„Pewność siebie pochodzi z naszego przygotowania” – Akademia Kreatywnego Futbolu Poznań

Akademia Kreatywnego Futbolu Poznań jedną z najlepszych szkółek w Poznaniu? Skąd mogą pojawiać się takie głosy? Jakie argumenty przemawiają za tym, że rzeczywiście może tak być? Jaki mają plan na dalszy rozwój? Dokąd zmierzają ze swoją pracą? Dlaczego zrezygnowali z kilkudziesięciu lokalizacji na rzecz sekcji reprezentacyjnej? Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tej akademii i poszukać odpowiedzi na frapujące nas pytania.

„Pewność siebie pochodzi z naszego przygotowania” – Akademia Kreatywnego Futbolu Poznań

Akademia Kreatywnego Futbolu powstała w 2011 roku, za sprawą: Arkadiusza Mąkiny i Damiana Seweryna. Ten ostatni to były piłkarz m.in. Widzewa Łódź, Górnika Zabrze czy Young Boys Berno, który wpadł na pomysł, żeby powołać do życia AKF. –  Gdy skończyłem grać w piłkę, zacząłem zastanawiać się, co robić po karierze poza salonem fryzjerskim (śmiech), który był szeroko opisywany w mediach i nawiasem mówiąc, działa do dzisiaj, a zajmuje się nim moja żona. Myślałem o tym, żeby założyć akademię piłkarską, co stawało się dosyć modne w tamtym czasie. Obserwując, co się dzieje w Poznaniu, brakowało mi części motorycznej i fizycznej. Nie wystarczyłoby mi założenie akademii piłkarskiej stricte skupionej na aspektach tylko techniczno-taktycznych. W tym miejscu pojawia się mój wspólnik Arkadiusz Mąkina, który odpowiada za warstwę treningów motorycznych. Tak powstała Akademia Kreatywnego Futbolu – wyjaśnia Seweryn.

Od początku widzieliśmy zapotrzebowanie edukacyjne dla trenerów i kompleksowy rozwój dla młodych zawodników. Mam na myśli opiekę fizjoterapeutów, trenerów od przygotowania motorycznego. Wszystko ukierunkowane na rozwój aż do prowadzenia zawodnika pod kątem menedżerskim, aby trafiali do odpowiednich klubów i trenerów. Chcieliśmy to wszystko przenieść do najmłodszych roczników. Akademia powstała dlatego, że naszym marzeniem było uporządkowanie rozwoju piłkarza od lat najmłodszych aż do seniora w oparciu o to, czego nie było we wszystkich klubach w tamtym czasie – dodaje Arkadiusz Mąkina.

Skąd w ogóle pomysł na nazwę? – Rozłóżmy to na czynniki pierwsze: Akademia – bo nie chcieliśmy być tylko szkółką, a czymś więcej; Kreatywnego – dołożyliśmy ten aspekt do nazwy, bo dodajemy coś więcej do treningu, mam na myśli elementy motoryki i techniki biegu; Futbolu – żeby sprecyzować, że chodzi o piłkę nożną. Za tą nazwą nie stoi wielka historia, nawet częściej posługujemy się skrótem – AKF Poznań, bo to fajnie brzmi i przyjęło się wśród dzieciaków i rodziców – opowiada Seweryn.

A co przedstawia intrygujące logo? – To jest sowa z mózgiem w kształcie piłki. Sowa symbolizuje mądrość i jest to zwierzę myślące. A my przekazujemy sentencję, żeby myśleć na boisku, stąd to połączenie z piłką. Z kolei sama sowa stała się głównym symbolem naszego klubu i maskotką – mówi Seweryn. A hasłem przewodnim AKF-u są słowa Ronaldinho: „Nasza pewność siebie pochodzi z naszego przygotowania”. 

Seweryn: – Słowa Ronaldinho rozumiem w ten sposób: ile z siebie damy, tyle dostaniemy. Chodzi o to, żeby na każdym treningu dawać z siebie wszystko, bo to może być nasza przewaga nad innymi.

