Wychowankowie, dobra infrastruktura i problemy finansowe – GKS Bełchatów

GKS Bełchatów w obecnym sezonie awansował do pierwszej ligi, a skład opierał się w dużej mierze na młodych zawodnikach. Jak działa ich akademia? Co wyróżnia ją na tle innych? Z jakimi zmaga się problemami? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Wychowankowie, dobra infrastruktura i problemy finansowe – GKS Bełchatów

Bełchatów kojarzy nam się przede wszystkim z przemysłem. Otworzona w 1975 roku kopalnia węgla brunatnego oraz elektrownia stanowią miejsce pracy około 6 tys. osób. Myśląc dalej o mieście, do głowy przychodzi nam sport, a w rolach głównych siatkarze Skry i piłkarze GKS-u. Ciężko powiedzieć, która z dyscyplin w Bełchatowie jest ważniejsza. Oba kluby cieszą się zainteresowaniem kibiców.

Obiekty treningowe „Brunatnych” znajdują się niedaleko głównego stadionu, mogącego pomieścić ponad 5200 widzów. Z dwóch siłowni i salki do fitnessu korzystają wszyscy, wraz z pierwszym zespołem i sekcją zapaśniczą. Drużyny młodzieżowe mają do swojej dyspozycji cztery szatnie. Boiska umiejscowione są obok siebie – główna murawa posiada sztuczną nawierzchnię, na której swoje spotkania ligowe rozgrywają starsze drużyny. Akurat podczas naszego pobytu rozgrywano wewnętrzny sparing roczników 2003 i 2004. Mimo różnicy wieku gra stała na wyrównanym poziomie, nie było widać tego, która z drużyn jest rok młodsza.

Wracając do obiektów, dalej mamy dwa pełnowymiarowe boiska z nawierzchnią naturalną oraz jedno mniejsze, także z nawierzchnią naturalną, na której trenują młodsi adepci piłki nożnej – widać, że płyty są zadbane.

W mieście korzystają także z jednego orlika, ale młodsze grupy trenują na nim tylko sporadycznie. – Uważam, że jak na nasz kraj warunki do pracy mamy bardzo dobre. Oczywiście, zawsze może być lepiej i przydałoby nam się jeszcze jedno boisko, ale nie mamy powodów, żeby narzekać – podkreśla koordynator. Rzeczywiście, jak na polskie warunki infrastruktura latem jest dużą zaletą.

Zimą trenują w „Hotelu Sport”, który posiada sporej wielkości halę sportową, na której może naraz występować pięć grup treningowych. Obecnie nie posiadają krytego balonu i z czego się dowiedzieliśmy, w najbliższym czasie owego mieć nie będą.

Od dwóch lat pierwszy zespół i wszystkie drużyny młodzieżowe ubiera firma Macron. Wówczas wprowadzono składki, których wcześniej nie było. Na początku były wobec tego pomysłu spore opory, ale aktualnie nie ma już z tym problemów. Składka wynosi 80 złotych miesięcznie.

W akademii trenuje na ten moment około 450 zawodników. W kategorii juniora starszego mają tylu piłkarzy, że posiadają dwa zespoły. O tym, kto trafi na treningi pierwszego zespołu decyduje dyrektor sportowy, nie ma zasady, że na każdym treningu musi być po dwóch, trzech zawodników z juniorów, a szansę może otrzymać każdy, kto się wyróżnia. Starają się, żeby w jednej drużynie mniej więcej 70% chłopców było z Bełchatowa. Żyją w dobrych relacjach z okolicznymi klubami, a najlepsi młodzi zawodnicy z okolicy zazwyczaj trafiają do nich.

Chociaż w Bełchatowie ludzie żyją na dobrym poziomie, w klubie nie ma wielkich pieniędzy na szkolenie młodzieży. GKS-u nie stać na transfery gotówkowe młodych zawodników, a otrzymany sprzęt sportowy za transfery piłkarzy nie świadczy o tym, że nie potrzebują pieniędzy.

– U nas w klubie zawodnik może się potknąć więcej razy niż w innych zespołach. Z prostej przyczyny – mamy mniejszy wybór i musimy dawać im kolejną szansę. Rywalizowaliśmy kiedyś z Legią Warszawa o piłkarza, który nazywa się Damian Szymański. Teraz gra w rosyjskim Achmacie Grozny. Wypatrzyliśmy go na mistrzostwach Polski kadr wojewódzkich, Legia go odpuściła, bo twierdziła, że mają u siebie kilku zdolniejszych piłkarzy. I trafił do nas. Na początku myśleliśmy, że się co do niego pomyliliśmy, ale z czasem radził sobie coraz lepiej. Gdyby Damian trafił do Warszawy, to nie przebiłby się do seniorskiej piłki. Prowadziłem zespół Młodej Ekstraklasy i trener Michał Probierz poprosił raz, żeby rozegrać w środku tygodnia wewnętrzny sparing. Zaprezentowaliśmy się z niezłej strony, a Szymański przekładał chłopaków z pierwszej drużyny, jak chciał. Trener Probierz zapytał się mnie wtedy jak to jest możliwe, że taki chłopak nie gra u nas w drużynie. Wziął go do pierwszego zespołu, co poskutkowało transferem do Jagiellonii Białystok. Tam się nie przebił, trafił do Wisły Płock i później zagrał w pierwszej reprezentacji – wspomina tłumaczy koordynator ds. młodzieży, Krystian Kierach.

W województwie łódzkim najsilniejszymi ośrodkami są ŁKS, SMS Łódź, Widzew i Ceramika Opoczno. GKS Bełchatów także należy do tego grona. Mniejsze okoliczne kluby są w dużej mierze zbudowane w oparciu o zawodników z GKS-u. W pierwszej drużynie stawiają na wychowanków i młodych zawodników. Za poprzedni sezon otrzymali 1,1 mln złotych w ramach Pro Junior System. Zajęli w tym rankingu drugie miejsce, ale pierwszy Rozwój Katowice spadł z ligi, a w takiej sytuacji nie otrzymuje się gratyfikacji finansowych.

Drużyny młodzieżowe jeżdżą na różne turnieje krajowe, rocznik 2010 był w tym roku na zawodach w Niemczech. GKS sam organizuje też zimą turnieje halowe. Dużą uwagę przywiązuje się tu także do szkoły. W Bełchatowie zdają sobie sprawę, że tylko kilku chłopakom uda się zostać profesjonalnymi piłkarzami, a cała reszta musi znaleźć inny plan na siebie, w którym nauka i dobre stopnie mogą pomóc. W tym roku otworzyli dwie klasy Szkoły Mistrzostwa Sportowego.

W młodszych rocznikach nie prowadzą selekcji, wszystkie chętne dzieciaki mogą brać udział w treningach. Selekcja zaczyna się dopiero na późniejszym etapie rozwoju zawodnika.

W akademii pracuje obecnie 14 trenerów. Klub złożył aplikację na Złotą Odznakę Certyfikacji PZPN, ale zdaje sobie sprawę, że nie dostanie jej z dwóch powodów. Po pierwsze – trenerzy mają zbyt niskie kwalifikacje. Oczywiście, nie wszyscy, ale wymagani są tacy z licencjami UEFA A i UEFA B. Po drugie – nie we wszystkich drużynach jest po dwóch trenerów na grupę. Wadą jest także, że nie mają osobnego trenera od motoryki. W takiej sytuacji nie otrzymają żadnej odznaki, ale usłyszeliśmy w klubie, że jeszcze nie są gotowi na ten projekt.

Dla wszystkich szkoleniowców nie jest to jedyne zajęcie, łączą trenowanie z pracą w szkole lub w zupełnie innym zawodzie. Bełchatów jest małym miastem, ciężko jest w nim pozyskać trenera z wysokimi kwalifikacjami. Z doświadczenia wiedzą, że model trenera dojeżdżającego się nie sprawdza.

Budżet akademii jest oparty na pieniądzach z PGE, których część przeznaczona jest na działanie szkółki, dotacji z miasta oraz składkach rodziców.

– Nie będziemy ukrywać, największym problemem są finanse. Od dłuższego czasu ciągnie się to za nami i to nas też ogranicza. Miniony rok był pierwszym od kilku lat, w którym osiągnęliśmy zysk – mówi dyrektor sportowy GKS-u Bełchatów, Marcin Węglewski.  W tej sytuacji jeszcze bardziej należy docenić awans pierwszego zespołu do I ligi.

W poprzednim sezonie spadli z dwóch Centralnych Lig Juniorów. Jeżeli chodzi o zespół U-18 o spadku zadecydowała słaba postawą jesienią. Wiosną zaczęli prezentować się zdecydowanie lepiej, potrafili urwać punkty Cracovii czy Pogoni Szczecin, ale mówiąc kolokwialnie, ktoś z tej ligi musiał spaść. – Pokładamy nadzieję w drużynie U-17, że uda im się awansować zimą do CLJ, ale powiedzieliśmy trenerowi zespołu, że chcielibyśmy awansować, a nie, że musimy. Podpisaliśmy kontrakt z trzema chłopakami z rocznika 2003, a możliwe, że uda się jeszcze z kilkoma i to uważam, za dobrze wykonaną pracę – dodaje koordynator.

Na tle innych drużyn z pewnością wyróżnia ich to, że stawiają na swoich zawodników. Celem jest wyszkolenie zawodnika do pierwszej drużyny, ogranie go tam, a następnie wytransferowanie do lepszego klubu.

Poza Damianem Szymańskim ostatnio kolejny ich zawodnik trafił do rozgrywek Ekstraklasy. Mowa o napastniku Przemysławie Zdybowiczu, który zasilił Wisłę Kraków. Duże nadzieje pokłada się też w 17-letnim Dawidzie Kocyle. Wychowanek klubu na początku sezonu regularnie występował w barwach pierwszej drużyny, a nawet udało mu się zanotować trafienie w spotkaniu z Radomiakiem Radom.

Rezerwy grają obecnie w A-klasie, ale w klubie chcą, żeby docelowo awansowały do IV ligi. Druga drużyna składa się prawie w całości z młodych zawodników.

Jakie są cele na najbliższy rok? – Moim marzeniem jest, żeby w każdej grupie pracowało po dwóch trenerów, ale dążymy do tego drugi sezon i życie nas brutalnie weryfikuje, bo nam się to nie udaje.  Trudno znaleźć licencjonowanych trenerów w małym miasteczku, a kolejną przeszkodą są oczekiwania finansowe trenerów. Młodzi ludzie bardzo często oczekują zarobków niewspółmiernych do swojej wiedzy. Chcielibyśmy także, żeby utrzymała się tendencja 50% wychowanków w pierwszej drużynie – odpowiada Kierach.

Słowem zakończenia, GKS z pewnością może pochwalić się dobrą infrastrukturą. Model zespołu z dużą liczbą wychowanków sprawia, że młodzi zawodnicy mogą zaprezentować swoje umiejętności i trafić do Ekstraklasy. Coraz lepiej wyglądają finanse, w minionym roku udało się w końcu wyjść na plus. Do poprawienia jest także kwestia trenerów. W zespole posiadają kilku zdolnych zawodników, na których w przyszłości mogą zarobić. Jest dobrze, ale może być jeszcze lepiej.

Z BEŁCHATOWA – BARTOSZ LODKO

Fot. Adrian Mielczarski GKS Bełchatów, własne