CLJ-ka od środka: „Nie było podstaw, aby przełożyć mecz z Górnikiem”

Przed startem sezonu Centralnej Ligi Juniorów obawialiśmy się, że może dojść do takich ruchów. Z uwagi na sytuację epidemiologiczną w Polsce mecze będą pewnie odwoływane i przekładane na inne terminy. Długo nie trzeba było czekać na pierwszy przypadek. W pierwszej kolejce CLJ U-15 nie odbyło się spotkanie pomiędzy Sandecją Nowy Sącz a Górnikiem Łęczna. Czy konieczne było przeniesienie tego meczu na inny termin? M.in. o tym porozmawialiśmy ze szkoleniowcem drużyny z Nowego Sącza, Jerzym Czerneckim.

CLJ-ka od środka: „Nie było podstaw, aby przełożyć mecz z Górnikiem”

Dlaczego mecz pomiędzy Sandecją Nowy Sącz a Górnikiem Łęczna w CLJ U-15 został przełożony na 2 września? Ktoś z waszej drużyny jest chory na koronawirusa?

– Powiem szczerze, że nie byłem zwolennikiem przełożenia tego meczu. Nadal uważam, że nie było podstaw do takiego ruchu. Wiadomo, że nasz region jest objęty strefą czerwoną przez Ministerstwo Zdrowia i nałożone są dodatkowe restrykcje. Jednak my jako klub trenujemy bez żadnych przeszkód. Wpływ na decyzję o przełożeniu meczu mógł mieć fakt, że u jednego z zawodników pierwszego zespołu zdiagnozowano koronawirusa. Jednak wydaliśmy specjalne oświadczenie do Małopolskiego ZPN, że trenujemy na innych boiskach niż pierwszy zespół i nie mieliśmy z nimi żadnego kontaktu. Z mojego punktu widzenia, nie było żadnych podstaw, aby ten mecz przełożyć. Aczkolwiek drużyna z Łęcznej dążyła do tego, żeby zmienić termin spotkania. Ostatecznie się zgodziliśmy, ale moje stanowisko było takie, że chcieliśmy grać. Chłopcy trenują już prawie pół roku i czekali z utęsknieniem na pierwszy mecz ligowy. Niestety, sytuacja tak się potoczyła, że jeszcze nie mieli takiej okazji.

Czy w waszej drużynie, czyli w U-15, były przeprowadzane badania na koronawirusa? Była pewność, że wszyscy są zdrowi?

– Nie przechodziliśmy takich badań. Na ten moment nie ma też takich wymogów. Badaniami są objęci zawodnicy i sztab szkoleniowy pierwszego zespołu.

Widziałem informację, że początkowo wasz mecz z Górnikiem miał się odbyć bez udziału publiczności.

– Tak, w związku z tym, że jesteśmy w strefie czerwonej,  obowiązują nas dodatkowe obostrzenia. Wszystkie zawody sportowe odbywają się bez udziału publiczności. A w miejscach publicznych należy nosić maseczki. To są takie namacalne rzeczy, które nas dotknęły. Aczkolwiek nie było innych przeciwwskazań, żeby ten mecz się nie odbył. Spotkanie zostało przełożone na 2 września. Rozumiem, że rodzice mogą mieć obawy o to, żeby ich dzieci do nas nie przyjeżdżały, ale czy za dwa tygodnie problem się rozwiąże? Moim zdaniem nie.

Można by rozwiązać to tak, żeby to zespół z Łęcznej był gospodarzem pierwszego meczu z Sandecją Nowy Sącz.

– Gdyby była taka sugestia, to pewnie podjęlibyśmy taki temat. Byliśmy wszyscy przygotowani, żeby grać i chcieliśmy już rozpocząć ligę.

Czy trener nie ma obaw, że tak może wyglądać ten sezon, czyli – ciągłe przekładanie meczów i szukanie nowych terminów?

– Mam bardzo duże obawy, że to może tak wyglądać. Zdaję sobie sprawę, że na nas, trenerach, spoczywa duża odpowiedzialność, jeżeli chodzi o zdrowie zawodników. Oni są niepełnoletni. Oczywiście teraz wypowiadam się, że: „chcieliśmy grać”, ale też rozumiem po części obawy rodziców. Natomiast wydaje mi się, że powinniśmy zaakceptować ten stan rzeczy, jaki mamy obecnie, spróbować się z nim zmierzyć i normalnie funkcjonować. Bo w innym przypadku, jeżeli tak to będzie wyglądało, nie rozegramy tej ligi.

Jak zawodnicy zareagowali na informację, że nie będzie meczu?

– Byli bardzo zdegustowani, ponieważ do samego końca próbowaliśmy podtrzymać nasze stanowisko, że chcemy grać. Mecz został odwołany w czwartek. Zatem do końca wierzyliśmy, że uda się rozegrać to spotkanie. Takie informacje też ciężko się przekazuje zawodnikom, bo byli nastawieni na to, żeby rozpocząć ligę i grać.

Wiadomo już czy odbędzie się wasz najbliższy mecz z Wisłą Kraków?

