Napastniczka o zabójczym wzroku. Jak wyglądały początki z piłką Kingi Kozak?

Czy na turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” można rozpocząć piłkarską karierę? Zdecydowanie tak. A jak szybko – udowodniła Kinga Kozak, która zaledwie pięć lat temu odbierała statuetkę dla najlepszej zawodniczki Turnieju, a dziś regularnie gra i jest wyróżniającą się postacią na poziomie Ekstraligi, w barwach GKS-u Katowice. Z Kingą porozmawialiśmy o jej początkach z piłką, roli Niny Patalon w jej życiu oraz bracie, który na co dzień występuje w I lidze.

Napastniczka o zabójczym wzroku. Jak wyglądały początki z piłką Kingi Kozak?

Ile razy brałaś udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”?

– Ten turniej to była dla mnie świetna zabawa. Patrząc na to z perspektywy czasu, to dla mnie wspaniałe wspomnienie, do którego zawsze miło się wraca. Brałam udział w dwóch edycjach Turnieju.

Z drużyną UKS Biskupianka Stara Krobia wygrałyście finały wojewódzkie, a ty strzeliłaś ponad 20 bramek. Pamiętasz mecz decydujący o tym, że pojedziecie do Warszawy?

– Już trochę czasu minęło od tych spotkań…

A co zapamiętałaś już podczas samego finału ogólnopolskiego? Warszawa, mecze na stadionie Polonii. Zrobiło to na was duże wrażenie?

– Na pewno dla małej dziewczynki pojechanie na turniej do Warszawy i rozegranie spotkań na stadionie, to było coś wspaniałego i robiło to na mnie duże wrażenie.

Wrócę na chwilę do poprzedniego pytania, bo może ci się coś przypomni. W finale wojewódzkim pokonałyście SP Komorniki 6:5. Wracam nie bez powodu do tych spotkań, bo dla dziecka wiążę się to z dużą radością, gra w piłkę i wygrywanie, a po takim meczu, domyślam się, radość była ogromna.

– Na pewno cała drużyna bardzo cieszyła się ze zwycięstwa i po meczu radość była ogromna. Niestety, nie pamiętam zbyt wiele, jeśli chodzi o sam przebieg meczu. Jedyne co mi utkwiło w pamięci, to że mama bardzo się ucieszyła, kiedy zwyciężyłyśmy.

Mimo że twoja drużyna w finałach ogólnopolskich zajęła 10. miejsce w końcowej klasyfikacji, to ty otrzymałaś dwa wyróżnienia. Dla najlepszej piłkarki turnieju i królowej strzelczyń. Czy byłaś zaskoczona? Co dla 12-letniej dziewczynki znaczą takie wyróżnienia?

– Grając w tym Turnieju, chodziło mi raczej o to, aby się dobrze bawić. Nie spodziewałam się, że otrzymam jakiekolwiek wyróżnienie spośród tylu zawodniczek (udział w Turnieju brało ponad 200 tysięcy zawodniczek – przyp. red.). Kiedy otrzymałam te nagrody, poczułam szczęście, cieszyłam się po prostu, że mój wysiłek został w jakiś sposób doceniony.

Na samym wstępie zaznaczyłaś, że ten Turniej to dla ciebie fajne wspomnienia i miło do nich wracasz. Co najbardziej utkwiło ci w pamięci? 

– Najbardziej pamiętam to, że na moim pierwszym Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” grałam w jednej drużynie z moją siostrą, z którą tworzyłam dobry duet. Pamiętam także nasz mały zakład, kto strzeli więcej bramek.

Czy to na turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” wypatrzyła cię Nina Patalon? Przez ten występ trafiłaś do Medyka Konin?

– Tak, to prawda. Trenerka zaprosiła mnie wraz z rodzicami do Konina, aby pokazać nam, jak to wszystko funkcjonuje. Zaproponowała grę w kadrze wielkopolski oraz dla Medyka. Można powiedzieć, że dzięki trenerce robię to, co robię.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z piłką?

– Myślę, że brat (Miłosz Kozak, obecnie piłkarz Chrobrego Głogów – przyp. red.) zaraził mnie pasją do piłki. Odkąd pamiętam, mimo że byłam mniejsza, zawsze brał mnie ze sobą na boisko. Sądzę też, że rodzice mieli na to wpływ, bo zawsze brali mnie ze sobą na turnieje brata. Jeździłam z nimi, nie tylko popatrzeć. Zawsze brałam ze sobą futbolówkę i bawiłam się nią obok. Piłka już od najmłodszych lat była ze mną. Nie potrafię określić dokładnie, jak rozpoczęła się moja przygoda z nią.

W takim razie – czy pamiętasz swój pierwszy trening?

– Tak, mój pierwszy trening odbyłam z chłopakami w Kani Gostyń. To mama zabrała mnie na ten trening.

