Czy Polacy mają predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób? (część I)

Na temat tego, czy Polacy mają predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób, eksperci ds. futbolu wypowiadali się wielokrotnie. Czym kierowali się przy swoich osądach? Na bazie jakiej wiedzy mówili, że biało-czerwoni mają DNA do gry z kontry? Na ile ich słowa można potwierdzić naukowo?

Czy Polacy mają predyspozycje do gry w piłkę nożną w określony sposób? (część I)

Odpowiedzi na tytułowe pytanie szukałem przez ostatnie miesiące. Rozmawiałem z genetykiem, biolożką, fizjologami, socjologiem i osobami zajmującymi się biochemią czy psychologią. Co z tego wyszło? 92 strony materiału, który jako pracę dyplomową złożyłem w ramach kursu trenerskiego UEFA A w Katowicach. I obroniłem go na początku listopada. Teraz, na łamach Weszło Junior,  publikować kolejne rozdziały mojej pracy zamierzam co drugą niedzielę. Dzisiaj część pierwsza!

***

WSTĘP

Predyspozycje do gry w piłkę nożną?

Jak Polacy powinni grać w piłkę? Czy, w dużym uproszczeniu, możemy próbować grać tak jak przyzwyczaili nas do tego Portugalczycy czy Hiszpanie? Albo Brazylijczycy? No właśnie, ale czy wymienieni grają i grali TAK zawsze, czy jednak do określonego stylu gry nas tylko… przyzwyczaili?

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek lubi podkreślać, że jako Polacy odnosiliśmy sukcesy grając „z kontry” i będąc bardzo dobrze przygotowanym pod względem fizycznym. Wspomina o polskim stylu, o polskich cechach, charakteryzujących nas na boisku.

„Atak pozycyjny nigdy nie był naszym atutem” – mówił Boniek w jednym z wywiadów dla Onetu. „Takie drużyny jak Hiszpania, Portugalia czy Niemcy grają określoną piłkę. My, jako Polacy, historycznie, najlepiej gramy z kontry, do tego trochę pressingu i odbiór piłki” – dodał w programie „Stan Futbolu”.

W przedmowie do Narodowego Modelu Gry prezes PZPN podkreśla, że „chcąc dorównać lepszym (…) musimy wziąć pod uwagę odmienne uwarunkowania klimatyczne, kulturowe, cywilizacyjne i zasobność państwowych budżetów.

Na określone tradycje i mentalność daną nam „z góry” w wywiadzie dla serwisu „Łączy Nas Piłka” uwagę zwracał także szef kształcenia i licencjonowania trenerów PZPN – Dariusz Pasieka: „czy jest niemiecka myśl szkoleniowa? Nie ma. Jest hiszpańska myśl szkoleniowa? Nie ma. Tak samo nie ma polskiej myśli szkoleniowej. Są za to pewne tradycje określonej federacji, uwarunkowane różnymi czynnikami: pogodą, bazą, przyzwyczajeniami, charakterem, mentalnością czy tradycjami. Jesteśmy jacy jesteśmy, zaakceptujmy to, wykorzystajmy w naszej pracy naszą wiedzę, zasoby. Zróbmy to jak najlepiej”.

Pasieka mówił również tak: „był moment, kiedy polscy szkoleniowcy bardzo zachłysnęli się Zachodem. Zaczęli jeździć na staże po całej Europie – do Niemiec, Portugalii, Hiszpanii, Czech, byle tylko zobaczyć pracę w zachodnich zespołach. ‘Skoro oni tak robią, to my też’. To spowodowało, że zatraciliśmy nasze DNA. Powoli już jednak wracamy do tradycji”.

Czy istnieje zatem piłkarskie DNA Polaków? Czym ono się charakteryzuje? Od czego jest zależne?

W 84. odcinku podcastu „Więcej Niż Zdrowe Odżywianie” Michał Jaworski gościł biolożkę Agnieszkę Pająk. Opowiadała ona o „cechach charakterystycznych dla danej grupy krwi” i o tym, że organizmy Skandynawów z tego względu od zawsze potrzebowały innego pożywienia niż np. ludzi żyjących w klimacie śródziemnomorskim. Stosunek białka, węglowodanów i tłuszczów mocno przekładał się też na psychikę jednostek.

