Rodzinna atmosfera, bo to rodzinny klub – Konstantynowska Akademia Sportu

Dla Konstantynowskiej Akademii Sportu nie jest najważniejsze to, żeby „produkować” zawodników. Skupiają się na innych wartościach i dążą do tego, żeby młody zawodnik i jego rodzice mogli identyfikować się z drużyną. Poprzez tożsamość klubową można zbudować więzi koleżeńskie, przyjacielskie. Integracja to jeden ze słów kluczy, które towarzyszą klubowi z województwa łódzkiego. Wszystkie dodatkowe działania poza samą piłką, dążą do stworzenia rodzinnej atmosfery.

Rodzinna atmosfera, bo to rodzinny klub – Konstantynowska Akademia Sportu

Konstantynów Łódzki to miejscowość w województwie łódzkim, która liczy blisko osiemnaście tysięcy mieszkańców. Tam, w 2015 roku powstała Konstantynowska Akademia Sportu. Wcześniej w tym mieście funkcjonował tylko jeden klub, a jest nim KS Włókniarz, który na tamten moment nie miał rozbudowanych struktur drużyn dziecięcych i młodzieżowych.

Początkowo były rozmowy, żeby wystartować z naszym pomysłem we Włókniarzu. Byliśmy wstępnie dogadani, ale doszło do zmian w zarządzie klubu i nasze drogi się rozeszły. Zatem wraz z Piotrem i Dariuszem Stelmasiakiem mocniej zaangażowaliśmy się w rozwój Konstantynowskiej Akademii Sportu. Nikt wtedy nie myślał, że to rozwinie się w taki sposób – opowiada o początkach szkółki, jej prezes Jakub Światłowski.

KAS ma dostęp do jednego ośrodka treningowego, gdzie znajduje się pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią i hala sportowa. Ogólnie jest to bardzo duży teren, gdzie jest też murawa z naturalną trawą. Dwa lata temu doszło do dużej inwestycji. Przeznaczono 230 tysięcy złotych na renowację tego miejsca, ale do dzisiaj nie jest ono zdatne do rozgrywania meczów.

Wymiana murawy na Stadionie Narodowym kosztuje 300 tysięcy złotych, tutaj zostało wydane 230 tysięcy, a my od dwóch lat nie możemy tam grać. To jest absurd. Za takie pieniądze to powinien być elegancki dywan, a nie, że są dziury, kępy, chwasty i nierówności. Mają coś z tym zrobić, aczkolwiek stoi to od jakiegoś czasu w miejscu. W najbliższym czasie mają zostać zakupione piłko-chwyty, więc ma się to wszystko zmieniać – wyjaśnia prezes.

 

Mimo tego infrastruktura wygląda i tak imponująco. Bo miejsca do trenowania jest sporo i wszystko znajduje się w jednym miejscu. Niedawno powstała sala gimnastyczna, a w klubie były wyremontowane szatnie i prysznice. Sprzętu piłkarskiego też jest sporo. Jednak w tym miejscu warto zaznaczyć, że KAS nie ma tego obiektu piłkarskiego na wyłączność, bo dzieli go ze swoim sąsiadem KS Włókniarz. Jak wygląda współpraca między tymi klubami?

Współpraca wygląda w porządku. Ustalamy pewne rzeczy, jeśli chodzi o grafiki podziału boiska, hali, terminy meczów. Zapraszamy się na turnieje. Z ich trenerami można wszystko załatwić, jeśli chodzi o współpracę np. zamiana treningów. Można się na spokojnie dogadać, bo każdemu może coś ważnego wypaść. Każdy oczywiście działa po swojemu i idzie w swoim kierunku. Natomiast na pomoc i współpracę można liczyć – uważa. 

W grupach młodzieżowych często dochodzi do transferów na linii KS Włókniarz – Konstantynowska Akademia Sportu. Rocznie dochodzi do ok. 15-20 takich zmian barw klubowych. – Od momentu, gdy Łódzki ZPN wprowadził zakaz pobierania opłat za transfery w grupach młodzieżowych, to często kluby decydują się na taki ruch. Wystarczy tylko jedno kliknięcie w Ekstranecie. Umowy są przesyłane elektronicznie – wyjaśnia prezes.

