Kopalnia talentów, ludzi z pasją, energią i zaangażowaniem – Beniaminek Profbud Krosno

– Po prostu leżałem na śniegu i płakałem – wspomina Grzegorz Raus. – Przyjechałem na miejsce w piątek o 6:00 rano i patrzę… a balon spadł. Międzynarodowy turniej za pasem, a Profbud Arena zniknęła! – dodaje Marek Adamiak. Obaj panowie w 2007 roku utworzyli krośnieńską kopalnię talentów. Ale nie tylko talentów, bo i kopalnię dobrej energii, którą tworzy grupa ludzi z wielką pasją, zaangażowaniem i miłością do piłki. Warto ich poznać!

Kopalnia talentów, ludzi z pasją, energią i zaangażowaniem – Beniaminek Profbud Krosno

To miejsce na piłkarskiej mapie Polski jest bardzo szczególne. Dlaczego? Kiedy przyjedziesz do Krosna, zrozumiesz. Tego słowami się nie da opisać…

Trudno zacząć inaczej – jak i kiedy powstał Beniaminek?

Grzegorz Raus: – Razem z Markiem Adamiakiem studiowaliśmy na AWF-ie w Białej Podlaskiej i ten pomysł kiełkował w naszych głowach. Byliśmy wychowankami Karpat Krosno, ja szybko skończyłem karierę piłkarza, a on grał jeszcze trochę w IV lidze. Naszym głównym kierunkiem była jednak trenerka. Miasto patrzyło na nas trochę z przymrużeniem oka, ale postawiliśmy na swoim. Beniaminek powstał w 2007 roku i czas pokazał, że był to strzał w dziesiątkę. W miejscu Profbud Areny, która jest jednym z najlepszych piłkarskich obiektów w tym rejonie Polski, jeszcze w 2009 roku rosła trawa po pas. Którą z Markiem kosiliśmy, bo nie mieliśmy gdzie trenować! Uważam, że marzenia się spełniają i nie ma rzeczy niemożliwych.

Marek Adamiak: – Grzegorz był odpowiedzialny za założenie Beniaminka od strony prawnej. Sam pomysł, jak zaprosić dzieci do trenowania u nas, był banalnie prosty – stworzyliśmy plakaty w Wordzie, wydrukowaliśmy je i roznieśliśmy po całym Krośnie. Siedzieliśmy pewnego razu na meczu seniorów Karpat i tak cały czas spoglądaliśmy na telefony. Czy już się ktoś odezwał? Cisza. Ale w pewnym momencie ruszyło! Odbieraliśmy piętnasty, dwudziesty telefon i zapisywaliśmy skrupulatnie numery. Zdecydowaliśmy, że w dzień dziecka zrobimy zebranie z rodzicami i przyszło kilkadziesiąt zainteresowanych osób.

GR: – Co ciekawe, na tym spotkaniu pojawił się chłopiec, który był  trenerem w Beniaminku.

MA: – Dokładnie – Kacper Moskal. Miał wtedy 7 lat. Na tym zebraniu zapadły różne decyzje: kiedy trenujemy, o której godzinie. Zaprosiliśmy na boisko i tak się zaczęło.

Gdzie początkowo trenowaliście?

GR: – Trenowaliśmy na MOSiR-ze, ale tam nie było jeszcze wtedy sztucznej trawy i tak dobrych boisk, jakie są teraz. Łączyliśmy to z pracą w młodzieżowych grupach Karpat. Drużyna Marka z rocznika 2000 była w ćwierćfinale mistrzostw Polski w 2014 roku, a moja grupa rocznika 2001 była na mistrzostwach Polski rok później. Rok po roku nasza praca na bazie wychowanków Beniaminka spowodowała, że graliśmy w mistrzostwach Polski. To nie jest przypadek, a ci chłopcy teraz występują w akademiach ekstraklasowych drużyn.

Ilu waszych wychowanków występuje na poziomie Ekstraklasy?

GR: – Na poziomie Ekstraklasy czekamy na debiut, ale nasza akademia jest dosyć młoda. Najstarsi wychowankowie mają teraz po 19 lat. W tym sezonie Kacper Bieszczad w Zagłębiu i Przemek Sajdak w ŁKS-ie byli na ławkach rezerwowych w meczach Ekstraklasy, ale na boisku się nie pojawili. Sądzę, że w obecnych rozgrywkach jest szansa na debiut naszego wychowanka.

