Już w niedzielę w Rydze wystartują premierowe Mistrzostwa Europy do lat 19 w futsalu. Biało-Czerwoni znaleźli się w gronie ośmiu zespołów, które powalczą o tytuł najlepszej drużyny na Starym Kontynencie. O nastrojach przed turniejem porozmawialiśmy z selekcjonerem reprezentacji Łukaszem Żebrowskim.
Zanim przeszedł pan na piłkę halową, występował pan m.in. w Pogoni Szczecin.
– Owszem, przeszedłem tam przez wszystkie szczeble aż do pierwszego zespołu. Łącznie zagrałem 16 spotkań w I lidze, pewnie mogło być tych meczów więcej, ale dziś z perspektywy szkoleniowca inaczej na to patrzę. Wiele czynników wpływa na to czy nam się uda osiągnąć swój cel. To, kogo spotykamy na swojej drodze, jakie decyzje podejmujemy, cechy psychologiczne – wszystko to ma znaczenie. Szkoda, że tych meczów nie udało się zagrać więcej, ale nie oglądam się za siebie i szanuję miejsce, w którym teraz jestem.
Miał pan jeden sezon, w którym grał pan regularnie, a potem pańska kariera się załamała. Co było tego powodem?
– Byłem na testach w ŁKS-ie Łódź, ale postanowiłem zostać w Szczecinie. Inaczej wyobrażałem sobie ten czas, otrzymywałem bardzo mało szans na grę. Później zacząłem tułaczkę po klubach z niższych lig i z czasem w moim życiu pojawił się futsal.
Dlaczego zdecydował się pan na futsal?
– Ciężko powiedzieć. W Szczecinie były dwa kluby, gdy pomyślano, żeby połączyć je w jeden i powalczyć o awans do futsalowej Ekstraklasy. Z perspektywy czasu śmiejemy się z tego, że awansowaliśmy „kuchennymi drzwiami”, ponieważ klub z Torunia nie wszedł wyżej ze względów organizacyjnych, a my wskoczyliśmy w ich miejsce. Było w tym wszystkim trochę przypadku, grałem w Ekstraklasie, a później zwrócił na mnie uwagę selekcjoner reprezentacji Polski.
Ciężko było piłkarzowi przebranżowić się na futsal?
– Dosyć szybko zacząłem łączyć grę w piłkę nożną z grą na hali. Miałem też dobre predyspozycje do gry w futsal, lubiłem grę na małych przestrzeniach, technicznie też wyglądałem nieźle. Dużo nauczyłem się przez samą grę na poziomie międzynarodowym, wtedy zetknąłem się z zawodnikami z innych reprezentacji, którzy byli na zupełnie innym poziomie. Gra w kadrze dała mi bardzo wiele.
Od kiedy jest pan trenerem kadry do lat 19?
– Od stycznia 2016 roku. Ta przygoda trwa do dzisiaj i oby trwała jak najdłużej.
Jak wygląda obecnie futsal młodzieżowy w Polsce?
– Cały czas nad nim pracujemy. Mamy Młodzieżowe Mistrzostwa Polski do lat 14, 16, 18 i 20. Naszą bolączką jest to, że wiele zawodników i zawodniczek łączy futsal z piłką nożną i później wraca do gry na trawie. Robimy wszystko, żeby te rozgrywki usprawniać. Bardzo ważnym krokiem było pojawienie się w kalendarzu UEFA Mistrzostw Europy do lat 19.
W pana kadrze są także młodsi zawodnicy?
– Nie, w mojej kadrze są zawodnicy z roczników 2000 i 2001. Gdy zaczynaliśmy współpracę z tymi chłopakami, część chłopców łączyło grę w futsal z piłką nożną, ale teraz większość z nich zostanie i będzie dalej rozwijać się w piłce halowej.
W dorosłym futsalu jest tendencja, że w wielu reprezentacjach grają piłkarze naturalizowani. Tak samo jest wśród reprezentacji młodzieżowych?
– Nie. Z tego, co obserwujemy, to na tym poziomie ta tendencja nie występuje.
Awans na Mistrzostwa Europy jest dużym sukcesem?
– Ogromnym. Cały czas dopiero rozwijamy futsal w Polsce i na pewno nie możemy równać się z hegemonami takimi jak Portugalia, Rosja czy Hiszpania. Są to drużyny wyznaczające wzorce, do których chcemy dążyć. Awans na Mistrzostwa Europy był dużą niespodzianką i pomimo ciężkiej grupy postaramy się osiągnąć coś więcej. W tym turnieju gra osiem najlepszych reprezentacji na tym kontynencie, więc nie ma łatwych rywali. Jedyną niespodzianką jest brak Włochów.
Pana zdaniem jakie mamy szanse w grupie z Portugalią, Łotwą i Rosją?
– Mamy dwóch murowanych faworytów do wyjścia z grupy – Rosję i Portugalię. Zaczynamy mistrzostwa od meczu z Rosjanami i dla nas jest to kluczowe spotkanie. Musimy się do niego przygotować jak najlepiej pod każdym względem.
Którzy zawodnicy z tej kadry się wyróżniają?
– Naszą siłą jest kolektyw, ale w zainteresowaniu selekcjonera pierwszej reprezentacji są Bartosz Borowik oraz bramkarz Krzysztof Iwanek. Są to chłopcy, którzy w najbliższym czasie powinni dostać szansę zaprezentowania swoich umiejętności na którejś z konsultacji selekcyjnych.
Mecz z Rosją będzie dla chłopaków najważniejszym w ich dotychczasowych karierach?
– Tak, dlatego bardzo ważne będzie odpowiednie podejście mentalne. Musimy zadbać o to, żeby atmosfera Euro, miejsce, w którym się znaleźli, ich nie przytłoczyły. Jest wiele płaszczyzn, na których musimy pomóc zawodnikom, żeby dali z siebie wszystko. Pozostałe dwa spotkania także są istotne. Zakładając czarny scenariusz, że nie uda nam się zwyciężyć w pierwszych dwóch meczach, trzecie starcie będzie bardzo istotne, ponieważ, jeżeli uda nam się wygrać z Łotwą, zajmiemy 6. miejsce w turnieju i zrobimy w ten sposób ogromną robotę w kontekście kolejnego losowania, dlatego że znajdziemy się w pierwszym koszyku.
Fakt, że wasze spotkania będą transmitowane w Polsce, dodatkowo was stresuje?
– Na pewno nie. Ja tylko mogę się cieszyć, że będzie okazja do tego, żeby nasze poczynania zobaczyli znajomi, przyjaciele, bliscy. Zrobimy wszystko, żeby w nich dobrze wypaść. Musimy wykonać odrobinę większą pracę niż nasi przeciwnicy w dwóch pierwszych spotkaniach. Uważam, że będziemy mogli sprawić niespodziankę. Nie mamy nic do stracenia, może już być tylko lepiej.
Jaki jest wasz cel?
– Celem na dziś jest wygranie z Rosją.
ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO
Fot. Łączy Nas Piłka
Obserwuj @Bartek_Lodko
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