CLJ-ka od środka: „Młodzi zapominają, że drogą do sukcesu są pokora i skromność”

Co słychać w Ruchu Chorzów? Jak wygląda proces odbudowy marki klubu? Jak miewa i rozwija się ich akademia? Jaki pomysł na rozwój utalentowanej młodzieży mają „Niebiescy”? Rozmawiamy z Mateuszem Michalikiem, koordynatorem grup jedenastoosobowych w akademii, który również podzielił się z nami obserwacją, z której wynika, że często można spotkać młodych zawodników z bardzo dużym mniemaniem o sobie. Jak trenerzy powinni podchodzić do takich przypadków? Jak nauczyć ich pokory?

CLJ-ka od środka: „Młodzi zapominają, że drogą do sukcesu są pokora i skromność”

Rok 2020, jaki on był dla akademii Ruchu Chorzów?

– Ubiegły rok składał się z kilku faz. Bo na początku mieliśmy okres przygotowań do rundy, który dobrze przepracowaliśmy i byliśmy gotowi na rozgrywki wiosenne. Chcieliśmy ambitnie powalczyć o jak najwyższe lokaty w CLJ U-17 z rocznikiem 2003. Jednak pandemia przerwała wszystkim możliwość systematycznych treningów i zaburzyła proces szkolenia. Zostaliśmy wybici z rytmu treningowego. Do treningów grupowych wróciliśmy tak szybko, jak tylko było to możliwe. Najpierw w małych grupach, a potem one stopniowo się zwiększały, gdy tylko umożliwiały to przepisy. Zdawaliśmy sobie sprawę, ile czasu straciliśmy przez lockdown. Bo zajęcia indywidualne w domach nigdy nie oddadzą tego, co wypracujesz na boisku w zespole. Szybko wróciliśmy do zajęć, bo widzieliśmy, jak bardzo nasi zawodnicy są spragnieni gry w piłkę i ponownego spotkania się z kolegami i trenerami z drużyny. Runda wiosenna nie została ostatecznie rozegrana i nie udało nam się zweryfikować planów, które chcieliśmy zrealizować. Stopniowo przeorganizowaliśmy grupy, aby skoncentrować się na przygotowaniach do kolejnego sezonu. Odpuściliśmy organizację obozów sportowych i szkoleniowych, które były dla nas zawsze dodatkowym atutem i bodźcem do pracy, a przy okazji budowały się więzi koleżeńskie między zawodnikami.

Skoro pan tak szeroko omawia ubiegły rok pod kątem pandemii, nasuwa się pytanie o to czy udało się nadrobić to, co zawodnicy stracili przez lockdown? Czy tego nie da się w ogóle zrobić?

– Z biegiem czasu, gdy zawodnicy przygotowywali się do obciążeń treningowych, stracony czas sukcesywnie nadrabialiśmy, jeśli chodzi o pracę i rozwój indywidualny. Natomiast największy głód piłki był widoczny w meczach, gdzie rozgrywaliśmy sparingi z wymagającymi przeciwnikami. Ci chłopcy oprócz możliwości pokazania swoich umiejętności techniczno-taktycznych na boisku, również mieli z tyłu głowy dodatkowy bodziec, który jeszcze mocniej ich motywował do gry. Na ich twarzach był widoczny uśmiech, bo w końcu mogli rozgrywać mecze na zielonych murawach.

A jak wyglądała runda jesienna w wykonaniu waszych drużyn?

