Przełom, kosmos i niedoświadczone sędziny. Centralna Liga Juniorek – wady i zalety

Nieco ponad miesiąc temu ruszył nowy projekt PZPN – „Centralna Liga Juniorek”. Czy Związek odpowiednio przygotował się do tych rozgrywek? Czy potraktował je poważnie? Na te pytania pomogli nam odpowiedzieć trenerzy zespołów w nich występujących.

Przełom, kosmos i niedoświadczone sędziny. Centralna Liga Juniorek – wady i zalety

Do tej pory nie było w Polsce rozgrywek na szczeblu centralnym w piłce kobiecej, gdzie juniorki grałyby regularnie w lidze i rywalizowały z rówieśniczkami każdego tygodnia. Młode zawodniczki zazwyczaj grały już z seniorkami, a jeszcze do niedawna obowiązywał przepis, który w III lidze kobiet zezwalał grać 13-latce.

Fakt, nie było jeszcze wtedy tyle kobiet, które chętnie trenowałby piłkę nożną, dlatego ciężko było tworzyć drużyny w regionach, a co dopiero rozgrywki dla nich. Pod wpływem m.in. Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i dużej popularyzacji futbolu kobiecego PZPN zdecydował się zainwestować. Efektem ich pracy jest m.in. Centralna Liga Juniorek, stworzona na wzór tej męskiej.

Kobieca CLJ U-17 jest podzielona na dwie dziesięciozespołowe grupy. Każda z drużyn ma do rozegrania zatem po 18 meczów (9 jesienią i 9 wiosną). Liga ruszyła na początku września. Po zakończeniu rywalizacji w grupach zespoły powalczą o finał z drużynami z przeciwległej grupy. Z ligi spadną po dwie najsłabsze ekipy, a mistrz CLJ U-17 otrzyma nagrodę w wysokości 50 tysięcy złotych.

PZPN zadbał o to, żeby gratyfikacje były większe od tych w poprzednich rozgrywkach juniorskich (Mistrzostwach Polski Juniorek Starszych U-19 czy Makroregionalnej Ligi Juniorek Młodszych U-16). Do tego kluby występujący w CLJ U-17 otrzymują zwroty kosztów za dalekie podróże na mecze.

Centralna Liga Juniorek przekonała wiele zespołów do tego, żeby zrezygnować z drużyny rezerw. W poprzednich latach było widać tendencję wzrostową, jeśli chodzi o powstawanie nowych kobiecych klubów. CLJ U-17 jest jednym z powodów, dlaczego z rozgrywek seniorskich wycofało się natomiast aż 30 zespołów. W wielu drużynach rezerw grały juniorki, a poziom III czy IV ligi jest mizerny.

***

Jak trenerzy oceniają Centralną Ligę Juniorek? Jaki jest poziom piłkarski nowo powstałych rozgrywkach? – Wolę grać juniorkami w CLJ, niż w IV lidze. To jest zupełnie inny poziom. Dziewczyny się wiele nauczą – zaznacza Agnieszka Pluskota, szkoleniowiec KKS-u Zabrze. – Ten format jest o wiele lepszy od turniejowych. W niektórych województwach nie ma tylu drużyn, żeby robić ligę wojewódzką. Na Warmii i Mazurach nie ma takiej możliwości. Zrezygnowaliśmy z drużyn rezerw w III lidze, bo był tam niski poziom. Nasze juniorki wygrywały wysoko z seniorskimi drużynami – opowiada Marek Maleszewski, trener AS Stomil Olsztyn.

Szkoda, że 17-latki to jest najstarszy wiek juniorski. Jednak dobrze, że powstały te rozgrywki, bo równie dobrze mogłoby ich nie być. Generalnie jestem zadowolony. Ukłony dla PZPN-u, bo finansowanie się zwiększyło. Poziom piłkarski innych zespołów też idzie w górę. Piłka kobieca się rozwija i z tego trzeba się cieszyć. Bo to, co było pięć lat temu, a to, co jest teraz, to kosmos – stwierdza Tomasz Kieczka, prezes TS ROW Rybnik.

Jestem bardzo zadowolony i pozytywnie zaskoczony podejściem do tych rozgrywek. Widać, że PZPN się przyłożył. Rozgrywki stoją naprawdę na dobrym poziomie, jeśli chodzi o podejście sędziów. Gra w CLJ przed wejściem do seniorek bardzo przyda się naszym zawodniczkom. Kultura gry i intensywność w Centralnej Lidze Juniorek pozwoli im wejść na poziom wyżej, jeśli chodzi o fizyczność i atletyzm. Jedyny aspekt, w którym te dziewczyny są słabsze, to właśnie atuty fizyczne – uważa Patryk Błaziak, szkoleniowiec Górnika Łęczna.

Bardzo trafiony pomysł. Myślę, że to wypaliło. Prezes klubu też nas wspiera i robi wszystko, żeby ta liga u nas była. PZPN pomaga finansowo. To był naprawdę dobry pomysł ze startem tych rozgrywek. Poziom CLJ jest bardzo wysoki. Myślę, że za trzy, cztery lata pożytek z niej będzie czerpała pierwsza reprezentacja Polski. W tej lidze będzie bardzo mała rotacja, bo tylko cztery zespoły spadają, a chętni są w szesnastu województwach. Ile musi być baraży, żeby się tam dostać? Bardzo ciężko będzie tam awansować. Prezes mi mówił: „Andrzej rób tak, żebyśmy w tej lidze zostali i grali, bo ciężko będzie wrócić” – opowiada Andrzej Żądło, trener Bronowianki Kraków.

– To jest swego rodzaju przełom, jeśli chodzi o kobiecą piłkę. Dziewczyny mają szanse na przestrzeni całego sezonu rywalizować z najlepszymi klubami w Polsce. Tutaj grają na fajnym sportowym poziomie z rówieśniczkami. Nie muszą grać na niższym poziomie seniorskim z dziesięć lat starszymi kobietami. Rozgrywki są fajne zorganizowane. To jest dobry wstęp do profesjonalizacji piłki kobiecej. Dla dziewczyn to jest mega sprawa, że jeżdżą po całej Polsce i grają z najlepszymi – mówi Maciej Gościniak, trener LG Gdańsk.

Nie mam porównania z wcześniejszymi formatami, bo to mój pierwszy sezon. Ale myślę, że to potrzebna liga, bo podnosi poziom. Uważam, że nasza grupa południowa jest podzielona na pół – pięć mocnych drużyn i pięć, które odstają poziomem. Tak naprawdę, gdyby nie było tej ligi, to dziewczyny nie miałby z kim grać na Podkarpaciu. Nie mogłyby się rozwijać – zaznacza Hubert Tutak, trener SMS-u Resovii.

– To jest bardzo dobry pomysł, żeby rywalizowały ze sobą najlepsze rówieśniczki w kraju. Pod tym względem lepiej też ma selekcjoner kadry U-17, bo wystarczy, że pojedzie sobie na taki jeden mecz CLJ i już ma przegląd dwudziestu kilku dziewczyn. Wcześniej musiał jeździć po pierwszych ligach i oglądał jedną czy dwie z rocznika – zauważa Tomasz Minkiewicz, szkoleniowiec Unii Opole.

– Ciekawy projekt, pozytywnie wpłynie na piłkę kobiecą. Można rozgrywać mecze na wyższym poziomie niż w województwie. Wady na pewno by się znalazły, ale trzeba dać czas, chociażby do końca sezonu, żeby wyciągać pierwsze wnioski – ocenia Marcin Wojda, trener Ząbkovii Ząbki.

To jest fajna formuła rozgrywek. PZPN dołożył do tego pomysłu też fundusze. Drugą dobrą rzeczą jest to, że dziewczyny, które są w wieku juniorskim, mogą rywalizować w swojej kategorii wiekowej, a nie z dużo starszymi, gdy nie są na to przygotowane. Ciężko jednoznacznie ocenić poziom tych rozgrywek po kilku kolejkach. Jednak pada pytanie CLJ U-17 i co dalej? Bo zawodniczka, która kończy 17 lat, staje się seniorką. Sama formuła U-17 jest dobra, ale nie ma po niej niczego więcej. To jest spory mankament. Mogłaby być kontynuacja tych rozgrywek w formule U-19 czy U-20 – ocenia Natalia Niewolna-Wielińska, szkoleniowiec Olimpii Szczecin.

***

W CLJ U-17 spotkania sędziują tylko kobiety i często zdarza się, że są to młode sędziny, które dopiero łapią doświadczenie w zawodzie. Pojawiają się opinie, że w rozgrywkach, gdzie walczy się o poważną stawkę, powinni sędziować ci, którzy już się znają na swoim fachu, a nie nowicjusze.

