Centralny Raport: Legia wraca na tron, Rakoczy ratuje Cracovię

Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten moment prędzej czy później będzie musiał nadejść. W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy się z tegorocznymi rozgrywkami w Centralnych Ligach Juniorów U-15 i U-17, a wczoraj z CLJ-ką do lat 18. Aż serce nam ściska, gdy pomyślimy, że następna kolejka odbędzie się dopiero… 7 marca 2020 roku. Zapraszamy na nasz ostatni tegoroczny „Centralny Raport”. 

Centralny Raport: Legia wraca na tron, Rakoczy ratuje Cracovię

104 dni – tyle dokładnie wyniesie przerwa pomiędzy 16. a 17. kolejką rozgrywek. Cieszymy się z tego, że zawodnicy postanowili pożegnać się z rokiem 2019 z klasą. Nie zabrakło niespodzianek, bohaterów, ciekawych rozstrzygnięć.

Dodatkową zaletą jest, że możemy porównywać, kto wyciągnął wnioski z pierwszego spotkania, a kto kolejny raz musiał uznać wyższość rywala. Do tej drugiej kategorii zapisuje się zespół UKS-u SMS Łódź, który ponownie przegrał z Escolą.

Z tą różnicą, że przed rewanżem to UKS był stawiany w roli faworyta. Beniaminek po słabym początku sezonu zaczął się prezentować całkiem przyzwoicie, żeby znów wpaść w dołek. Przegrana 0:2 z ekipą z Warszawy sprawia, że nie potrafią odnieść zwycięstwa już od pięciu spotkań. Niemniej jednak mogą być zadowoleni ze swojej rundy jesiennej. Mniej optymistyczne nastroje panują w stolicy. Chociaż Escola punktuje trochę lepiej, to i tak zimę spędzi w strefie spadkowej.

Jakub Dziółka nie mógł zaliczyć początku pracy w Cracovii do udanych, ale „Pasy” z meczu na mecz wygrzebują się z dna tabeli. A nie mieli łatwego zadania, bo do Krakowa przyjechał mistrz jesieni – Zagłębie Lubin.

Niewątpliwym bohaterem tego pojedynku został Michał Rakoczy. 17-letni napastnik dwukrotnie wyprowadzał swoją drużynę na prowadzenie, żeby ostatecznie, w 90. minucie spotkania, zapewnić jej trzy punkty, kompletując hat-tricka. Tym samym Cracovia w ostatnich czterech kolejkach zdobyła dziesięć oczek. Dla porównania – w pierwszych dwunastu uzbierała ich tylko… sześć.

Potknięcie lubinian wykorzystała Legia i dzięki skromnemu zwycięstwu nad Hutnikiem Kraków wskoczyła na pozycję lidera. Cały czas miejsce w czołówce utrzymuje Pogoń Szczecin. Podopieczni trenera Łęczyńskiego do przerwy przegrywali dwoma bramkami, ale po zmianie stron potrafili odwrócić losy tego spotkania i ostatecznie pokonać Arkę Gdynia 3:2.

W Szczecinie nie brakowało goli, ale najwięcej oglądaliśmy ich na boisku w Białymstoku. Naprzeciw siebie stanęły Jagiellonia, która nie potrafi wygrać meczu od 15 września, i próbująca wrócić na zwycięskie tory Lechia Gdańsk.

W pierwszym pojedynku tych drużyn wyraźnie lepsza była Jagiellonia, pokonując gdańszczan 3:0. W ten weekend, po kwadransie gry, znów można było przypuszczać, że zespół z Białegostoku rozgromi rywali. Nie minęło dziesięć minut, a Krzysztof Toporkiewicz zdążył dwukrotnie wpisać się na listę strzelców.

Później do głosu doszła Lechia i to na tyle skutecznie, że w 79. minucie za sprawą Marka Niewiadomskiego wyszła na prowadzenie. Gdy wydawało się, że drużyna z Gdańska wróci do domu z kompletem oczek, punkcik swojej drużynie uratował w jednej z ostatnich akcji meczu Gabor Żukowski.

