mogli zmierzyć się ze słynną Benficą. Nie udało im się wygrać, ale wspomnienia zostaną na długo. Zresztą nie tylko z nimi mogli się zmierzyć.

W zeszłym tygodniu w Zakopanem narzekaliśmy na poziom polskich drużyn, w tym… na poziom tych zza granicy… Chociaż pozycje w turnieju nie do końca oddają rzeczywisty obraz, to wystarczy spojrzeć na lokaty: Juventus – 11. miejsce, RB Leipzig – 16., Benfica – 19., Banik Ostrava – 23., Brommapojkarna – 25., BVB – 26., PSV Eindhoven – 28. miejsce.

Niektóre z powyższych naprawdę dobrze grały w piłkę, tylko brakowało im szczęścia. Tak było choćby w sobotę z drużyną z Turynu, która dwa razy minimalnie przegrała kolejno z Lechem i Legią oraz z Benficą, która pod względem piłkarskim prezentowała się chyba najlepiej. Każdą akcję budowała od tyłu, bardzo składnie i przemyślanie, a wszyscy zawodnicy potrafili wyjść z przeciwnikiem „1 na 1” czy zagrać dobrą, prostopadłą piłkę.

Pogoda przez dwa dni była upalna, ale i z tym poradzili sobie organizatorzy. Z jednej strony atut dla rodziców, bo można się powygrzewać na słońcu, z drugiej minus dla zawodników, bo gra w piłkę, przy bardzo wysokiej temperaturze, nie należy do najprzyjemniejszych.

Postawiono jednak zraszacze oraz liczne parasole, pod którymi chłopcy mogli się schłodzić i oglądać poczynania swoich rywali.

Świetnie turniej rozpoczął Śląsk Wrocław i po pierwszych meczach wyrósł na cichego faworyta Sokolika. Jednak po dobrych trzech spotkaniach, coś się posypało i ostatecznie w niedzielę wrocławianie musieli występować w słabszej grupie.

Trudno stwierdzić, co było bardziej ekscytujące dla zawodników Stali Rzeszów – występ na turnieju czy mecz o awans ich drużyny do II ligi. Stal, żeby awansować, musiała pokonać Podhale Nowy Targ. Udało się, a chłopcy na drugi dzień, zmotywowani sukcesem pierwszej drużyny, sami zaczęli prezentować się lepiej.

Meczem turnieju było niepozornie zapowiadające się spotkanie w grupie – pomiędzy Rapidem Wiedeń i FC Porto. Obie drużyny stworzyły świetne widowisko, które skończyło się wygraną Austriaków. Drużyna z Wiednia rozkręcała się z meczu na mecz, co zaprowadziło ich aż do wielkiego finału.

Były też zespoły niepozorne, które robiły naprawdę dobre wyniki. Tak było w przypadku Lokomotivy Zagrzeb, która „po cichu” wygrała swoją wcale niesłabą grupę.

Na turnieju pojawiło się sporo zaproszonych gości. Wśród nich był m.in. Bartłomiej Zalewski, świeżo upieczony selekcjoner reprezentacji Polski do lat 19, który przez dwa dni przyglądał się poczynaniom młodych zawodników.

Nie wszyscy rodzice mogli wspierać swoje pociechy z perspektywy trybun, ale dostaliśmy informację, że grupka tych z Liverpoolu postanowiła zrobić sobie w domu swoją własną strefę kibica. Było to możliwe dzięki trzem trwającym transmisjom live, które śledziły poczynania dzieciaków na wszystkich boiskach.

***

W niedzielę rano do rywalizacji przystąpiły zespoły z miejsc 13-32, a na główne danie dnia musieliśmy poczekać do godz. 13:00. Wtedy do gry przystąpiło dwanaście najlepszych drużyn, które chciały sięgnąć po główne trofeum. Wiadomym już było, że pucharu nie uda się obronić drużynie Legii Warszawa, która skończyła ostatecznie rywalizację na 17. miejscu.

Coraz śmielej zaczynała sobie radzić drużyna Korony Kielce, która dotychczas także było trochę w cieniu. Do Starego Sącza zawitała spora grupa wielbicieli, żeby głośnym dopingiem wspierać swoje dzieci. Opłaciło się, kielczanie, niesieni dopingiem, pokonywali kolejnych rywali, aż zakwalifikowali się do wielkiego finału! Szczególnie godna zapamiętania była radość trenera Korony, który prawie po każdej bramce wbiegał na boisko, cieszyć się z gola wraz ze swoimi podopiecznymi. Warto dodać, że ekipa z Kielc, żeby znaleźć się na turnieju Sokolika, musiała najpierw przejść przez eliminacje w Rytrze.

W niedzielę rozegrano także małe derby Warszawy pomiędzy Talentem a Legią. Na trybunach zdecydowanie wygrywali kibice z Talentu. Ilu z nich przyjechało do Starego Sącza? Wszyscy! Ponad 370 kilometrów i trwająca około 5 godzin podróż w jedną stronę nie sprawiły problemów.

Mecz był zacięty, ale ostatecznie lepsza okazała się Legia.

Na swojego finałowego rywala „złocisto-krwiści” musieli poczekać. Kandydatów było kilku, ale miejsce tylko jedno. Bardzo dobrze radziła sobie drużyna z Cardiff, w której brylował napastnik z Jamajki. Z dobrej strony pokazały się także drużyny Herthy Berlin i Arkonii Szczecin, ale to Rapid Wiedeń zameldował się w finale.

Wstęp finału wyglądał po królewsku. Była orkiestra, flagi, hymn i wyczytywanie składów. Zapowiedź 15 minut prawdziwych piłkarskich emocji na najwyższym poziomie!

Austriacy ruszyli do ataku i chcieli szybko rozstrzygnąć losy spotkania. Korona przyjęła w tym meczu postawę defensywną i szukała swoich szans z kontr.

Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, więc potrzebna była seria rzutów karnych! Konkurs jedenastek rozpoczęła Korona i po pierwszej serii było 1:1. W drugim strzale zawodnik z Kielc przestrzelił swoją próbę, a piłkarz Rapidu pewnie wykorzystał swoją szansę. Graczom z Wiednia pozostawało tylko postawić kropkę nad i, ale swoją drużynę przy życiu utrzymał Fabian Mazur, znany „skautom” z  turnieju „Z Podwórka na stadion o Puchar Tymbarku”, gdzie w niesamowitych okolicznościach wyeliminował… swoich kolegów z Korony Kielce!

Tym razem bohaterem został bramkarz „Scyzorów” Jakub Molęda, który w decydującym momencie dwukrotnie stanął na wysokości zadania, broniąc rzuty karne. Korona tym samym została piątą polską drużyną w historii, która zwyciężyła w turnieju Sokolika!

Po meczu doszło do oficjalnej ceremonii, na której wręczono medale i puchary dla najlepszych drużyn. Radość chłopaków i sztabu szkoleniowego była bezcenna.

IX edycja turnieju Sokolika przebiegła wzorowo. Organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik, nie brakowało świetnej rywalizacji i ogromnego zaangażowania rodziców. Czego możemy spodziewać się na przyszłorocznej, jubileuszowej edycji?

– Na pewno chcemy sprowadzić kogoś z absolutnego topu. W planach mamy także, żeby zagrała drużyna z Azji bądź Ameryki Południowej. Być może zorganizujemy jakiś koncert w Starym Sączu. W każdym razie chcemy, żeby jubileuszowa edycja była szczególna – kończy Tomasz Popiela.

ZE STAREGO SĄCZA – BARTOSZ LODKO

Fot. własne i FB/Sokolik Cup