Złota gwiazdka mimo dramatu z bazą. Z wizytą w Ostrovii Ostrów Wielkopolski

Ostrovia Ostrów Wielkopolski to klub założony w 1909 roku. Istnieje już 110 lat, co czyni go jednym z najstarszych w Polsce. Obecnie seniorska drużyna występuje w IV lidze. Od legendarnej wypowiedzi kapitana tego zespołu o „piłkarskiej pornografii” minie niedługo rok. Czy coś od tego czasu się zmieniło? Nadal trenują na połówce boiska? Dlaczego ich akademia otrzymała złotą gwiazdkę w Programie Certyfikacji Szkółek PZPN-u?

Złota gwiazdka mimo dramatu z bazą. Z wizytą w Ostrovii Ostrów Wielkopolski

Mimo tradycji, zapewne wielu z was kojarzy Ostrovię tylko z wypowiedzi Michała Giecza, kapitana zespołu. Z początku tego roku, po przegranym meczu z KS-em Opatówek: – Uważam, że zabrakło nam okresu przygotowawczego, bo to, co my w tym Ostrowie trenujemy, to jest jakiś skandal. To jest pornografia piłkarska. W 25 albo 30 trenujemy na połowie boiska albo we wtorki jeździmy na orlika. A inne drużyny w siedmiu zabierają połówkę boiska.

To nie był przypadek, że to wyszło na światło dzienne. Bo oni trenowali na połówce sztucznego boiska. Często nawet z Centrą Ostrów Wielkopolski, czyli lokalnym rywalem – zaznacza Jakub Królak, członek zarządu

Pierwsza drużyna Ostrovii swój „dom” dzieli z klubem żużlowym, a wręcz można to opisać w drugą stronę, że TŻ Ostrovia użycza stadionu na mecze piłki nożnej. Jednak ten pierwszy stadion, na którym grali zawodnicy jeszcze przed II wojną światową, nie nadaje się do codziennego użytku. W okresie letnim na boiskach należących do tego obiektu trenują dzieci, młodzież oraz seniorzy. Nie ma oświetlenia, boisko nie jest podlewane, a budynek z szatniami nie był remontowany od lat 80-tych.

– Z bazą jest dramat. Nie mamy co z tym zrobić. Dwa lata temu graliśmy mecze ligowe w… Jarocinie. Jesteśmy świadomi tego problemu, bo przez niego wielu zawodników w wieku 13 lat odchodzi do UKS SMS Łódź czy Rakowa Częstochowa. Jesteśmy tego świadomi i oddajemy tych piłkarzy. Mamy wiele pomysłów, ale nie ma możliwości  – zaznacza Królak.

Kobiety grają w Jankowie Przygockim. Seniorzy trenują w Wysocku, a dzieci i młodzież są porozrzucani po całym Ostrowie Wielkopolskim – dodaje koordynator akademii, Marcin Kałuża.

Czy coś się zmieniło od legendarnej już wypowiedzi Giecza? Obiekt „za parowozownią” przejdzie w końcu rewitalizację?

Cały ten obiekt „za parowozownią” jest od 80 lat użytkowany przez Ostrovię, ale on nigdy nie był własnością klubu. W latach 90-tych teren trafił w prywatne ręce. Pewien facet wykupił sobie to miejsce, a nam wydzierżawił je za darmo. Z kolei dwa lata temu pani prezydent zdecydowała się od niego wykupić stadion i stworzyć bazę szkoleniową. W tym roku powstał projekt, ale już wiemy, że realizacja nie jest przewidziana na przyszły rok w budżecie miasta. Trochę to stanęło w miejscu – odpowiada członek zarządu.

Klub istnieje ponad 100 lat, ale dopiero od 2010 roku w Ostrovii na poważnie zabrano się za szkolenie. – Od tego momentu staraliśmy się zrobić wszystko, żeby mieć drużyny w każdym roczniku. Trwało to sporo lat i włożyliśmy sporo wysiłku, żeby poszukać dobrych trenerów z okolicy, ale udało nam się to. Mimo że nie mamy bazy szkoleniowej, to naszym atutem są ludzie związani z klubem – wyjaśnia Kałuża.

Treningi odbywają się od dwóch do pięciu razy w tygodniu. Każdy może trenować, składka członkowska wynosi 50 złotych. Mają przygotowaną ścieżkę dla zawodnika od skrzata do seniora. Najstarsza drużyna jest oparta na wychowankach. Ale gdy jednostka się wybija i zainteresowanie nią wykazuje większa akademia – w Ostrowie nie mają oporów, żeby oddawać swoich piłkarzy do Lecha, Rakowa czy SMS-u Łódź.

W akademii pracuje 15 trenerów, którzy cały czas się rozwijają i podnoszą swoje kwalifikacje. Większość szkoleniowców może pochwalić się licencjami UEFA B, ale są też dwaj trenerzy z UEFA A. Jeśli chodzi o metodologię szkolenia, to jest ona oparta o program AMO, ale wplatane są w nią również wzorce niemieckie. Ostrovia bierze też przykład z Lecha Poznań, z którym współpracuje.

Mamy trenera, który pracuje od 30 lat w Niemczech. Gdy zaczynaliśmy, cała nasza struktura wzięła się z tego, co on nam przywiózł. Nie mówię, że dał nam gotowca, ale wiele nas nauczył. Od struktury po program szkolenia, jak pracować z dziećmi. Wzór niemiecki, tak jak tam właśnie działają – wyjaśnia Królak.

Bernard Janczak pracował w Bielefeldzie, zabrał nas nam tam i pokazał, jak to wszystko wygląda. Nie ma parcia na wynik, jest budowanie akcji od tyłu. Oczy nam się trochę otworzyły, poszerzyliśmy horyzonty, zobaczyliśmy, jak to wygląda na Zachodzie – dodaje koordynator.

Wiele zagadnień, które są poruszane w Lechu, staramy się wdrażać tutaj. Myślimy nad stworzeniem swojego programu szkolenia. Lech Poznań myśli nad tym, żeby stworzyć programy dla klubów partnerskich. W tym momencie nasza podstawa to AMO, próbujemy ten program modyfikować, a z czasem, gdy wejdzie w życie pomysł Lecha, to będziemy pewnie bazować na nim. Teraz mamy duże pole manewru – zaznacza.

 

 

Trenerzy są oczkiem w głowie akademii. – Środki wkładamy w rozwój trenerów, żeby mieć ich na dobrym poziomie. Dbamy o to, ale nie mamy bazy, żeby realizować kolejne projekty. Gdy ta jest, to można realizować kolejne rzeczy. Na razie skupiamy się na rozwoju trenerów – zaznacza członek zarządu.

Pomimo infrastrukturalnych problemów Ostrovia otrzymała złotą gwiazdkę w Programie Certyfikacji Szkółek PZPN-u. – Wszystkie warunki spełniliśmy. Najbardziej śmiałem się przy zakładce, gdzie trzeba wprowadzić do bazy obiekty, na których trenujemy. Na podstawie samego raportu jest wszystko okej. Bo zaznaczyłem, że jest obiekt, gdzie są dwa pełnowymiarowe boiska, z pięcioma szatniami, prysznicami itd. Warunki są spełnione. Jednak nikt się nie spytał, w jakim jest to stanie. To ma 40 lat, a budynek nie był remontowany. Boisko nie jest podlewane, brakuje na nim oświetlenia. Na dobrą sprawę wygląda to tak, jak w 1980 roku – opowiada Królak.

Ostrovia nie może pochwalić się znanymi wychowankami. Za jedną z przyczyn braku takich piłkarzy wymienia się ubogi skauting na tym terenie, a nie złe szkolenie.

Wcześniej nie było skauta na ten teren. W tym roku dołączył jeden facet, który już wyhaczył dwóch naszych zawodników do Lecha. Nie wierzę, że nie było tutaj wcześniej talentów. Mamy chłopaków grających w seniorach, którzy, gdyby dostali szansę wcześniej i mogli ciężej popracować w odpowiednich warunkach, osiągnęliby jeszcze więcej – uważa trener koordynator.

 

***

Ostrovia Ostrów Wielkopolski, mimo długoletniej historii, nie może poszczycić się wielkimi sukcesami piłkarskimi ani wychowankami. Fakt, że istnieją tak długo, należy szanować i docenić, jednak dla nas najważniejsze jest szkolenie dzieci i młodzieży.

Na południu Wielkopolski dopiero w 2010 roku wzięli się za akademię na poważnie. Z jednej strony – to trochę smutne, a z drugiej wręcz chce się rzec: „w końcu”. Jak coś robić, to na poważnie. Do pozytywów niewątpliwie należy wyróżnić podejście klubu do trenerów.

Przykładają uwagę do szkoleń, cały czas chcą się rozwijać, nie są zamknięci na jedną metodologię szkolenia. Koordynatorem szkółki jest Marcin Kałuża, który w Wielkopolskim ZPN pełni funkcję trenera edukatora. W Ostrowie Wielkopolskim odbywają się też szkolenia na licencję trenerską Grassroots C.

Kadra szkoleniowa Ostrovii cały czas się powiększa, bo do rozpoczęcia przygody w roli trenera grup dziecięcych i młodzieżowych zachęcają młodych. Nie możemy się przyczepić do konspektów, ani sposobu prowadzenia zajęć. Dbają nie tylko o rozwój piłkarski dziecka, ale i rozwój koordynacyjno-ruchowy.

Ale to jest tylko wycinek rzeczywistości, nie możemy zapewnić, że wszyscy trenerzy pracują tak, jak prowadzona jest dokumentacja. Każdy ma wielką teczkę, którą musi sumiennie wypełniać danymi. Weryfikacja przychodzi na meczach, poprzez obserwację sposobu grania danej ekipy.

Klub otrzymał złotą gwiazdkę w ramach Programu Certyfikacji Szkółek PZPN, ale jak się dowiedzieliśmy, oprócz kontroli wstępnej, nikt z ramienia PZPN nie przyjechał zweryfikować, w jakim stanie są boiska, gdzie i jak trenują dzieci w Ostrovii. Czy tak wyglądało to też w innych klubach? Odznakę przyznawano na podstawie papierów? To na pewno temat, nad którym warto się pochylić.

Gdy jeździmy po szkółkach po całym kraju, mamy styczność z dodatkowymi projektami wokół akademii – nie tylko treningi. Tutaj także nam tego zabrakło. Na rynku lokalnym Ostrovia ma renomę, więc może dlatego nie robią czegoś ponad, żeby przyciągać nowych rodziców ze swoimi dziećmi?

Dużą wadą Ostrovii jest infrastruktura, o czym powtarza każdy w klubie. Najgorszy jest okres zimowy, gdzie zespoły są rozrzucone po Ostrowie Wielkopolskim, jak i pobliskich miejscowościach.

Widzieliśmy jednostkę treningową w sali gimnastycznej jednej ze szkół. Mała salka, która znajduje się w leciwym budynku. Nie można mieć zarzutów do sprzętu, ale powinno się to odbywać w innych warunkach. Tym bardziej, że Ostrovia ma być wzorem do naśladowania. Ma przecież złotą gwiazdkę…

Warunki treningowe to jedna rzecz, bo przecież wielu znanych i wybitnych zawodników nie wychowywało się na takich boiskach, z takim sprzętem, taką opieką trenerską itd. A mimo to swoim charakterem, zacięciem i pasją do piłki osiągnęli coś więcej w tym sporcie. Zawsze pojawia się obawa: co jeśli młody zawodnik będzie miał za dobrze? Nie jest rozpieszczany?

W Ostrovii nie ma takiego problemu. Bo ani w ostatniej dekadzie, ani 50 lat temu czy wcześniej, z klubu nie wybił się żaden piłkarz. To daje do myślenia.

Wyznacznikiem pracy szkoleniowców grup młodzieżowych, jak i każdej akademii, zawsze będą wychowankowie. Dlatego w tym aspekcie Ostrovii należy postawić minusa.

Z drugiej strony nie można nikogo skreślać, skoro wykonuje działania, żeby to zmienić. Niedawno młodzi zawodnicy Ostrovii odeszli do złotych grup Lecha. Może będzie się to zmieniać?

Z OSTROWA WIELKOPOLSKIEGO – ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot.  Ostrovia Ostrów Wielkopolski/Facebook, Arkadiusz Dobruchowski