– W okresie przygotowawczym juniorów do nowego sezonu mieliśmy dwa cele do zrealizowania: utrzymać się w CLJ U-17 i skutecznie powalczyć o awans do Ligi Makroregionalnej U-19. Juniorzy młodsi zajęli szóste miejsce, choć przy odrobinie szczęścia i lepszej skuteczności mogli pokusić się o lepszy wynik. Natomiast jeżeli chodzi o grupę juniorów starszych to zdawaliśmy sobie sprawę z jakości naszych zawodników i potencjału drużyny. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie grać na wysokim poziomie. Koncentrowaliśmy się na każdym najbliższym meczu, począwszy od meczów sparingowych, przez turniej im. Ernesta Pohla w Zabrzu, który notabene wygraliśmy, aż do samego sezonu. Byliśmy naładowani pozytywną energią i chcieliśmy z nią wjechać do rozgrywek ligowych. Mieliśmy na uwadze to, że gdy scementujemy ten zespół, w którym mamy zawodników o wysokich umiejętnościach indywidualnych, będziemy w stanie rywalizować na najwyższym poziomie i wywalczyć awans do Ligi Makroregionalnej. Taki był plan na drużynę U-19, wyciągnęliśmy wnioski z każdego meczu, sparingu i szliśmy do przodu.

Teraz mamy przerwę zimową, jak ona przebiega w akademii Ruchu Chorzów? Wasze drużyny jedenastoosobowe wróciły do treningów? A kadry macie już spięte i uszykowane pod rozgrywki ligowe? Czy jeszcze szukacie i negocjujecie wzmocnienia?

– Wróciliśmy do treningów 7 stycznia. Mamy w planach, oprócz treningów na własnych obiektach, obóz sportowy w Jarocinie. Tam chcemy nie tylko realizować aspekty szkoleniowe, ale i rozegrać mecze sparingowe z takimi ekipami jak Lech Poznań, Warta Poznań czy AP Reissa. To są mocne drużyny i dla nas na pewno będą to cenne lekcje. Kadry zespołów nie są jeszcze w 100% domknięte. Mamy jeszcze kilku zawodników na oku i będziemy dążyć do tego, żeby do nas przyszli i podnieśli konkurencję na poszczególnych pozycjach w drużynach. Jeśli chodzi o drużynę U-19, którą prowadzę, koncertujemy się głównie na zawodnikach, którzy wywalczyli awans do Ligi Makroregionalnej.

Wywołuje pan Ligę Makroregionalną U-19, więc zapytam w taki sposób: cel główny na rundę wiosenną to awans do CLJ U-18?

– Celem głównym zawsze będzie dostarczenie „produktu” do pierwszej drużyny, czyli zawodnika kompleksowo przygotowanego do gry w piłce seniorskiej pod kątem: radzenia sobie z presją czasu, podejmowania odpowiednich decyzji i motoryczności. To wszystko sprawi, że będzie mógł podjąć rywalizację o miejsce w pierwszej drużynie. Zdajemy sobie sprawę w jakim miejscu znajdujemy się aktualnie, czyli w III lidze. Aczkolwiek w tym momencie mamy ośmiu juniorów, którzy na stałe są włączeni do szerokiej kadry pierwszego zespołu. Chcielibyśmy awansować do CLJ U-18, ale w tym momencie, nie wiemy, na co stać pozostałe drużyny z naszej grupy. Tylko Raków Częstochowa jest nam dobrze znany, bo rywalizowaliśmy z nimi w lidze wojewódzkiej, gdzie zagraliśmy przełomowy mecz, który nas jeszcze mocniej zbudował. Wygraliśmy to spotkanie 6:1. Pozostałym rywalom się jeszcze nie przyglądaliśmy. W głównej mierze skupiamy się na swojej pracy i na tym, w jaki sposób możemy pomóc naszym zawodnikom.

Do tej pory było tak, że z waszego makroregionu awans do najstarszej CLJ-ki zawsze wywalczała drużyna z województwa śląskiego. Zatem faworytami grupy C Ligi Makroregionalnej są Raków i Ruch. W myśl tej reguły, to między tymi zespołami rozstrzygnie się sprawa awansu do CLJ.

– Myślę, że Śląsk ma jedną z najsilniejszych lig wojewódzkich w Polsce. U nas jest wiele klubów na wysokim poziomie, więc jest z kim rywalizować i podnosić umiejętności. Choć muszę nieskromnie przyznać, że przez minioną rundę jesienną przeszliśmy jak burza, bo w 17. meczach zdobyliśmy 90 bramek, tracąc przy tym tylko 15. Żadna drużyna nie była nam w stanie zagrozić pod względem skuteczności. Co do rundy wiosennej, oby tak się stało, że to między nami a Rakowem rozstrzygnie się, kto awansuje do CLJ. To też dla nas prognostyk na przyszłość, że kolejna drużyna ze Śląska może wejść na poziom centralny i rywalizować skutecznie z najmocniejszymi drużynami w kraju.