MA: – Kacper Bieszczad jest w Lubinie, Kacper Cichoń w Pogoni Szczecin, Bartek Prętnik w Koronie Kielce, Przemek Sajdak w  Łodzi, a Aleks Gazda i Antek Kozubal w Lechu Poznań.

GR: – Kolejni to Patryk Winiarski w Legii Warszawa, Mateusz Szafran i Tomek Bober w Rakowie Częstochowa, Wiktor Jaślar w Wiśle Kraków. Z roczników 2005 i 2006 około ośmiu chłopców jest regularnie zapraszanych do akademii ekstraklasowych drużyn.

Dlaczego jest tak dobrze, w tak krótkim czasie?

GR: – Ostatnio zadaliśmy sobie pytanie – po co powstał Beniaminek? Beniaminek powstał, żeby łączyć ludzi z pasją, energią, zaangażowaniem. Uważamy, że idąc trochę pod prąd, nie będąc bardzo komercyjni, ale podążając za pasją, sprawiamy, że dzieci się realizują. Mają dobre narzędzia do rozwoju. Nie jesteśmy modelowym klubem, w którym młodzi zawodnicy trafiają do pierwszego zespołu, bo go nie mamy. Ale trafiają za to do wielu różnych akademii. Myślę, że naszym sukcesem jest właśnie serce, które wkładamy w naszą pracę na co dzień. Mamy pewnie jeszcze rezerwy merytoryczne, strukturalne. W tym miejscu pojawia się jednak pytanie – czy musimy na siłę tych rezerw szukać, czy robić to, w czym jesteśmy najlepsi i w tym kierunku iść?

MA: – Moim zdaniem wszystko wychodzi z pasji do tego sportu i uważam, że to jest klucz do sukcesu. Przez te kilkanaście lat działalności Beniaminka przewinęło się tutaj dziesiątki osób, ale najważniejsze jest to, że chcemy pokazać dzieciom, że można grać w piłkę, realizować się, łączyć pasję z nauką. Chcemy, żeby nasi wychowankowie wracali do nas w różnych rolach. Ktoś zostanie prawnikiem, lekarzem, psychologiem i dobrze z taką osobą współpracować. Marcin Pirga, który jest teraz jednym z największych fotografów sportowych w kraju, robi nam zdjęcie na Profbud Cup, a swoją przygodę z fotografią zaczynał w Beniaminku.

Jaki macie pomysł na przyszłość, bo zaczynacie bardziej zarządzać tym projektem, a nie trenować poszczególne drużyny. Trzeba kolejnych charyzmatycznych liderów wykreować, znaleźć. Gdzie ich zamierzacie szukać?

GR: – Mając 37 lat stwierdziłem, że bardzo fajnie byłoby, gdyby Beniaminek został na pokolenia i istniał za dwadzieścia czy czterdzieści lat. Sam tego nie zrobię, więc moją rolą jest inspiracja innych. Ale mam gdzieś taką intuicję do wyłapywania ludzi. Jakbym opowiadał o wszystkich szkoleniowcach i sposobach, jak zostali zatrudnieni, to na pewno byłoby to nieszablonowe. Paweł Tomkiewicz, który nie wiedział, co w życiu robić, teraz jest jednym z koordynatorów szkolenia i koordynatorem naszych kluczowych turniejów, jak właśnie Profbud Cup. Marek jest osobą bardziej odpowiedzialną ode mnie, zajmuje się koordynowaniem całej pracy akademii, logistyką, transportami itd. Jest to jego jedyna praca. Tomasz Wacek, który może pochwalić się sześćdziesięcioma występami w Ekstraklasie prowadzi nasz Klub Biznesu oraz jest managerem Profbud Areny. Ludzie go znają, ma dobre podejście. Kamil Chmielowski, Kamil Pelczar – to nasi wychowankowie. Nie boję się tego, że zabraknie nam ludzi z pasją. Uważam, że jesteśmy małą kopalnią talentów. Beniaminek nigdy nie zostanie wielką strukturą i korporacją, bo my tego nie chcemy. Chcemy pozostać ciekawym kwiatkiem na arenie polskiej piłki młodzieżowej, działając troszkę inaczej niż wszyscy. Zawsze warto iść za intuicją i sercem, tak pokierować tą organizacją, żeby zawsze piłka nożna była na pierwszym miejscu. Choć nie jest łatwo, pewne sprawy należy zawsze oceniać racjonalnie, by móc działać .

