„Trenera Legii U15 przesunąłbym na inne stanowisko. Ale nie trenerskie”

Głośnym echem odbił się film z udziałem trenera Legii Warszawa U15 Rafała Gębarskiego, który bardzo żywo i energicznie reagował z ławki podczas meczu Centralnej Ligi Juniorów z Polonią Warszawa. W czwartkowej Akademii Weszło Junior o zachowaniu szkoleniowca porozmawialiśmy z profesorem Tadeuszem Hucińskim i Tomaszem Wilczewskim.

„Trenera Legii U15 przesunąłbym na inne stanowisko. Ale nie trenerskie”

Ale po kolei: w internecie pojawił się 2-minutowy filmik (który będziecie mogli obejrzeć za chwilę poniżej). W komentarzach niektórzy trenera Legii wręcz bardzo chwalili, inni zaś zauważyli, że sporo swoimi zawodnikami „steruje”. W tym kontekście na Twitterze często pojawiało się nawet popularne w szkoleniowych kręgach określenie – „trener-joystick”, na co postanowiła odpowiedzieć Akademia Legii.

Trener powinien podpowiadać zawodnikowi tylko wtedy, gdy nie ma on piłki przy nodze. Przykładowo, futbolówka jest na lewej stronie, ale prawy obrońca nie zamyka akcji – wówczas trener może wysłać do tego zawodnika komunikat, że w takiej sytuacji musi on podążać za akcją. Ten przekaz ma charakter przypomnienia, bez którego zawodnik nie przyswoi danego nawyku. Kiedy młody chłopak uczy się czegoś nowego, na początku nie zawsze o tym pamięta lub nie potrafi trafnie ocenić, kiedy zachować się w dany sposób. Rolą trenera jest pomóc mu w trakcie gry właśnie poprzez przypominanie o pożądanym zachowaniu – czytamy w artykule „Właściwy przekaz od trenera pomaga zawodnikowi się rozwijać” na oficjalnej stronie klubu.

O całe zamieszanie Hucińskiego w czwartkowej Akademii Weszło Junior zapytał gospodarz programu Przemysław Mamczak. Fragment tej dyskusji możecie przeczytać poniżej:

Widzieliście pewnie ostatnio film, który pojawił się w internecie. Trener Legii U15 podpowiada na nim swoim zawodnikom w meczu Centralnej Ligi Juniorów z Polonią Warszawa. Przez wielu ludzi oraz klub został nawet pochwalony. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

Wilczewski: – Vital Heynen, trener pierwszej reprezentacji siatkarzy, przychodząc pierwszy raz na spotkanie z kadrą zaskoczył swoich zawodników. Liczyli, że to on wszystko im powie: jaki będzie skład, taktyka, motoryka, założenia. Trener Heynen powiedział jednak: „To wy mi powiedzcie, co ja mam robić”. Odwrócił sytuację. Zobaczcie jaka jest to kolizja! Szkoleniowiec, który dyktuje wszystko zza linii bocznej, chwali, karze – zabiera całą wolność tym dzieciakom. Taki 15-latek nie osiągnie poziomu mistrzostwa, jak zawodnicy pierwszej reprezentacji, bo nie uwolni swojego potencjału.

Huciński: – Nie pozna siebie i nigdy nie będzie na najwyższym poziomie. Chwała pierwszym trenerom Roberta Lewandowskiego i Krzysztofa Piątka. Nie znam ich, ale musieli ich wybitnie poprowadzić, bo dali im wolność i swobodę.

Wilczewski: – W naszej koncepcji dziecko będzie prowadziło dziecko. Czyli zawodnik rezerwowy, który ma inne emocje. Jedni nie grają, bo się boją, inni chcą, ale trener ich nie wpuszcza. Jeszcze inni mają to w nosie, bo myślą o tym, co zrobią po meczu. Kolejnym jest smutno itd. Każdy ma swoje emocje. Informacje, które podaje trener, powinni wypowiedzieć zawodnicy. Wtedy zespół wchodzi na wyższy poziom.

Huciński: – Odnośnie trenera Legii, jeżeli ja byłbym właścicielem klubu, nie boję się tego powiedzieć, przesunąłbym go na inne ważne stanowisko, ale nie trenera. Po prostu nie ma kompetencji. Więcej, ma nawyki i się nie zmieni.

Według profesora nie można się zmienić?

Huciński: – Na początku musi chcieć to zrozumieć. Musi być gotowy. Najważniejsza wśród trenerów i piłkarzy, którzy są na poziomie mistrzowskim, jest potrzeba zmian. Jeżeli trener Legii ma tę potrzebę w swoim profilu psychologicznym, to się zmieni, ale to dotyczy tylko 3% ludzi. Może w nich jest.

Jakie on błędy popełnił waszym zdaniem?