Jaki macie pomysł na indywidualny rozwój zawodnika?

– Mamy przygotowany plan szkolenia mocno zindywidualizowany pod każdego zawodnika. Pamiętamy o wieku biologicznym, bo niejednokrotnie zapomina się o chłopakach późno dojrzewających. Dbamy o wszystkich, a obciążenia są dobierane pod względem indywidualnym. Dążymy do tego, żeby nauczyć naszych zawodników gry na jednej, dwóch, maksymalnie trzech pozycjach, żeby ich nie zamykać hermetycznie w jednym środowisku. Chcemy im pokazać możliwości funkcjonowania i występowania w naszym modelu gry, żeby potrafili sobie poradzić w dwóch, trzech miejscach na boisku. Aby wiedzieli, w jakich sektorach boiska mają realizować zadania i co jest istotne w procesie szkolenia. Pamiętając o rozwoju indywidualnym, myślimy również o zawodniku, dążymy do tego, żeby ci najbardziej uzdolnieni zawsze trenowali w starszym roczniku lub w pierwszej drużynie. Chcemy, żeby środowisko rywalizacji, obciążenia treningowe, jak i intensywność w grze, była dostosowana do umiejętności danego zawodnika.

Jaki macie plan na przygotowanie i wprowadzanie młodych zawodników do piłki seniorskiej? Co robicie, żeby to przejście z wieku juniora do seniora było płynne?

– Oceniamy potencjał zawodnika. Jeśli na tle grupy np. juniora starszego wyróżnia się na swojej pozycji i jest chłopakiem, który realizuje i spełnia nasze oczekiwania szkoleniowe, jest to podstawa do tego, żeby myśleć o nim w przyszłości pod kątem pierwszej drużyny. Aczkolwiek to jest tylko podstawa, bo następnym elementem są umiejętności: techniczno-taktyczne, ocena sytuacji boiskowej, radzenia sobie pod presją czasu. To są szalenie ważne czynniki, jeśli chodzi o przygotowanie do piłki seniorskiej. Kolejną ważną, nieodzowną rzeczą jest przygotowanie motoryczne. Dążymy do tego, żeby zawodnicy, którzy wchodzą do pierwszego zespołu, byli kompleksowo przygotowani pod kątem motorycznym. Wiadomo, że niejednokrotnie młody organizm będzie odstawał na tle doświadczonych zawodników, natomiast dla nas ważne jest to, żeby radził sobie z intensywnością zajęć. Ostatnim czynnikiem decydującym o przesunięciu zawodnika do pierwszego zespołu są warunki fizyczne. Bardzo często pozycja na boisku determinuje to jakie warunki fizyczne powinien posiadać zawodnik. Mimo wszystko jest to dla nas ostatni aspekt, jeśli chodzi o przygotowanie piłkarza do wejścia do piłki seniorskiej.

Jeśli znajdzie się jakiś niski i chudy zawodnik, to nie przejdzie do pierwszej drużyny Ruchu?

– Nie, przejść, przejdzie. Bo też mamy przykłady takich zawodników w naszej drużynie, gdzie na pozycji numer „6” jest niski zawodnik. To nie jest dla nas problem. Warunki fizyczne są dla nas ostatnim, najmniej istotnym czynnikiem, który wpływa na płynne przejście z wieku juniora do seniora. Decyzyjność, przygotowanie techniczno-taktyczne, motoryka, mentalność są to podstawowe aspekty, które o tym decydują. A na samym końcu są warunki fizyczne, bo niejednokrotnie mamy zawodników późno dojrzewających, którym trzeba poświęcić więcej uwagi, a wiemy o tym, że oni mogą w niedalekiej przyszłości wystrzelić pod kątem wieku biologicznego i indywidualnego rozwoju. Nie zamykamy się na warunki fizyczne. W przeszłości mieliśmy przypadki 17-, 18-latków, którzy przez rok potrafili zrobić ogromny postęp, nabrać masy mięśniowej i urosnąć o kilka czy nawet kilkanaście centymetrów. W krótkim czasie z drobnych chłopaków stawali się mężczyznami.

W naszym kraju jest problem, w momencie, gdy zawodnik trafia do drużyny juniora starszego. Bo, gdy zawodnik ma 18 lat, stoi przed nim perspektywa gry w CLJ U-18. Jednak, gdy chłopak ma już 19 lat, jest już zamknięty pod względem rozwoju w piłce juniorskiej. Dlatego dążymy do tego, żeby przesuwać ich do piłki seniorskiej, ale nie każdy jest na to przygotowany. Wielu chłopaków późno dojrzewających nie radzących sobie z obciążeniami i intensywnością – niejednokrotnie przepada. Wracam pamięcią do czasów Ruchu, gdy była Młoda Ekstraklasa i nie wiem, czy tacy zawodnicy jak Patryk Lipski czy Filip Starzyński graliby dzisiaj na poziomie Ekstraklasy, gdyby nie było wtedy możliwości poczekania na nich. To byli piłkarze późno dojrzewający. Pamiętam ich jak pierwszy raz wkraczali do naszego klubu. Gdyby ktoś w wieku 18 lat wrzucił ich do piłki seniorskiej, mieliby ogromny problem, żeby sobie poradzić na tym poziomie. Furtka w postaci Młodej Ekstraklasy okazała się dla nich trafna, a żmudna indywidualna praca jaką wykonali z nimi trenerzy zaprowadziła ich na najwyższy poziom.

Rozumiem, że jest pan w gronie osób, które są za tym, żeby wrócić do formatu CLJ U-19?

– Tak, jak najbardziej. Nie każdy klub w Polsce funkcjonuje na zasadzie odrębności szkoły od piłki nożnej. Wiele jest takich przypadków, gdzie działają klasy sportowe, aby połączyć ze sobą edukację z profesjonalnymi treningami. Teraz jest tak, że chłopcy, którzy kończą drugą klasę liceum, stoją przed dużym dylematem. Bo w przyszłym roku matura, a teraz muszą myśleć co dalej, jeśli nie łapią się do piłki seniorskiej na sensownym poziomie. CLJ U-18 się kończy i muszą coś zmieniać, jeśli chcą dalej się rozwijać. A jest to dla nich bardzo ważny rok pod względem indywidualnego rozwoju – matura, a następnie stoją przed wyborem, czy kontynuować edukację na studiach, czy podążać inną drogą. Zmierzają się z wieloma dylematami, z którymi nie do końca wiedzą, jak sobie poradzić. Są kluby, które zapewniają dalszy rozwój poprzez drużynę rezerw na dobrym poziomie. I w taki sposób mogą ci zawodnicy dalej funkcjonować. Jednak jest spore grono klubów, które nie jest sprzymierzeńcem formatu CLJ U-18, bo nie mogą zaoferować odpowiednich alternatyw. Teraz w Polsce jest taki bum na to, żeby zawodnika jak najszybciej przygotować do gry z seniorami i wdrażać go ekspresowo do drużyny, aby się zderzył z intensywnością treningów. Jednak nie każdego jesteśmy w taki sposób przygotować. Jeden sobie poradzi, a drugi nie. Mamy przypadki, gdzie 15-, czy 16-latkowie wchodzą do seniorów i sobie radzą, ale są też tacy, na których trzeba poczekać dłużej. A my zamykamy się i nie dajemy możliwości rozwoju tym chłopakom. Stawiamy barierę wieku w postaci 18 lat.

Do tego też zapominamy o tym, że nie każdy będzie w przyszłości piłkarzem…

– Tak, a ci chłopcy zbliżają się do takiego wieku, gdzie zaraz będą decydować o swojej przyszłości. Dlatego ważna powinna być współpraca z szkołami, aby każdy miał alternatywę na to, aby później móc rozwijać się pod kątem intelektualnym. A w przypadku takiego układu, jaki jest teraz, występuje mały zgryz.

Możemy też odnieść się do Ruchu, gdzie teraz zawodnicy z rocznika 2003 mają przed sobą ostatnie pół roku gry w juniorach. Jeśli drużyna wywalczy awans do CLJ U-18, oni tam nie będą mogli grać.

– To jest trudna sytuacja, bo rozgrywki Ligi Makroregionalnej odbywają się w formacie U-19, więc drużyna, która wywalczy awans do CLJ, przystąpi do tych rozgrywek w innym składzie. Bo będą mogli tam grać chłopcy urodzeni w 2004 roku i młodsi. A o promocję do tej ligi walczą zawodnicy z roczników 2002 i 2003. Mamy na to plan. Jeśli uda nam się wywalczyć awans do II ligi, będziemy dążyć do tego, żeby drużyna rezerw została reaktywowana na poziomie IV ligi. W takim układzie, ci, którzy nie załapią się do pierwszego zespołu, będą mieli furtkę w postaci drugiej drużyny. Tam będą mogli zweryfikować swoje umiejętności na poziomie seniorskim.

W jednym z wywiadów powiedział pan takie zdanie: „W dzisiejszych czasach młodzież ma bardzo duże mniemanie o sobie”. Czy to jest ogólnik z pana strony? Czy jest to wniosek, który pan wysnuł na podstawie swoich własnych obserwacji podczas pracy z młodzieżą w Ruchu?

– Trochę generalizuję, ale to wynika z analizy i obserwacji na przestrzeni wielu lat. Często dochodzi do takiej sytuacji, że nowy zawodnik w klubie, który jest w młodym wieku, ma duże mniemanie o sobie i jest niecierpliwy. Już od razu chciałby osiągać sukcesy i wchodzić do piłki seniorskiej. Myśli, że jest wybitny, bo udało mu się wygrać jeden czy drugi mecz, ale zapomina o tym, co jest na co dzień – sumienna, cierpliwa i żmudna pracy. Pokora i skromność są drogą do sukcesu. Zawodnicy, którzy do nas przychodzą w późniejszym etapie szkolenia, a nie są prowadzeni od podstaw w akademii, zderzają się na początku z tym wszystkim. Jednak budujące jest to, jaka u nich następuje przemiana. Potrafią ewoluować pod wpływem naszych bodźców i systematycznego wychowywania. Też szatnia ma na to wpływ. Bo muszę przyznać, że jest wielu zdolnych chłopaków, którzy mają ogromny potencjał i spore możliwości w kontekście przyszłości, ale nie chodzą z głową w chmurach, ale twardo stąpają po ziemi, znają swoje miejsce w szeregu. A przy okazji, mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli z nich wielką pociechę.

Jeśli pojawi się zawodnik z dużym mniemaniem o sobie w akademii Ruchu, szybko sprowadzacie go na ziemię? I udowadniacie, że nie jest najlepszy w drużynie i nie jest gotowy na awans do piłki seniorskiej?

– Nie działamy tak, żeby coś komuś udowadniać. Wskazujemy drogę. Pokazujemy dwie ścieżki rozwoju, którymi może podążać zawodnik. Przedstawiamy piłkarzy z przeszłości, którzy szli daną drogą i w jakim miejscu są dzisiaj. To są chłopcy, którzy zbliżają się do poziomu dorosłości. Zawsze im powtarzamy: „to wy musicie podejmować decyzje”, „jesteście kowalami swojego losu”. My możemy im pokazać różne opcje rozwoju, ale na końcu i tak decyduje sam zawodnik. Przez trening mentalny dążymy do tego, żeby pokazać im, co może być dla nich najlepsze na danym etapie szkolenia.

Pracujecie z trenerami mentalnymi? Czy ta rola przysługuje trenerom?

