Transformacja po wrocławsku. Ślęza chce zbudować poważną akademię piłkarską

Imponujący ośrodek szkoleniowy, ciekawe podejście do szkolenia od strony metodologii i 1500 dzieciaków w strukturach akademii. Na Kłokoczycach we Wrocławiu, gdzie poważny projekt piłkarski rozwija miejscowa Ślęza, sporo się ostatnio dzieje…

Transformacja po wrocławsku. Ślęza chce zbudować poważną akademię piłkarską

Nie tak dawno temu pisaliśmy o otwarciu Centrum Piłkarskiego Kłokoczyce, jednak nowe obiekty to dla Ślęzy dopiero początek. – Jeżeli zaczniemy od podstaw, efekty przyjdą. Dla nas, dla Śląska i dla wszystkich – mówi prezes Katarzyna Ziobro.

Centrum Piłkarskie Kłokoczyce

Poza AWF-em i obiektem na Niskich Łąkach, Kłokoczyce to największy ośrodek we Wrocławiu. Składa się z boiska pełnowymiarowego pod balonem (rozłożonym na cały rok), które można podzielić na siedem mniejszych placów gry, a także boiska pełnowymiarowego sztucznego i dwóch orlików na zewnątrz. Niebawem tuż obok powstać ma również hala wielofunkcyjna, przedszkole, a także… szkoła podstawowa i ponadpodstawowa. Plany są bardzo poważne, a pierwszy krok został już postawiony.

Ślęza jest wieczystym użytkownikiem działek. Na 99 lat, z prawem pierwokupu – tłumaczy Ziobro, bo formalnie centrum jest inwestycją prywatną. W pierwszej kolejności korzystają jednak z niego zawodnicy Ślęzy. – Po 30 latach, zgodnie z prawem, możemy kupić ziemię, bo dziś dostaliśmy kredyt na 99 lat i spłacamy go. Na starcie zapłaciliśmy 20% wartości nieruchomości i ziemię spłacamy co roku.

Od rana do około 20:30 obiekty okupuje zatem klub, później swój czas mają „grupy komercyjne”.

Ziobro: – To jest krok milowy w naszej działalności. Do tej pory całe nasze szkolenie i funkcjonowanie odbywało się na poziomie wynajętych obiektów i pomieszczeń. Śmieję się, że ciągle byliśmy w biegu i ciągle byliśmy w chmurze – tak nowocześnie (śmiech). Żadna firma nie może rozwijać się jednak bez własnej siedziby. Dziś mamy zaplecze szatniowo-sanitarne, mamy biura. Zawodnicy pierwszego zespołu i wszyscy trenerzy spotykają się codziennie w klubie, więź między nimi nieustannie się tworzy. Od strony społecznej więc to jest ogromny przeskok, co widać w organizacji. Nasz pociąg przyspiesza. Od strony sportowej z kolei nie ogranicza nas nic – ani pogoda, ani miejsce. Choć to, co dopiero otworzyliśmy, już nam nie wystarcza! Już rozmawiamy o tym, jak powiększyć nasze piłkarskie zaplecze. Nasza akademia jest przeogromnie wielka.

Dziś Ślęza to około 1500 dzieci. 1000 z nich gra w piłkę nożną, około 20% to dziewczynki. W ośmiu grupach reprezentacyjnych trenuje 160 graczy, a nad wszystkim czuwa 23 trenerów. Oddziały rozrzucone są oczywiście po całym Wrocławiu: Kamieńskiego, Centrum, Księże Małe, Oporów, Krzyki, Gaj, Biskupin i Kłokoczyce. W tym ostatnim miejscu skumulowani zostali najlepsi, którzy najlepsze mają też warunki treningowe.

Docelowo północno-wschodnią część Wrocławia za kierunek obrać mogą nie tylko miejscowi. – Nie jest to tajemnicą, że prowadzimy rozmowy w sprawie powiązania tego miejsca z ośrodkami edukacji – zapowiada pani prezes. – Na terenie obiektu budować będziemy przedszkole, następnym krokiem ma być szkoła. Normalna, z klasami sportowymi. Na początek będzie to szkoła podstawowa, ale docelowo, po wybudowaniu hali, będziemy przymierzać się do szkoły średniej. Sportowej, ogólnopolskiej, razem z internatem.

