Z powrotu do treningów cieszą się nie tylko zawodowi piłkarze

Korki lśnią jak nowe. Koszulki pachnące i wyprane. Do treningów wrócili nie tylko piłkarze grający w PKO Ekstraklasie, ale też najmłodsi. – Tosia była w siódmym niebie, gdy zadzwonił trener i powiedział, że wracamy na boisko. Tę radość można porównać tylko do wygranej w Turnieju „Z Podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” – mówi mama młodej piłkarki, Karolina Dzierżęga.

Z powrotu do treningów cieszą się nie tylko zawodowi piłkarze

Boks ze starszym bratem

Jeżeli można o kimś powiedzieć, że ma patent na wygrywanie, to zdecydowanie taką osobą jest Sebastian Papis. Trener UKS SMS-u Łódź aż trzykrotnie stawał na podium Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Pierwszy raz w 2017 w kategorii U-10 dziewczyn – wówczas był asystentem Anny Kaźmierczak – rok później już sam prowadził zespoły w kategorii U12. Najpierw w 2018 łodzianki pokonały Tęczę Bydgoszcz, a rok później uporały się z Beniaminkiem Krosno.

Jak podopieczne Papisa odnalazły się w niecodziennej rzeczywistości spowodowanej pandemią? – Mieliśmy dużo zajęć online. W młodszych grupach U13 cztery razy w tygodniu, a w starszych U15 pięć. Trening składał się z dwóch części. Jedną z nich był specjalistyczny trening piłkarski, a druga opierała się na motoryce. Do tego dochodziły zajęcia teoretyczne. Uczyliśmy nazewnictwa oraz numeracji pozycji na boisku wg Narodowego Modelu Gry, podstawowych zagadnień z czterech faz gry. – tłumaczy Papis.  Mamy stworzoną grupę na Facebooku, gdzie zawodniczki codziennie dostawały plany treningowe. Często były one wzbogacone o kilkuminutowe fragmenty wideo oraz elementy fitness – dodaje.

Podczas indywidualnych treningów w rolę Sebastiana Papisa wcielali się rodzice. – Tak jak dziewczynki mają swoją grupę, tak rodzice swoją. Od razu widać było ich wielkie zaangażowanie. Każdy chciał, żeby jego dziecko mogło się jak najlepiej przygotować. Większość dziewczynek mieszka w blokach, więc rodzice starali się wygospodarować te dwa metry kwadratowe do ćwiczeń. Oczywiście rozpisywaliśmy ćwiczenia tak, żeby było potrzebne minimum miejsca i sprzętu. – wyjaśnia Papis.

W domowym zaciszu do powrotu na boisko przygotowywała się Natalia Sikorska. – Czy to ja, czy to jej brat – każdy starał się pomóc w treningu. Odbijaliśmy z nią piłkę, podawaliśmy między sobą. Ustawiałem jej pachołki. Oczywiście, w mieszkaniu było trudno, ale gdy tylko jechaliśmy na wieś do babci, to mogła grać cały dzień – tłumaczy Marcin Sikorski, ojciec Natalii, która została wybrana na najlepszą zawodniczkę finału ogólnopolskiego XIX edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.

Starszy brat Natalii, Dawid, ma za sobą występy w Centralnej Lidze Juniorów, a swoje doświadczenie przekazuje siostrze. – Oczywiście, że rywalizują ze sobą np., grają, kto więcej razy trafi w poprzeczkę. Brat jest starszy o niemal trzy lata, przez co ma większe doświadczenie. Chodzi na mecze Natalii i tłumaczy jej: w takiej sytuacji mogłaś zachować się inaczej, tu mogłaś się lepiej ustawić. Wszystko jako nauka. Rodzeństwo się wspiera – mówi ojciec młodych sportowców.

– Dawid zaczął trenować boks. Tak więc i Natalia próbuje swoich sił. Uderza w worek. Ćwiczy przed lustrem. Jednak to piłka zawsze jest na pierwszym miejscu – mówi ojciec.