Wilczewski: – Przede wszystkim tam najbardziej odznaczyło się zdanie: „jesteś królem środka”, czyli pochwała zawodnika, który sam to powinien odczuć. On sam powinien budować swój profil wokół tej pozycji, ale też uzupełniać inne. On nie musi dostać informacji z zewnątrz o tym, co dla niego jest oczywiste. Ta informacja z zewnątrz, jak tutaj pochwała, przerywa proces rozwoju młodego zawodnika. Dalej, wszystkie komunikaty taktyczne, w wyniku odpowiednio prowadzonych treningów… Piłkarze sami powinni wiedzieć czy mają utrzymać piłkę, czy nacisnąć.

Huciński: – Dam przykład taki. Pan redaktor wykonuje jakieś ćwiczenie. I ja nagle mówię: „piątka, brawo, świetnie!”. Jakie jest pana odczucie?

Jestem zadowolony.

Huciński: – A pana stać na dziesięć! Naraz przestaje pan się uczyć. To jest bardzo ważny mechanizm. Jak teraz powiem „piątka, bardzo dobry”, to pan nie odczuje, że stać pana na siódemkę, a za chwilę na ósemkę, dziewiątkę i za moment będzie pan mistrzem. Dajmy mu szansę trenerze!

Myślę, że jest to naprawdę skomplikowany temat. Odwracamy do góry nogami cały system.

Huciński: – Nie odwracamy. Uczymy psychologii. Uczymy jak wykorzystać psychologię do rozwoju dziecka poprzez piłkę nożną.

Legia w artykule na oficjalnej stronie napisała, że „trener powinien podpowiadać zawodnikowi tylko wtedy, gdy nie ma piłki przy nodze”. To też było szeroko komentowane.

Huciński: – Ktoś tak podpowiedział, znalazł się następny mądrala.

15-latkowie, jakby nie patrzeć, też są, nazwijmy to brzydko, tym systemem skażeni. Czy im wpływ trenera, którego widzieli przez wszystkie lata, nie jest po części potrzebny, przez to, że mają już jakieś nawyki?

Huciński: – Na pierwszych naszych szkoleniach z trenerami piłki nożnej mówili nam oni, że zawodnicy przychodzą i chcą, żeby powiedzieć im, jak mają grać. Nie chcą sami pomyśleć. Jeżeli zawodnik chce sam, bierze na siebie odpowiedzialność. Jeżeli ja mu każę, to ja biorę na siebie odpowiedzialność. On nie ma słuchać co trener mówi, tylko ma być sobą.

Wilczewski: – Prowadzenie tego trenera powinno mieć miejsce przez cały cykl szkoleniowy. Trener pracuje przez cały tydzień. Gdy będą grać w sobotę, drużyna sama analizuje błędy, wyciąga wnioski. Trener, przy akceptacji zespołu, buduje odpowiednie środowisko dla zmiany do następnego meczu. Jeżeli coś w meczu powinno być i trener o tym wie, to nie mówi tego na miejscu. Zostawia dzieciom odczucie, a one same do tego dojdą. Będą chciały się poprawiać, robić postępy w kolejnych obszarach. Szkoła tak funkcjonuje, że narzucamy sprawdziany, zadania domowe i potem nie zostaje nic. Prawdziwe sytuacje zostają po własnych przeżyciach zawodników.

Czyli w waszym spojrzeniu nie ma żadnych ustępstw? Siedzimy na ławce cicho, nie odzywamy się?

Huciński: – To nie jest tak, że od jutra wszystko się zmieni. Dlatego robimy obozy i przeszkoliliśmy ponad trzystu trenerów przez trzy lata. Poznali zasady i w około 50% je wprowadzają. Okazuje się, że zaczynają wygrywać bardzo szybko. Zaczynają uczyć, dzieci widzą postęp, mają własną satysfakcję. W szkoleniu jest tak zawsze, dlaczego często jestem kontrowersyjny. Jeżeli w szkoleniu idziesz na ustępstwa, nigdy nie będziesz miał wyniku merytorycznego. Niestety, trenerzy mają mieć taką charyzmę, że nie pozwolą sobie na ustępstwa w stosunku do rodziców, prezesów, nauczycieli.

***

Jeżeli zainteresowało was spojrzenie duetu Huciński-Wilczewski, całą naszą audycję możecie odsłuchać tutaj:

***

Profesor Tadeusz Huciński to pedagog, trener klasy mistrzowskiej w koszykówce, profesor kultury fizycznej, psycholog sportu. Posiada 20-letnie doświadczenie w pracy trenerskiej kadry narodowej (396 meczów) w koszykówce kobiet, 30-letnie w pracy trenerskiej w zawodowej lidze koszykówki kobiet i mężczyzn (1860 meczów), uczestniczył w 10 finałach mistrzostw Europy, sięgając m.in. po wicemistrzostwo Starego Kontynentu. W 1993 roku zdobył brązowy medal mistrzostw świata w koszykówce kobiet.

W radiu Weszło FM spotkaliśmy się przy okazji premiery jego nowej książki „Współczesna pedagogika rodziców i nauczycieli w aktywności psychologicznej dziecka”, którą recenzowaliśmy przed kilkoma dniami tutaj.

Fot. Newspix