Na dany moment nie funkcjonujemy w SMS-ie. Są partnerskie szkoły, które mają klasy sportowe, ale finalnie chcielibyśmy mieć swoje klasy, łączone z piłkarkami i koszykarkami, by klasy były koedukacyjne. Chcielibyśmy stworzyć coś swojego – uzupełnia koordynator akademii Mateusz Kaluźniak.

Dopóki swoje placówki Ślęza ma wyłącznie w planach, akademia współpracować mocno będzie z okolicznymi szkołami. Mocno do tego stopnia, że uczniowie kilku placówek wuefy będą realizowali na obiektach centrum piłkarskiego.

Kaluźniak: – Chcemy stworzyć lokalną modę na Ślęzę. Przede wszystkim w okolicy naszych obiektów. We Wrocławiu istnieje dużo szkółek, które funkcjonują obok nas, ale one są, jak my do tej pory, rozrzucone po całym  mieście. Na Kłokoczycach jednak to my zostaniemy na lata.

Akademia to priorytet

– Dla mnie akademia to priorytet – mówi Ziobro. – To absolutny priorytet i moje słowa nie są puste, co pokazujemy działaniami. Oczywiście, Ślęza ma zespoły seniorskie, ale seniorskie są one tylko z nazwy, bo w pierwszym zespole męskim średnia wieku wynosi 22-23 lata, a u kobiet nie dochodzimy nawet do 20. Młodzież zawsze była, jest i będzie dla nas priorytetem – dodaje.

Ślęza występuje w III lidze. Przez ostatnie lata kilkukrotnie ocierała się o to, by wskoczyć wyżej. Trener Grzegorz Kowalski nie kryje, że chciałby wreszcie dopiąć swego. Że ma na ten awans chrapkę. – My też mamy – dorzuca od razu Ziobro.

Ważnym aspektem w funkcjonowaniu klubu pod jej jurysdykcją jest inwestycja w ludzi. Zasadniczo to od tego rozpoczęto proces wdrażania zmian. Trenerzy regularnie się szkolą, powstał specjalny dział metodologiczny.

Bardzo się cieszę, że Ślęza jako jeden z niewielu klubów w Polsce zdecydował się na taki krok. To pokazuje, że klub cały czas dąży do poprawiania jakości pracy. Myślę, że rozwijając metodę pracy szkoleniowej może bardzo mocno podnieść jakość pracy trenerów, a to przełoży się na jakość zawodników – mówił jakiś czas temu trener Mobilnej Akademii Młodych Orłów Maciej Szeliga, który swoją wiedzą wspomaga Kaluźniaka. Razem przepracowali sporo czasu w Mobilnej AMO.

W pierwszej kolejności skupimy się na ujednoliceniu i opracowaniu wytycznych oraz zasad z całym sztabem, czyli trenerem od przygotowania mentalnego, trenerem od przygotowania motorycznego, trenerem bramkarzy oraz przygotowaniu technicznemu. Chcemy, by finalnie opracowany model pracy był spójny w każdym obszarze. Chcemy, żeby efekty naszych działań stanowiły fundamenty treningu piłkarzy pierwszej drużyny oraz wszystkich zawodników Akademii Piłki Nożnej Ślęzy – dodaje Kowalski.

Zanim światem zawładnął wirus COVID-19, w każdy wtorek trenerzy spotykali się o 20:00. Czasami kończyli… po północy. Jakby tego było mało, kończyli… na boisku. Frekwencja na warsztatach wynosiła około 90%, a swoim bogatym doświadczeniem wspierał je trener Kowalski.

Jako Ślęza nie jesteśmy wielkim klubem piłkarskim, ale staramy się być mądrym klubem piłkarskim i to przyświeca naszym działaniom. Szukamy mądrych trenerów i chcemy, żeby nasi pracownicy mieli od kogo czerpać wzorce. Małymi kroczkami chcemy, żeby ten klub się rozwijał i przez to każde dziecko, które do nas trafia mogło w pełni wykorzystać swój potencjał właśnie dlatego, że będzie pracować z mądrymi trenerami – uważa trener z licencją UEFA PRO.