Boiska SMS-u zamiast SMS-ów

Zawodniczki prowadzone przez Papisa chętnie wróciły na boisko. – Głód piłki jest niesamowity. Dziewczynki z niecierpliwością oczekiwały komunikatu z ministerstwa o powrocie do treningów. Gdy tylko stało się to możliwe, zapanowała wielka radość! Trenujemy w zgodzie ze wszystkimi zalecaniami, tak więc pracujemy w grupach sześcioosobowych. Zajęcia trwają 45 minut. Staramy się, żeby zmieniające się ze sobą zawodniczki miały ograniczany kontakt– mówi trener.

– Natalia ucieszyła się na samą myśl o powrocie do treningów. Niestety rodzice nie mogą wejść na obiekty SMS-u, także czekamy na nią pod bramą. Trening trwa ok. 45 minut. To dość krótko, ale mamy nadzieję, że niebawem sytuacja się unormuje i dziewczynki będą mogły trenować dłużej – dodaje Marcin Sikorski.

Niestety nie wszystkie piłkarki UKS SMS-u Łódź wróciły do zajęć. – Kilka zawodniczek z grupy U15 jest spoza Łodzi, więc wciąż będą trenować indywidualnie, gdyż mają dużą odległość do pokonania. Nie chcemy naciągać rodziców na dodatkowe koszty. Dziewczynki dostaną szczegółowe rozpiski i będą realizować plan treningowy we własnym zakresie – tłumaczy Papis. Jednak większość piłkarek nie będzie musiała pisać do siebie SMS-ów. Spotkają się na boiskach łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego.

Te młodsze od kilku dni szlifują formę. Jak kwarantanna wpłynęła na ich umiejętności? – Kompletnie nie obawiam się o ich zaangażowanie czy technikę piłkarską. Jeżeli z czymś może być problem, to z aspektami kondycyjnymi. Z racji ograniczonej możliwości poruszania, trudno było nad tym pracować, ale będziemy starali się to zmienić w najbliższym czasie.

Kwiatki w izolacji

Gdy UKS SMS Łódź walczył na murawie stadionu PGE Narodowy z Beniaminkiem Krosno, młode piłkarki KKS-u Katowice już od kilku chwil były dumnymi zwyciężczyniami Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w kategorii U-10. Królową wydarzenia okazała się Antonina Dzierżęga. Nie tylko strzeliła pierwszego gola, ale została też wyróżniona statuetką dla najlepszej zawodniczki.

– Antonina mieszka aż 40 kilometrów od Katowic. Wiedząc, że jest zdana tylko na siebie, postanowiłem kupić sprzęt do ćwiczeń i osobiście pojawić się w jej domu. „Tosiunia” otrzymała plan treningowy, który razem omówiliśmy i wykonaliśmy wszystkie ćwiczenia tak, żeby wiedziała, co i jak dokładnie w które dni ma wykonać. Plusem było to, że Tosia mieszka w domu jednorodzinnym, więc mogła spokojnie realizować treningi. Przy okazji fajnie było znów ją zobaczyć. Bardzo się ucieszyła na mój widok – opowiada Tomasz Nawrocki, trener katowiczanek.

– Na szczęście mamy sporą działkę, więc Tosia mogła spokojnie trenować na dworze. Był u niej trener, pokazał różne piłkarskie triki, które mogła wykorzystywać. Angażowała nas oraz młodszą siostrę w swój trening. Codziennie znajdywała w Internecie różne piłkarskie wyzwania i brała udział w konkursach – dodaje Karolina Dzierżęga. Choć Tosia po dobrych występach w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest znana jako skuteczna napastniczka, to przed domem chętnie wcielała się w bramkarkę. Blond włosy i uśmiech na twarzy od razu budzą skojarzenie z Katarzyną Kiedrzynek!

Chwilowo boiskiem stał się ogród. – Wszystkie kwiatki całe. Zostały wyizolowane! Dużo było gimnastykowania z ustawianiem bramki. Tu pod słońce, więc trzeba było przestawić. W sobotę z kolei trenowała do późna. Było już ciemno, więc bramki trzeba przestawić bliżej lamp. Już kilka konfiguracji mamy przećwiczonych – mówi Karolina Dzierżęga.

Jak Neymar z Mbappe

Jednak gra w piłkę nawet w najpiękniejszym ogrodzie nie zastąpi równo ściętej murawy i koleżanek. – Tosi doskwierała tęsknota. Granie z nami w piłkę wygląda trochę inaczej niż z koleżankami w klubie. Gdy zadzwonił trener i powiedział, że wracamy do treningów, to była w siódmym niebie. Tę radość można tylko porównać do wygranej w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” – dopowiada mama.

