CLJ-ka od środka: „Zrobimy wszystko, żeby utrzymać się w CLJ”

Robert Dymkowski jest ikoną Pogoni Szczecin, w barwach której rozegrał 253 spotkania w Ekstraklasie i strzelił 72 gole. Od lipca prowadzi FASE Szczecin U-17 i od razu wywalczył awans do CLJ. Porozmawialiśmy z nim o Centralnej Lidze Juniorów, różnicach w szkoleniu między FASE a Pogonią i obawach na najbliższą rundę wiosenną.

CLJ-ka od środka: „Zrobimy wszystko, żeby utrzymać się w CLJ”

Dymkowski po zakończeniu piłkarskiej kariery został trenerem, początkowo prowadził drużynę rezerw „Portowców” i juniora starszego. Później był dyrektorem sportowym tego klubu. W ostatnich latach nie miał styczności z trenerką, gdyż próbował swoich sił w polityce. Był radnym miasta Szczecin w latach 2006-2010. Dlaczego zdecydował się wrócić na ławkę trenerską?

***

Czym dla was jest awans do Centralnej Ligi Juniorów U-17?

– Dla akademii FASE jest to niezwykle ważna rzecz. Można powiedzieć, że dla nas kategoria U-17 jest najważniejsza. Mamy oczywiście, drużynę juniora starszego, ale nie występuje na tym poziomie. Każdy liczył na awans do CLJ. Było ciężko, ale się udało. Teraz jest dla nas niezmiernie ważne, żeby co najmniej się utrzymać w tej lidze.

Zaznacza trener, że było ciężko awansować do Centralnej Ligi Juniorów, ale ligę wojewódzką wygraliście w cuglach. Same zwycięstwa i tylko jeden remis. Wasz bilans bramkowy wyniósł 72:5.

– Zgadza się, ale liga nie była łatwa. Dlaczego mówię, że było ciężko? Przeskok z ligi wojewódzkiej do rywalizacji w barażach był znaczący. W lidze wojewódzkiej mieliśmy dwa, trzy spotkania, które stały na w miarę dobrym poziomie. Jednak przez większość sezonu graliśmy ze słabszymi zespołami i nagle spotkaliśmy się z mocnym rywalem w barażach. To był ten przeskok. Nawet nie było czasu, żeby zagrać sparing z mocniejszym zespołem. W tym sensie było ciężko, bo liga wojewódzka, w której graliśmy, nie była wymagająca.

W opisanej przez trenera sytuacji, kiedy liga wojewódzka nie jest wymagająca, ciężko jest przygotować zawodników pod względem mentalnym do meczów barażowych?

– Na pewno. To jest dwumecz, gdy zespół podejdzie w nieodpowiedni sposób do spotkania, to nawet jeden mecz może zadecydować o końcowych losach. Podejście mentalne było bardzo ważne przed barażami. Pracowaliśmy długo nad tym. Dużo rozmawialiśmy o tych meczach, zaznaczaliśmy, jak ważne są dla nas. Wydaję mi się, że oni zrozumieli jedną rzecz: jeśli myślą o czymś więcej, to muszą znaleźć się w CLJ. Udźwignęli ten ciężar.

Niech trener przybliży nam, jak wyglądał dwumecz barażowy o CLJ z Jaguarem Gdańsk (1:0, 1:1). 

– Pierwszy mecz określiłbym mianem partii szachów. Przynajmniej tak wyglądała pierwsza połowa. W drugiej części gry mieliśmy lekką przewagę. To był mecz na remis z lekkim wskazaniem na nas. W drugim spotkaniu nerwy wzięły górę. Byliśmy zespołem przeważającym, ale później Jaguar doszedł do głosu i przy stanie 0:0, mieli dwie sytuacji stuprocentowe. Gdyby wtedy było 2:0, to ten mecz mógłby rzeczywiście inaczej się potoczyć dla nas. Z resztą my na własnym boisku goniliśmy wynik, bo przegrywaliśmy 0:1. W drugiej połowie mieliśmy totalną przewagę, ale wiązało się to też ze zmęczeniem zawodników. Brakowało wykończenia, finalizacji i tej kropki nad „i”.

Reasumując, zasłużenie wygraliście ten dwumecz?

– Zdecydowanie tak, byliśmy w tym dwumeczu zespołem na pewno lepszym.

Czy FASE stać na utrzymanie w tak mocnej grupie? CLJ U-17 z Lechem Poznań, Pogonią Szczecin, Lechią Gdańsk, Arką Gdynia, Wartą Poznań, AP Reissa i MUKS-em Bydgoszcz – wygląda okazale?

– Tego nie wiem, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko o utrzymanie. Mówi się, że nasza grupa jest najsilniejsza. Będzie mega ciężko. Już w pierwszej kolejce będziemy mierzyć się z rywalami zza miedzy, Pogonią Szczecin (7 marca). Zrobimy wszystko, żeby się w tej lidze utrzymać, taki jest nasz cel.

A propos Pogoni Szczecin, grał pan wiele lat w tym klubie, jest pan uznawany za ikonę „Portowców”. Czy te starcia z nimi w CLJ będą dla pana szczególne?

