Jak działa skauting w Szachtarze Donieck?

Szachtar Donieck zaskoczył ostatnio cały piłkarski świat. Zdziesiątkowany pandemią, w mocno odmłodzonym składzie, musiał udać się do Madrytu na inaugurację Ligi Mistrzów. Na Santiago Bernabéu między słupkami stanął 19-letni Anatoliy Trubin, a obrona była złożona z trzech 21-latków oraz jednego 27-latka. W drugiej linii znalazło się miejsce, m.in. dla 20-letniego Tetê oraz jego rówieśnika – Marcosa Antônio. Drużyna złożona z chłopaków nieobytych jeszcze z poważną piłką, którzy rozgrywki Ligi Mistrzów oglądali jedynie w telewizji, do przerwy prowadziła z Realem 3:0! Ukraińska maszyna wczoraj ponownie udowodniła, że może walczyć z największymi – i zatrzymała Inter Mediolan.

Jak działa skauting w Szachtarze Donieck?

Jak wygląda dział skautingu Szachtara Donieck? Na co zwraca się tam największą uwagę? Skąd pozyskują zawodników?

José Botó nie jest postacią anonimową w portugalskiej piłce. Zaczynał jako trener, ale nigdy nie było mu dane prowadzić zespołu ze ścisłego topu. Musiał znaleźć inny plan, żeby zaistnieć w strukturach poważnych klubów Półwyspu Iberyjskiego.

Jego kariera nabrała rozpędu w 2010 roku, gdy został szefem skautów w Benfice Lizbona. Piastował to stanowisko przez osiem lat i to za jego kadencji do klubu zostali ściągnięci Nemanja Matić, Ederson czy Luka Jović.

Sukcesy poszły w świat, więc stał się dla wielu klubów łakomym kąskiem. Wybrał ofertę Szachtara, na co mogły mieć wpływ pieniądze Rinata Achmetowa, najbogatszego człowieka na Ukrainie oraz właściciela klubu z Donbasu.

Botó udzielił ostatnio obszernego wywiadu dziennikarzom ukraińskiego PASS, a dzięki uprzejmości Kamila Rogólskiego, korzystamy z przetłumaczonych fragmentów tego materiału:

– Główną rolę odgrywa prezydent (Rinat Achmatow – dop. red.), który doskonale rozumie, jaki powinien być klub – mówi Botó. – Mówimy o profilach zawodników. O tym, czego klub potrzebuje. Wszystko przechodzi przez niego. Bardzo dobrze znam wiele zespołów w Europie i nigdy nie widziałem właściciela, który miałby tak głębokie zrozumienie oraz wiedzę o drużynie i jej celach. Z kolei prezes klubu koordynuje całą strukturę. Dział skautingu, sztab szkoleniowy, akademię. Wszystkie te działy pracują, by osiągnąć cele wyznaczone przez prezydenta. Dział skautingu działa pod moim nadzorem i składa się z sześciu osób odpowiedzialnych za skauting. Myślę, że to wystarczająca liczba. To mały dział, ale w Benfice było jeszcze mniej osób. Kiedy mamy wiedzę, co chcemy, czego szukać i gdzie patrzeć wystarczy w sumie sześciu skautów. W normalnym trybie skaut może oglądać kilka meczów dziennie, nawet różnych lig. Dziś w biurze odbywa się wiele procesów skautingowych, dużą część pracy wykonuje się przy ekranie komputera. Dlatego tylko tyle skautów – to nam wystarcza. Ma to bardzo istotną zaletę. Mała struktura pozwala dobrze poznać każdego skauta, a każdy skaut może poznać lepiej mnie. Możemy komunikować się ze sobą każdego dnia. Dla mnie jest to dużo lepsze niż 20 czy 50 zwiadowców w klubie.

Sześciu skautów w klubie, który ściąga zawodników z całego świata, skupiając się głównie na Ameryce Południowej, rzeczywiście nie jest imponującą liczbą, ale 54-latek uważa, że taki model jest znacznie skuteczniejszy niż w przypadku angielskich drużyn, gdzie w działach skautingu często zatrudnionych jest kilkadziesiąt osób.

Szachtar kojarzy się wielu kibicom z zespołem, w którym występują głównie zawodnicy z Brazylii. W przeszłość w pomarańczowo-czarnych barwach grali Willian, Fernandinho czy Douglas Costa, a nowych nazwisk z „Kraju Kawy” cały czas przybywa. Tylko w ostatnich trzech sezonach Brazylię na Ukrainę zamienili Vitão, Marquinhos Cipriano, Marcos Antônio, Fernando, Maycon, Tetê oraz Dodô.Jak oni się tam wszyscy znaleźli?

Botó: – Łatwo zgadnąć, że Brazylia jest najważniejszym krajem dla naszego skautingu, ale szukamy również zawodników w Serbii i Chorwacji. Nie chciałbym zdradzać wszystkich narodów, bo mamy też swoje tajemnice, ale oczywiście Brazylia jest naszym najszerszym rynkiem.

Czy można powiedzieć, że koncentrujesz maksymalną uwagę na Brazylii? 90% siły?