Kaluźniak: – Trener Kowalski jest bardzo aktywny. Nazywamy go głównym trenerem klubu, bo ma pod sobą pierwszy zespół i akademię. Uczestniczy w każdych warsztatach szkoleniowych i w wewnętrznych treningach. Hospituje treningi, ogląda ligowe mecze akademii. Bardzo aktywnie uczestniczy w życiu Ślęzy i dzięki niemu współpraca między akademią i pierwszym zespołem jest ścisła. Nie ma żadnej ściany. Mamy z jego strony duże wsparcie, a stoi za nim kilkadziesiąt lat pracy w piłce – zarówno na najwyższym poziomie, jak i w kontakcie z młodzieżą.

Metodologia – to brzmi dumnie

W materiale wideo słyszymy o dziale metodologii i innym podejściu do szkolenia. No dobra, ale z czym to się będzie faktycznie wiązało?

Ziobro: – Nie będę doktoryzować się w temacie szkolenia, bo nie od tego jestem w tym klubie. Mamy trenera Kowalskiego, którego nigdy w życiu nikomu nie oddam (śmiech). Motorem napędowym tego wszystkiego jest z kolei Mateusz Kaluźniak, a co tydzień, regularnie, organizujemy szkolenia dla trenerów. Na mój chłopski rozum wygląda to tak, że dziecko rozumie piłkę nożną tak, jak rozumie ją trener. A jeśli trener jej nie rozumie, to i dziecko nie ma prawa. Trenerowi Kowalskiemu i Mateuszowi ufam w stu procentach i zrobię wszystko, co mogę, by ułatwić im drogę do zrealizowania pomysłów, które mają.

Zależy nam na tym, żeby nasi trenerzy odchodzili w szkoleniu od ćwiczeń analitycznych. Ale równocześnie by nie rezygnowali z nich, proporcje muszą być po prostu odpowiednie. Technikę chcemy rozwijać nie tylko w formach bez przeciwnika, ale także w grach, na podstawach treningu poznawczego – tłumaczy Kaluźniak. I dodaje: – Oni muszą zbierać informacje, przyzwyczajać się od najmłodszych lat, że ich reakcja uzależniona musi być od tego, co zobaczą w boiskowej rywalizacji.

Dlaczego Kaluźniak prowadzi akademię akurat w tym kierunku? – Chcemy, żeby nasi zawodnicy wykazywali się inteligencją w grze. Chcemy, żeby ktoś, patrząc z boku na zawodnika, mógł powiedzieć, że to jest ktoś wychowany przez Ślęzę. Chcemy, by zawodnicy reagowali przez pryzmat tego, co zobaczą na boisku. Którą przestrzeń zaatakować? Jak się ustawić, by widzieć partnera i cel, czyli bramkę? Jego głowa ma cały czas być „włączona”.  Gdzie jest linia podania? Co zrobić, by była otwarta? Kiedy prowadzić blisko, kiedy daleko? Chcemy w pełni uświadamiać zawodnika, by jego działania nie były przypadkowe, a były świadome.

Nie chcą, by program szkolenia był fikcją, więc coraz mocniej przykładają się do kontroli tego, czy jest faktycznie realizowany. Póki co – program gotowy jest do kategorii Młodzik. Prace nad szkoleniem w 11-stkach już się jednak zaczęły.

Czy to oznacza, że w Ślęzie zupełnie odejdą od ćwiczeń wyizolowanych? – Nie, ale nie mogą one stanowić więcej niż 15-20% sesji treningowej. Wyizolowane formy chcielibyśmy wykorzystywać jako zadania domowe lub treningi indywidualne. Teraz mamy miejsce na to, żeby zostać po zajęciach lub pojawić się przed nimi. Mamy swobodę i wielu graczy z tego korzysta. Rzuty wolne, siatkonoga – młodzież chętnie wykorzystuje te możliwości.