– Na pewno, bo jako zawodnik grałem tam 11 lat. Byłem trenerem drużyny rezerw, pracowałem jako dyrektor sportowy. Prowadząc juniora starszego zdobyłem brązowym medal Mistrzostw Polski. Sentyment do tego klubu jest. W tej chwili jestem kibicem, natomiast dużo zawdzięczam Pogoni. Jednak teraz jestem trenerem FASE i tutaj nie będzie sentymentów. Oczywiście znamy się z trenerami, na co dzień się widujemy, ale na meczu będzie tak, jak z innymi kolegami na boisku, o pewnych rzeczach się zapomina. Po spotkaniu będziemy żartować, przybijemy piątki, podziękujemy sobie. Dla mnie będzie to ważne spotkanie, ale nie chciałbym, żeby przełożyło się to na zawodników. Uważam, że w tej lidze każdy mecz jest mega ważny, bo każdy przeciwnik prezentuje wysoki poziom.

Czy dla samych zawodników będzie to wyjątkowy mecz i można go przypisać do kategorii „derby”?

– Tak, jestem trenerem FASE dopiero pół roku, ale z tego, co mi opowiadano, to mecze z Pogonią zawsze stały na wysokim poziomie i były z iskierką walki. Ze względu na to, że są to jednak derby. Ten mecz pewnie też taki będzie. Pierwsza kolejka, dobrze byłoby zacząć od zwycięstwa, ale trzeba podejść spokojnie, z zimną głową do tego spotkania, bo jeszcze następne przed nami.

Wróciliście już do treningów?

– We wtorek odbyliśmy pierwszy trening. Ten tydzień jest wprowadzający – testy, badania medyczne. Obóz przygotowawczy zaczniemy w drugim tygodniu ferii zimowych (od 17 lutego) we Wisełce.

Z kim zagracie na tym obozie?

– Niektóre sparingi mamy już zaklepane, ale nie wszystkie, ze względu na ograniczoną dostępność boisk w Szczecinie. Na obozie na pewno zagramy z Chrobrym Głogów. Staramy się zorganizować starcie z Górnikiem Zabrze. Próbujemy też zagrać z Arką Gdynia. Poza tym są też zespoły ze Szczecina Arkonia czy Salos. Z nimi możemy zagrać, rozmowy trwają.

Czy jako były napastnik, preferuje pan ofensywny styl gry jako szkoleniowiec?

– Chciałbym, żeby mój zespół dominował. Jednak chyba każdy trener tego chce. Na pewno dla nas gra ofensywna jest ważnym atrybutem. Nie zapominamy o obronie, jak to zawsze się mówi, dom buduje się od fundamentów. Drużynę też tworzy się od tyłu. Natomiast gra ofensywna w lidze wojewódzkiej dawała nam sporo radości. Jednak teraz zdajemy sobie z tego sprawę, że tutaj nie będzie tak łatwo. Trzeba będzie pomyśleć o obronie, być może wyznaczymy więcej zadań obronnych. Trudno teraz mówić, o tym, jak będziemy grali, ale ofensywny styl gry jest mi na pewno bliski. Lubię, gdy zespół gra do przodu.

Czyli na ten moment nie może trener powiedzieć, że będziecie narzucać swój styl gry w CLJ?

– Na pewno nie będziemy narzucać stylu gry, bo nie jesteśmy faworytami w tej lidze. Sądzę, że każdy mecz będzie dla nas bardzo istotny, dlatego będziemy podchodzić do nich indywidualnie.

Czy w tym momencie wiadomo o tym, że ktoś odejdzie zimą z waszej drużyny?

– Prawdopodobnie nikt. Natomiast próbujemy też pozyskiwać piłkarzy, ale na tę chwilę nie mogę zdradzić szczegółów.

Trener Mirosław Dawidowski (UKS SMS Łódź) wielokrotnie powtarzał, że mecze w lidze wojewódzkiej obrońców niczego nowego ich nie uczą, oni w nich nie rozwijają się. Z uwagi na fakt, że często ich drużyna odnosi wysokie zwycięstwa, nie mają zbyt wiele do roboty. Gdy wchodzą na poziom wyżej, to popełniają mnóstwo prostych błędów, zderzają się z sytuacjami, z którymi nie mieli wcześniej styczności. Czy trener nie ma takiej obawy, że pana zawodnicy mogą mieć problem z grą na tym poziomie?

– Oczywiście, że się obawiam, bo ten przeskok na pewno będzie znaczący. Sztuką nie jest zagranie jednego dobrego meczu w Centralnej Lidze Juniorów. Płynna i równa forma to klucz do dobrego zaprezentowania się na tym poziomie. Wydaję mi się, że te mecze w lidze wojewódzkiej, na które musieliśmy się sprężyć, to sprężaliśmy się, ale później graliśmy trzy, cztery mecze słabsze. Tutaj takich rzeczy nie będzie. Każde spotkanie to walka o punkty. Obawiam się o stabilność. Nie od dziś wiadomo, że na poziomie juniora ciężko jest wypracować stabilność. Jednak będziemy starać się o to, żeby balans między atakiem, a obroną wypadł korzystnie.