Początkowo model funkcjonowania akademii był zbliżony, chociażby do AP Reissa, czyli skupienie się na tym, żeby przyciągnąć do siebie, jak najwięcej chętnych i otwierać kolejne lokalizacje. – Gdy akademia zaczęła się nam rozrastać, mieliśmy coraz więcej chętnych, zatrudniliśmy kolejnych trenerów i otwieraliśmy kolejne lokalizacje. Funkcjonowaliśmy jak typowa komercyjna szkółka. To nie było zgodne z naszymi ideami. Przede wszystkim chcieliśmy szkolić na, jak najwyższym poziomie. Na początku robiliśmy to sami, a później pojawił się problem z doborem kolejnych trenerów, bo przychodziły przypadkowe osoby do naszej akademii. Nie jestem zwolennikiem stricte akademii komercyjnych, gdzie przewijają się ludzie bez dostatecznej wiedzy i możliwości jej sprawdzenia – podkreśla.

Największym problemem na początku rozwoju AKF Poznań była baza treningowa. Chyba tak, jak w przypadku większości poznańskich szkółek, bo mało jest miejsc, gdzie można grać w piłkę w stolicy Wielkopolski, a chętnych jest dużo. – Nie mieliśmy na początku własnej bazy treningowej, a to jest coś, co skupia ludzi w jednym miejscu – dom. Wzięliśmy się za ten temat na poważnie i postanowiliśmy sami sobie zorganizować boisko. Odrestaurowaliśmy i  zainwestowaliśmy własne pieniądze w boisko trawiaste. Nie korzystaliśmy z żadnych dofinansowań, zapomóg i wsparcia od miasta. Wszystko było sfinansowane z naszych środków lub pozyskanych. Nie mieliśmy też za sobą dużego sponsora. Naszym budżetem były składki członkowskie – zarabiając pieniądze, chcieliśmy dalej się rozwijać – uważa prezes AKF Poznań.

Dzisiaj widzimy, że szkółka trenuje w nowoczesnym obiekcie PLEK Centrum Sportu Poznań, gdzie ma do dyspozycji pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią, które jest pod balonem. A wspomniany trawiasty obiekt znajduje się tuż w pobliżu zadaszonej bazy. Warto zaznaczyć, że PLEK Centrum Sportu powstało z inicjatywy Akademii Kreatywnego Futbolu. – Żyliśmy ideami, że uda nam się stworzyć coś fajnego i cały czas wierzyliśmy w to, że nam się uda. W pewnym momencie pozyskaliśmy inwestorów i wspólników, którzy przyczynili się do powstania Centrum Sportu PLEK. To zmieniło nasze myślenie możliwości funkcjonowania. Ten obiekt pozwolił nam na przeorganizowanie akademii  – zaznacza.

AKF Poznań już nie korzysta z kilkudziesięciu lokalizacji. Pracują tylko i wyłącznie w jednym miejscu, zmniejszyli liczbę zawodników w szkółce, aby bardziej skupić się na indywidualnym wyszkoleniu. Wcześniej mieli ponad 30 lokalizacji i blisko 700 uczestników, gdzie dzisiaj tych chłopaków w klubie jest ok. 120. – Zrezygnowaliśmy z tego i postawiliśmy na tzw. zespoły reprezentacyjne, czyli te, co grają w rozgrywkach Wielkopolskiego ZPN. Zatrudniliśmy głównego trenera, Marcina Salamona, czyli osobę, która wychowała się i wykształciła u boku pana Marka Śledzia, czyli guru, jeśli chodzi o szkolenie i budowanie akademii przy klubie. Z tego miejsca chciałbym wystosować prośbę do pana Marka Śledzia, żeby nie zabierał mi trenera Marcina (śmiech). Bo wiem, że widziałby go u siebie w Rakowie – stwierdza Damian Seweryn.

