Puskas Akademia. Czy Orban spełnił marzenia legendy Realu?

Każda osoba interesująca się piłką nożną słyszała o Ferencu Puskasie, legendarnym węgierskim napastniku, który brylował w latach 60-tych w barwach Realu Madryt. W niewielkiej miejscowości na Węgrzech – Felcsut – funkcjonuje klub o nazwie Puskas Akademia. Nie ma on jednak nic wspólnego z wybitnym snajperem, po prostu powstał na jego cześć. Na pomysł jego założenia wpadł… Viktor Orban, obecny premier Węgier.

Puskas Akademia. Czy Orban spełnił marzenia legendy Realu?

Felcsut to miejscowość licząca blisko dwa tysiące mieszkańców, położona około 40 kilometrów od Budapesztu. W takim małym miejscu funkcjonuje jedna z największych akademii piłkarskich w tym kraju. Na pierwszy rzut oka jest to zaskakujące, aczkolwiek gdy przyjrzymy się okolicznościom, wszystko stanie się bardziej jasne i klarowne.

Niewątpliwie najważniejszą postacią tego klubu jest Ferenc Puskas Viktor Orban. To on w 2005 roku założył klub Labdarugo Akademia Felcsut. Premier Węgier jest wielkim miłośnikiem piłki nożnej i dlatego w miejscu, w którym się urodził i wychował, stworzył klub piłkarski.

Nazwa Puskas Akademia oficjalnie pojawiła się 1 kwietnia 2007 roku. Data nieprzypadkowa, gdyż tego dnia Ferenc Puskas obchodziłby 80. rocznicę urodzin. Od razu na język narzucają się pytania: „ale jak to możliwe?”, „jaki to ma związek z Puskasem?”. Na Węgrzech też było na ten temat bardzo głośno. W kwestiach formalno-prawnych nie doszło do żadnych naruszeń, bo rodzina legendy wyraziła zgodę na taką nazwę.

Viktor Orban wiedział, że marzeniem popularnego „Pancho” było nauczanie młodych adeptów futbolu i założenie własnej akademii. Dlatego, tak jak sam premier Węgier mówi, swoimi czynami chciał spełnić pragnienia byłego zawodnika Realu Madryt. Puskas Akademia to pewien symbol, oddanie hołdu legendzie futbolu. Ale nie każdy tak ją odbiera.

Przecież taka akademia piłkarska mogłaby powstać w wielu innych miejscowościach, a nie w Felcsut. To tak, jakby w Polsce stworzyć akademię Kazimierza Deyny w… Niecieczy. Absurdalne miejsce, w ogóle nie związane z bohaterem. Aczkolwiek Orban zadbał o to, żeby było to miejsce pamięci. Stadion Puskas Akademia nosi nazwę „Pancho Arena”, a w budynku klubu znajduje się również muzeum poświęcone piłkarzowi.

W rodzimej miejscowości premiera Węgier znajduje się piękny, ale kameralny stadion, który pomieści blisko cztery tysiące osób oraz dziesięć boisk treningowych. Infrastruktura Puskas Akademii stoi na bardzo wysokim poziomie. Tak naprawdę Felcsut to takie piłkarskie miasteczko. Młody piłkarz, który tam trafia, ma wszystko na miejscu: internat, szkołę, boiska, lekarza.

Najciekawszym aspektem w Puskas Akademia jest edukacja. Nazwa klubu w tym momencie nabiera podwójnego znaczenia, bo „akademię” rozumieć można jako uniwersytet. Jej wychowankowie w Felcsut po szkole średniej mają możliwość dalszej nauki. – Naszym celem nigdy nie było być „tradycyjną” akademią piłkarską, zawsze chcieliśmy iść własną drogą. Ten model edukacji jest wzorem dla innych. Np. Bayern Monachium przyjechał, aby zobaczyć, jak działa system, a Real Madryt niedawno zbudował szkołę w Valdebebas. W Juventusie myślą teraz o czymś podobnym, wymieniliśmy już doświadczenia z Claudio Chiellinim – mówił dla portalu klubowego Mihály Takács, dyrektor sportowy akademii.

Piłkarz z wyższym wykształceniem? Nie jest to oczywiście norma, ale możemy zauważyć pewien trend. Jako przykłady wystarczy podać Roberta Lewandowskiego czy Giorgio Chielliniego. – Edukujemy ludzi, którzy grają w piłkę nożną na najwyższym poziomie – takie słowa Orbana możemy wyczytać na stronie akademii. Ile w tym prawdy? Ciężko jednoznacznie stwierdzić, ale sam pomysł jest na pewno innowacyjny.

To też jest pewna alternatywa dla zawodników akademii. Sami mogą oni dokonać wyboru i płynnie przejść np. do zawodu trenera. Takie przypadki często zdarzają się w Puskas Akademii. Przed wychowankami klubu otworem stoi więc wiele dróg – to nie tylko granie w piłkę nożną, ale przede wszystkim rozwój osobisty.

Odeszliśmy trochę od tematu, ale kontrowersje budzi dziś seniorska drużyna Puskas Akademia. Ta w 2013 roku awansowała na najwyższy szczebel rozgrywkowy w kraju. Kilka lat wystarczyło, żeby klub wzbił się tak wysoko.