Jak wygląda struktura Beniaminka?

GR: – Jeśli chodzi o zakres szkolenia, to Beniaminek działa w czterech  obszarach: grupy Pro, grupy Soccer Schools, Girls i Piłkarskie Przedszkola. W grupach Beniaminek Soccer Schools mamy na razie cztery kategorie wiekowe w Krośnie i pięć oddziałów w okolicy. Projekt ten prężnie się rozwija, czego faktem potwierdzeniem jest BSS w stolicy Podkarpacia – Rzeszowie, gdzie są ciekawe plany rozwoju. Jako organizacja mamy koordynatorów szkolenia w blokach:PRO, BSS, PP, Girls. Jest manager Profbud Areny, są koordynatorzy turniejów, dział rozwoju szkolenia. Te osoby dzielą pracę z trenowaniem, by móc funkcjonować.

W czym Beniaminek jest inny od wszystkich?

MA: – Dużo jest takich kwestii. Czemu nie otworzymy Szkoły Mistrzostwa Sportowego? Dlaczego robimy coś tak, a nie inaczej? Działamy intuicyjnie, o czym mówił już Grzesiek.

GR: – Chcieliśmy założyć SMS, ale z tyłu głowy była myśl, że chodziło by tylko o fundusze i żeby z tego się utrzymywać. Mieliśmy już zgłaszać się do kuratorium, ale w ostatnim momencie powiedzieliśmy sobie, że chcemy się skupić na dobrym szkoleniu dzieci. Chcemy, żeby pieniądze przychodziły naszej organizacji z tego, co kochamy. Robimy też turnieje zarobkowe, ale przy okazji występują w nich nasi zawodnicy. Łączymy ludzi, a oni nam potem pomagają. W kategorii U-7 stworzyliśmy coś takiego, że do pierwszego profesjonalnego szkolenia bierzemy tyle dzieci, ile jest dobrych. Jak jest siedmiu takich zawodników, to bierzemy siedmiu, jak dziewięciu, to bierzemy dziewięciu. Już na początku piłkarskiej drogi tworzymy grupę U-7 na podstawie obserwacji i w grupie do lat ośmiu, trenującej już systematycznie, tworzymy drużynę liczącą 12-15 dzieci, żeby poziom szkolenia był wyższy. Nikomu nie mówimy, że nie ma dla niego w Beniaminku miejsca, dlatego powstał Beniaminek Soccer Schools. Natomiast w grupach Pro, gdzie teraz dużo mówi się o Programie Certyfikacji Szkółek PZPN i bez tej wiedzy, realizowaliśmy zajęcia w oparciu o dwóch trenerów na grupę kilkunastu zawodników. Dodatkowo w grupach mamy trenera mentalnego i fizjoterapeutę. W każdej kategorii wiekowej mamy treningi motoryczne dostosowane do potrzeb dzieciaków.

Szkoła Mistrzostwa Sportowego pozwoliłaby też na dodatkowe etaty dla trenerów. Jak to u was wygląda?

GR: – W 2015 roku nie mieliśmy żadnej drużyny w rozgrywkach ligowych, a teraz mamy ich dziewięć. Ja, Marek Adamiak, Tomek Wacek, Paweł Tomkiewicz, Radek Gromala, Łukasz Aszklar i Łukasz Porcek pracujemy tylko w Beniaminku. Kolejni trenerzy w grupach Pro zarabiają z pracy w akademii, niektórzy grają też gdzieś hobbystycznie w piłkę w IV czy V lidze, ale mają też swoje zajęcia, z których się utrzymują. Ci związani z grupami Bambini czy Soccer Schools czasem są nauczycielami, pedagogami w szkołach, ale dorabiają sobie u nas do pensji z pasji. SMS dawałby pewnie więcej etatów, ale radzimy sobie. Zainwestowaliśmy w ludzi i nawet w takim regionie Polski, gdzie nie jest bogato, walczymy o swoje i czas pokaże, na ile nam tej siły wystarczy, by być dalej na takim poziomie. Uważam, że działamy trochę ponad stan.

Dlaczego szkolicie tylko do 15. roku życia?