Trener Salamon zajmuje się całą otoczką szkoleniową, doborem trenerów i ich edukacją. Zaczęliśmy funkcjonować jak klub. Staramy się tego cały czas trzymać. Ja jestem z boku, nie ingeruje w tematy szkoleniowe. Nie czuję  się na tyle wyedukowany, żebym mógł ingerować w trening: “ja wiem lepiej, bo grałem w piłkę”. Nie! Absolutnie tak do tego nie podchodzę. Każdy w AKF ma swoją funkcję i pracę do wykonania, i nikt nikomu się nie wtrąca. Oczywiście sporo rozmawiamy. Też lubię uczyć się od ludzi, którzy mają większą wiedzę ode mnie, ale nie ingeruję w tematy szkoleniowe – dodaje.

Damian Seweryn zaznacza, że funkcjonują jak klub, bo rozwijają też płaszczyzny, które niekonieczne są istotne w innych szkółkach. Mowa tu o skautingu, darmowej opiece fizjoterapeutów i specjalistów, ale i też zalążkach działań menedżerskich. Wychodzą z taką inicjatywą, że na każdego zawodnika AKF-u jest plan i dążenie do tego, żeby mógł się rozwijać. Chcą w przyszłości pochwalić się zawodnikami na najwyższym poziomie i dlatego wykonują ruchy, które mogą przynieść korzyści dla samego chłopaka.

Dzięki moim kontaktom menedżerskim, możliwościom i doświadczeniach w tym temacie, gdzie czynnie uczestniczyłem przy kilku transferach m.in Kamila Glika do AS Monaco – mogę pomóc chłopakom w dalszym rozwoju. W tym momencie mamy już wychowanków, którzy trenują w takich klubach jak Zagłębie Lubin, Śląsk Wrocław, Lech Poznań czy Warta Poznań. Aczkolwiek naszym celem jest wyszkolenie 15-16 latka na taki poziom, żeby mógł bezpośrednio wyjechać do zagranicznego klubu. Jestem zwolennikiem takich ruchów w takim wieku. Jeśli pojawią się takie propozycje, na pewno je przedyskutujemy z rodzicami chłopaków. Chcemy zaplanować ich kariery i przy tym temacie pojawia się mój czynny udział – zaznacza prezes AKF Poznań.

– Moim marzeniem jest wychowanie piłkarza, który do nas trafia w wieku 5-6 lat, trenuje 10 lat, trafia do klasowego klubu europejskiego, występuje w reprezentacji Polski, a ja nadal byłbym jego menadżerem. To jest jak wychowanie syna. Jako klub oferujemy kompleksowy rozwój i opiekę – dodaje.

Trener Marcin Salamon

We wcześniejszych latach AKF wyróżniał się metodologią szkolenia, gdzie większą uwagę skupiali na aspektach motorycznych i technice biegu. Mieli poświęcone osobne jednostki, właśnie na trening stricte motoryczny i nie dotyczył tylko najstarszych zawodników. Dlaczego to się zmieniło? Jednym z głównych powodów jest dołączenie do programu certyfikacji szkółek przez Akademię Kreatywnego Futbolu. Wystartowali o brązową gwiazdkę, otrzymali ją i działają według metodologii AMO, która nie uwzględnia treningu motorycznego jako odrębnej jednostki.

Gdy zaczynaliśmy, wdrażaliśmy program szkoleniowy, który wcześniej był realizowany w ramach Szkoły Biegania, dotyczył on koordynacji ruchowej i techniki biegania u piłkarza. To funkcjonowało tak, że starsze grupy treningowe miały jedną jednostkę treningową w tygodniu poświęconą na technikę biegu. Poza tym w każdym treningu stricte piłkarskim w części wstępnej były wprowadzane elementy techniki biegu. Gdy nie było certyfikacji szkółek mieliśmy sformalizowany program odnośnie umiejętności motorycznych. Mieliśmy założenia w formie tabeli wymagań: w jakim wieku, co powinien już potrafić nasz zawodnik. W najmłodszych grupach dla nas najważniejsza jest koordynacja ogólna, czym idziemy wyżej w kategoriach wiekowych, specjalizujemy się w aspektach stricte technicznych, również w kontekście biegania – wyjaśnia trener od przygotowania motorycznego, Arkadiusz Mąkina.