Czy trener już oglądał i analizował rywali FASE w grupie B CLJ U-17?

– Byłem na meczu pierwszej kolejki rundy jesiennej Pogoń Szczecin grała z Arką Gdynia. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:3. Bardzo mi się podobało. Pogoń była zespołem, która chciała grać w piłkę, a Arka była zaangażowana na całym boisku – totalny pressing. Oczywiście mam nagrania z meczów CLJ i sukcesywnie sobie je oglądam. Mam przekrój tego, jak ta liga wygląda i jaka jest ciężka.

Czy w tej grupie, którą trener prowadzi są zawodnicy z potencjałem na wyższe granie? 

– To jest najgorsze pytanie, jakie może paść przed sezonem, kiedy zawodnicy czytają takie artykuły…

Nie musi trener podawać konkretnych nazwisk.

– Na pewno jest to świetna grupa. Są zawodnicy, którzy być może rokują, ale ciężko na ten moment coś więcej powiedzieć, bo nie jestem wróżką. Jeżeli będą się prowadzić, tak, jak się prowadzą i podchodzić do swoich obowiązków na poważnie, to są chłopcy, którzy są w stanie zaistnieć w seniorskiej piłce. Natomiast nie wskażę żadnego palcem. Oni mają się skupić na tym, żeby wypaść jak najlepiej i reprezentować barwy FASE.

Nawet w tej rozmowie już trener wspominał, że zdobył brązowy medal Mistrzostw Polski juniorów starszych z Pogonią Szczecin. Czy jest w stanie trener porównać tamtą grupę zawodników, z tymi, którą ma teraz w FASE?

– Nie można ich porównać jeden do jeden. Miałem w drużynie Pogoni mniej indywidualności, a udało się stworzyć drużynę, która zrobiła jakiś sukces. W FASE jest więcej indywidualności, natomiast nie mogę porównać, kto był lepszy, a kto gorszy. Wiek był mniej więcej porównywalny. Zaangażowanie? Takie samo. Wyszkolenie techniczne? Takie samo. Może teraz motoryka jest na innym etapie, co wtedy. Wydaje mi się, że były to dwa porównywalne zespoły i mogłyby konkurować ze sobą w jednej lidze.

Miał pan dość spory rozbrat z pracą jako trener. Co spowodowało, że zdecydował pan wrócić do tego zawodu?

– Dużo rzeczy. Mój syn na co dzień trenuje piłkę nożną w Football Academy i do tego chodzi na AMO – teraz jest w najstarszej kategorii, czyli orlik. Z nim chodziłem na treningi i cały czas mnie do tego ciągnęło. Chodząc na zajęcia przygotowane przez FA, a jest to projekt FASE, ale przeznaczony dla dzieci, widziałem jak ta szkółka się tworzy, jacy ludzie tam pracują, że jest to fajny i poukładany klub. Dostałem propozycję i nawet długo się nie zastanawiałem. Skorzystałem z niej. Akurat tak się złożyło, że trener Paweł Ozga dostał angaż w Pogoni, więc powstał wakat na tym stanowisku. Uważam, że był doby ruch. Wróciłem na stare tory. Robię to, co lubię.

Przez ten czas brakowało panu piłki?

– Cały czas chodziłem na treningi syna, oglądałem, jak trenował. Nie byłem szalonym rodzicem, ale momentami mnie nosiło. Czasami chciałem wejść i pokazać: „to nie tak, robi się to w ten sposób”. Ciągnęło mnie do tej typowej trenerki.

Pracował pan jako trener w Pogoni i teraz FASE. Jakie są różnice w filozofii obu akademii piłkarskich?

– W każdej akademii są różnice, bo każdy ma swoją filozofię i model gry. Może niewiele się to różni, ale, gdybyśmy zagłębili się w różnice, to je dostrzeżemy. Priorytetem dla każdej szkółki jest wyszkolenie jak najlepiej zawodnika, który da sobie radę w piłce seniorskiej. Nie skupiałbym się na wielkich różnicach, bo ogólnie to są podobne założenia, bo nie da się w inny sposób „wyprodukować” piłkarza, nie stosując podobnych metod i środków.

W przyszłości chciałby pan prowadzić drużyny seniorskie?

– Mnie życie nauczyło: „nigdy nie mów nigdy”. Gdybym teraz powiedział: „tak, chciałbym”, tak samo skłamałbym, gdybym powiedział: „nie”. Nie wiem co życie przyniesie i jak się ono potoczy. Teraz skupiam się na pracy w FASE U-17.

Jakie cele stawiacie sobie na rundę wiosenną?

– Tak jak już powiedziałem, celem głównym jest utrzymanie się w CLJ. Będzie to niezmiernie trudne, ale możliwe do wykonania. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało, nie zapominając o indywidualnym podejściu do zawodników. Bo podchodzimy do każdego z osobna. Rozwój indywidualny, a nie tylko drużyna.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. FASE – Football Academy School of Excellence/Facebook