Zaplecze dla większych. Z wizytą w KS Ursynów

Każdy powinien znać swoje miejsce w szeregu. Wtedy szkoleniowa piramida będzie funkcjonowała tak, jak powinna. Na warszawskim Ursynowie od ponad dekady funkcjonuje piłkarski podmiot, który zdaje się to dobrze rozumieć.

Zaplecze dla większych. Z wizytą w KS Ursynów

Są partnerskim klubem Delty. Tej, która ostatnio narobiła sporego szumu – z lepszym i gorszym skutkiem walcząc w Centralnych Ligach Juniorów.

– Nie przerywamy szkolenia, bo współpracujemy z Deltą Warszawa. Każdy z naszych zawodników może się tam przebić, ale trafiają tam tylko najlepsi. Delta najstarszych szkoli tylko na najwyższym poziomie – mówi nam na wstępie członek zarządu KS Ursynów Leszek Misiak, który do siedziby szkółki przy ul. Stefana Kopcińskiego zaprosił nas wraz z koordynatorem Hubertem Krzemińskim.

KS Ursynów szkoli dzieci do kategorii młodzik. Później musi liczyć na wsparcie wyżej notowanego partnera. Wszystko przez względy infrastrukturalne. Tradycyjnie.

Prawie 200 tys. mieszkańców dzielnicy i brak nawet jednego pełnowymiarowego boiska? W naszej stolicy wszystko jest możliwe.

Jeżeli przeciętny mieszkaniec Ursynowa chciałby pokazać swojemu synowi na jak wielkim placu na co dzień występują Messi czy Ronaldo i co czeka go w nastoletniej przyszłości, najprościej byłoby wykupić bilet na metro.

A że rozmiar ma znaczenie – KS Ursynów zrezygnował ze szkolenia w piłce jedenastoosobowej.

Z Deltą KS Ursynów współpracuje na wielu płaszczyznach, obie ekipy bezkosztowo zapraszają się na turnieje. Najlepsi z KS-u mają możliwość uczestniczenia w dodatkowych treningach Delty, a pierwszym owocem całego procesu szkoleniowego przy Kopcińskiego jest Bartosz Pawlak z rocznika 2004. Najpierw przebył on całą ścieżkę zaproponowaną przez Ursynów, od U6, a następnie, w wieku trampkarza, trafił do Delty. Gdzie chwilę później zadebiutował na szczeblu centralnym – w CLJ U15.

To tam liczyć mógł na klasę sportową, więc od klubu, w którym zbierał pierwsze szlify, dostał możliwość rozwoju.

Młodzicy, którzy natomiast do Delty nie trafią, biorą udział w rozgrywkach lig wewnętrznych 7v7 organizowanych wspólnie przez KS Ursynów i TS Falenica, w których w tym sezonie uczestniczy osiem zespołów: Ursynów, Falenica, UKS Zaułek, AS Wesoła, UKS Żagle, Jaguar Michałowice, UKS Błyskawica oraz AP Radość.

KSU funkcjonuje od 2008 roku. Krzemiński jako trener trafił tu w 2012 roku, a trzy lata później mianowano go koordynatorem szkółki.

 

SONY DSC

W codziennych działaniach mocno pomaga partnerstwo z Urzędami Miasta oraz Dzielnicy. Choć po sąsiedzku nieźle od lat szkoli SEMP (nasz reportaż z SEMP-a Ursynów znajdziesz tutaj), rozłożenie po dzielnicy jest dość równomierne.

Krzemiński: – Pewnie, że konkurujemy z SEMP-em, ale mamy inne cele. Poza tym geograficzny podział jest bardzo widoczny: SEMP bazuje na obiektach na północy dzielnicy, my funkcjonujemy na południu. KS Ursynów wraz z SEMP-em to dwa najstarsze podmioty szkolące młodych piłkarzy w naszej dzielnicy.

No dobra, ale co z tym boiskiem?!

SEMP mecze ligowe gra na Ursusie. Ceny gruntów na Ursynowie… no właśnie.

Najwięksi deweloperzy stawiają tu apartamentowce, więc piłkarscy działacze mają z kim konkurować.  W takim zderzeniu zdają się być jednak bez szans.

– Wiemy, że miasto planuje, żeby coś na Ursynowie stworzyć – optymistycznie zdradza nam koordynator. Nie ma jednak konkretów. Może i coś stworzy, ale na dziś nie wiadomo kiedy, ani gdzie.

W KS-ie trenuje 230 dzieciaków. Podzieleni są oni na 12 grup szkoleniowych, które w każdym roczniku funkcjonują w dwóch kolorach: czerwonym i białym. Ten pierwszy oznacza grupę wiodącą, a na podział wpływają umiejętności oraz… zaangażowanie. To drugie jest nie mniej istotne, by liczyć się w walce o treningi z silniejszą grupą.