W jaki sposób starają się zachować swoje pierwotne idee związane z treningiem motorycznym? – Certyfikacja uniemożliwia nam dodanie do systemu pełnej jednostki treningowej poświęconej motoryce czy technice biegu. Z uwagi na ten fakt postanowiliśmy w inny sposób to wdrażać, w formie treningu indywidualnego, w małych grupach. Działa to na zasadzie tzw. złotych grup, które chcemy przygotowywać nie tylko pod kątem motorycznym, ale także pod kątem umiejętności miękkich tj. zajęcia językowe, czy ważne umiejętności w kontekście budowania zespołu – odpowiada.

– Nie chcieliśmy stricte odejść od techniki biegu. Bo przygotowanie fizyczne wygląda cały czas w ten sam sposób. Trenerzy grup dziecięcych i młodzieżowych w programie rocznym mają wszystkie akcenty treningowe  porozpisywane. I one są później sprawdzane przez trenerów od przygotowania motorycznego. Nasi trenerzy też przechodzą dodatkowe  szkolenia, żeby wiedzieli, w jaki sposób wdrażać technikę biegu, mówimy też tutaj o zwrotności i wszystkimi innymi umiejętnościami związanymi z poruszaniem się po boisku – dodaje.

Czy zmiana systemu trenowania, jakkolwiek wpłynęła na rozwój młodych zawodników? Efekty pracy na treningach są takie same? Czy brakuje tych jednostek poświęconych technice biegu? – Efekt jest trochę inny. Ciężko jest jeszcze to ocenić, z uwagi na krótki czas, w którym funkcjonujemy. Bo za chwilę minie rok, odkąd jesteśmy w programie certyfikacji szkółek. Nam zależało na tym, żeby zawodnik po dwóch latach szkolenia w AKF – wyróżniał się pod względem motoryczności w zakresie szybkości wielokierunkowej. I część takich zawodników udało nam się wyszkolić. Efekty były dość szybko widoczne. Teraz nastawiliśmy się na długotrwałą pracę, gdzie efekty mogą pojawić się dwa lub trzy lata później. Aczkolwiek nie oznacza to, że jest to gorsze. Bo inne umiejętności naszych chłopaków będą w tym czasie rosły szybciej. Teraz skupiliśmy się na indywidualizacji treningów, co na pewno będzie miało pozytywny oddźwięk w przyszłości – wyjaśnia Mąkina.

Zdarza się, że na treningach bramkarskich w AKF-ie Poznań pojawia się Paweł Primel i prowadzi zajęcia z utalentowanymi golkiperami. Warto przypomnieć, że ten trener na co dzień pracuje przy pierwszej drużynie Zagłębia Sosnowiec, a w przeszłości w Jagiellonii Białystok czy Wiśle Kraków – Gdy tylko mam wolny czas, zawsze z chęcią przyjeżdżam tutaj, żeby przeprowadzić zajęcia z tymi chłopakami. Znam się z Damianem Sewerynem od dłuższego czasu, jesteśmy w dobrych relacjach i zawsze chętnie pomogę, jeśli tylko mogę. Jeśli chodzi o sam trening, też zaznaczyłem chłopakom: „Nie przychodzę tutaj, żeby postać półtorej godziny. Z odpowiednimi proporcjami chcę wam przełożyć te elementy, które wdrażałem w Ekstraklasie” – podkreśla Primel.

Seweryn: – Nie znam żadnej szkółki, w której regularnie na treningi przychodziłby trener pracujący na co dzień w Ekstraklasie czy I lidze. To jest z pewnością wartość dodana do naszej akademii. Paweł Primel też by do nas nie przychodził, jeśli widziałby, że nie ma tutaj odpowiedniego materiału ludzkiego i odpowiednich warunków do pracy.