Ostatni raz w tym roku zapytamy was o to, kto strzelił bramkę i co równało się z tym, że jego drużyna zdobyła punkty. Chociaż w zeszłym tygodniu ta zasada nie znalazła swojego potwierdzenia w rzeczywistości, to był wyjątek, potwierdzający regułę.

Śląsk podejmował na własnym boisku Wisłę Kraków i dosyć niespodziewanie pierwszy stracił bramkę. Wrzutkę w pole karne wykorzystał Kacper Chełmecki, a jego trafienie – z zachowaniem odpowiednich proporcji – było podobne do szczupaka Robina Van Persiego na mundialu w Brazylii. Na odpowiedź zespołu z Dolnego Śląska nie trzeba było długo czekać i momentalnie zrobiło się 1:1.

Stracona bramka podziałała na podopiecznych Ryszarda Pietraszewskiego jak płachta na byka i to oni od tego momentu wyraźnie przejęli kontrolę nad spotkaniem. Jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie, a gola na swoje konto zapisał Mateusz Stawny.

Wrocławianie mogli podwyższyć prowadzenie w 66. minucie meczu, ale intencje Dominika Stupieńko wyczuł bramkarz „Białej Gwiazdy”. Co nie udało się za pierwszym razem, udało się za drugim. W końcówce gospodarze otrzymali drugą szansę z linii jedenastego metra, do piłki tym razem podszedł Kacper Głowieńkowski i zdobył swojego drugiego gola w tym starciu. Napastnik WKS-u rundę jesienną zakończył z 19 trafieniami na koncie, a łatka talizmanu wrocławian przylgnęła do niego chyba na dobre.

Ważny krok w kierunku utrzymania się w lidze wykonał Gwarek Zabrze. Dzięki wyjazdowemu zwycięstwu 2:1 nad Lechem Poznań ich strata do bezpiecznej lokaty wynosi tylko punkt.

Meczem, na który kibice najbardziej ostrzyli sobie zęby, było natomiast starcie obrońcy tytułu z – nie bójmy się ich tak nazwać – rewelacją pierwszej części sezonu. Pozycja obu drużyn w tabeli jest sporym zaskoczeniem. Nikt nie spodziewał się, że Górnik będzie sobie tak dobrze radził, a także że Korona nie będzie w stanie walczyć o najwyższe cele.

Zabrzanie na własnym boisku ulegli tylko raz, a zespół z Kielc w spotkaniach z czołowymi drużynami ma na swoim koncie remis z Legią oraz porażki z Zagłębiem Lubin i Pogonią Szczecin. W pierwszym meczu jednak to Korona okazała się nieznacznie lepsza.

Inaczej było w rewanżu, chociaż samo spotkanie nie porwało. Zwycięstwo swojej drużynie zapewnił Kamil Lukoszek, który dwukrotnie pokonał bramkarza z linii jedenastego metra.

Komplet wyników 16. kolejki Centralnej Ligi Juniorów U-18:

Tabela po 16. kolejkach CLJ U-18:

Klasyfikacja najlepszych strzelców po 16. kolejkach CLJ U-18:

1. Kacper Głowieńkowski (Śląsk Wrocław) – 19 goli
2. Adrian Ratajczyk (Lech Poznań) – 11 goli
. Robert Prochownik (UKS SMS Łódź) – 11 goli
4. Kacper Sezonienko (Lechia Gdańsk) – 10 goli
. Kamil Lukoszek (Górnik Zabrze) – 10 goli
6. Szymon Włodarczyk (Legia Warszawa) – 9 goli

Nie ma co się rozwodzić nad spotkaniami 17. kolejki, bo ta dopiero za cztery miesiące. Do tego czasu w każdym zespole może dojść do wielu zmian. Obiecujemy jednak, że na dłuższe podsumowania pierwszej części sezonu – na łamach Weszło Junior przyjdzie jeszcze czas.

BARTOSZ LODKO

Fot. Łączy Nas Piłka, Newspix