CLJ-ka od środka: „Coraz więcej zespołów z Ekstraklasy i zagranicy spogląda na nas”

Adrian Łyszczarz, Kamil Dankowski i Paweł Olszewski obecnie trenują i występują w drużynach ekstraklasowych, kilka dni temu Fabian Mrozek przeniósł się do akademii Liverpoolu FC, a Mateusz Górski szkolił się w Ajaksie Amsterdam. Co ich wszystkich łączy? Miejsce, w którym zaczynali swoją przygodę z piłką, czyli FC Wrocław Academy. Czym wyróżnia się ta akademia od innych? Współpracuje czy rywalizuje ze Śląskiem Wrocław? Jak wyglądają ich przygotowania do nowego sezonu CLJ U-15? Na te wszystkie pytania odpowiedział Wojciech Gąsiewski, szkoleniowiec drużyny U-15.

CLJ-ka od środka: „Coraz więcej zespołów z Ekstraklasy i zagranicy spogląda na nas”

Zrobiliście sobie przerwę od treningów? Czy nadal trenujecie?

– Nie trenujemy. Skończyliśmy treningi wraz z końcem roku szkolnego, czyli 26 czerwca. Zrobiliśmy sobie dwa tygodnie przerwy, ale już w najbliższy poniedziałek wracamy do treningów. Oczywiście zawodnicy dostali rozpiski treningowe na ten czas wolny, aby podtrzymać formę fizyczną. Zdecydowaliśmy się na dwa tygodnie przerwy, żeby jeszcze zostawić im tę namiastkę wakacji.

Macie już plan na okres przygotowawczy?

– 13 lipca wracamy do treningów. W pierwszym tygodniu przeprowadzimy wszystkie potrzebne testy, przede wszystkim motoryczne, żeby zobaczyć, na jakim poziomie są wszyscy zawodnicy. Po dziesięciu dniach zagramy pierwszy trening, ale będzie on jeszcze wewnętrzny z drużyną juniora młodszego. Później wystąpimy na turnieju Estima Cup. Następnie wejdziemy już na taki etap, gdzie co trzy dni będziemy rozgrywać sparingi.

A szykujecie jakiś obóz przygotowawczy?

– Obóz odbędzie się w dniach 7-13 sierpnia. Wyjeżdżamy do Międzychodu na tygodniowe zgrupowanie.

Jak wyglądały wasze ostatnie tygodnie pod względem treningów? Czy jednostki treningowe w tym ostatnim czasie wyglądały tak, jak przed okresem pandemii? Czy nie chcieliście dojść do tego poziomu intensywności?

– Myślę, że w tym końcowym etapie już tak wyglądały. Aczkolwiek przejąłem tę drużynę na początku czerwca. W minionym już sezonie prowadziłem drużynę juniora młodszego i staraliśmy się awansować do CLJ U-17. Jednak ze względu na pandemię wszystko potoczyło się nieco szybciej. Już w czerwcu mogłem przejąć ten zespół. Po okresie pandemii nie mogliśmy wejść na taką intensywność, z jaką pracowaliśmy wcześniej. Jednak tak, jak trenowaliśmy już pod koniec, chcemy zacząć najbliższy okres przygotowawczy. Nie chcielibyśmy schodzić z tego poziomu intensywności, ale to testy nam pokażą, czy wszyscy zawodnicy odpowiednio pracowali przez dwa tygodnie i czy są gotowi na obciążenia, jakie im zaplanowaliśmy.

Jak wyglądała intensywność treningów? Czy zawodnicy byli w stanie wrócić do optymalnej formy? Czy w okresie po pandemii dochodziło do jakichś urazów w pana drużynie?

– Od czerwca, gdy przejąłem zespół, wyglądało to bardzo różnie. Bo nie wszyscy mieli możliwość realizowania optymalnego planu, który mieli nakreślony przez trenera przygotowania motorycznego. Było to też widać po przeprowadzonych testach po powrocie. Niektórzy chłopcy potrzebowali więcej czasu na dojście do optymalnej dyspozycji fizycznej. Jednak tak dostosowaliśmy plan treningowy, żeby nie było urazów. I to nam się udało. Te pierwsze trzy tygodnie po powrocie, nie były na takiej intensywności, na jakiej chcielibyśmy prowadzić nasze jednostki. A w ostatnim okresie wyglądało to już tak, jak sobie planujemy. Graliśmy również sparingi.