– Na ten moment nie mamy żadnych informacji, żeby miał się nie odbyć. Nastawiamy się na wyjazd do Krakowa na spotkanie ligowe. Mecz zaplanowany jest na sobotę i mamy nadzieję, że się odbędzie. Obecnie nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby nie doszło do tego starcia. Przygotowujemy się do inauguracji rozgrywek przez nasz zespół.

Jak wyglądały wasze przygotowania do sezonu? Wyjechaliście na jakiś obóz? Czy nie było takiej możliwości, żeby gdzieś pojechać?

– Gdy rozpoczęła się pandemia, każdy otrzymał od nas indywidualne rozpiski i trenował w domu. Gdy pojawiła się możliwość trenowania w grupach sześcioosobowych, to skorzystaliśmy z tej opcji i prowadziliśmy zajęcia w ten sposób. Później, gdy wróciliśmy do treningów w pełnym składzie osobowym, pracowaliśmy tak, jak w normalnym mikrocyklu treningowym – po cztery-pięć jednostek w tygodniu. Wstępnie obóz sportowy mieliśmy zaplanowany w Kielcach. Jednak nie skorzystaliśmy z takiej możliwości, bo było to zbyt ryzykowne w tym okresie. Aczkolwiek zorganizowaliśmy na swoich obiektach obozy dochodzeniowe, gdzie zawodnicy mieli po dwie jednostki treningowe dziennie oraz zajęcia teoretyczne. Spożytkowaliśmy ten czas efektywnie. Myślę, że nie straciliśmy na tym pod względem okresu przygotowawczego. Drużyna jest optymalnie przygotowana do ligi.

Jak trener oceni wasze przygotowania, również w kontekście gier sparingowych?

–  Rozegraliśmy sporo meczów sparingowych. Jestem zwolennikiem, żeby grać, jak najwięcej. Tym bardziej że mieliśmy spory przestój. Rozegraliśmy ok. 12 gier kontrolnych, od momentu, gdy było to możliwe. Na początku graliśmy spotkania z drużynami lokalnymi, aczkolwiek były to starsze ekipy od nas – z kategorii junior młodszy. Graliśmy sparingi z Unią Tarnów, Stalą Rzeszów, Bruk-Bet Termaliką Nieciecza i Rodłem Opole. A z drużyn, które grają w CLJ U-15 mierzyliśmy się z Cracovią i Rakowem Częstochowa. Wyniki nie były najważniejsze, staraliśmy się realizować nasz pomysł na grę i rozwijać indywidualnie naszych zawodników. Myślę, że udało się to zrobić. Niestety, nie mogliśmy tego sprawdzić w meczu ligowym, ale jestem zadowolony z przepracowanego okresu. Mam nadzieję, że drużyna zaprezentuje swój potencjał w meczach ligowych.

Jak trener porównałby zespół, który obecnie prowadzi, z tym, który grał w ubiegłym sezonie w CLJ U-15?

– Pięciu, sześciu zawodników grało już w CLJ U-15, jako młodszy rocznik. Myślę, że ci chłopcy zdobyli już jakieś doświadczenie w tej lidze. Wydaje mi się, że ten rocznik jest wyrównany. Mam nadzieję, że powalczymy o coś więcej w grupie D. W roczniku 2005 wyglądało to tak, że walczyliśmy o utrzymanie w CLJ. Nie chcę się wypowiadać odważnie i budować niepotrzebnej presji, ale wydaje mi się, że stać nas na to, żeby walczyć o miejsca w środku tabeli. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać na boisku. Natomiast jest w tej ekipie kilku zawodników bardzo fajnych, perspektywicznych i monitorowanych przez selekcjonera młodzieżowej reprezentacji Polski, Rafała Lasockiego. Mamy nadzieję, że w niedługim czasie przyjdą dla nich powołania. Ich ciężka praca na treningach oraz dobra postawa w meczach zostanie doceniona i będą mieli okazję pokazać się na najwyższym poziomie.

Stawiacie sobie jakieś cele na tę rundę?

– Nie chcemy sobie stawiać górnolotnych celów. Chcemy skupić się na każdym kolejnym meczu i zaprezentować się dobrze jako drużyna. A zawodnicy chcą pokazać swoje umiejętności w tej lidze, bo CLJ jest dla nich oknem wystawowym. Trenerzy reprezentacji czy innych drużyn obserwują te rozgrywki. Chcemy grać swoje i pokazać, że szkolenie u nas stoi na dobrym poziomie. Zawodnicy są na tyle świadomi, że chcą w każdym kolejny meczu wygrywać. Uważam, że to jest ważny aspekt. Nie jest najważniejszy, bo zwycięstwa nie są najważniejsze. Aczkolwiek jest to jeden z aspektów, który jest bardzo istotny i chcemy, żeby był efektem naszej pracy, a nie celem samym w sobie.

Jaki pomysł na rozwój zawodników macie w akademii Sandecji Nowy Sącz?