– My, trenerzy jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby przygotować takiego zawodnika, również pod kątem mentalnym i podejmowania decyzji. Jeżeli ktoś ma duże mniemanie o sobie i wydaje mu się, że jest piłkarzem przez duże P, niejednokrotnie życie go bardzo szybko weryfikuje. Życie pisze różne scenariusze. Używając słów: „młodzież ma duże mniemanie o sobie”, miałem też na myśli to, że tacy zawodnicy czują, że powinni grać w każdym meczu. Mają pretensje do trenerów i inne spojrzenie na stan faktyczny. Nie zamykamy się, jeśli ktoś źle się u nas czuje, może zmienić otoczenie i spróbować gdzieś indziej. Nikogo do niczego nie zmuszamy. Z niewolnika nigdy nie będzie pracownika.

Jak wygląda proces odbudowy marki klubu, jakim jest Ruch Chorzów?

– Muszę przyznać, że odkąd prezesem klubu jest Seweryn Siemianowski bardzo wiele się zmieniło na plus. Bo oprócz tego, że klub małymi krokami zaczął stawać na nogi, w końcu wszyscy zauważyli, ile dobrego można tutaj zrobić. Pierwsza drużyna jest najważniejsza, teraz zajmuje pierwsze miejsce w III lidze i bardzo mocno walczy o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Taki jest cel na ten sezon. Poza tym klub bardzo mocno rozwinął się pod kątem organizacyjnym, gdzie została stworzona grupa tzw. niebieskich ludzi, którzy codziennie oddają serce, żeby ten klub odbudować. Mamy nadzieję, że w przyszłości powstanie stadion z prawdziwego zdarzenia i każdy kibic będzie mógł cieszyć się grą Ruchu na poziomie Ekstraklasy. Bo klub z taką tradycją i historią na to zasługuje. Doceniamy również kibiców za wszystkie akcje wspierające, które się pojawiają. Prezes też jest taką osobą, która dąży do wprowadzania nowych rzeczy i ulepszania tego, co już funkcjonuje. Seweryn Siemianowski to były piłkarz naszego klubu oraz trener UKS-u Ruchu Chorzów i on rozumie nasze problemy, z którymi borykamy się w procesie szkolenia. Robi wszystko, żeby warunki infrastrukturalne i ekonomiczne były na jak najwyższym poziomie.

Rok temu rozmawialiśmy z trenerem, Pawłem Drapałą, który podkreślał, że: „siłą Ruchu Chorzów zawsze byli wychowankowie”. Czy to jest główna idea, która przyświeca odbudowie Ruchu Chorzów?

– Tak, siłą ruchu byli, są i mam nadzieję, że zawsze będą wychowankowie. Bo na to pracujemy wszyscy w Akademii i UKS-ie Ruchu Chorzów, który ściśle z nami współpracuje. Te dwie szkółki każdego dnia dążą do tego, żeby wychowankowie byli odpowiednio przygotowywani na każdym etapie szkolenia. A droga, którą podążają, ma ich zaprowadzić do pierwszego zespołu. Dla nas, trenerów, dodatkowym bodźcem do dalszej pracy jest to, gdy widzimy, że kolejni młodzi zawodnicy spod naszych skrzydeł debiutują w seniorskiej drużynie Ruchu. Mają możliwość dalszego rozwoju i wyjazdu zagranicę, albo i nawet do zespołów z Ekstraklasy. W ostatnich latach nasi wychowankowie trafiali do zagranicznych klubów- Kamil Grabara, Przemysław Bargiel, Mateusz Bogusz, a ostatnio Mateusz Lipp. Inni przeszli do klubów Ekstraklasowych jak kilka dni temu Mateusz Winciersz do Piasta Gliwice. Latem do Wisły Kraków trafił Piotr Starzyński, który już jest w szerokim składzie pierwszego zespołu. Nie zamykamy możliwości rozwoju zawodnikom w innych klubach. Budujemy stabilne fundamenty Ruchu, aby na dobre wstał na nogi, które pozwolą nam znaleźć się w Ekstraklasie.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Ruch Chorzów