Koordynowanie takim zespołem to dla Kaluźniaka duże wyzwanie. W klubie jest od 10 lat, wtedy koszulki Ślęzy ubierało 50 zawodników. – Dla mnie to duże doświadczenie. Uczę się relacji, funkcjonowania, w czym mocno pomaga mi trener Kowalski, pani prezes i trenerzy koordynatorzy: Maciej Dębiczak, Arkadiusz Domaszewicz, Kacper Gawlak oraz niezastąpiony kierownik Robert Sawicki. Bez ich wsparcia byłoby ciężko. Trzeba też podkreślić, że dużą wartością naszego klubu są trenerzy, którzy chcą się zmieniać. Każdemu przyświeca wspólny cel: praca w dobrej akademii, która może pochwalić się wysoką jakością szkolenia. Ślęza mocno się rozbudowała. To, że jestem zaangażowany wyłącznie w jeden klub, to dla mnie spełnienie marzeń. Wcześniej, gdy pracowałem gdzieś poza Ślęzą, myślami byłem w klubie. Dziś mogę wyłącznie skupić się na tym, co dzieje się na Kłokoczycach.

A budowa relacji i odpowiednia komunikacja to podstawy współpracy z grupą trenerów, którymi Kaluźniak zarządza. – Chcemy ludzi, którzy chcą się rozwijać. Projekt Ślęza Wrocław jest bardzo mocno rozwojowy. Młody, ambitny trener, może dziś prowadzić określony rocznik w danej szkółce, a u nas może funkcjonować w projekcie, który będzie się rozwijać.

W akademii chcą postawić na specjalizacje. – Chcemy, by trenerzy doświadczali danej kategorii wiekowej wiele razy, bo za kilka lat, widząc gdzie ich wychowankowie zaszli, mogą zauważać, kto i dlaczego ma „to coś”. Po kilku cyklach, będą widzieć więcej – uważa koordynator.

Cykle będą więc dwuletnie: po dwóch trenerów przydzielonych zostanie do każdej kategorii i będą prowadzić raz rocznik młodszy, raz starszy.

Kaluźniak: – Zaczęliśmy pracować nad szkoleniem trenerów. Staże, wewnętrzne formy warsztatowe. Program chcemy wypracować wspólnie, tak, by wszyscy go czuli, tak jak i całą bazę ćwiczeń. Wydaje mi się, że jesteśmy na etapie szkolenia trenerów. Jest coraz lepiej, ale pracujemy nad tożsamością i kulturą klubu – podsumowuje.

Dobrą motywacją dla szkoleniowców, ale i młodych adeptów futbolu, jest drużyna seniorów. Ta, jak wspominaliśmy już wyżej, chciałaby wskoczyć na poziom centralny, co nie wydaje się być scenariuszem nierealnym.

Pierwszy zespół walczy o II ligę. Kolejny rok z rzędu. Chcemy go mocno odmłodzić, choć on jest od dawna młody. Chcemy jednak, by juniorzy zdominowali wyjściową jedenastkę, a zespół seniorów był przedłużeniem akademii – zaznacza Kaluźniak, który mocno ceni sobie współpracę z pierwszym trenerem Ślęzy.

W naszych reprezentacjach, w akademii, będziemy mieli wsparcie piłkarskie. Trener Kowalski wybrał siedmiu ludzi ze swojego zespołu (piłkarzy – przyp. red.), którzy dołączą do różnych drużyn. Dzieciaki są w nich wpatrzeni, a oni rozwijają się na nowej drodze. To sytuacja z gatunku win-win.

Dodatkowo, najlepsi trampkarze i juniorzy we wtorki dołączają do pierwszego zespołu. Przed pandemią z III-ligowcami trenowali nawet gracze z rocznika 2006, czyli 14-latkowie!

Kaluźniak: – Chcemy być przygotowani na pewne rozwiązania, gdy będziemy mieli coraz lepszych chłopców. Wprowadzamy grupy PRO, raz w tygodniu będą one miały dodatkowy trening poznawczy. Od sześciu do dziesięciu osób z udziałem 4-5 trenerów. Teraz, gdy mamy poważny obiekt, możemy przejść do realizacji takich pomysłów, które wypracowywaliśmy w ostatnich miesiącach.