– Wprowadziliśmy wiele rzeczy do akademii i pracujemy bardzo ciężko z zawodnikami. Chociażby postawiliśmy na monitoring obciążeń. Obserwujemy ich pod kątem obciążeń treningowych i regeneracji przy pomocy aplikacji mobilnej. Monitorujemy rozwój biologiczny pod kątem PHV. Różnice biologiczne na tym etapie są bardzo duże i indywidualizacja treningów jest bardzo ważna. Współpracujemy z trenerem od przygotowania motorycznego oraz fizjoterapeutą. Mamy specjalistyczne treningi bramkarskie. Jest tych rzeczy dużo. Wprowadziliśmy również treningi techniki fundamentalnej dla wyróżniających się zawodników. Próbujemy nadrabiać braki, które u nich widzimy. Aby zawodnicy byli przygotowani do tego, by zrobić kolejny krok w rozwoju.

Na czym dokładnie polegają treningi techniki fundamentalnej?

– Zorganizowaliśmy to w ten sposób, że raz na dwa tygodnie w kategoriach od trampkarza w górę są prowadzone zajęcia 45-minutowe. Z mojej drużyny trenuje tam czterech zawodników z rocznika 2006 i czterech z 2007. To grupa ośmiu osób, którą prowadzi trener Marek Zagórski. On jest odpowiedzialny za chłopaków i przygotowuje trening w oparciu o dany temat techniczny. Ja też jako trener prowadzący grupę daję sygnał trenerowi, jakie aspekty są do poprawy u tych chłopaków. Chcemy zniwelować błędy i cały czas ich rozwijać.

Jaki macie plan na grę drużyn w akademii Sandecji? Macie wspólną wizję dla wszystkich ekip? Czy każdy trener ma wolną rękę i działa po swojemu?

– W starszych rocznikach staramy się realizować założenia, które są w pierwszej drużynie. Chcemy, żeby zawodnicy byli przygotowani do wejścia na wyższy poziom. A w rocznikach młodszych, w tym U-15, to jest sprawa indywidualna i zależy od trenerów. Chcemy zawodników wyposażyć w różne możliwości, żeby potrafili grać w różnym ustawieniu i innymi założeniami techniczno-taktycznymi. Gdy znajdą się w innym środowisku – będą mieli podstawy, żeby realizować konkretny system gry albo założenia trenera.

Macie jakiś plan na tę naukę? Np. pracujecie kilka tygodni w jednym ustawieniu, potem w kolejnym, a gdy dochodzi do meczu, potraficie rotować ustawieniem w jego trakcie?

– Nie, mamy jako drużyna własny model gry, do którego dążymy i chcemy w ten określony sposób realizować boiskowe założenia. Mamy również alternatywny model gry, który jest zbliżony do tego pierwszego i w tych dwóch systemach się obracamy. Doskonalimy je i tak chcemy grać. Zmiany trenerów w akademii zasadniczo odbywają się, co dwa lata przy
zmianie kategorii wiekowej przez drużyny.Zatem zawodnik może czerpać wiedzę od kilku szkoleniowców i od każdego może coś wziąć dla siebie.

Czego możemy spodziewać się po pana drużynie w CLJ U-15?

– Mam nadzieję, że pokażemy się jako drużyna chcąca grać w piłkę, posiadać ją i atakować. To są aspekty, które wynikają z naszego pomysłu na grę. Chcemy grać odważnie. Jesteśmy przygotowani na to, żeby zawodnicy się rozwijali. Nie preferujemy gry w głębokiej defensywie, nie cofamy się i nie czekamy na to, co zrobi przeciwnik. Zawodnicy z tego regionu cechują się dużym charakterem i ambitnie angażują się w grę. To też powinno mieć odzwierciedlenie w naszych meczach.

Co wyróżnia akademię Sandecji Nowy Sącz w regionie?

– Myślę, że w regionie jesteśmy postrzegani jako akademia dominująca. Wynika to też z tego, że jesteśmy klubem grającym na poziomie pierwszej ligi. Zawodnicy z regionu chcą do nas przychodzić i u nas grać. Staramy się współpracować z mniejszymi szkółkami, żeby wyróżniający się w nich chłopcy trafiali do nas. Chcemy, żeby nasza praca był charakterystyczna. Chcemy mieć zawodników związanych z regionem i klubem. To też powoduje, że widać większe zaangażowanie na treningach i w meczach. A tego potrzebujemy i na tym chcemy się skupić. To jest wyznacznik, który określa naszą akademię.

Czyli większość zawodników, nawet w pana drużynie, jest z Nowego Sącza i okolic?

– Można powiedzieć, że pracuję z tym rocznikiem od początku, poza dwuletnią przerwą. Ten zespół cały czas ewoluował, ale to nie było tak, że dochodziło nagle dziesięciu nowych zawodników. Ta grupa jest bardzo spójna i zżyta. To też widać na boisku. Oczywiście zdarzają się transfery jednego czy dwóch zawodników, ale to nie zaburza naszej filozofii budowania drużyny opartej o chłopaków z regionu.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Sandecji Nowy Sącz