Jeżeli wchodzą w to pieniądze i walka o coś, psują to niedoświadczone sędziny. Nie ma rozgrywek niższych lig i młode kobiety od razu są rzucane na głęboką wodę do sędziowania CLJ czy II ligi. Są mecze na ostrzu noża, jeżeli my chcemy, żeby grały tam mocne zespoły i był wysoki poziom tych spotkań, musi być też zapewniona doświadczona kadra sędziowska. Nie może być tak, że traktowane jest to po macoszemu: „bo to jest tylko Centralna Liga Juniorek i tu mogą się uczyć sędziny”. Powinno być tak, jak to jest w męskiej CLJ, gdzie przyjeżdżają doświadczeni sędziowie. Dziewczyny walczą do końca o punkty i sędzia musi panować nad meczem i rozdawać kartki, żeby temperować zawodniczki. Przecież po meczu każdy chce wyjść bez kontuzji cały i zdrowy – ocenia szkoleniowiec Stomilu.

Problemem jest usilne stawianie przez PZPN na sędziowanie zawodów przez kobiety. Absolutnie nie mamy nic przeciwko sędziującym kobietom i tego, żeby się rozwijały. Tylko że tych kobiet dobrze sędziujących w Polsce jest jeszcze mało i takie kładzenie nacisku na to, żeby sędziowały tylko i wyłącznie kobiety nie do końca jest dobre. Bo przychodzi tutaj sporo kobiet, które są „świeże” , czyli tuż po skończeniu kursów. Centralna Liga Juniorek to druga najważniejsza liga w Polsce po Ekstralidze. To nie powinien być poligon doświadczalny, a powinni prowadzić te mecze najlepsi sędziowie – uważa Tomasz Kieczka, prezes TS ROW Rybnik.

To jest ciężki temat w kobiecej piłce. Oczywiście, trafiają się zespoły sędziowskie, do których nie mogę mieć zastrzeżeń. Daleko nie szukać, dwie kolejki temu w Ząbkach, tuż przed przerwą, przeciwniczki dostały rzut karny i zdobyły gola na 1:2. Po meczu sędzina przyszła przeprosić. Ostatecznie my wygraliśmy 5:2, ale gdyby wynik był na styku, to byłaby przykra sytuacja. Takich błędów jest sporo w ligach seniorskich i CLJ. To jest największy mankament. Mam nadzieję, że to będzie szło do przodu. Jednak rozumiem, że PZPN wprowadza i chce, żeby te panie oswajały się z sędziowaniem na tym poziomie. Nie ma innej możliwości i musimy być cierpliwi – dodaje szkoleniowiec LG Gdańsk.

Jednak to nie jest tak, że wszyscy trenerzy w Centralnej Lidze Juniorek narzekają na sędziowanie: – Uważam, że sędziowanie i komunikacja w CLJ stoją na bardzo profesjonalnym poziomie. Prowadzę też drużynę rezerw w III lidze i to, co tam wyprawiają sędziowie. To jest niemożliwe. Nawet gdy wysoko prowadzimy, to krzywdzi dziewczyny podejściem i decyzjami.  Dlatego jak jadę na Centralną Ligę Juniorek, to wiem, że będzie dobre sędziowanie – opowiada trener Górnika Łęczna.

Sędzia też człowiek, może się pomylić. Nie mam zastrzeżeń do poziomu sędziowania. Gdyby było tak w III lidze, to byłoby super – uważa szkoleniowiec Bronowianki Kraków.

Były też spore zawirowania, jeśli chodzi o to, kto miał wystąpić w Centralnej Lidze Juniorek. Były baraże, które składały się nawet z trzech etapów. Na końcu wychodziło, że zespoły, które wygrywały, nie przystąpiły do CLJ i w ich miejsce wchodziły inne. Sporo zamieszania było wokół tego, kto w ogóle będzie tutaj grał.

Jeśli chodzi o organizację, to początek był najgorszyMy rozegraliśmy baraże i z nich się nie dostaliśmy do CLJ. Z kolei ten klub, który awansował, ostatecznie się nie zdecydował na grę w centralnych rozgrywkach. Długo czekaliśmy na start rozgrywek. Ciężko było ze sparingami, ale jak już ruszyła liga, to było wszystko w porządku – zaznacza Maciej Gościniak.