Nie zawsze było tak, że stosunki między tymi klubami były pozytywne. We wcześniejszych latach bardziej to przypominało sąsiedztwo z filmu „Sami Swoi”, kiedy to Kargul z Pawlakiem ciągle się kłócili. Jednym z powodów powstania KAS-u były właśnie nie najlepsze relacje z władzami Włókniarza. Aczkolwiek dzisiaj to jest przeszłość i nawet są pomysły, żeby te dwa kluby połączyły swoje siły. Odbyła się już wstępna rozmowa z burmistrzem miasta w tej sprawie. Brak jeszcze konkretów, ale niewykluczone, że za rok, dwa będzie istniał tylko jeden duży ośrodek w Konstantynowie Łódzkim.

Szkółka szkoli dzieci od 4. roku życia. Docelowo chcą wprowadzać ciągłość szkoleniową do drużyny seniorów, którą w klubie posiadają. Aby otrzymać dotacje z gminy na klub, musieli stworzyć drużynę seniorów, z uwagi na obowiązujące wtedy przepisy. Obecnie są na pierwszym miejscu w A-klasie i chcą awansować do klasy okręgowej. Z kolei ich najstarszym rocznikiem młodzieżowym aktualnie jest 2007.

Chcemy, żeby rocznik 2007 przebrnął jako pierwszy przez wszystkie nasze szczeble szkolenia aż do seniora.  Dobrze by było, żeby w końcu w naszej drużynie seniorskiej zaczęli grać wychowankowie, bo obecnie ok. 80% to wychowankowie Włókniarza Konstantynów Łódzki, którzy grali tam przez wiele lat. Wielu zawodników z tego zespołu występowało w pamiętnym meczu z ŁKS-em Łódź w Pucharze Polski, kiedy to zremisowaliśmy 3:3 i awansowaliśmy po rzutach karnych wynikiem 13:12. Fajne wydarzenie – wspomina Światłowski.

Klub utrzymuje się ze wspomnianych dotacji, aczkolwiek nie jest to jedyne źródło przychodów, gdyż starają się o środki zewnętrzne z różnego rodzaju projektów unijnych czy budżetu obywatelskiego. Dodatkowo rodzice płacą miesięczną składkę, która wynosi 50 złotych, z czego połowa jest przeznaczana na działalność klubu tj. pensje trenerów, wyjazdy na mecze, a druga część wpada do skarbonki klubu. Za te pieniądze kupują różne nagrody, puchary, opłacają turnieje itp.

– U nas rodzice nie płacą za turnieje. Klub zawsze płaci za wpisowe. Jeździmy na różne zawody i widzimy, że są kluby, które robią zrzutkę od rodziców, aby zapłacić wpisowe. Często w tych przypadkach jeszcze uiszczają comiesięcznie składkę członkowską. U nas nie ma takiej możliwości, żeby ktoś z nas podszedł do rodziców i powiedział: „Słuchajcie, zbieramy pieniądze na wpisowe na turniej, bo klub nie ma” – zaznacza.

Klub również sam organizuje turnieje piłkarskie. W okresie letnim odbywa się dwudniowy festiwal piłkarski, w którym uczestniczy ponad 500 dzieciaków. Przyjeżdżają na te rozgrywki takie zespoły jak Widzew Łódź, ŁKS Łódź, UKS SMS Łódź czy AKS SMS Łódź. Wielkie wydarzenie, któremu również towarzyszą  dodatkowe atrakcje.

Każdy zawodnik Konstantynowskiej Akademii Sportu wraz z dołączeniem do drużyny otrzymuje strój sportowy, za który nie ponosi dodatkowych opłat. Obecnie w KAS-ie jest ponad 140 młodych piłkarzy. Trenują od dwóch do trzech razy w tygodniu. Z uwagi na fakt, że szkółka posiada brązową gwiazdkę w programie certyfikacji szkółek PZPN, pracuje w oparciu o metodologię szkolenia Akademii Młodych Orłów.

Mogliśmy aplikować o srebrną gwiazdkę. Jednak chcieliśmy zacząć spokojnie, żeby zobaczyć, jak ten program będzie wyglądał, nauczyć się go. Będzie to trudny program, ale dobrze, że powstał. Uważam, że był potrzebny. Nie należy z niego rezygnować, tylko mocniej nad nim popracować, a wszystko to da efekty w przyszłości. Na wyższą gwiazdkę zawsze możemy aplikować, a gdybyśmy dostali srebrną, a później spadli niżej, to umówmy się, że nie jest to zbyt prestiżowe – uważa.