Często grywałaś z chłopakami, prawda? Jak oni się na to zapatrywali? Nie mieli z tym problemu, że dziewczyna gra z nimi i czasami nawet jest od nich lepsza?

– Z chłopakami trenowałam tylko przez jakiś czas. Na początku byli zaskoczeni widokiem dziewczyny na treningu, ale kiedy zobaczyli, jak gram, to można powiedzieć, że nie mieli z tym problemu i po prostu razem bawiliśmy się grą.

Na jednym z lokalnych portali można wyczytać, że jako piłkarka UKS Biskupianka Stara Krobia miałaś „zabójczy wzrok”. Co to znaczy? Na boisku lepiej było z tobą nie zadzierać?

– Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia (śmiech). Może, kiedy coś mi nie wyszło, to robiłam taki wzrok… Chyba mam tak do dziś (śmiech).

Jak myślisz, dlaczego warto wziąć udział w Turniej “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”? W jaki sposób zachęciłabyś młode zawodniczki do uczestnictwa w tym Turnieju? 

– Myślę, że przede wszystkim ten Turniej to dobra zabawa i piękne wspomnienia. Od tego Turnieju może zacząć się wasza przygoda z piłką, co da możliwość gry na większych boiskach w przyszłości.

Mimo że nadal można cię tytułować juniorką, ze względu na wiek, na co dzień grasz w Ekstralidze kobiet. Dlaczego zdecydowałaś się na odejście z Medyka Konin? Nie widziałaś tam szans na regularną grę?

– Drużyna z Katowic dała mi lepsze warunki do rozwoju, widziałam tam swoją przyszłość i regularną szansę na grę.

Rok powoli dobiega do końca. Czy można rzec, że to był najlepszy rok w karierze Kingi Kozak? Często jesteś wybierana zawodniczką kolejki w Ekstralidze, znalazłaś się w najlepszej 11-stce rundy jesiennej, zostałaś wybraną zawodniczką roku w GKS-ie Katowice. Za tamten sezon otrzymałaś też wyróżnienie dla Odkrycia Ekstraligi i najlepszej młodej piłkarki. Jest tego sporo. Jak ty podsumujesz swój rok 2019? Jesteś z niego w pełni zadowolona?

– Myślę, że ten rok był całkiem niezły. Mam nadzieję, że najlepsze jeszcze przede mną. Nigdy nie będę w pełni zadowolona, jestem po prostu takim typem osoby, która ciągle chce i wymaga więcej. Oby kolejny rok był jeszcze lepszy.

Brakowało jedynie debiutu w seniorskiej reprezentacji Polski. Jednak selekcjoner Miłosz Stępiński obserwuje młode zawodniczki i daje im szansę, czego przykładem jest Ada Achcińska, twoja koleżanka z kadr młodzieżowych. Czy to jest twój główny cel na przyszły rok? Debiut w pierwszej reprezentacji?

– Na pewno Ada jest dobrym przykładem, że mimo młodego wieku można już dostać szansę gry na dużej scenie. Myślę, że muszę jeszcze trochę popracować, aby zasłużyć na powołanie do dorosłej reprezentacji. To, że coś nie wydarzyło się teraz, nie znaczy, że nie wydarzy się w przyszłości. Na spełnianie swoich marzeń mam jeszcze trochę czasu.

W „Dzienniku Zachodnim” pojawił się materiał o tobie i Miłoszu, zatytułowany „Jedyne takie rodzeństwo”. Mama wspomina o waszych pierwszych krokach z piłką i relacjach. Mocno wspieracie się nawzajem z bratem? Jeśli jest to możliwe, jeździcie na swoje mecze?

– Z bratem mamy dobry kontakt i staramy się wspierać w tym, co robimy. Ciężko jest nam jeździć na swoje mecze, bo zazwyczaj gramy je w tym samym czasie, ale kiedy jest taka możliwość, to tak.

Myślisz, że brata stać na to, żeby kiedyś zagrał w Ekstraklasie? Jako junior zapowiadał się świetnie, a od kilku lat zakorzenił się na poziomie I ligi.

– Myślę, że mój brat ma duży talent i stać go na wszystko.

Z kolei ty jesteś dopiero na początku swojej piłkarskiej kariery. Jaki moment z piłkarskiego życia jest dla ciebie, do tej pory, najważniejszy?

– Mistrzostwa Europy do lat 17.

Awans na Euro czy same mistrzostwa?

– Myślę, że obie te rzeczy były wspaniałe. Radość po tym, jak dostałyśmy się na mistrzostwa – to było coś niesamowitego. A sam udział w nich – to spełnienie marzeń.

Czego ci życzyć na najbliższy czas?

– Przede wszystkim zdrowia, a także przejścia kolejnej rundy eliminacji i zakwalifikowania się na mistrzostwa Europy U-19.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix, archiwum prywatne