Mówi trener, że przejął drużynę na początku czerwca. Chodzi już o rocznik 2006, który będzie przygotowywał się do CLJ U-15, czy jeszcze 2005?

– Wcześniej pracowałem z rocznikiem 2003. Od 1 czerwca jestem szkoleniowcem rocznika 2006.

Czy przez ten miesiąc budował trener skład pod CLJ U-15? Czy już jakieś decyzje zapadły, kto będzie w tej drużynie na nowy sezon?

– Oczywiście, że tak. W tej drużynie, którą przejąłem, mam dwudziestu czterech zawodników z pola. Sama liczba tych chłopaków powoduje, że skład będzie nieco okrojony. Do tego też doszły nowe osoby, które cały czas monitorujemy. Sprawdzaliśmy ich w treningach i grach. Na pewno część z nich do nas dołączy, bo rozmowy z nimi i rodzicami już trwają. Wiadomo, że 90% zawodników, którzy u nas są, zostanie i na nich będziemy chcieli budować zespół. Tego nie ukrywamy.

Jakie tematy treningowe poruszaliście w ostatnim okresie treningowym? Na czym się skupialiście?

– Przede wszystkim na decyzyjności. Robiliśmy to w warunkach meczowych. Staraliśmy się odpowiednio zmanipulować intensywnością tego treningu. Na tym się skupiliśmy. Chciałem im też przekazać informacje, nad którymi elementami będziemy pracować w najbliższym okresie. Bardziej zwróciliśmy uwagę na działania indywidualne, przez decyzyjność, po rozumienie tego, czego będę od nich wymagał na poszczególnych pozycjach. W wieku trampkarza jest tak, że ogranicza się zawodnika do maksymalnie trzech pozycji boiskowych. Pewne pomysły zrodziły się po rozmowach z trenerami, gdzie moglibyśmy uzupełnić nasze braki, poprzez zawodników, których posiadamy. Na tym także się skupiliśmy. Na taktykę zespołową i inne elementy przyjdzie jeszcze czas.

Trener wspominał, że prowadził rocznik 2003, dlatego muszę się spytać o jednego zawodnika urodzonego w tym roku – Fabiana Mrozka, który przeniósł się do Liverpoolu FC. Jakim jest bramkarzem?

– Mimo że Fabian jest z rocznika 2003, to cały sezon spędził w drużynie juniora starszego. Gdy już było wiadomo, że rozmowy z Liverpoolem FC są mocno zaawansowane, to robiliśmy wszystko, aby Fabian odpowiednio się rozwijał. Nie wiedzieliśmy, kiedy dokładnie odejdzie do Anglii. A w roczniku 2003 mamy czterech bramkarzy, z których każdy ma pewien potencjał, więc nie mieliśmy problemów z obsadą bramki. A samego Mrozka znam na tyle dobrze, że przez trzy lata pracowałem z nim w gimnazjum, jako nauczyciel. To jest chłopak nieco z innej bajki. Nie ma osoby, która powiedziałaby o nim złe słowo, a wręcz przeciwnie, można mówić w samych superlatywach. Chłopak zawsze przygotowany, grzeczny, uśmiechnięty i nigdy nie sprawiał problemów. Cały czas był skoncentrowany na tym, po co tu się znalazł. Aż trudno w to uwierzyć, że chłopak w tym wieku może być aż tak dojrzały. To też będzie procentowało na przyszłość. I Fabian będzie wzorem dla innych chłopaków z akademii, jak powinno podchodzić się do rozwoju.

Takich zawodników, jak Fabian Mrozek jest więcej u was w akademii? Coraz częściej będziemy słyszeć o takich transferach? Teraz Mrozek trafił do Liverpoolu, a wcześniej Mateusz Górski do Ajaksu Amsterdam.