– Młodsza siostra przed treningiem przestrzegała Tosię: pamiętaj, nie możesz się przytulać z koleżankami – opowiada mama dziewczynek. Co zrobić w takiej sytuacji? Można podejrzeć piłkarzy francuskiego PSG, którzy już przed nasileniem zachorowań piątki zbijali butami. – Koleżanki stworzyły właśnie taki sam rytuał – mówi Karolina Dzierżęga. Tak więc w Katowicach Tosia witała się z Malwiną Thamm i resztą przyjaciółek z boiska tak, jak Neymar z Kylianem Mbappe. – Pierwsze zajęcia zostały zaplanowane w taki sposób, by przed treningiem dziewczyny mogły trochę ze sobą porozmawiać, w końcu dość długo się nie widziały ze sobą. Widać było, że się bardzo stęskniły – dodaje trener Nawrocki.

– Od samego początku epidemii  rodzice byli bardzo zaangażowani. Każdy wygospodarował trochę miejsca, jak i czasu dla dziecka. Ci, którzy mieli działki, zabierali tam dziewczynki. Ci, którzy mieli podwórze, mogli trenować w plenerze. Byli tacy, co trenowali nawet w piwnicach! Co więcej, w momencie, gdy dostaliśmy informacje o zawieszeniu wszystkich lig, rodzice jednogłośnie dali sygnał, że są gotowi trenować nawet w weekendy – dodaje szkoleniowiec KKS-u.

Jednak powrót do sportowej rzeczywistości generuje też pewne problemy. – Nie mamy swoich obiektów treningowych, trenujemy na obiektach miejskich. Tam udało nam się jednak zarezerwować dodatkowe godziny, tak więc nie jesteśmy mocno stratni. Rodzice również mocno się zaangażowali i dzięki nim udało się wejść na inne boisko, które jest  także wykorzystywane w cyklu treningowym. Największą zmorą jest dla nas tworzenie grup tak, żeby każdy rodzic był zadowolony pomimo tego, że udało nam się wygospodarować ponad 40 godzin treningów w tygodniu.

– Niestety trudno o zachowanie wysokiej intensywności na treningu, robiąc go w warunkach domowych. Widać było, że dziewczynki miały braki, a ćwiczenia techniczne, które przed okresem izolacji robiły bez zająknięcia, sprawiały trochę trudności.

To jednak jak z jazdą na rowerze! Pewnych rzeczy się nie zapomina.

Treningi na szóstkę z plusem

Odmrożenie sportu nie oznacza, że zagrożenie minęło. Rodzice dbają o to, żeby dzieci na trening jechały w maseczce. Zamiast piątek rękami, zbijają je butami po to, by zminimalizować ryzyko zakażenia. W szatniach i na boisku między zawodniczkami są co najmniej dwa metry przerwy. No i dokładna dezynfekcja rąk przed i po treningu.

Nowa rzeczywistość stawia wiele wyzwań, ale daje też nowe możliwości. – Przede wszystkim treningi w sześcioosobowych grupach pozwalają trenerowi na dokładną, analityczną pracę z każdym dzieckiem – mówi Michał Libich, koordynator PZPN do spraw szkolenia dzieci i młodzieży. – To duży plus, bo to właśnie umiejętności techniczno–taktyczne są szczególnie istotne u najmłodszych zawodników. A jeżeli chodzi o powrót do treningów, to jeżeli ktoś pracował sumiennie, nie będzie miał problemów na boisku. Dziś rodzice już nie bardzo mogą pomóc, ale ich rola była kluczowa w okresie izolacji – zaznacza.

– Treningi w grupach sześcioosobowych mają wiele plusów. Możemy dokładnie i szczegółowo obserwować każdą zawodniczkę – wtóruje Tomasz Nawrocki. – Współpraca z rodzicami jest bardzo ważna i cieszę się, że u nas wszystko gra. Dużym plusem jest to, że zaczęły zgłaszać się do nas nowe dziewczynki chętne do treningów w naszym klubie – puentuje.

za: zpodworkanastadion.pl