Centralny Raport: Czas na podsumowanie rundy!

W zeszłym tygodniu obiecaliśmy wam podsumowanie rundy jesiennej w Centralnej Lidze Juniorów U-18 i słowa dotrzymujemy. Nadszedł czas, by sprawdzić, kto może pochwalić się najlepszą defensywą, kto strzela najwięcej bramek, a kto notuje najdłuższe serie bez kolejnych zwycięstw. Nie zabraknie też garści statystyk i wypowiedzi szkoleniowców.

Centralny Raport: Czas na podsumowanie rundy!

Mistrz jesieni – Zagłębie Lubin

Zespół z Lubina rozpoczął sezon trochę niemrawo. Chociaż w dwóch pierwszych spotkaniach „Miedziowi” dwa razy schodzili z boiska z kompletem punktów, to skromne zwycięstwa nad Escolą i Cracovią chwały nie przynoszą. Rozkręcili się w trzeciej kolejce, gdy roznieśli Pogoń Szczecin 7:0, żeby za chwilę przegrać na wyjeździe 2:4 z Legią Warszawa. Szybko wrócili na właściwe tory, żeby po dwóch wygranych pojedynkach stracić punkty z Gwarkiem Zabrze i Wisłą Kraków. Od tego momentu zanotowali serię sześciu kolejnych zwycięstw, broniąc przez kilka tygodni fotela lidera. Po meczu na szczycie, z Górnikiem Zabrze, zostali najlepszą drużyną jesieni w lidze.

O pierwszej części sezonu porozmawialiśmy krótko z Marcinem Cilińskim, trenerem Zagłębia Lubin U-18:

Co dla was oznacza tytuł mistrzów jesieni?

– Cieszymy się, że zajęliśmy na koniec rundy jesiennej w lidze pierwszą lokatę. W tych kategoriach wiekowych zwraca się już uwagę na wyniki, zawodnicy muszą mieć w sobie chęć zwycięstwa, ale cały czas im powtarzamy, że najważniejszy jest rozwój indywidualny.

W rundzie jesiennej mieliście najmniej straconych bramek (16, ex-aequo z Legią). Jest to zasługa dobrze spisującej się defensywy?

– Uważam, że cały zespół gra poprawnie w defensywie. Jeżeli chodzi o linię obrony, to stabilna była dwójka środkowych obrońców. Nasza defensywa spisuje się poprawnie, ale nie ustrzegliśmy się błędów indywidualnych.

Jaki był pana zdaniem wasz najlepszy mecz w tej rundzie?

– Na ogół nasze spotkania są dosyć podobne, nawet te przegrane. Myślę, że nasz mecz z Legią do 60.-70. minuty był bardzo dobry. Pojedynek z Pogonią dobrze się dla nas ułożył i nie traktowałbym go w kategoriach rewelacji. Pogoń pokazała w kolejnych starciach, że był to raczej ich wypadek przy pracy. Ogólnie rzecz biorąc, im dłużej sezon trwał, tym bardziej było widać naszą pracę i zaangażowanie chłopaków. To, co chcieliśmy poprawić. Mieliśmy troszeczkę problem ze skutecznością, cały czas jesteśmy w poszukiwaniach tej typowej „dziewiątki”. Ostatnio na tę pozycję wskoczył Jakub Sangowski i zdobył siedem bramek w siedmiu spotkaniach. Trafiliśmy chyba w końcu z pozycją dla niego, bo jest to bardzo fajny chłopak, który dobrze się rozwija i miejmy nadzieję, że pomoże nam też wiosną.

Zostaliście mistrzami jesieni, to teraz pora na mistrzów wiosny?

– Zobaczymy, spokojnie. Oczywiście, chcielibyśmy wygrać całą ligę, byłbym śmieszny, gdybym powiedział, że mistrzostwo nas nie interesuje. Życie pokaże, jak to się wszystko potoczy, z jakim składem personalnym będziemy o to walczyć, czy ktoś zasili drugi zespół. Cieszę się, że ta liga powstała, bo co tydzień oglądamy bardzo dobre spotkania.