To wszystko skłoniło mnie do przemyśleń i rozważań. Skoro typy metaboliczne i grupy krwi zależne były kiedyś od miejsca życia, czy podobnych związków nie można by znaleźć w piłce nożnej? Może my, Polacy, nie mamy takich predyspozycji do „czucia piłki”, jej kontroli, a co za tym idzie do gry bardziej „technicznej” – jak Latynosi, Hiszpanie czy Portugalczycy? Zastanawiał mnie też wpływ naszej kultury i cech osobowościowych, które mogłyby w jakiś sposób definiować styl gry, w którym czujemy się lepiej. Być może nie chcemy „bawić się” piłką, konstruować długo akcji, bo jesteśmy mniej cierpliwi? A przy tym bardziej pracowici, od, odpoczywających przy każdej okazji w trakcie sjesty, Hiszpanów? Czy warto to aż tak diametralnie zmieniać? Czy w ogóle jesteśmy w stanie?

Amerykański Instytut Gallupa, najstarszy instytut badania opinii społecznej na świecie, który mieści się w Waszyngtonie, w ostatnich latach przedstawił sporo badań i danych, które podkreślają wartość rozwoju swoich mocnych cech. Kosztem rezygnacji z poprawy tego, w czym nie jesteśmy biegli.

Spójrzmy na polski system edukacji. Hipotetycznie: Jaś ma piątkę z matematyki i trójkę z polskiego. Nauczyciele, rodzice i całe otoczenie radzą więc mu jednogłośnie: „Jasiu, popraw ten polski. Napisz dwa wypracowania, przeczytaj zaległe lektury. Popracuj nad interpretacją fraszek Kochanowskiego, bo z kartkówki na ten temat dostałeś ostatnio pałę”. Najnowsze trendy pedagogiczne często pytają – dlaczego? Czy to aby ma sens? Czemu na siłę chcemy zrobić z dziecka poetę, lub, co najgorsze, przeciętnego, szarego ucznia, skoro on ma szansę zostać np. wybitnym programistą? Skoro Jaś interesuje się informatyką, a nauki ścisłe przychodzą mu z niebywałą łatwością – dlaczego nie powinien według swojego otoczenia pójść w tę stronę?

Tak samo jest z piłką nożną. Ile ludzi, tyle zdań, ale jestem w stanie wyobrazić sobie, że sukces osiągają ci, którzy skupiają się na jednym zadaniu. Na swoim głównym celu. Dyrektor akademii warszawskiej Legii i były jej piłkarz – Jacek Zieliński, powiedział mi podczas jednego z wywiadu następujące słowa: „gdybym miał do wyboru zawodnika z jedną znakomitą nogą lub drugiego, z dwoma średnimi, wolałbym tego z jedną znakomitą. Łatwiejszy jest proces doskonalenia słabszej nogi u prawonożnych zawodników, można dojść do dużej wprawy. Lewonożni piłkarze potrzebują dużo więcej czasu na doprowadzenie swojej prawej nogi do poziomu „do używania”. Zależy nam na zawodnikach nieprzeciętnych. Takich jest ograniczona ilość. By trafić na gwiazdę, nie możemy wszystkich równać i obarczać zasadami. Nie możemy wymagać, by prawą i lewą nogę mieli identyczne. Nie tędy droga. Trzeba każdemu zostawić margines na kreowanie własnej osobowości piłkarskiej”.

Idąc tropem Zielińskiego, Legii, Instytutu Gallupa i wielu innych zwolenników rozwoju w oparciu o silne strony, warto zastanowić się, czy jest sens „rozmieniać się na drobne”, skoro mamy do czegoś predyspozycje. A odnośnie gry w piłkę nożną – najpierw spróbować zbadać, czy takie predyspozycje w ogóle istnieją…

Struktura pracy

Moja praca dyplomowa w dużej mierze składa się z wywiadów, które na jej potrzeby przeprowadziłem w ostatnich miesiącach. W rozdziale drugim rozmawiam więc z genetykiem, w trzecim z biolożką, w czwartym i siódmy z fizjologami, a w szóstym z socjologiem. Choć należy nadmienić, że wymienione dziedziny nauki (może poza tą ostatnią), mocno przenikają i zazębiają się wzajemnie.

Poza Polakami, do których udało mi się dotrzeć i którzy mieli kompetencje do próby zgłębienia tematu mojej pracy, w rozdziale piątym zebrałem materiały obcojęzyczne, których fragmenty lub całość przetłumaczyłem. Fragmenty te udało mi się znaleźć w internecie (w formie artykułów, podcastów i webinarów), ale i w prasie drukowanej, płatnych serwisach zagranicznych czy na falach radiowych. Rozdział ósmy jest podsumowaniem pracy, moim komentarzem, w którym przedstawiam wnioski wyciągnięte z kilkudziesięciu stron rozważań różnych osób.

Ciąg dalszy nastąpi. Rozdział II – „GENETYKA” – opublikowany zostanie 6 grudnia 2020 roku.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK