„Trenerzy nie przychodzą na kursy po licencję. Przychodzą po wiedzę”

Dariusz Pasieka był w czwartek gościem 82. odcinka „Jak Uczyć Futbolu”. Szef Kształcenia i Licencjonowania Trenerów oraz Dyrektor Szkoły Trenerów PZPN opowiedział m.in. o pracy Polskiego Związku Piłki Nożnej, odkąd funkcjonuje w jego strukturach, kursie UEFA Pro oraz tym, co trenerzy powinni wynosić z poszczególnych kursów.

„Trenerzy nie przychodzą na kursy po licencję. Przychodzą po wiedzę”

Pasieka występował niegdyś w Zawiszy Bydgoszcz i SV Waldhof Mannheim, a po karierze piłkarza został trenerem. Były szkoleniowiec Arki Gdynia oraz Cracovii wypowiedział się na temat szkolenia trenerów w Polsce. Najciekawsze fragmenty rozmowy spisaliśmy.

O efektach pracy Związku, odkąd w nim funkcjonuje:

– Bardzo dobrze, że słuchają nas trenerzy, bo nie ukrywam, że bardzo zależy nam na bezpośrednim kontakcie z nimi. Co się wydarzyło w tym czasie? Jednym z najważniejszych aspektów jest powstanie Szkoły Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej. Jej początki nie były takie łatwe. Bogdan Basałaj, Stefan Majewski, Leszek Cicirko, Tomek Boraczewski, Piotr Maranda – to ludzie, którzy byli przy początkach tego projektu. Były słowa krytyki, ale myślę, że nasza praca się obroniła. Mam nadzieję, że poziom kursów cały czas rośnie. Zainteresowanie kształceniem w Szkole Trenerów jest bardzo duże. Na ostatni kurs UEFA Pro aplikowało ok. 130 trenerów, a miejsc jest tylko 24. Jestem również odpowiedzialny za kształcenie trenerów w całej Polsce i nie ukrywam, że tu też nastąpiło dużo zmian. Liczba kursów się zwiększyła – mamy ok. 170 kursów rocznie, a zainteresowanych nie brakuje. Ludzie chcą się dokształcać, zdobywać nową wiedzę. Automatycznie, poprzez zwiększenie liczby kursów, zwiększyła się liczba szkoleniowców z ważnymi licencjami. Nie ukrywam, że system licencyjny i system Extranet pomagają nam w tym, że dzisiaj możemy bardzo dużo rzeczy robić zdalnie. Wychodzę z założenia, że wolę trenerów, którzy pracują na boisku niż takich, którzy bawią się całą papierologią. Organizujemy również Ogólnopolską Konferencję Trenerów dla szkoleniowców z licencjami UEFA Pro i UEFA A.

Jak dyrektor Pasieka ocenia kursy UEFA B i Grassroots C, które kiedyś miały kiepską renomę?

– Cieszę się, że zauważył pan to, że „kiedyś”. Staramy się za każdym razem ewaluować to, żeby kursy były lepsze. Dzisiaj kursów Grassroots C jest najwięcej. Mamy ok. 9,5 tys. trenerów z ważną licencją Grassroots C, ok. 6,4 tys. z UEFA B i 3,5 tys. z licencją UEFA A. Kurs Grassroots C jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ wszyscy wiemy, że trenerzy, którzy pracują na tym poziomie, są tymi, którzy rozpoczynają pracę z dziećmi, muszą zarażać ich pasją do piłki nożnej. Z mojej perspektywy ważne było, żeby ten kurs był jednym z tych pierwszych, który będzie miał standaryzację totalną w całej Polsce. Każdy kurs ma klarowną strukturę, przebieg i zawiera takie same informacje. Nie ma znaczenia, w którym mieście trener przystąpi do kursu, uzyskuje podobną wiedzę. Oczywiście, uzależnione jest to też od tego, jak tę wiedzę przekaże edukator, jakie ma własne spojrzenie i doświadczenia – tu jesteśmy otwarci i zostawiamy im trochę przestrzeni. Jesteśmy w tej chwili na ukończeniu prac nad jasną strukturą kursów UEFA B, żeby one miały podobny charakter, co Grassroots C. Kolejnym etapem będą prace nad UEFA A, którego wartość chciałbym jeszcze podkręcić, ponieważ to już jest taki przedsionek piłki profesjonalnej. Dzisiaj trener z licencją UEFA A może pracować w Ekstraklasie jako asystent, może też być trenerem w piłce młodzieżowej czy na poziomie amatorskim. Tych kursów nie jest tak dużo, ale za to trwają najdłużej.

Czego trener powinien nauczyć się na poszczególnych kursach?

– Jeżeli chodzi o poszczególne kursy, to przekazywana na nich wiedza wynika z systemu licencyjnego. Nie wyobrażam sobie, by na kursie Grassroots C była przekazywana wiedza z kursu UEFA A. Mimo tego, że może by się podobała tym kursantom. Chodzi o to, żeby na kursie były stworzone realne warunki. Jeżeli mówimy o kursie Grassroots C i pracy z dziećmi w przedziale wiekowym 6-13, to materiał jest przeznaczony do trenerów pracujących na tym poziomie. Taki trener powinien umieć pracować z dziećmi, rozmawiać z rodzicami i nimi zarządzać. A wiemy, że na tym poziomie wcale nie jest taką łatwą sprawą. W skrócie – powinien wiedzieć to, co dotyczy pracy z dziećmi w tym przydziale wiekowym. Jeżeli wchodzimy na poziom UEFA B, to mamy już styczność z piłką 11-osobową. Taki trener może prowadzić wszystkie drużyny młodzieżowe w ligach wojewódzkich oraz seniorów w klasie okręgowej. Musimy przygotować trenera, że będzie prawdopodobnie sam, nie będzie miał asystenta, człowieka od przygotowania motorycznego, trenera bramkarzy, czyli my musimy mu dać taką wiedzę, którą będzie mógł wykorzystać w swojej pracy na co dzień. Kurs UEFA A jest kolejny etapem, bo tu mamy trenerów pracujących na poziomie III-IV ligi. Trzeba przygotować szkoleniowca na to, że on może, ale nie musi mieć w drużynie zawodników, którzy mają profesjonalne kontrakty, trenera od przygotowania motorycznego i to się z tym wszystkim wiąże. Tak sobie wyobrażam kształcenie, materiał na kursach, żeby był on związany z systemem licencyjnym, żeby nie było mieszania rzeczy, które są kompletnie trenerowi niepotrzebne.

Dlaczego kurs UEFA Pro jest tak trudno dostępny?

– Taki kurs, zresztą jak każdy czołowy w Szkole Trenerów, czyli UEFA Pro, UEFA Elite Youth A i Goalkeeper A oraz kursy B+A dla wybitnych piłkarzy – to są kursy, które muszą być na bieżąco, przed ich rozpoczęciem, zgłaszane do UEFA. Ich program, struktura, liczba godzin, lista kursantów, wykładowców – wszystkie takie dokumenty muszą być wcześniej wysłane, ponieważ są to kursy, na które przyjeżdża osoba z UEFA i je hospituje. Jeżeli wszystko się zgadza, zgodnie z ich wytycznymi, otrzymujemy trzyletnią rekomendację na prowadzenie takich kursów. I temu musi się poddać każda federacja zrzeszona w UEFA. W tej chwili otrzymaliśmy taką kontynuację i każdy kurs, który robimy, bez problemów taką rekomendację otrzymał. Musimy się dostosować do pewnych zasad i wytycznych. Wczoraj dostałem nową konwencję UEFA i wytyczne są jeszcze ostrzejsze. Jest tam napisane, że jeden taki kurs może odbywać się raz na dwa lata, a jeżeli ktoś chce robić go częściej, to musi uzyskać ich zgodę. Będziemy się oczywiście starali, żeby tych kursów było więcej, bo jest na to zapotrzebowanie – w tym roku było 130 chętnych na UEFA Pro, a 60 zostało dopuszczonych do egzaminu wstępnego. Z tego wybierzemy grupę 24 trenerów, którzy będą uczestniczyć w kolejnej edycji tego kursu. Licencja umożliwia pracę na całym świecie. Nie ma różnicy czy to jest hiszpańska UEFA Pro, francuska, polska czy białoruska – ona ma takie samo znaczenie.