***

Najwięcej zdobytych bramek – Legia Warszawa (40)

Po pięć goli z Wisłą i Hutnikiem, po cztery trafienia z Lechią, Jagiellonią oraz Zagłębiem i… samo się uzbierało. Jeżeli Zagłębie i Górnik wygrywały swoje spotkania raczej niewielką różnicą bramek, to „Wojskowi” zdobywali jednak trochę więcej trafień. Duża w tym zasługa Szymona Włodarczyka, najlepszego strzelca drużyny, ale do bramki rywali trafiali także (i to niejednokrotnie) Jakub Kwiatkowski, Patryk Pierzak czy Jehor Macenko. W całej rundzie jesiennej Legii przydarzyło się tylko jedno spotkanie, w którym ani razu nie udało im się pokonać bramkarza rywali – w derbach z Escolą.

Najwięcej straconych bramek – Hutnik Kraków (49)

Hutnik Kraków wygrywa praktycznie w każdej kategorii, gdzie ktoś jest najgorszy. Smutne, ale takie są realia krakowskiej drużyny, która na 99,9% pożegna się wiosną z ligą. 0:5 z Legią i Wisłą, 1:5 z Jagiellonią, 2:5 ze Śląskiem, 0:4 z Zagłębiem, Cracovią oraz Pogonią – tylko raz udało im się zachować czyste konto, gdy odnieśli jedyne do tej pory zwycięstwo w lidze nad Gwarkiem Zabrze. – Rzeczywiście niezbyt dobrze to wygląda, bo w meczach przegranych tracimy po pięć bramek. Nie możemy zwalać tego na brak szczęścia, bo 20 goli się nie traci, gdy nie ma się farta. Płacimy frycowe w tej lidze. Brakuje nam pewności. Dojrzewamy w tych rozgrywkach. Pracujemy też cały czas nad defensywą. Z drugiej strony są czerwone kartki, które nam się przydarzają: z Jagiellonią, gdzie graliśmy dobry mecz, teraz z Wisłą. To też ma jakiś wpływ. Mamy nad tym popracować. Kluczowa jest defensywa, ale nie tylko, jeśli chodzi o formację, a o cały zespół – mówił jakiś czas temu w ramach „CLJ-ki od środka” trener zespołu Piotr Gaździcki.

Najmniej straconych bramek – Zagłębie Lubin i Legia Warszawa (16)

Zagłębie najwięcej bramek w jednym meczu straciło z Legią (cztery), a Legia taką samą liczbę goli przyjęła od Pogoni Szczecin. Marcin Ciliński mówił wcześniej, że pomimo jednej z najlepszych defensyw w lidze, ta nie wystrzega się błędów. W obu drużynach dochodzi do wielu zmian na pozycji bramkarza. Lubinianie zaczęli sezon z Bartoszem Matogą (9 meczów, 10 straconych goli, 4 czyste konta), później między słupki wskoczył Oliwier Zych (6 meczów, 6 straconych goli, 1 czyste konto), a na koniec znów wrócił Matoga. Jeszcze więcej roszad na tej pozycji było w zespole ze stolicy. W rundzie jesiennej w bramce Legii stali: Gabriel Kobylak (8 meczów w CLJ + 2 w III lidze, 4 stracone bramki, 5 czystych kont), Jakub Kowynia (3 mecze, 6 puszczonych goli, bez czystego konta) oraz Kacper Tobiasz (4 mecze, 6 puszczonych bramek, 1 czyste konto).

Najmniej zdobytych bramek – Hutnik Kraków (12)

Hutnik nie zdobył przynajmniej jednego gola w ponad połowie spotkań rundy jesiennej. 25% swojego strzeleckiego dorobku uzyskali z beniaminkiem z Zabrza, którego pokonali 3:0. Naprawdę, ciężko znaleźć powody, dla których ta drużyna miałaby pozostać w CLJ na kolejny sezon.

Największe pozytywne zaskoczenie – Górnik Zabrze

Może ktoś się spodziewał, że Górnik będzie wyglądał w tym sezonie dobrze, ale nikt nie przypuszczał, że aż tak! Podopieczni Jana Żurka są rewelacją ligi, a runda jesienna w ich wykonaniu była wyśmienita. Chociaż zaczęli sezon od dwóch porażek, to później zanotowali serię dziesięciu meczów bez przegranej. Do mistrzostwa jesieni zabrakło im ledwie trzech punktów, gdyby pokonali w ostatniej kolejce Zagłębie, to oni cieszyliby się z tytułu najlepszej drużyny pierwszej części sezonu. Siłą zabrzan jest dobra defensywa (18 straconych bramek) oraz gra do końca, kiedy wielokrotnie potrafili wyrywać punkty rywalom. Nie ma co, Górnik będzie jednym z faworytów do mistrzostwa w sezonie 2019/2020.

