Ekstraklasa uczyła się od Anderlechtu

Przedstawiciele Akademii Anderlechtu Bruksela – dyrektor techniczny Jean Kindermans oraz koordynator U7-U13 Frederic Delooz – przebywali w poniedziałek i wtorek w Warszawie. Ekstraklasa SA w ramach projektu ESA_Lab16 zorganizowała szkolenie dla ludzi odpowiedzialnych za polskie akademie.

Ekstraklasa uczyła się od Anderlechtu

Każdy z klubów otrzymał zaproszenie dla dyrektora/koordynatora akademii, pierwszego trenera U-18, pierwszego trener rezerw, trenera pracującego z pierwszym zespołem, który odpowiada za młodych zawodników oraz dodatkową osobę wskazaną przez klub, zajmującą się szkoleniem młodzieży. Każdemu z wymienionych spółka zapewniła w stolicy nocleg i wyżywienie.

– Wiemy jak ważna jest inwestycja w ludzi. Bez możliwości obserwowania nowinek z Zachodu, ciężko będzie niwelować dzielący nas dystans, dlatego dla pracowników akademii uruchomiliśmy specjalny cykl szkoleń z najlepszymi specjalistami w Europie w ramach projektu ESA_Lab16. Chcemy, aby takie szkolenia odbywały się regularnie. Wstępnie planujemy spotykać się raz na kwartał, a każde szkolenie ma być poświęcone konkretnym zagadnieniom, wskazanym przez pracujących na co dzień z młodzieżą. Zapraszamy najlepszych ekspertów w Europie, tak aby nasi trenerzy i dyrektorzy mogli konfrontować własne doświadczenia z sugestiami najbardziej uznanych specjalistów – mówi Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasy SA.

Po Ajaxie Amsterdam przyszła więc pora na Anderlecht Bruksela. Wiosną do Polski mają z kolei przyjechać przedstawiciele Bayeru Leverkusen oraz Arsenalu Londyn.

Spotkanie przy Łazienkowskiej rozpoczęło się od panelu dyskusyjnego, w którym udział wzięli szefowie akademii Górnika Zabrze (Łukasz Milik), Lecha Poznań (Rafał Ulatowski) oraz Legii Warszawa (Radosław Mozyrko). Ten ostatni nie przebierał w słowach: – Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wiecie jaki jest pierwszy krok leczenie alkoholika? Przyznać się do uzależnienia. My musimy przyznać się do tego, że źle szkolimy. Że jesteśmy odpowiedzialni za stan polskiego szkolenia – stwierdził menedżer akademii Legii, który w ściągnięciu kolejnej topowej akademii nad Wisłę miał spory udział.

– Może zacząć należałoby od szkolenia działaczy? Prezesów, dyrektorów, by oni byli kompetentni i wiedzieli jak szkolenie ważne jest dla piłkarskiego klubu? – zastanawiał się były prezes krakowskiej Wisły Rafał Wisłocki. – Ja, kiedy zostałem prezesem, nie byłem na to do końca przygotowany – żartował.

– Anderlecht jest znany w Europie, ale patrząc na największych, jesteśmy średniakiem. Naszym celem jest wychowanie piłkarza do zespołu seniorów. Chcemy być trampoliną do topowych europejskich lig – zaczął Kindermans, który opowiedział o wizji i ogólnej filozofii brukselskiego klubu.

Następnie przeszedł do szczegółów. Przygodę z akademią „Fiołków” dyrektor podzielił na składniki: talent, rozwój zawodnika, przejście do pierwszej drużyny, polityka wypożyczeniowa, sportowy sukces i zwrot z inwestycji.

Dość powiedzieć, że ten ostatni jest nieodłącznym efektem dobrej pracy, bo choć budżet akademii wynosi około trzy i pół miliona euro rocznie, to z letnich transferów Dennisa Praeta (z Sampdorii Genua do Leicester City), Youriego Tielemansa (z AS Monaco do Leicester City) i Romelu Lukaku (z Manchesteru United do Interu Mediolan) klub więcej zgarnął z samego solidarity contribution!

Jaki jest IDEALNY profil piłkarza w brukselskiej akademii?
– doskonały technicznie
– pierwszy kontakt z piłką – bez utraty komfortu
– bilateralny (czyli dwunożny)
– radzi sobie na różnych pozycjach
– jest inteligentny w grze
– eliminuje przeciwników przez drybling
– wszechstronny, zorientowany w przestrzeni
– przechwytuje piłkę, ale nie traci czasu na wślizgi
– pewny siebie i zdyscyplinowany
– podejmuje właściwe decyzje
– spełnia standardy fizycznych wymagań

I choć wszystko to brzmi bardzo ogólnie, bo kto nie chciałby mieć zawodników o podanych wyżej cechach, Kindermans wszedł w szczegóły. A takich zestawień jak powyżej zaprezentował kilkanaście.