Przykładowy konspekt treningowy

W zajęciach uczestniczą zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Aczkolwiek ta druga grupa to są tylko pojedyncze jednostki w młodszych grupach, bo Włókniarz ma oddzielną sekcję dla zawodniczek. – Szczerze mówiąc, fajnie to u nich wygląda. Prowadzi to Tomasz Wdówka, robi dobrą robotę. Tam jest sporo dziewczyn. Moim zdaniem jest to najlepiej zrobiona drużyna u nich w klubie. W mediach społecznościowych ją promują, jest sporo informacji. Rodzice są zżyci z tym zespołem – uważa Światłowski.

W klubie jest zatrudnionych ośmiu trenerów, w tym dwóch z licencją UEFA B, czterech z UEFA C, trener bramkarzy i trener od lekkoatletyki. Szkoleniowcy może nie mają najwyższych kwalifikacji, ale cały czas się szkolą, jeżdżą na kursy, staże. – Gdy tylko pojawi się możliwość zapisania się na kurs UEFA A, to z trenerem Stelmasiakiem od razu to zrobimy. Wychodzę z założenia, że należy to zrobić, póki jest się jeszcze młodym i pełnym zapału. Tym bardziej że są ciekawe i wartościowe wykłady prelegentów. Ogólnie będziemy dążyć do tego, żeby było u nas więcej trenerów i żeby cały czas podnosili swoje kwalifikacje – zaznacza prezes, który też jest trenerem w szkółce.

Nie ma jeszcze w klubie trenera od przygotowania motorycznego, ale jest od lekkoatletyki. Prowadzi on zajęcia ogólnorozwojowe dla początkujących, najmłodszych zawodników. Są to ćwiczenia koordynacyjne poprzez gry i zabawy.

Żyjemy w dobie mediów społecznościowych i na to też zwracają uwagę w konstantynowskim klubie, aby regularnie informować, relacjonować życie szkółki przy pomocy tych narzędzi. – Dbamy o media społecznościowe. Zobligowałem swoich trenerów, że jeśli jest jakiś mecz, wydarzenie itd. to mają robić zdjęcia i do tego wysłać krótką relację. Rodzice czytają media społecznościowe i cieszą się, gdy zobaczą swoje dziecko, przeczytają, że strzeliło bramkę itd. To wszystko musi być regularne – stwierdza prezes.

Co z takimi osobami jak fizjoterapeuta, dietetyk czy psycholog? Takie osoby też są w klubie? – Współpracujemy z jednym fizjoterapeutą. Zawsze jest do naszej do dyspozycji, pod telefonem. Umawiamy się na konkretny dzień. Zawsze można do niego przyjść. On sprawdza, ma specjalistyczny sprzęt. Na każdym turnieju jest do naszej dyspozycji, bo go bierzemy. Wiadomo, że musi być tam opieka. Z kolei dietetyk u nas prowadził wykłady dla zawodników. Trener mentalny też się w przyszłości pojawi. Jednak chcemy też mocniej pójść w tym kierunku. Temat ważny, trzeba dzieci uświadamiać. Robimy to małymi krokami, ale cały czas do przodu – mówi.

Jakie zalety ma Konstantynowska Akademia Sportu według prezesa klubu? – Wyróżnia nas rodzinna atmosfera. Robimy dużo pikników rodzinnych. Organizujemy turniej dla rodziców. Ogólnie staramy się ich integrować. Jeśli chodzi o klub, to nas bardzo wspierają. Rodzic nie tylko wspiera swoje dziecko, ale też innych chłopaków z drużyny. Rodzice są u nas zaangażowani. Bo też widzą, że coś do nich wraca. Nie tylko płacą składki, ale mają z tego korzyści. Są wyjścia integracyjne, pikniki.

– Dbamy też o tożsamość klubową. Nasze niebiesko-białe barwy są widoczne, jednolite. Często dzieci, trenerzy, rodzice chodzą po mieście w czapkach, koszulkach, dresach w ten sposób identyfikując się z klubem. Tworzymy lokalną społeczność. Mamy taki projekt z budżetu obywatelskiego, który pięć razy wygrał tj. „trener osiedlowy”. Są to zajęcia dla dzieci we wakacje. Dwóch trenerów się nimi zajmuje. To są wyjścia do kina, basen, kręgle, granie w palanta, tenisa, rugby. Ten projekt jest robiony przez KAS, w ten sposób integrujemy te dzieci – dodaje.