MA: – Serce podpowiada jedno, rozum drugie. Na tę chwilę uważamy, że organizacyjnie i finansowo nie jesteśmy do końca do tego przygotowani, żeby kontynuować szkolenie w wieku juniora. Nigdy nie mów nigdy, gdy poszliśmy całkiem na swoje w 2015 roku, nie dawano nam szans. Czas pokazał, że daliśmy radę.

GR: – Zmieniając trochę temat, ostatnio zadałem naszym trenerom pytanie: „kto z naszych zawodników, wychowanków, będzie zarabiał na życie jako piłkarz”? Może w perspektywie paru lat uda się, że kilku naszych chłopaków będzie utrzymywać się z gry w piłkę, ale to tyle. Reszta zawodników i zawodniczek będzie musiała zająć się innymi zawodami. Wierzymy, że kiedyś do nas wrócą.

(do stołu przysiada się Tomasz Wacek, były obrońca m.in. Cracovii i Karpat Krosno, który w Ekstraklasie rozegrał 62 mecze)

Co jest powodem, że tak duża liczba zawodników z Krosna trafiła do czołowych akademii w kraju?

GR: – Tomek, ty grałeś w Ekstraklasie, skoro mowa o najwyższym poziomie…

Tomasz Wacek: – Chyba dzięki pasji Grześka. Ciężko spotkać człowieka z tak pozytywnym nastawieniem do piłki młodzieżowej, który będzie tak poświęcał się swojej pasji. Oczywiście, jest to także zasługa świetnych trenerów, a zarazem ambitnych ludzi.

Ile dzieci łącznie trenuje w Beniaminku?

GR: – We wszystkich projektach łącznie szkoli się około 500 adeptów piłki nożnej. Mamy dziewięć grup Pro, dwie grupy dziewczyn, czyli 11 grup profesjonalnych. Posiadamy także kilkanaście grup Soccer Schools i Przedszkola Piłkarskie w Krośnie i naszych oddziałach. Łącznie daje nam to ok. 30  grup treningowych.

A ilu jest trenerów?

GR: – Bez względu na kategorię grupy, zawsze mamy po dwóch szkoleniowców do jednej grupy oraz trenera odpowiedzialnego za motorykę i fizjoterapeutę. Doszedł także psycholog. Razem z BSS w Rzeszowie będzie to prawie 30 szkoleniowców.

Jesteście klubem partnerskim Zagłębia Lubin. Na jakich zasadach działa wasza współpraca?

GR: – Około 2014 roku zostałem postawiony pod ścianą i chciałem wspierać moich trenerów większą wiedzą, której być może nie posiadałem. Zagłębie wybraliśmy trochę przypadkowo, miałem tam znajomego, zainspirowaliśmy się, polubiliśmy. Nie chodzi tylko o marketing, bo Zagłębie przyjeżdżało nas kilkukrotnie. Przyjeżdżali, patrzyli jak prowadzimy treningi. Reasumując, wzorujemy się największych akademiach w Polsce. Wiedzieliśmy, że nie możemy być „kopiuj-wklej”, akademią „Miedziowych” w Krośnie, więc staramy się podpatrywać też coś od Legii Warszawa czy Lecha Poznań. Nie boję się tego powiedzieć, że strukturalnie nie jesteśmy mistrzami świata. Nie jest jednak tak, że niczego nie mamy. Mamy normy, struktury szkolenia, strategię i zasady pracy, które chcemy, żeby młodzi trenerzy, którzy do nas przychodzą, realizowali w pracy z dziećmi. Natomiast my nie jesteśmy ani wielką akademią, ani też małą szkółką piłkarską. Jesteśmy innowacyjną organizacją, łączącą dobre szkolenie, pomysły i organizację pracy.

Jak grać chce grać Beniaminek?