– Taki transfer, jak Fabiana do Liverpoolu, nie będzie zdarzał się często, bo to jest tzw. perełka, czyli połączenie talentu z pracą. Na pewno mamy wielu utalentowanych chłopaków. Dzisiaj mówimy o Górskim, Mrozku, czyli bramkarzach, ale mamy też wielu zawodników z pola, którzy z naszej akademii nie tak dawno odeszli. Adrian Łyszczarz grał na mistrzostwach świata U-20 w Polsce i jest zawodnikiem Śląska Wrocław. Kamil Dankowski odgrywa ważną rolę w Śląsku. Paweł Olszewski jest w Jagiellonii Białystok i po pandemii zaliczył kolejny występ w Ekstraklasie. Maciej Matusik (obecnie III-ligowa Foto-Higiena Gać – przyp. red.) też zagrał na najwyższym poziomie w Polsce. Jesteśmy dość młodą akademią (założoną w 2004 roku – przyp. red.) a tych zawodników na wysokim poziomie jest dosyć sporo. To wszystko idzie w tym kierunku, że coraz więcej zespołów z Ekstraklasy i zagranicy spogląda na FC Wrocław Academy. Jakub Antczak znajduje się obecnie w programie PZPN-u Talent Pro, występuje w drużynach akademii Lecha i uznaje się go za zawodnika z dużym potencjałem. Takich chłopaków mógłbym wymienić jeszcze kilku. Klub cały czas się rozwija, a my, jako trenerzy, staramy się udoskonalać to, w jaki sposób chcemy z nimi pracować. Myślę, że z roku na rok będzie to przynosić sukcesy.

Co ma na to wpływ, że z waszej akademii te talenty wypływają? I później przechodzą do lepszych zespołów?

– Jakość się zawsze obroni. Mówiąc o jakości, należy patrzeć na to szerzej i zacząć od samych zawodników. Adrian Łyszczarz i Paweł Olszewski to przykłady zawodników, którzy byli u nas od samego początku. A Kamil Dankowski i Fabian Mrozek dołączyli do nas w wieku 13-14 lat. Oni dysponowali pewnym potencjałem, a my wdrożyliśmy ich w nasz system szkolenia, który jest coraz bardziej optymalny. Nigdy pewnie do perfekcji nie dojdziemy, bo piłka cały czas się zmienia. Aczkolwiek cały czas nad tym pracujemy i poprawiamy. Na to też wpływa jakość trenerów, która w połączeniu świadomości zawodników jest również coraz większa. My, jako trenerzy, pokazujemy im drogę, jaką mogą pójść, ale nikt im niczego nie zagwarantuje. Oni swoją ciężką pracą mogą do tego dojść. Jeśli będą tego świadomi, to my im pokażemy, w jaki sposób mogą sięgać po swoje marzenia. Nic nie obiecuję, ale poprzednicy pokazali, że można ciężką pracą pójść gdzieś wyżej.

Jesteście dość młodą akademią w takim dużym mieście jak Wrocław. Co sprawia, że rodzice i zawodnicy decydują się, żeby do was przyjść? Czym jesteście w stanie ich przekonać do siebie?

– Z tym też jest różnie. Bo każdy zawodnik i rodzic inaczej na to patrzy. Wiadomo, że chłopców, którzy do nas przychodzą na samym początku przygody z piłką, nie traktujemy jak potencjalnych piłkarzy. Tylko chcemy zaszczepić w nich pasję, aby cieszyli się grą w piłkę. Uczymy poprzez zabawę. Wyrosną na piłkarzy, jeśli będą kochać to, co robią. Aczkolwiek już w starszych rocznikach myślę, że jakość jest tym elementem, który nas wyróżnia. Tak, jak większość klubów z Wrocławia, wynajmujemy boiska Miejskiego Centrum Sportu. Oczywiście te boiska z roku na rok są w coraz lepszym stanie. Tak naprawdę od ośmiu lat mamy swoją bazę przy ulicy Kwidzyńskiej, gdzie nasi zawodnicy się rozwijają i możemy im stworzyć optymalne warunki do rozwoju. Głównym czynnikiem, który zawsze nas wyróżniał, jest to, co im proponujemy w formie szkolenia. Mamy swoją wizję, jeśli chodzi o szkolenie zawodników. Podchodzimy bardzo indywidualnie do chłopaków. Myślę, że gdy już tu ktoś przyjdzie, to zazwyczaj zostaje. Wiadomo, że konkurencja jest coraz większa, bo tych szkółek, które szkolą, jest sporo. Chcemy, żeby między słowem „jakość”, a FC Wrocław Academy zawsze stawiano znak równości. Do tego będziemy dążyć.

Jaki pomysł na rozwój zawodnika ma FC Wrocław Academy? Do którego momentu chcecie szkolić? Co później dzieje się z waszymi wychowankami?