A jakie wady? – Można byłoby polepszyć liczebność w grupach. Zawodników nie jest mało, bo w każdej grupie jest co najmniej dwudziestu, z którą pracuje dwóch trenerów. Jednak, gdyby było więcej chłopaków, byłaby większa rywalizacja. Często pojawia się syndrom nasyconego kota, że „jestem dobry i nie muszę pracować”. To się dzieje i my to widzimy.

Na ten moment żadna drużyna KAS nie występuje w ligach wojewódzkich. – Jesteśmy młodym klubem będącym na początku drogi, ale nie mamy lig wojewódzkich. Często chłopcy z tych mniejszych miejscowości chcieliby grać w lepszych klubach, niekoniecznie będąc tam pierwszoplanową postacią. Na ten moment to jest nasza wada, ciężko nam zachęcić chłopaka, aby do nas przyszedł. W najbliższym czasie możliwe, że będzie się to zmieniać i rocznik 2007 będzie grał w lidze wojewódzkiej.

 

***

W Konstantynowie Łódzkim zetknęliśmy się, tak naprawdę, z niezłej jakości centrum szkoleniowym. Wszystko jest w jednym miejscu. Mniejsze lub większe obiekcje można mieć co do jakości boisk, ale jak na tak nieduże miasto, warunki do trenowania dzieci są na solidnym poziomie. Do tego stadion z całym kompleksem boisk i halą sportową znajduje się w pobliżu Szkoły Podstawowej.

Jednak należy pamiętać o tym, że w tym samym miejscu, na tych samych obiektach trenuje również Włókniarz Konstantynów Łódzki. Zatem nie można wyróżnić Konstantynowskiej Akademii Sportu ze względu infrastrukturę, bo taką samą ma lokalny rywal.

Za wychowanków nie możemy jeszcze rozliczać, bo szkółka istnieje dopiero 5 lat i pierwsze efekty będą widoczne dopiero w późniejszym okresie. Tego samego argumentu można użyć w przypadku najwyższych lig wojewódzkich, których nie mają. Oczywiście nie jest to wyznacznik sukcesu, ale pozwala na regularny cotygodniowy rozwój, z uwagi na ciągłą rywalizację, która jak dobrze wiemy, pozytywnie wpływa na indywidualne postępy zawodnika.

Dlatego też klub szuka odpowiednich turniejów albo sam je organizuje, aby młodzi adepci futbolu mogli regularnie podnosić swoje umiejętności poprzez grę z lepszymi przeciwnikami.

Ciężko jest jednoznacznie i wyraźnie określić czy Konstantynowska Akademia Sportu to dobra szkółka. Bo trudno jest wyciągać pozytywne wnioski, gdy nie widać wyraźnych efektów. Jednak temu projektowi należy dać czas. Bo dąży do popularyzacji aktywności fizycznej. Zaczynali od zera, a chętnych z roku na rok mają coraz więcej. Zatem na lokalnym rynku cieszą się pewnym zaufaniem wśród rodziców, skoro pojawia się gros kolejnych młodych piłkarzy.

Jeśli dojdzie do połączenia sąsiadujących i żyjących obok siebie klubów, zbiorą razem siły i będą wspólnie działać, niewykluczone, że będziemy wtedy pisać o jednym mocnym punkcie w Konstantynowie Łódzkim, który odpowiednio szkoli młodzież w województwie łódzkim.

Tak, jak w przypadku wielu innych szkółek cieszy nas, że są ludzie pełni pasji chcący zarażać nią dzieci. Dowodem tego są liczne projekty, które przedstawiliśmy wyżej. To nie tylko piłka nożna i rywalizacja, ale przede wszystkim aktywność fizyczna oraz dobra atmosfera. Brzmi to świetnie, trzymamy kciuki, będziemy obserwować dalej, bo widzimy pewne światełko w tunelu, które sygnalizuje, że dobrze to wszystko funkcjonuje, ale są pewne braki, wady, które trzeba wyeliminować. Jednakże w Konstantynowskiej Akademii Sportu są ich świadomi, otwarcie o nich mówią i dążą, żeby z roku na rok było widać coraz większy progres.

Z KONSTANTYNOWA ŁÓDZKIEGO – ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot.  Konstantynowska Akademia Sportu/Facebook