Trenerzy zwrócili też uwagę na to, że nie wszystkie boiska są przystosowane do grania na tym poziomie. Nie są pełnowymiarowe, nie spełniają wymagań. Czyżby PZPN przymknął na to oko? Nie nam to oceniać, gdy nie widzieliśmy ich z bliska.

Boisko w Gdańsku było tak małe, że bramkarka była w stanie kopnąć piłkę na drugą bramkę. Nie wiem, kto dopuścił to boisko do gry – opowiada jeden z trenerów. – Mamy boisko zweryfikowane i możemy na nim grać. Możemy pokazać odpowiednie papiery. Powiem tylko tyle, że w Ząbkach jest boisko o podobnych wymiarach, może nawet mniejsze – odpowiada na zarzut szkoleniowiec LG Gdańsk.

Do niecodziennej sytuacji doszło w tym sezonie w starciu Ząbkovia Ząbki – Stilon Gorzów Wielkopolski. Drużyna gości przyjechała na ten mecz w piętnastoosobowym składzie. Żadna zawodniczka nie otrzymała w tym meczu czerwonej kartki, a mimo to sędzina musiała przerwać spotkanie, gdyż Stilon w pewnym momencie nie miał odpowiedniej liczby zawodniczek na boisku.

– W pierwszej połowie trenerka gości dokonała trzech zmian z powodu urazów. To nie wynikało z twardej gry. Potem kolejne trzy opuściły boisko z podobnych powodów. Na drugą połowę wyszły w ósemkę na boisko i po piętnastu minutach zeszły kolejne dwie. W 70. minucie pani sędzia przerwała mecz, bo już nie miały kim grać. Było 9:0. Nie wiem, czy nie chciało im się grać, bo po piętnastu minutach było już 5:0. Nie wiem, o co dokładnie chodziło – opowiada Marcin Wojda, szkoleniowiec Ząbkovii.

***

Za nami dopiero sześć kolejek Centralnej Ligi Juniorek, więc ciężko stawiać krzyżyk na tym projekcie, jak i wychwalać pod niebiosa. Piłka nożna kobieca rozwija się na całym świecie, co pokazują chociażby wyniki oglądalności ostatnich mistrzostw świata. Siłą rzeczy, efekty tego rozwoju widzimy też w Polsce.

PZPN docenia i dorzuca swoją cegiełkę do profesjonalizacji piłki kobiecej w Polsce. Centralna Liga Juniorek to jeden z takich ruchów, który pozwala kształtować umiejętności piłkarek już w wieku młodzieżowym.

Dziewczyny rywalizują z najlepszymi rówieśniczkami, a dobrze wiemy, jak jest to ważne w dalszym etapie rozwoju zawodniczek. Dzięki temu podnoszą swoje umiejętności. Występuje ta sama zależność, co u młodych zawodników.

Dlatego centralizacja rozgrywek już w takim wieku jest ważna. Ma to być przetarcie przed piłką seniorską, bo co da zawodniczce granie tylko kilka meczów w sezonie i wygrywanie ich po dziesięć czy dwanaście do zera?

Tym bardziej, że jesteśmy świadomi tego, iż w Polsce jeszcze nie w każdym województwie jest wiele kobiecych drużyn.

To się zmienia. Popularyzacja tego sportu się zwiększa, a z tym idą większe pieniądze, więc chętnych będzie coraz więcej. W ostatnim Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” wzięło udział ponad sto pięćdziesiąt tysięcy dziewczynek, a do polskich rozgrywek kobiecych zostało zgłoszonych czterdzieści tysięcy zawodniczek. Kolosalne różnice w liczbach, a zanosi się na to, że z roku na rok piłkarek w Polsce będzie jeszcze więcej.

Reasumując, prognozy są obiecujące. Raczej widzimy więcej zalet niż wad Centralnej Ligi Juniorek. Z uwagi na fakt, że to nowy projekt, z pewnymi aspektami można się nie zgadzać. Jednak to początek sezonu, pewne rzeczy można będzie jeszcze przedyskutować, zmienić i poprawić. A na pierwsze większe podsumowania tego przedsięwzięcia należy chyba poczekać do końca rozgrywek.

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Olimpia Szczecin/Facebook