Największe negatywne zaskoczenie – 3x Kraków

W tej kategorii mieliśmy naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Poniżej oczekiwań prezentują się jeszcze Jagiellonia Białystok czy Escola Varsovia, ale „tytuł” postanowiliśmy wręczyć drużynom z Krakowa. We wszystkich trzech ekipach źle jest od samego początku. Hutnik od pierwszej kolejki jest czerwoną latarnią ligi, a Wisła z Cracovią na zmianę zamieniają się miejscem w strefie spadkowej. W „Pasach” doszło nawet do zmiany szkoleniowca, w miejsce Kordiana Wójsa przyszedł Jakub Dziółka, który zaliczył bolesny start z Centralną Ligą Juniorów. Ostatnio widać jednak w ich grze światełko w tunelu: w 16. kolejce niespodziewanie pokonali Zagłębie Lubin, a w czterech ostatnich spotkaniach rundy zdobyli dziesięć punktów. Żeby lepiej to zobrazować, to we wcześniejszych dwunastu kolejkach – zdobyli ich całe sześć.

Zaskakujący jest regres, jaki w porównaniu do ubiegłego sezonu poczyniła Wisła. Może nie przegrywają tak wielu meczów, jak Hutnik, ale notują sporo remisów. Jeśli już natomiast wygrywają, to tylko z najsłabszymi w lidze (Hutnik, Cracovia i Gwarek). Strzelają całkiem sporo bramek, nie tracą też wielu, ale mają ogromny problem z wygrywaniem meczów. Gdyby te dwa, trzy remisy przekuli w zwycięstwa, ich sytuacja w tabeli byłaby zupełnie inna i nie mówilibyśmy teraz o nich w kontekście jednego z największych rozczarowań sezonu CLJ.

Najlepszy strzelec – Kacper Głowieńkowski (19 bramek)

„Zgadnijcie, który zawodnik strzelił gola…” – tak, męczyliśmy was tą formułką prawie w każdej odsłonie „Centralnego Raportu”, ale to naprawdę niespotykane, żeby bramki jednego zawodnika, tak często wpływały na to, czy jego drużyna wygra mecz. Głowieńkowski odpowiada bezpośrednio za 19/39 goli zdobytych przez Śląsk Wrocław w rundzie jesiennej. Liczba punktów zdobytych przez ekipę z Dolnego Śląska, gdy Głowieńkowski nie wpisywał się na listę strzelców? Dwa. Liczba punktów, gdy Głowieńkowski zdobył przynajmniej jednego gola? 19. Jest różnica.

O samym zawodniku wypowiedział się Ryszard Pietraszewski, szkoleniowiec Śląska Wrocław U-18:

Jest pan zaskoczony tak dobrą dyspozycją Kacpra Głowieńkowskiego w rundzie jesiennej?

– Nie jestem do końca zaskoczony, bo wiem, na co go stać. Już w poprzednim sezonie strzelił kilka bramek, grając z dwa lata starszymi zawodnikami, więc nie jestem zaskoczony. Kacper musi strzelać gole także z wyżej notowanymi rywalami, wtedy wszyscy będziemy zadowoleni. Strzelenie pięciu bramek w jednym meczu nie zdarza się zbyt często, więc to na pewno świadczy o jego dużych możliwościach. Notuje sporo trafień, ale czasami zdarzają mu się problemy z systematycznością. Trochę ciężkiej pracy i będzie coraz lepszy.

W którym aspekcie gry ma obecnie największe braki?

– Mógłby grać lepiej tyłem bramki, brakuje mu takiego utrzymania przy piłce, dokładnego zgrania do partnera po przyjęciu. Zdecydowanie lepiej wygląda przodem do bramki, stara się oddawać sporo strzałów.

Uważa pan, że już teraz jest to zawodnik, który może łapać pojedyncze minuty w Ekstraklasie?