GR: – W Podkarpaciu pod względem poziomu gry jesteśmy w ścisłej czołówce. Gra wysokim pressingiem, szybki odbiór po stracie, radość z gry piłką, swoboda dla najlepszych zawodników, żeby mieli dużo miejsca na zaprezentowanie swoich umiejętności, dawanie szans piłkarzom mniej zaawansowanym. Gramy z charakterem. Pamiętam taki jeden sparing, gdy Mirek Szymkowiak prowadził zespół AP 21, a ja Beniaminka. I przez dziesięć minut nie dotknęliśmy piłki. Za chwilę piłkę dorwał jeden z naszych zawodników i zrobiło się 1:0. Chwilę później podwyższamy wynik, strzelamy kolejne bramki i skończyło się 5:0. Gramy agresywnie, szukamy gry 1 na 1. Jeśli będziemy lepsi, to wygramy, a jeśli słabsi, to przegramy – nie zmienimy swojej filozofii gry i nie zaczniemy nagle grać lagę do przodu i liczyć na to, że coś wpadnie. W tej chwili młodzi trenerzy zrobili wielki postęp w rozwoju szkolenia w Beniaminku. U nas najważniejsza jest praktyka. Można dużo mówić, jak to nie gramy. Najważniejsze są czyny. Nie mamy się czego powstydzić, jeśli chodzi o szkolenie do kategorii U-15.

Jak jako trenerzy motywujecie zawodników do tego, żeby wykrzesać z nich coś więcej?

TW: – Wydaje mi się, że przychodzi to troszkę naturalnie. Jako trener zwracam na to uwagę, motywuję do treningów i pokonywania problemów. Nigdy nie byłem niesamowicie wyszkolonym zawodnikiem pod względem technicznym, ale dzięki swojemu charakterowi doszedłem do poziomu ekstraklasowego. Ważne jest, żeby walczyć, nie poddawać się, dążyć do swojego celu.

GR: – Jak przychodzę na mecze Beniaminka Soccer Schools, to oni na pamięć znają nasze cele. Pierwszy – uśmiech na twarzy, radość, nie narzekamy. Drugi – Beniaminek gra odważnie, nie boimy się strat. Trzeci – cieszymy się wszyscy po golach. Czwarty – pomagamy sobie na boisku, podpowiadamy kolegom. Piąty – gramy fair play. Nawet u dzieci mniej zaawansowanych piłkarsko, też można dużo zrobić, właśnie dobrym nastawieniem.

Pokazujecie wycinki z gazet, jeden jest szczególny. W 2016 roku, tuż przed grudniowym Profbud Cup, wielkim międzynarodowym turniejem w Krośnie, spadł wam na głowy… balon!

MA: – Zbieg okoliczności, związanych z przyrodą i intensywnymi opadami śniegu. Przyjechałem na miejsce w piątek o 6:00 rano i patrzę… balon spadł… Dzwoniliśmy do firmy, która nam go stawiała. Przyjechali i powiedzieli, że nie da się go teraz postawić.

GR: – Ja po prostu leżałem na śniegu i płakałem. Wierzę, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale kiedy powiedzieli nam, że nie dadzą rady…

MA: – Zjechało się kilkadziesiąt osób, straż pożarna. Nie odpuściliśmy. Udało się nam zakleić dziury i udało się go w niesamowity sposób postawić. Na same łopaty, jedzenie, skarpety – wydaliśmy kilka tysięcy. Aż ciężko to opisać.

GR: – Całe Krosno i okolica pracowało na to, by turniej się odbył. Pracowaliśmy do późnych godzin nocnych, całą noc spędziliśmy na miejscu. Na zmianę wchodziliśmy do hali obserwować czy wszystko jest w porządku. Nie spaliśmy, to była niesamowita historia.

Jakie macie marzenia i cele związane z Beniaminkiem?

GR: – Mamy swoje cele strategiczne, ale powiem tak: naszym celem jest bycie kopalnią talentów. Dawanie możliwości i narzędzia ludziom, którzy są z nami związani. Wszystkich nas łączy piłka nożna. Każdy z nas pracuje tutaj, żeby może w przyszłości wychować kiedyś piłkarza, który zagra w reprezentacji Polski. Nie chcemy na siłę być korporacją. To są nasze główne cele. Życie pisze tak dużo różnych scenariuszy, że my sobie zawsze poradzimy.

VII edycja turnieju Profbud Cup dla kategorii U-11 odbędzie się w dniach 7-8 grudnia 2019 roku. W Krośnie wystąpią m.in. FC Porto, ale i drużyny z Danii, Węgier, Słowacji, Ukrainy i najlepsze polskie akademie: Zagłębie Lubin, Lech Poznań, Legia Warszawa, Pogoń Szczecin czy Jagiellonia Białystok.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK
Współpraca: BARTOSZ LODKO

Fot. Marcin Pirga