Niewątpliwie wpływ na to miały pieniądze i znajomości Orbana, ponieważ był w stanie pozyskać wielu sponsorów, korzystał również z państwowych środków (prawie 4 miliardy forintów kosztowało wybudowanie stadionu Pancho Arena). Podpisał umowę partnerską z Videotonem (dziś MOL Fehervar), dzięki której rezerwy tego klubu stały się częścią Puskas Akademia. Współpraca cały czas trwa i kluby wymieniają się zawodnikami.

Głównym argumentem krytykującym projekt Puskas Akademii jest to, że po awansie, w ekstraklasie węgierskiej nie stawiają na młodzież. Grają starszymi zawodnikami. Idea akademii gryzie się trochę z tym, co wykonywane jest w praktyce. Wyobraźmy sobie, że do polskiej ekstraklasy awansuje Akademia Piłkarska Reissa i grać w jej barwach będą… podstarzali Słowacy. Orban, gdy drużyna zaczęła o coś walczyć, zmienił priorytety.

Jak to wygląda dzisiaj? Pod względem wynikowym nieźle, bo zajmują czwarte miejsce w tabeli i mają tylko trzy punkty straty do miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach. Jednak kibice niechętnie przychodzą na Pancho Arenę. Na mecz z MOL Fehravarem, czyli dawniejszym Videoetonem (wiceliderem tabeli), przyszło zaledwie 1700 fanów.

Jeśli chodzi o samą kadrę to jest ona zbilansowana. Średnia wieku w niej wynosi 25 lat. W kadrze zespołu znajdują się znani nam z boisk ekstraklasy Adam Gyursco (Pogoń Szczecin) i Jan Vlasko ( Zagłębie Lubin). Mieszanina doświadczenia z młodzieżową werwą.

Pierwszym rocznikiem, który rozpoczął szkolenie w Puskas Akademia był 1991/1992. Pierwszym zawodnikiem, który zadebiutował w kadrze Węgier jako wychowanek akademii – Roland Szolnoki. To on dziś jest kapitanem tej drużyny w ekstraklasie. To wszystko spina nam się w jedną całość. Zawodnik, który już coś osiągnął, wraca do swojego pierwszego klubu i wprowadza kolejnych.

Model budowania zespołu zaczyna być coraz bardziej przejrzysty, aniżeli miało to miejsce w poprzednich latach. Czy już doczekali się jakiegoś wybitnego wychowanka? Bo trudno tak mówić o Szolnokim, który tylko raz zagrał w kadrze Węgier. Na swojej stronie internetowej szczycą się, że trzydziestu dwóch zawodników zagrało na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Spora grupa, ale trudno dociekać o szczegóły.

Na pewno jednostkami, które wybiły się gdzieś dalej, poza Węgry, są Rolland Sallai i László Kleinheisler. Ten pierwszy ma dopiero 22 lata i jest obecnie zawodnikiem Freiburga. Może nie gra zbyt często w Bundeslidze, ale niewątpliwie może jeszcze sporo osiągnąć. W reprezentacji zagrał już piętnastokrotnie.

Z kolei drugiego gracza możecie kojarzyć ze starć Legii z Astaną w el. do LM (sezon 2017/18). Rudowłosy, niski skrzydłowy wyróżniał się na tle innych piłkarzy, jednak bardziej ze względu na wygląd niż na grę. Aczkolwiek jest to podstawowy zawodnik kadry „Madziarów” i od niego w głównej mierze zależy siła ofensywna. Ma na swoim koncie już blisko 30 meczów w narodowych barwach.

***

Co by nie mówić i nie pisać – czy Puskas Akademia to dobry projekt piłkarski? „Jeden rabin powie tak, drugi rabin nie”. Kwestia niewątpliwie sporna, ale tak zawsze jest, gdy powstaje „coś z niczego”. RB Lipsk, co by się nie działo, i tak nadal będzie miał swoich wiernych antyfanów, a pomysł na rozwijanie młodzieży mają kapitalny.

Na turniejach międzynarodowych drużyny młodzieżowe Puskas Akademia sięgają nawet po triumfy, jak w Nike Cup w Berlinie (kategoria U-14). Jednak to są tylko rozgrywki młodzieżowe i wyniki w późniejszym rozrachunku nie mają znaczenia. Liczą się wychowankowie, a ci powoli wychodzą na światło dzienne, bo przecież akademia w tym roku będzie świętowała, dopiero, trzynaste urodziny.

Jednak jeśli Bayern, Real czy Juventus interesują się klubem z małego miasta Felcsut, chcą poznać ich model szkolenia, to też o czymś świadczy. Innowacyjność – to słowo idealnie pasuje do Puskas Akademii. Nie dość, że dziecko ma możliwość profesjonalnych treningów na świetnie przygotowanych obiektach, to w tym samym miejscu może również ukończyć studia. Warto też zaznaczyć, że sam udział w zajęciach nic nie kosztuje. To nie jest projekt nastawiony tylko i wyłącznie na zysk. Edukacja i przyjemność pociechy z grania w piłkę to chyba idealne połączenie dla każdego rodzica.

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix, Puskas Akademia/Facebook