W kategoriach żak i orlik treningi prowadzi po dwóch trenerów. Maksymalnie 20 zawodników może więc liczyć na w miarę indywidualne podejście do nich. Asystent w grupie czerwonej jest pierwszym trenerem w białej – i odwrotnie. To pozwala też bardziej skupić się na swojej pracy, bo i do kieszeni przy takim modelu co miesiąc wpada nieco więcej.

Ursynów w Programie Certyfikacji Szkółek Polskiego Związku Piłki Nożnej zamierza ubiegać się o brązową gwiazdkę, a w przyszłości o srebrną. Ewentualny zysk szkółka chciałaby przeznaczyć właśnie na pensje i rozwój kwalifikacji trenerów. Najważniejszych osób, od których wszystko przecież zależy.

Misiak: – Szkoleniowcy zobligowani byliby np. do wprowadzania swoich konspektów do systemu, ale pracy mogliby się poświęcić nieco bardziej, bo i my moglibyśmy zaoferować im lepszą stawkę.

Misiak podkreśla, że w klubie wypracowano już fundament. – Nie ma takiej możliwości, żeby np. przychodzić ze swoimi piłkami. Klub gwarantuje każdemu zawodnikowi profesjonalny sprzęt niezbędny do treningu.

A o fundament merytoryczny dba już Krzemiński. Model gry KS-u oparł na Narodowym Modelu Gry PZPN-u. Główna uwaga w Ursynowie skierowana jest też na rozwój umiejętności indywidualnych. – Od małego trzeba też uczyć dryblingu, bo później trudno będzie to nadrobić.

Koordynator hospituje zajęcia, co miesiąc spotyka się też ze swymi podopiecznymi. Tam dowiadują się oni o zaleceniach. W poprzednim miesiącu np. pracowano nad koordynacją z elementami szybkości oraz od strony technicznej: grami 1v1 i doskonaleniem zwodów. Wszystkie zajęcia kończyły małe gry. Ze spotkań i hospitacji trenerzy wspólnie wyciągają wnioski, przez co plan ewoluuje.

Raz w tygodniu trener ze szkółki bramkarskiej „SALI” prowadzi także zajęcia dla młodych golkiperów Ursynowa. Zajęcia prowadzą także w przedszkolach, z którymi współpracują dzięki pracy mobilnych trenerów.

***

Skąd bierzecie trenerów do pracy? W Warszawie to chyba spory problem?

Krzemiński: – W realiach warszawskich to bardzo duży problem. Bardzo duży. Dużo osób trafia do nas z polecenia. Ostatnio zatrudniłem trenera z licencją UEFA A, którego… poznałem na tym kursie. Zwykła rozmowa sprawiła więc, że u nas dziś pracuje. Mamy kilku stażystów, kiedy praca im się podoba, a my jesteśmy z nich zadowoleni – zaczynamy współpracować.

Misiak: – Tacy ludzie poznają strukturę klubu, nasze nawyki, to, jak funkcjonujemy i łatwiej z takimi nam współpracować. Oni są już przez nas oszlifowani, mając przy tym jednocześnie już jakieś doświadczenie.

***

KS Ursynów trenuje w kilku lokalizacjach. Żaki i orliki ćwiczą w zasadzie obok siebie – na Orlikach przy ul. Małcużyńskiego oraz przy ul. Na Uboczu. Oba boiska dzieli 400 metrów, a to ostatnie zimą… przykrywa balon.

Młodzicy trenują z kolei na boisku przystosowanym do gry 9v9, ale przy ul. Dembowskiego brakuje 3 metrów, żeby móc tam rozgrywać oficjalne mecze. Te zatem odbywają się przy ul. Szaramowicza.

– Na wszystkich obiektach robimy to maksymalnie profesjonalnie, na ile możemy – chwali się Misiak, który w klubie odpowiedzialny jest też za marketing.

Stawiają zatem mały namiot, w środku stolik, krzesełka. To centrum dowodzenia, w którym można odebrać klucz od szatni, protokoły meczowe. Trener rywala i sędzia mogą liczyć na kulturalną gościnę. Boisko jest obrandowane, rozstawione zostają roll upy. Z daleka widać, kto gra tu swój mecz.

To ma być coś w rodzaju pikniku – dnia meczowego. Na nim przecież pojawić może się sporo potencjalnych… klientów.

Na takie szczegóły Misiak zwraca dużą uwagę. – W Warszawie kampanię billboardową poza nami zorganizowała tylko Legia – śmieje się. Dba o stronę internetową, konto na Facebooku, gdzie publikuje regularnie fotorelacje z kolejnych gier, nazwiska strzelców goli. – To interesuje rodziców – przyznaje.

Za te mecze, sparingi czy turnieje zawodnicy KS Ursynów nie muszą dodatkowo płacić. Wszystko zawiera się w comiesięcznej składce (200 zł lub 180 zł w przypadku najmłodszych).