– Jeżeli chodzi o moment, do którego chcemy szkolić, to każdy jest inny. Kamil Dankowski przechodził do Młodej Ekstraklasy Śląska Wrocław. Adrian Łyszczarz odchodził od nas w wieku juniora starszego. Z kolei Paweł Olszewski przenosił się do Jagiellonii Białystok jako młodzieżowy reprezentant Polski, gdy kończył gimnazjum. Jakub Antczak po skończeniu ósmej klasy szkoły podstawowej przeniósł się do Lecha Poznań. Każdy z tych zawodników był w innym momencie gotowy do tego, żeby pójść do renomowanego klubu czy akademii, nie po to, żeby być tam dwudziesty, ale po to, żeby coś znaczyć w tym miejscu. Zawsze o tym mówimy, że gdy zawodnik jest gotowy na zmianę klubu, to powinien to zrobić. Nie ma takiego wieku, który wyznaczylibyśmy, aby przechodzili wyżej. Oczywiście chcemy, żeby już w wieku 14 lat przenosili się do lepszych klubów, jeśli są na to gotowi. Chcemy, żeby wypływali na szerokie wody, jak dobrze się zaprezentują w CLJ U-15 czy U-17, jeśli taka będzie. Jedni potrzebują tego czasu więcej, a drudzy mniej.

Jeżeli chodzi o nasz pomysł na rozwój zawodnika. To w piłce jedenastoosobowej jest tak, że dzięki współpracy z SMS-em, ci chłopcy mają siedem jednostek treningowych w tygodniu, plus mecz. Uważamy, że jest to niezbędny minimum, żeby zapewnić im rozwój pod każdym kątem. Oczywiście nie każdy z tych treningów jest piłkarski, bo dwa są ogólnorozwojowe, jeden ze sportów walki, a drugi np. z akrobatyki. Do tego dochodzi pięć treningów piłkarskich, z czego jeden jest bardzo indywidualny, gdzie na boisko z nimi pracuje sześciu trenerów. Każdy jest przypisany do swojego miejsca na boisku i zawodnicy uczą się zachowań na poszczególnych pozycjach. Bardzo mocno wchodzimy w trening pozycyjny i formacyjny. Najpierw chcemy, żeby wiedzieli, jak przełożyć swój maksymalny potencjał na boisko, a potem chcemy budować zespół. Chcemy przygotować ich do gry, na jak najwyższym poziomie. A systemy gry są u nas od siebie tak różne, żeby zawodnicy potrafili ze sobą współpracować – dwójkach, trójkach. Raz gramy z jednym napastnikiem, drugi raz z dwoma. A inny razem z dwoma szóstkami. Chcemy, żeby zawodnicy mieli taki wachlarz umiejętności i wiedzy, żeby później, idąc do piłki seniorskiej, wiedzieli, jak grać i zachowywać się w różnych systemach.

Są w stanie to swobodnie przyswajać? W tak krótkim czasie i szybkich zmianach systemów?

– To jest proces, chodzi o to, żeby nie był to krótki czas. Chcemy, żeby wszyscy trenerzy pracowali w ten sam sposób. Gdy przechodzimy do piłki jedenastoosobowej, to gramy jednym systemem. W tym systemie funkcjonujemy do momentu, gdy uznamy, że to dobrze funkcjonuje. I wtedy wprowadzamy nowy system oraz zaczynamy nimi rotować, dlatego, żeby zawodnicy mieli cały czas problem w meczu. Wiemy, że liga centralna jest bardzo wymagająca. Chcemy oczywiście wygrywać, ale ważniejszy jest rozwój naszych zawodników. To nie jest tak, że przychodzi nowy trener i ma całkowicie nową wizję. Bo cały czas jest to samo, ale pewne specyficzne aspekty się zmieniają w kontekście indywidualnym i zespołowym.

Czy dla najbardziej utalentowanych chłopaków macie przygotowane dodatkowy projekt lub jednostki treningowe?

– U nas trochę tych projektów jest. Mamy treningi indywidualne, które prowadzi trener Wojciech Zieliński. One odbywają się na naszych boiskach przy ulicy Kwidzyńskiej. Tam jest stricte praca pod kątem indywidualny z zawodnikiem. Ma go to rozwijać, niekoniecznie jest to praca nad brakami, ale przede wszystkim kształtowanie mocnych stron. Mamy też projekt treningów bramkarskich, które prowadzi trener Miłosz Gładoch. Też są u nas treningi motoryczne, za które odpowiada Bartosz Skowroński. Dołączyła też do nas trenerka Katarzyna Barlewicz, która jest ekspertem w tej dziedzinie i oni dbają o indywidualny rozwój zawodników pod kątem motorycznym. Chcemy później cieszyć się z kolejnych zawodników, którzy wchodzą na najwyższy poziom seniorski.

Śląsk Wrocław to jest wasz konkurent czy klub, z którym współpracujecie?