AKF szkoli dzieci i młodzież od wieku przedszkolnego, a najstarszą grupą jest rocznik 2006, choć docelowo chcą mieć zespoły do wieku juniora. W każdym roczniku mają po jednym zespole, a w akademii jest zatrudnionych pięciu trenerów. Składki członkowskie wynoszą 250 złotych, aczkolwiek dresy i stroje dla zawodników są po stronie rodziców.

Jakie są zalety szkółki? – Zadbałem o to, żebyśmy mieli jak najlepszą kadrę szkoleniową. To było dla mnie najważniejsze i jest to spory atut. Mamy spory komfort pracy dzięki PLEK Centrum Sportu. Myślę, że są to dwie największe zalety AKF. A i jeszcze jedna rzecz, pozwolę sobie sparafrazować pana Marka Śledzia, prezes, który się nie wpie*dala (śmiech). To są trzy elementy, które powodują, że jesteśmy komplementowani w ten, a nie inny sposób i cały czas się rozwijamy – uważa właściciel AKF-u.

A wady, ograniczenia? – Ogranicza nas budżet, gdyby był większy moglibyśmy pozwolić sobie na więcej. Pozyskałbym trenerów z większym doświadczeniem do naszej akademii. A tych, co już są – zatrudnił na stałe, żeby tylko tym się zajmowali. Moglibyśmy rozbudować sieć skautingu i managementu. Kwestią organizacji zawsze będą pieniądze, które pozwalają na większe możliwości rozwoju. Chcielibyśmy mieć też u siebie psychologów sportowych, trenerów mentalnych, bo to jest też bardzo ważny aspekt w rozwoju piłkarza. Na ten moment nas nie stać, żeby ich zatrudnić – zaznacza.

***

Czy Akademia Kreatywnego Futbolu to szkółka, która zasługuje na uznanie i można ją zaliczyć do topu, jeśli chodzi o Poznań? Wszystkie poszlaki wskazują na to, że coś musi być na rzeczy. Prawdziwe efekty zobaczymy w momencie, gdy na szersze wody wypłyną wychowankowie akademii prowadzonej przez Damiana Seweryna.

Aczkolwiek, co możemy powiedzieć na temat AKF Poznań? Mają świetne warunki do trenowania, które inne szkółki w Poznaniu mogą pozazdrościć. Często spotykaliśmy się z głosami, że w stolicy Wielkopolski nie ma gdzie trenować. A boiska, których jest mało, są oblegane przez wiele podmiotów. Chętnych do przeprowadzania treningów jest mnóstwo, bo umówmy się, że w dużych miastach zawsze będzie spore zapotrzebowanie na piłkę nożną wśród dzieci i młodzieży.

Spodobało nam się nieco inne podejście do tego tematu. Skoro nie ma gdzie trenować, to dlaczego nie wykonać ruchów, żeby to zmienić? Seweryn zaznaczał, że mocno zabiegał o to, żeby mieć swoją bazę treningową. Twierdzi, że od tego powinno zacząć się myślenie o założeniu szkółki czy akademii z prawdziwego zdarzenia, jeśli najważniejszy nie jest zarobek.

Lokalizacje to jest temat, który można ograć dwojako. Jedni powiedzą, że jest to krok w kierunku rodziców, którzy mieszkają w pobliżu boiska czy orlika, dla których najważniejszy jest to, żeby dziecko się ruszało, a jeśli będzie się wyróżniało – trafi do reprezentacji szkółki. Drudzy powiedzą, że jest to tylko taki chwyt marketingowy, żeby na tym tylko zarobić, bo szkółka nie dba o wszystko, jeśli chodzi o każdą lokalizację, choćby o trenerów, których zatrudnia. 