A co… ze Śląskiem?

Ślęza chce współpracować z okalającymi Wrocław gminami, takimi jak Milicz, Trzebnica czy Oleśnica. Już podpisali część umów, kolejne rozmowy się toczą. Najzdolniejsi będą trafiać do Ślęzy, ale chcą też wzmacniać tych, którzy potrzebują wsparcia. – Chcemy, by partnerstwo miało rzeczywiście wymiar współpracy – tłumaczy Kaluźniak. Partnerskie podmioty jeżdżą więc z wrocławianami np. na obozy, mogą skorzystać z obiektu na Kłokoczycach.

W tym wszystkim trudno nie wspomnieć jednak, że tuż obok Ślęzy funkcjonuje też akademia Śląska Wrocław. Klubu ekstraklasowego, który jest uznaną w regionie marką. Klubu, którego barwy działają na każdego młodziana, marzącego o wielkiej piłkarskiej karierze. I klubu, który z lokalnych szkółek póki co ściąga kogo tylko chce.

Na zakończenie więc – krótka rozmowa o relacjach między klubami z prezes Ziobro:

Jak patrzycie na współpracę ze Śląskiem Wrocław? To uznana marka, tuż obok was.

– Choć nie jestem facetem, jestem dżentelmenem. Czasem nie potrzeba umowy o współpracy, by współpracować. Nasza współpraca ze Śląskiem układała się różnie, nie ma się co czarować. W ostatnich miesiącach można to jednak nazwać współpracą i będzie ona coraz szersza. Śląsk jest bardzo na nas otwarty, cieszę się, że drużyna ekstraklasowa będzie u nas pod balonem rozgrywała mecze kontrolne, chcemy także nawiązać współpracę przy drużynie kobiet, bo Śląsk taką utworzył, a my mamy świetną akademię dziewczynek. Każdy ma swój charakter i swoje cele. Nasze dzieciaki mają Ślęzę w sercu i mają kochać ten klub, ale celem dla nich zawsze będzie Ekstraklasa. A Ekstraklasa to Śląsk.

A to nie będzie problem? Chcąc realnie powalczyć o II ligę, może zabraknąć utalentowanych piłkarzy w okolicy. Śląsk musi wypełnić składy pierwszej drużyny, drugoligowego zespołu rezerw i ekipy U-18 występującej w CLJ…

– Jeżeli tylko w naszej akademii piłkarskiej jest 1500 dzieci, z czego 1000 to chłopcy, a klubów w mieście jest 65, potencjał dzieci nie będzie problemem. Śląsk też ma przecież swoją akademię. Problemem jest to, by u najmłodszych dzieciaków podnieść jakość szkolenia. Skupić się na tym. Oczywiście w przedszkolu nie mówimy o wielkim szkoleniu, ale trzeba te dzieciaki zarazić pasją do piłki. Boiska są potrzebne, ale szkolić trzeba też trenerów. W nich trzeba inwestować, to samo się nie zrobi. Potrzeba lat, by to zaczęło funkcjonować, ale jeśli nie podejmiemy próby, to niczego nie zmienimy. Jeżeli zaczniemy od podstaw, efekty będą dla nas, dla Śląska i dla zespołu rezerw Śląska. Dla wszystkich.

Co będzie więc dla was celem?

– Dla trenerów grup reprezentacyjnych celem będzie awans do wyższej ligi i to się nam udaje, ale tak naprawdę cała nasza transformacja, która nastąpiła w ostatnim czasie, przynosi efekty czysto sportowe. Będę się cieszyć, gdy z naszej akademii wychodzić zaczną pełnowartościowi piłkarze, ale celem dla mnie jest to, by wychodzili z niej pełnowartościowi ludzie. Super będzie, jeśli procent tych dzieci będzie realizował profesjonalne kariery, ale cała reszta ma spędzić fajne dzieciństwo, poznać kolegów, nie mając czasu na głupoty. To jest mój cel.

Z WROCŁAWIA – PRZEMYSŁAW MAMCZAK