– Nie powiedziałbym, że aż tyle, ale jednak większość. Brazylia jest dla nas strategią na osiąganie dobrego wyniku. Znalezienie najlepszych i bliskich określonego poziomu piłkarzy w Brazylii to bardzo dobra strategia. Jest tam wielu utalentowanych chłopaków, którzy dobrze się u nas zaadaptują, dlatego jest to dla nas korzystne. Jeżeli brazylijski piłkarz gra w kadrze U-20, możemy zaprosić go na Ukrainę. Dla przykładu, jego rówieśnika z Hiszpanii byłoby nam trudniej sprowadzić.

Jaką masz sieć w Brazylii? Ile osób tam dla ciebie pracuje na stałe, a ile jest osób, z którymi po prostu utrzymujesz kontakt? 

– Jest jedna osoba pracująca dla Szachtara w Brazylii, której bardzo ufam. Mam wiele kontaktów w sztabach trenerskich klubów i reprezentacji. Poza tym, mam swoich przyjaciół, znajomych, którzy udzielają mi informacji.

Jak nawiązałeś kontakty w Brazylii?

– Mam tę przewagę, że obserwuję Brazylię od 28 lat, więc mam wiele źródeł informacji. Przed Szachtarem pracowałem dla Benfiki i to otwiera wiele drzwi. Dzięki nabytemu doświadczeniu, stworzenie tej całej sieci, nie było dla mnie trudne. Bardzo ważnym punktem jest to, by nie były to kontakty same w sobie, a z ludźmi, którym ufasz. Musisz mieć przekonanie, że uzyskane informacje są w całości prawdziwe. Te osoby muszą rozumieć futbol tak samo, jak ja. Przez 30 lat w branży możesz spotkać wielu ludzi. Zbudowanie sieci kontaktów wymaga czasu, stąd trudniej o to młodym.

Brazylia jest rynkiem, w którym można znaleźć prawdziwy skarb, ale też się mocno przejechać i wydać kilkadziesiąt milionów w błoto. Nie każdy potrafi sobie poradzić na Starym Kontynencie, gdzie panują określone zasady i bardziej profesjonalny styl bycia.

Ronaldinho był wielkim piłkarzem, chociaż jego podejście do zawodu… nie było najlepszym wzorem dla innych. On mógł sobie na to pozwolić, ponieważ był ulubieńcem kibiców z Camp Nou i miał status piłkarskiego magika. Chodzi o to, żeby młodzi zawodnicy nie myśleli w podobny sposób, że teraz to już mogą wszystko, bo to do niczego dobrego ich nie zaprowadzi.

Dajmy na to – zwracasz uwagę na Marcosa Antônio. Jakie są twoje następne kroki? Co chciałbyś o nim wiedzieć?

– Kiedy mówimy o piłkarzu pokroju Marcosa Antônio, przede wszystkim interesuje mnie to, jak gra. Można mówić o nawykach żywieniowych, czasie spędzonym przed komputerem, ale walory sportowe są absolutnie nadrzędne. Jest wiele poza boiskowych niuansów, które są ważne, jednak przy wsparciu, które otrzyma, będzie mógł poradzić sobie ze wszystkimi swoimi problemami. Szukam informacji o tym, jak trenuje, jaka jest jego mentalność. Mogę porozmawiać z jego trenerami z drużyn młodzieżowych czy reprezentacji. Mogę zapytać o opinię, jak gra na tej czy innej pozycji. 

Czy zdarzyło się, że zrezygnowałeś z piłkarza ze względu na aspekty pozaboiskowe?

– Gdybyśmy uzyskali informację, że piłkarz nadużywa alkoholu, wtedy wpłynęłoby to na naszą decyzję. Ale mi się osobiście nie zdarzyło, żebym miał na swojej liście pijaka. W przypadku zawodnika, który ma 23-24 lata, z ukształtowaną osobowością, zwracamy szczególną uwagę na zaangażowanie w trening, sytuację życiową. Wszystkie rzeczy mają znaczenie przy podejmowaniu decyzji. W przypadku 17- czy 18-letnich piłkarzy jest trochę inaczej, mają więcej ambicji. Nie dojrzeli jeszcze jako jednostki. Zarówno Benfica jak i Szachtar pracują z młodymi zawodnikami. Ich życie to jedna kwestia, ale bardziej istotne jest, jakie będzie miało to wszystko przełożenie na boisko. Na podstawie tego, co wydarzyło się w życiu zawodnika, przygotowujemy się na to, co nastąpi w jego dalszej karierze. Każdy pracownik klubu robi wszystko, by pomóc nie tylko na boisku, ale i poza nim. 

Inną ważną sprawą w kontekście ściągania młodych zawodników z Brazylii, ale i każdego zakątka świata, jest… ich potencjał. Może się okazać, że świetny 18-latek, w tak młodym wieku, osiągnął już szczyt swoich możliwości. Pomimo dobrych rokowań, nie poczyni większych postępów i nie wskoczy na jeszcze wyższy poziom. Czy można temu jakoś zapobiec?

Jak przewidzieć dalszy rozwój zawodnika?

