Znaleźć się w miejscu, w którym chciałby być każdy. To uda się tylko nielicznym

Każdego dnia miliony dzieci grają w piłkę. Jedni w najuboższych regionach świata, boso, biegając za zdartą futbolówką, o którą jednak bardzo dbają, bo jest najważniejszą rzeczą w ich życiu, drudzy w topowych akademiach piłkarskich, gdzie trenują pod okiem całego sztabu specjalistów w tej dziedzinie. Różni ich wiele, ale łączy jedno – jedni i drudzy chcą w przyszłości zostać piłkarzami i strzelać gole przed tysiącami kibiców na stadionie, którzy będą skandować ich nazwisko.

Znaleźć się w miejscu, w którym chciałby być każdy. To uda się tylko nielicznym

Uda się jednemu, dwóm, trzem. A co z całą resztą? Nie mówimy już o skrajnych przypadkach Afryki czy biednych regionów Ameryki Południowej, gdzie piłka nożna jest często jedynym sposobem na wyrwanie się z biedy. Przecież nawet w najlepszych akademiach na świecie, w których zawodnicy mają stworzone najlepsze możliwe warunki, do profesjonalnej piłki trafiają jednostki. To, że spędziłeś pół swojego dotychczasowego życia na codziennych treningach w szkółce Barcelony, Ajaxu czy Manchesteru United, wcale nie oznacza, że w przyszłości zostaniesz piłkarzem, którym marzyłeś zostać w dzieciństwie.

Właściwie, to jak można temu zapobiec? Nie dotyczy to tylko piłki nożnej, ale praktycznie wszystkich sfer życia. Dlaczego każdy z nas nie może zostać milionerem, być zdrowym, szczęśliwym, mieć rodzinę, dom i dożyć sędziwego wieku? To też uda się tylko nielicznym.

Gdzie urodzą się następcy Leo Messiego i Cristiano Ronaldo? Skauci jeżdżą i obserwują niezliczone liczby spotkań na różnych poziomach, z nadzieją, że uda im się znaleźć tego jedynego, który w tym brutalnym wyścigu pokona całą resztę i dojdzie na sam szczyt. Gdy już taką perełkę znajdą, to w klubie są skłonni temu zawodnikowi „przychylić nieba” i stworzyć możliwie jak najlepsze warunki do dalszego rozwoju.

Istnieje wiele powodów, przez które dany zawodnik może zaprzepaścić swoją szansę na wielką karierę, ale coraz więcej mówi się o obciążeniach psychicznych, które nakładane są już na najmłodszych. Dziennikarze Goal.com stworzyli pełnometrażowy materiał wideo, w którym starają się znaleźć odpowiedzi na trudne zagadnienia związane z piłką młodzieżową, rozmawiając z dziećmi, rodzicami, trenerami oraz ekspertami z Wielkiej Brytanii.

W latach 90. w Anglii zrobiło się głośno o talencie chłopaka, który nazywał się Sonny Pike. Porównywano go do Diego Maradony czy George’a Besta, a hype na niego był tak duży, że w wieku zaledwie 7 lat chłopiec związał się kontraktem z Ajaxem Amsterdam.

Presja, jaką na nim wytworzono, była tak wielka, że w 2000 roku doszło u niego do załamania nerwowego, a jego rodzice, którzy także nie potrafili sobie poradzić z całą tą sytuacją, się rozwiedli. Jego upadek służył później jako przykład dla innych zdolnych zawodników. Po opuszczeniu Ajaxu wrócił do Anglii i dalej grał w piłkę, ale nigdy nie trafił na najwyższy poziom (występował w takich klubach jak: Stevenage Borough, Barnet, Enfield, Waltham Forest lub Dryburgh Saints). Po zakończonej „karierze” został taksówkarzem.

– Doświadczenia Pike’a są częstym zjawiskiem także w innych dyscyplinach sportowych. Od małego wmawiano mu, że zostanie piłkarzem. W dodatku chłopak zmagał się z depresją – mówi w filmie „One of a Number: Surviving football’s ruthless system” Misia Gervis, psycholog sportowa w Quenns Park Rangers.

Gdzie zatem leży odpowiedzialność za prawidłowy stan psychiczny młodych piłkarzy? Rodzice coraz częściej narzekają na zbyt wielkie wymagania fizyczne, z którymi muszą się w klubach uporać ich kilkuletnie pociechy.

Zdaniem Chrisa Ramseya, dyrektora technicznego QPR, opiekunowie także są częścią tego problemu. Umniejszanie roli trenera czy krzyki na dzieci podczas meczów stały się rzeczą powszechną, ale w ostatnich latach coraz mniej akceptowalną.

Dla mnie sprawa jest prosta. Odpowiedzialność za to wszystko spoczywa na dorosłych: rodzicach, klubach, wszystkich, którzy opiekują się dzisiejszą młodzieżą – dodaje Sonny Pike.

Obecnie co trzeci nastolatek jest zagrożony depresją. Coraz więcej mówi się o presji właśnie ze strony opiekunów, o czym wspomina Pike. Ich dziecko „musi” być we wszystkim najlepsze, a czasami jest to po prostu niemożliwe. Można próbować przez jakiś czas, ale na dłuższą metę prowadzi to do zaburzeń psychicznych, a w najgorszych wypadkach nawet do samobójstwa.

W czasach, gdy tyle mówi się o zdrowiu psychicznym, należy wykonywać ogrom pracy w tym zakresie. Cieszy, że większość klubów to rozumie i normalnością staje się, że w szkółkach oraz akademiach pracują psychologowie, którzy stale wspierają młodych adeptów piłki nożnej. Oby tak dalej.

Fot. Newspix, za: goal.com