Zimą poza halą pneumatyczną, KS Ursynów przy Małcużyńskiego i Grzegorzewskiej wynajmuje także zwykłe hale treningowe. Jak się nie ma, co się lubi…

– Naszym celem jest zwiększenie ilości treningów pod balonem w okresie zimowym. Wszystko jest jednak tak obłożone, że nawet chcą wynająć i opłacić taki obiekt, jest trudno o jakiś ruch – zgodnie przyznają Misiak z Krzemińskim.

***

Dlaczego podkreślacie, że stawiacie na indywidualny rozwój?

HK: – To dla nas klucz. Wiemy, że zawodnicy odejdą od nas i dla nas sukcesem będzie, jeśli zagrają na wysokim poziomie. Jeden z naszych wychowanków gra w CLJ, drugi, z rocznika 2005, przeprowadził się do Włoch i nieźle radzi sobie w jednej z akademii pod Turynem. To dla nas mobilizacja.

Czyli jeśli ktoś „robi wam wynik” to nie blokujecie jego ewentualnego transferu?

LM: – W żadnym wypadku!

HK: – I nie zamierzamy blokować. Chcemy, by rozwijał się i podnosił swoje umiejętności. Fajnie, by był naszą reklamą. Byśmy mogli powiedzieć, że tutaj wychował się taki i taki zawodnik.

Jak pracujecie z najmłodszymi?

HK: – Pierwsze grupy, naborowe, nie grają w rozgrywkach. Treningi odbywają się w formie gier i zabaw ruchowych, zwracamy uwagę na prowadzenie piłki, koordynację i sprawność ogólną. Druga część opiera się z kolei na małych grach. Dopiero gdy wchodzą do kategorii żak, rozpoczynają rozgrywki ligowe.

Co jest dla was największym wyzwaniem?

LM: – Baza, zimą. Po prostu musimy zrobić to jak najlepiej, ale stwarza nam to problem. Mamy logistyczny problem z bazą. Koszty wynajęcia balonów są abstrakcyjne.

HK: – Spojrzałbym na to też z pozytywnej strony – warunki wiosenne i letnie mam dobre. Choć zima jest „do dopracowania”, mamy też możliwość trenowania pod balonem.

W Warszawie wynajęcie boisk kosztuje krocie. Jak spinacie budżet?

LM: – Większość działań spoczywa na naszych barkach, robimy prawie wszystko sami. To na pewno pomaga. Poza tym prowadzimy bardzo zbilansowaną politykę klubu. Mamy wszystko dobrze przemyślane, co roku w lutym planujemy budżet. Wiemy, ile mamy dzieci, jakie pieniądze do nas trafią z opłat członkowskich i z dotacji. Wiemy, na co możemy sobie pozwolić, gdzie możemy wydać więcej, a gdzie mniej.

A w czym jesteście lepsi od  innych szkółek?

LM: – Na pewno przeważamy w tym, że wszystko co robimy, robimy na najwyższym możliwym poziomie. Każdy aspekt szkolenia i funkcjonowania klubu jest przez nas dopieszczony i na miarę naszych możliwości wyśrubowany na możliwie najwyższy poziom.

Co to dokładnie znaczy?

HK: – Znamy swoje miejsce i wiemy, że większe szkółki mają zespoły starsze, co jest ich atutem. U nas podział grup według poziomów jest niewątpliwym plusem, bo najlepsi mogą trenować z najlepszymi. W najmłodszych rocznikach mamy po dwóch trenerów, więc jeden przypada na ośmiu zawodników. To pomaga mu na zwrócenie uwagi na aspekty techniczne u każdego.

Jakie macie plany na przyszłość?

LM: – Naszym celem krótkoterminowym jest własny balon i postawienie go na okres zimowy. Mamy już inwestora, balon będzie o wymiarach orlika i będzie do dyspozycji tylko naszej szkółki. Chcemy przykryć więc główne boisko w naszej bazie.

HK: – Jeśli powstałoby na Ursynowie boisko pełnowymiarowe, fajnie byłoby też kontynuować szkolenie w piłce 11-osobowej. Nie ucinając współpracy z Deltą. Bardzo dużo szkółek kończy szkolenie w U12, tylko SEMP na Ursynowie prowadzi je w późniejszych rocznikach.

Czym jeszcze chcielibyście się pochwalić?

HK: – Wprowadzamy  testy motoryczne wraz z analizą. Będą się one odbywać dla wszystkich zawodników KS Ursynów, dwa razy do roku i na obozach. Wyniki będą analizowane przez specjalistów oraz omawiane z koordynatorem i trenerami, w celu wdrożenia odpowiednich zmian w treningu.

***

Brązowa gwiazdka, brak napinki na treningi 11-osobowych drużyn czy otwarta współpraca z Deltą, na całkiem przystępnych i partnerskich zasadach świadczą, że KS Ursynów zna swoje miejsce w szeregu.

A w swoim małym światku do codziennych działań przykłada się z największą starannością. Życzymy więc, by niebawem kolejny krok w rozwoju klubu wspomogło miasto, które na Ursynowie mogłoby wreszcie co nieco sportową bazę tej dzielnicy… rozbudować.

Z WARSZAWY – PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. KS Ursynów