– Potrzeba kryształowej kuli. Możesz też analizować, robić wszystko, by podążał wyznaczoną przez nas ścieżką. Na przykład, gdy mam 19-latka, który może w przyszłości zostać czołowym piłkarzem, muszę ocenić wszystkie czynniki, które mogą wpłynąć na jego karierę i przekazać to sztabowi trenerskiemu. Chodzi tu o kwestie czysto piłkarskie, nad czym musi jeszcze popracować. Z zachowaniem poza boiskiem jest tak samo. Musi być dobrym człowiekiem, aby zrozumieć powagę swojego zawodu. Naszą rolą jest wskazanie mu prawidłowego wektora rozwoju. My widzimy potencjał i możliwości.

Jakie aspekty gry są wrodzone, a jakie można poprawić?

– Ludzie muszą zrozumieć, że istnieje szereg cech, które piłkarz musi mieć w określonym wieku. Bez nich nie wejdzie na wyższy poziom. Jeżeli widzisz piłkarza w kategorii U-20, który ma problemy z przyjęciem piłki, ta odbija się od niego na pół metra, to nie da się już tego poprawić, zmienić. Braki taktyczne są to do zniwelowania.

Wyżej przytoczyliśmy sporo wypowiedzi José Botó, dotyczących konkretów związanych bezpośrednio z samymi zawodnikami, którzy są ściągani do klubu. Jak jednak wygląda praca tych, którzy za to odpowiadają? Jaki jest budżet transferowy Szachtara?

Jak wygląda raport skauta?

– Treść dzielimy na aspekty techniczne, cechy taktycznie i kondycję fizyczną. Bierzemy pod uwagę też szybkość podejmowania decyzji i analizy sytuacji boiskowej.

Jak to się określa?

– Decyzyjność to już kwestia subiektywna. Na przykład, w codziennej komunikacji widzisz, jak dana osoba reaguje i musisz przekazać to w skali od 1 do 10. Ważna jest również spójność oceny – skaut musi rozumieć, kiedy zawodnik zasługuję na ocenę 6, a kiedy na 8. Oceniający jest sędzią w tym przypadku. Tak samo jest z panowaniem nad piłką, odbiorem, podania krótkie, długie. Jeśli pasują do siebie elementy taktyczne, fizyczne oraz taktyczne – wtedy mówimy o kompleksie cech, które tworzą osobowość piłkarza. Bo załóżmy na przykład, że zawodnik jest szybki, ale nie ma panowania nad piłką. Szybkość bez techniki jest bezwartościowa. Jeżeli piłkarz posiada obie umiejętności, to już jest to jego duży atut. Do tego dochodzą obserwacje na treningach, jak biega w przód, do tyłu. Dzielimy mecz na kilka etapów, a ocena jest już kompleksowa. Mamy raporty papierowe i wideo. Wycinamy poszczególne zagrania, przypatrujemy się 10 minut jednemu elementowi u piłkarza i porównujemy to z drugim, żeby sformułować własny pogląd. 

Jak wygląda filtr kandydata? Czy rozumiecie ograniczenia finansowe, w których się poruszacie?

– Tak, oczywiście. O tym mówił Monchi. Mamy rynki kategorii A. W ich skład nie może wchodzić Anglia, Francja czy Hiszpania. W naszym przypadku są to Brazylia, Argentyna oraz Chorwacja. To gracze z tych krajów mogą pojawić się w Szachtarze. Skaut musi rozumieć, czy dany zawodnik może przenieść się do ligi ukraińskiej. Podam przykład zawodnika poza naszym zasięgiem. Moi skauci mówią zgodnie, że Vinicius jest najlepszym piłkarzem w Brazylii. Okej, ale Flamengo oczekiwało za niego 40 milionów euro, więc jest poza zasięgiem Szachtara. Musimy wiedzieć, jakie są nasze możliwości.

Kawał materiału! Ukraiński PASS naprawdę nieźle przemaglował Botó, którego historia może być inspiracją dla wszystkich zainteresowanych skautingową pracą w futbolu.

Szachtar jest ciekawym klubem, bo swoją filozofię opiera na zawodnikach z kraju, z którym ma… właściwie niewiele wspólnego. Achmatow wymyślił sobie kiedyś, że taki będzie plan na tę drużynę i od lat się tego pomysłu trzyma. Zresztą, kto bogatemu zabroni?

Jak widać, skauting zawodników z Ameryki Południowej przynosi korzyści, bo zespół Szachtara regularnie oglądamy w europejskich pucharach, a ściągani piłkarze trafiają później do czołowych ekip Starego Kontynentu.

Botó i jego sześciu skautów czeka dalsze przeszukiwanie tamtejszego rynku. Jeżeli będą trzymać się swoich reguł i zasad, do klubu w przyszłości na pewno dołączą kolejne piłkarskie perełki. I podkreślimy to po raz kolejny: dobry pomysł, odpowiedni ludzie i stabilny system, który prowadzi do określonych działań – muszą przynieść określone efekty…

Tłumaczenie: Kamil Rogólski

Fot. Newspix