Na pewno jest to temat na dłuższą dyskusję i w komentarzach możecie podzielić się swoimi opiniami i doświadczeniami z szkółkami, akademiami, które mają swoje lokalizacje. AKF zmienił podejście i strategię działania. Zrezygnował z wielu lokalizacji i dużej liczby zawodników – na rzecz profesjonalizacji i skupieniu się na rozwoju indywidualnym zawodnika. Brzmi to fajnie, a jak wyjdzie w praktyce? Czas zweryfikuje wszystkie działania podjęte przez poznańską szkółkę.

Damian Seweryn, żeby podkreślić fakt, że u nich jest dobre szkolenie, wymienił uznane postaci z poznańskiego futbolu, które przyprowadzają swoje pociechy na treningi do AKF-u. „Jeśli u nas byłoby złe szkolenie, to na pewno by nie przyprowadzali tutaj swoich synów. Musi coś być w naszej akademii, że trenują u nas”. Padły nazwiska Pawła Wojtali, prezesa Wielkopolskiego ZPN, Grzegorza Wojtkowiaka czy Dariusza Dudki. 

Można odbić piłeczkę, że jest to wszystko kwestia znajomości z boiska, a nie gwarancja i potwierdzenie dobrego szkolenia. Może, ale absolutnie nie musi, być to żaden wyznacznik. Może się na to składać wiele czynników: odległość do obiektu,  stałe miejsce do trenowania, samopoczucie chłopaka na zajęciach, sympatyczny trener itd. Aczkolwiek trzeba się zgodzić, że gdyby łamane były tam jakieś normy, to na pewno szybko zająłby się tym Wielkopolski ZPN.

Co my zauważyliśmy? Jednostki treningowe były przeprowadzane sprawnie. Najmłodsi czerpali wielką radość z grania w piłkę, a trener miał odpowiednie do nich podejście: cały czas dzieci go uważnie słuchały i wykonywały ćwiczenia. Z kolei nieco starsi zawodnicy mieli trening pozycyjny i pracowali nad pewnymi schematami – dużo podpowiadali sobie nawzajem. Mniejszy był przy tym udział szkoleniowca, który w trakcie wykonywania ćwiczeń milczał. Korygował i dzielił się swoimi uwagami w czasie przerwy między zadaniami.

Czy to jest najlepsza szkółka w Wielkopolsce? Nie prowadzimy takich rankingów i ciężko taki przeprowadzić, ale jest to miejsce, któremu warto się przyglądać, z uwagi na indywidualne podejście do zawodnika i rozwijanie go na różnych płaszczyznach, nie tylko piłkarskich. Pojawiają się elementy przeplatania innych sportów, aby dziecko przechodziło również przez proces ogólnorozwojowy, stąd też uwaga, chociażby na technice biegu. 

Czy jest coś, co można podkreślić wielkim minusem? Nic takiego do razu się nie nasuwa. Bo dbają też o skauting, podnoszą poziom grupy treningowych i nie blokują zawodników przed transferami do innych drużyn. Choć tak, jak Seweryn zaznaczył – chce w przyszłości opierać budżet AKF o pieniądze z ekwiwalentów za wyszkolenie. Można się teraz hipotetycznie zastanawiać, czy może to być hamulec dla rozwoju chłopaków z poznańskiej akademii? Jednak nie ma na ten moment żadnych podstaw, żeby mówić o tym, że ekwiwalent to blokada.

Reasumując, widzimy ogromny potencjał i warunki do tego, żeby spod skrzydeł AKF Poznań wyfrunęli na świat utalentowani zawodnicy. Tylko to jeszcze o niczym nie świadczy, bo na razie to został wylany fundament, a dom sam nie powstanie. Wygląda na to, że plan i wykonawcy są odpowiedni, ale zawsze może stać się coś, czego nie widzimy na pierwszy rzut oka, co powoduje, że budowla runie lub w ogóle nie zostanie ukończona…  

Z POZNANIA  ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Kreatywnego Futbolu Poznań/Facebook