– Współpracujemy. Gdybyśmy razem usiedli i policzyli, ilu naszych wychowanków w ostatnich latach trafiło do Śląska Wrocław, to jest ich już kilkudziesięciu. Chcemy współpracować ze Śląskiem Wrocław i to robimy. Jesteśmy we Wrocławiu, a miasto jest właścicielem Śląska, więc każdy chce z nimi współpracować. Odbywa się to teraz na zasadach, które ustaliliśmy. Pierwszą drogą rozwoju dla tych zawodników jest Śląsk Wrocław, bo to jedyny klub ekstraklasowy z naszego miasta. Jeżeli Śląsk będzie chciał jakiegoś zawodnika u siebie, to niewykluczone, że on tam przejdzie, bo na końcu decyzję zawsze podejmują rodzice i sam zawodnik. Nie podpisujemy z nimi kontraktów, wiec są wolnymi zawodnikami. Gdy spojrzymy na rezerwy Śląska Wrocław, które awansowały do II ligi, to tam aż się roi od naszych wychowanków. Można powiedzieć, że ta współpraca wygląda dobrze.

A jak wyglądają mecze w centralnych ligach juniorów przeciwko Śląskowi Wrocław? To są derby?

– Tak, na każdym szczeblu chcemy im pokazać, że możemy z nimi konkurować. Wiadomo, że Śląsk Wrocław to jest marka i dysponują sporym potencjałem ludzkim. Bo pozyskują ich z różnych rejonów Polski. Pod względem jakościowym zawsze to będzie mocna ekipa. Naszym zadaniem jest to, żeby stworzyć dla nich, jak największą konkurencję i te ligi centralne pokazywały, że byliśmy w stanie z nimi rywalizować. I wygrywać. To może wpływać dobrze dla obu stron. Bo Śląsk mając dobrego konkurenta na rynku wrocławskim, jest w stanie rywalizować na swoim podwórku i może obserwować zawodników, aby później się jeszcze wzmocnić. My szanujemy Śląska Wrocław, ale bezpośrednia rywalizacja to zawsze będą derby. Jeśli jest to zdrowa rywalizacja, to obie strony na tym zyskują.

Czym dla FC Wrocław Academy jest CLJ?

– Dla mnie, jako trenera, jest to bardzo ciekawy projekt, który mocno wpłynął na rozwój wielu młodych chłopaków. Dzięki temu ci chłopcy rywalizują na bardzo wysokim poziomie. W ligach wojewódzkich często jest tak, że tylko kilka zespołów jest w stanie podjąć rywalizację, która byłaby satysfakcjonująca. Bo są takie mecze, przez które przechodzi się bez większego wysiłku. A w CLJ nie ma słabych zespołów i to jest bardzo duży plus tej ligi. Bo co tydzień zawodnicy muszą wejść na maksymalny pułap swoich umiejętności, żeby móc z tego meczu wynieść korzyść w postaci rozwoju i wygranej. Dodatkowym plusem jest też to, że na tych meczach pojawiają się skauci i selekcjonerzy reprezentacji Polski. Nasi zawodnicy też później trafiają do kadry Polski. Coraz więcej osób zauważa FC Wrocław Academy jako tę, która dobrze pracuje z młodzieżą i będziemy dążyć do tego, żeby nie tylko utrzymywać się w ligach centralnych, ale i zacząć odgrywać w nich jakieś bardziej znaczące role.

Jak trener określi potencjał swojego zespołu, który niedawno przejął i będzie przygotowywał do CLJ U-15? O co byście chcieli grać?

– Nigdy nie stawiamy sobie celów przed startem sezonu. Po pierwsze, że nie znamy potencjału zespołów,  którymi będziemy się mierzyć. Dlatego moglibyśmy te cele zawyżyć lub zaniżyć. O tym będziemy mogli porozmawiać po pierwszej rundzie, gdy zobaczymy na jakim poziomie jesteśmy na tle rywali. Jeżeli chodzi o potencjał chłopaków, bo nad zespołem jeszcze będziemy pracować, indywidualnie jest tam kliku zawodników, których warto pokazać poza Wrocławiem. Potencjał jest i mogą nawet trafić do młodzieżowych reprezentacji Polski. Tylko muszą pokazać w CLJ U-15 swoje umiejętności. Przystępujemy do nowego sezonu nastawieni bardzo optymistycznie. Sam jestem ciekaw, na ile ci chłopcy będą w stanie w tej lidze powalczyć.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. FC Wrocław Academy