MSK Żylina wkracza na afrykański rynek

Nie ma nic dziwnego w tym, że dany zespół ma swoje kluby satelickie. MSK Żylina posiada ich pięć – MFK Tatran Liptovský Mikuláš, MŠK Námestovo, FC Baník Horná Nitra, JUPIE Futbalová škola Mareka Hamšíka i… ghański MŠK Žilina Africa FC. Dlaczego siedmiokrotni mistrzowie Słowacji zdecydowali się wkroczyć na afrykański rynek?

MSK Żylina wkracza na afrykański rynek

Ghana na piłkarskiej mapie świata nie jest krajem anonimowym. Ciężko nam się wypowiedzieć o ichniejszej lidze czy klubach, ale jako reprezentację, w ostatnich latach (poza mundialem w Rosji) regularnie oglądaliśmy „Czarne Gwiazdy” na mistrzostwach świata. Michael Essien, Kevin-Prince Boateng czy bracia Andre i Jordan Ayew, to piłkarze znani kibicom na całym świecie.

Aż zaskakujące jest, że żyjemy w 2020 roku, czarnoskórzy zawodnicy są gwiazdami w największych klubach Europy, a tak naprawdę zespoły, które są obecne na afrykańskim rynku, możemy policzyć na palcach jednej ręki. Do tego wąskiego grona możemy zaliczyć „Šošoni”.

Żylina leży zaledwie 45 kilometrów od polskiej granicy, dlatego nie dziwi fakt, że w tej drużynie znajdziemy kilka ekstraklasowych akcentów. Trenerem zespołu jest Pavol Stano, były obrońca Korony Kielce czy Jagiellonii Białystok, a w ataku gra poznaniak Dawid Kurminowski.

Z Żyliny do Polski jest kilkadziesiąt kilometrów, ale już do Ghany ponad 8 tysięcy. To tam w 1996 roku założono klub African Soccer Engineers FC, dzisiaj znany jako MSK Zilina Africa FC. Jak doszło do współpracy pomiędzy oboma ośrodkami?

Właścicielem klubu jest ghański przedsiębiorca i entuzjasta piłki nożnej, Ishmael Lamptey. Jego celem było stworzenie młodym piłkarzom odpowiednich warunków do rozwoju. – Szukaliśmy kontaktu do akademii, którą moglibyśmy wesprzeć materialnie. Nasz były gracz, Prince Ofori, załatwił nam kontakt i postanowiliśmy zainwestować w ten klub, a jednocześnie poszukiwać utalentowanych zawodników z tego regionu – powiedział Karol Belanik, kierownik sportowy MSK w rozmowie z sport.sk.

W słowackiej drużynie występuje obecnie dwóch piłkarzy z Ghany. Mowa o 19-letnim Bensonie Anangu, który został sprowadzony w 2018 roku. Prawy obrońca aktualnie gra głównie w zespole rezerw, ale dostawał też już szanse na pokazanie swoich umiejętności w pierwszym zespole. W zespole rezerw gra też Baba Hamza.

Współpraca działa w obie strony. – Wiemy, że rynek afrykański się rozwija. Wiele klubów szuka zawodników z tego kontynentu, a naszym zamiarem było nawiązanie pewnych kontaktów. Pomogliśmy im materialnie, wyposażyliśmy w sprzęt, koszulki i chcemy dalej współpracować w przyszłości. Nazwa ich klubu jest w zasadzie symbolem współpracy między obiema stronami – kontynuuje Belanik.

W Ghanie zaczęto już budowę boisk, żeby zgodnie z marzeniem Lampteya, młodzi zawodnicy mieli godne warunki do rozwoju i w przyszłości trafili do europejskich zespołów. MSK Żylina poczyniła rozsądny krok, niewielkim kosztem wkroczyli na rynek z ogromnym piłkarskim potencjałem. Niech się uda wybić jednemu, dwóm, a zyski będą liczyć w milionach euro.

Żylina nie jest pierwszym klubem, który penetruje ghańską ziemię. Wcześniej akademię w tym kraju stworzył m.in. Feyenoord Rotterdam, w 2014 roku łącząc siły z Red Bullem.

Fot. Newspix