Czy nie można byłoby częściej organizować kursu UEFA Pro?

– Nie zapominajmy o aspekcie jakości, który też nam przyświeca. Nie chcemy się śpieszyć, na szybko zrobić kursy. Myślę, że pierwszym naszym zadaniem jest to, żeby Szkołę Trenerów, szczególnie po kursie UEFA Pro, opuścili trenerzy przygotowani do swojej pracy, wyzwań, które ich czekają na tym poziomie. Żeby nie było tak, że ktoś zrobi licencję, dostanie jedną, drugą szansę i następnej szansy już do końca życia nie dostaje. Oczywiście, trener, podpisując kontrakt z klubem, wie, że kiedyś będzie on rozwiązany czy nie zostanie przedłużony – to tylko kwestia czasu. Ale do tego też mentalnie trzeba być przygotowanym. Poza tym, spotkania w mikrogrupach, które są mega cenne, polegają na wyjazdach do klubów na treningi, które są prowadzone przez kursantów. Treningi trwają po kilka godzin, potem są analizowane. Wchodzimy w już naprawdę drobne szczegóły, nie da się już tego bardziej rozłożyć, żeby dowiedzieć się jak najwięcej. Musimy też pamiętać, że to są trenerzy, którzy pracują. Jeżeli my takiego trenera wyciągniemy z procesu treningowego i on częściej będzie w Białej Podlaskiej niż na boisku ze swoją drużyną, to my nie możemy na siebie wziąć takiej odpowiedzialności. Wyniki trenera, poprzez to, że ten się dokształca, nie będą takie, jakich życzyłby sobie klub? Kurs UEFA Pro trwa ok. 570 godzin, każdy musi wyjechać na tygodniowy staż zagranicę, z tego musi być stworzona prezentacja, czyli taki raport. Naprawdę kurs już jest mega intensywny. My, jako Szkoła Trenerów, prowadzimy jeszcze różne kursy, a tygodni jest tylko 52 w roku. Nie da się gdzieś tego jeszcze upchnąć.

Jak dyrektor Pasieka ocenia osoby, które są na kursach i chcą być trenerami?

– Myślę, że sami kursanci wywołują presję na prowadzących kursy, żeby te stały na jak najwyższym poziomie. Zależy mi na tym, byłem w każdym województwie na kursie, widziałem, w jakich warunkach są prowadzone, jeżeli chodzi o sale wykładowe i boiska. Musiałem sobie taki feedback zrobić. Kursanci płacą, więc wymagają. Staramy się zrobić wszystko, żeby ta jakość była jak najwyższa. Czego mi trochę brakuje… może inaczej – to, co na pewno zostało poprawione, to jest kwestia dyscypliny, obecności na zajęciach, oddawania w terminie zadań. Jest jeszcze lekki problem z otwartością, interakcją. Chcemy, żeby tych dyskusji było jak najwięcej. Chcemy czerpania z wiedzy trenera-edukatora. Żeby w stu procentach wykorzystywać to, że jestem na tym kursie. Widzę, że jest tendencja, że trenerzy nie przychodzą po licencję, a przychodzą po wiedzę. I to jest duży komplement w stosunku do tego, co jeszcze do niedawna mieliśmy. Jeżeli dalej pójdziemy w tym kierunku, uda nam się jeszcze więcej tej wiedzy przekazać, to będziemy mieli lepszych trenerów.

Jeżeli chcesz posłuchać całej audycji, jest ona dostępna poniżej: 

Fot. Newspix