Od piłki pięcioosobowej, przez ośmio-, doszedł więc do jedenastoosobowej. Przybyłym zaprezentował model gry Anderlechtu, jego realizację w praktyce oraz mikrocykl szkoleniowy. Pokazał strukturę zajęć, omówił współpracę ze szkołą.

Nasi rodacy występ Belga obserwowali bardzo wnikliwie, a ci najwyżej notowani wyłapywali detale, które będą w stanie przetestować na własnym gruncie. Takie spotkanie to dla nich świetny bodziec. Do dalszego rozwoju.

Wychowankowie „Fiołków” mają dominować, atakować i być zorientowani na grę do przodu. Grać na połowie rywala, ale przed szybkim przejściem na nią, wcześniej na swojej połowie pozycjonować przeciwników. Mają dobrze budować od tyłu, posiadać piłkę w 70 procentach. Szybko nią operować, być kreatywnym i na każdej pozycji wykazywać inicjatywę. Pressing skierowany ma być nie tylko przeciwnika, ale i piłkę. A wszystko to prowadzić ma do stwarzania sytuacji w polu karnym rywala oraz wykańczaniu akcji. Nawet stałe fragmenty gry realizowane powinny być z nastawieniem na ofensywę.

Po tym, jak poznaliśmy „tatuaż” Anderlechtu, zobaczyliśmy, jak wieloletnia realizacja spójnej wizji wygląda od środka.

Kindermans swój wykład przeplatał też ciekawostkami. – W Belgii dopiero na etapie U13-U14 pojawiają się oficjalne rankingi. Ale rodzice na młodszych etapach szaleją: sami uzupełniają wyniki, dzwonią do siebie, tworzą własne tabele.

– Dlaczego gramy 8v8, a nie 9v9? Testowaliśmy tę opcję (która jest realizowana w Polsce) i wyszło nam, że sytuacji strzeleckich jest znacznie mniej. To były negatywne wnioski, które wyciągnęliśmy z tego pilotażu.

Otwarty i doświadczony dyrektor pokazał 90-minutową jednostkę w wykonaniu jego podopiecznych. Po 5 minutach ball masterów następuje 25 minut ćwiczeń technicznych. Dalej – po 25 minut gier pozycyjnych i ustrukturyzowanych. A po wszystkim – wyciszenie. Takie jednostki w tygodniu realizowane są cztery. Do tego trzykrotnie uczniowie w szkołach odbywają 60-minutowe treningi indywidualne.

Na etapie 5v5 w Brukseli zaczyna się od wszechstronnego przygotowania. Zawodnicy szkoleni są, by być gotowym do grania. Następnie w 8v8 muszą sprostać już wymaganiom gry, by w piłce na boiskach pełnowymiarowych rozumieć ją, a poprzez futbol rozwijać swój mózg. Najstarsi muszą być gotowi na meczową rywalizację.

Zebranych interesowało też trenerskie życie w stolicy Belgii. – Dla mnie na pierwszym miejscu, gdy patrzę na trenera, są osobowość i kompetencje. Zwracamy też uwagę na wykształcenie trenerów, to jak współpracują i zarządzają ludźmi, jak dostępni i elastyczni są, czy szanują filozofię naszej akademii. Fajnie, jeśli trener jest byłym piłkarzem. Niezależnie od tego jednak musi mieć serce i pasję do piłki, a klub i zawodników stawiać przed własnym „ja”. Pytam też często trenerów – jaką dodatkową wartością będzie, że staniesz się szkoleniowcem Anderlechtu? Warto dać im w tym zakresie pole do popisu – ocenił Kinermans, który nie chciał jednak zdradzić poziomu zarobków swoich sztabów.

Ponad 80-osobowa publiczność przez całe dwa dni była bardzo aktywna. Belg pochwalił nawet merytorykę pytań, które padały z sali. Do czego doprowadzą szkolenia ESA_Lab16? Na pewno zwiększą świadomość rozrzuconych po kraju na co dzień szkoleniowców. Oby mobilizowały ich jednak do ciężkiej pracy, a nie zniechęciły, pokazując jak daleko nam do Zachodu.