– Jeszcze nie zadebiutował w III lidze, więc po pierwsze musiałby wywalczyć sobie miejsce w zespole rezerw, a dopiero później myśleć o grze w Ekstraklasie, aczkolwiek są zawodnicy, którzy od razu trafiają wysoko. Na dzisiaj myślę, że jest jeszcze trochę za wcześnie, ale jest to w jego zasięgu.

***

Beniaminkowie:

Lechia Gdańsk – z czwórki beniaminków znajdują się najwyżej w tabeli, ale po drużynie z Gdańska spodziewano się, że raczej nie będzie typowym „chłopcem do bicia”. Nie mieli problemów z aklimatyzacją się w Centralnej Lidze Juniorów i po siedmiu kolejkach na ich koncie widniała zaledwie jedna porażka. Po derbach Trójmiasta z Arką doznali lekkiej zadyszki i nie potrafili wygrać czterech kolejnych spotkań, ale na ich pocieszenie działa fakt, że nie mieli łatwych rywali (UKS SMS Łódź, Zagłębie, Górnik i Korona). Słabo radzili sobie z zespołami z czołówki, ale przy rundzie jesiennej w ich wykonaniu można postawić duży plusik. Spokojnie mogą walczyć na koniec sezonu o miejsce w czołowej ósemce.

UKS SMS Łódź – mają ten sam „problem” co Lechia, czyli grają seriami. Boleśnie rozpoczęli rundę jesienną, a następnie potrafili wygrać pięć kolejnych spotkań. W swoim zespole mają jednego z najlepszych strzelców ligi, Roberta Prochownika, który jesienią zdobył 11 bramek. W starciach z czołowymi zespołami raczej schodzili z boiska pokonani, ale sporo punktów zdobywali z tymi słabszymi (zwycięstwa nad Hutnikiem, Gwarkiem czy Wisłą Kraków). Wiosną, już obyci z ligą, powinni prezentować się jeszcze lepiej.

Gwarek Zabrze – nie możemy powiedzieć, że była to bardzo słaba runda w wykonaniu Gwarka, ale przesadą byłoby też pójście w drugą stronę i mówienie o ich postawie w samych superlatywach. Drużyna z Zabrza potrafiła sprawić niespodziankę, pokonując Zagłębie Lubin czy remisując ze Śląskiem Wrocław. Na start dostali 2:6 od Lecha, a w 16. kolejce wzięli rewanż za pierwsze spotkanie i pokonali ich 2:1. Po jesieni znajdują się w strefie spadkowej, ale ich miejsce także może się jeszcze poprawić.

Hutnik Kraków – powtórzymy się po raz trzeci. Hutnik znajduje się w bardzo ciężkiej sytuacji, praktycznie nie mając żadnych szans na utrzymanie w centralnej lidze. Zimą w Krakowie musiałoby dojść do prawdziwej rewolucji, na którą się jednak nie zanosi. Może uda im się wygrać więcej niż jedno spotkanie wiosną, ale na nic więcej nie liczymy.

Mecz rundy – Śląsk Wrocław 6:6 Lechia Gdańsk

Z hiszpańskiego grande partido, po angielsku great match, w Niemczech byłoby to tolles spiel, a Włosi powiedzieliby, że grande gioco. Po prostu – wielki mecz. Moglibyśmy takie oglądać co tydzień. Prowadzenie Śląska, prowadzenie Lechii, powrót Śląska, powrót Lechii, pięć goli Kacpra Sezonienki i uratowany remis w ostatniej minucie przez Pawła Fieduka – kibice nie mieli czasu na nudę.

***

A na koniec naszych podsumowań, garść statystyk:

Najwięcej punktów na własnym boisku – Zagłębie Lubin (21)
Najwięcej punktów na wyjazdach – Legia Warszawa i Górnik Zabrze (16)
Najdłuższa seria zwycięstw – Górnik Zabrze i Zagłębie Lubin (6)
Najdłuższa seria bez zwycięstwa – Hutnik Kraków (9)
Najdłuższa seria bez porażki – Górnik Zabrze (10)
Najwięcej remisów – Jagiellonia Białystok i Wisła Kraków (6)
Najmniej remisów – UKS SMS Łódź i Hutnik Kraków (1)
Najwięcej bramek w jednym spotkaniu – Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk (12)
Najwięcej bramek jednego zawodnika w jednym meczu – Kacper Głowieńkowski i Kacper Sezonienko (5)

Czekamy z utęsknieniem na wiosnę!

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix