CLJ-ka od środka: „Być lepszym jutro niż jesteś dzisiaj – to nasze motto”

Bałtyk Koszalin występuje w III lidze. Jak wygląda u nich szkolenie? Jaki mają pomysł na wprowadzanie młodzieży do seniorskiej piłki? Dlaczego ich najbardziej utalentowani wychowankowie tak szybko odchodzą do ekstraklasowych akademii? Czy Bałtyk na dłużej zawita w CLJ? O tym porozmawialiśmy z Łukaszem Korszańskim, szkoleniowcem drużyny z Koszalina.

CLJ-ka od środka: „Być lepszym jutro niż jesteś dzisiaj – to nasze motto”

Jaki dla trenera był ubiegły rok? Jaki był dla pana drużyny i całego klubu, Bałtyku Koszalin?

– To był bardzo dobry rok, jeżeli chodzi o moje życie piłkarskie. Dla każdego trenera piłka nożna to jest pasja i gdy pojawią się dobre wyniki, rok można uznać za udany. Gorzej, gdy ich nie ma, wtedy czeka się na lepszy rok. Myślę, że dla klubu też to był niezły czas. Drużyna seniorów jest w głównej mierze oparta o naszych wychowanków, gdzie naszym celem jest promowanie zawodników poprzez III ligą do silniejszych klubów. Pod względem sportowym jesteśmy w górnej części tabeli i niewiele nam brakuje do pewnego utrzymania w lidze. Zostały do rozegrania jeszcze cztery kolejki, potem tabela zostanie podzielona na dwie części: czołowych osiem miejsc będzie walczyć między sobą o awans do II ligi, a reszcie pozostają starcia o utrzymanie w lidze. Z kolei drużyna juniora starszego zaprezentowała się trochę gorzej, bo do ostatniej kolejki mieli szansę na awans do Ligi Makroregionalnej. Niestety, nie udało się, ale mamy takie zaplecze młodzieży, że będziemy co roku starać się bić o dwie najwyższe lokaty w lidze wojewódzkiej, które gwarantują promocję do makroregionu. I na koniec podsumowania zostawiłem swoją drużynę. Rozegraliśmy szesnaście spotkań o stawkę i tylko jeden, ostatni, przegraliśmy. Jednak można rzec, że była to zwycięska porażka, bo Zawisza Bydgoszcz wygrał z nami 3:1, ale efekt końcowy, tego dwumeczu barażowego, był taki, że to my awansowaliśmy do CLJ U-17. To był udany rok dla nas i oby następny nie był gorszy.

Jakie macie plany na najbliższy czas w kontekście przygotowań do CLJ U-17?

– Staramy się trenować cały czas tak samo. Z początkiem roku rozpoczęliśmy przygotowania. Pandemia utrudnia nam pracę, bo internat cały czas jest zamknięty. Mamy kilku zawodników przyjezdnych i staramy się to łatać i trenować, jak tylko się da, aczkolwiek nie narzekamy, bo zawsze szukamy rozwiązań, a nie problemów. Do tej pory udało nam się rozegrać trzy sparingi: Jaguar Gdańsk U-17 (1:1), Gwardia Koszalin U-19 (4:1) i Lech Poznań U-15 (2:2). Mamy jeszcze na rozkładzie: Wartę Poznań, Śląska Wrocław i drużyny seniorskie z V ligi. Od 4 do 9 lutego będziemy na obozie w Ustroniu Morskim i tam zagramy ze Śląskiem Wrocław. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeżeli chodzi o wzmocnienia, były takie palny, ale zostały one pokrzyżowane ze względów finansowych. Mamy okres zimowy i pojawiają się zaporowe ceny od strony innych klubów. Nie ma tej chęci oddawania swoich zawodników w tym czasie. Nie jesteśmy w stanie jeszcze tej kadry wzmocnić, a były takie plany. Jednak mamy zawodników, którzy solidnie trenują, należy ich pochwalić. Awansowali do CLJ U-17 i będzie im dane  walczyć o utrzymanie tej ligi. 

Żaden nowy zawodnik do was nie przyszedł w ostatnim czasie?

– Roczniki 2004 i 2005 mamy bardzo bogate w zasoby ludzkie. Mamy w kategorii juniora młodszego również drugi zespół i z tamtej grupy kilku wyróżniających się zawodników na jesieni już do nas trafiło. Nikt nowy jeszcze do nas nie przyszedł. Nie jest to tajemnicą, że szukamy nowego bramkarza, bo drugi golkiper zrezygnował z dalszych treningów w trakcie rundy jesiennej. Co prawda, w drugim zespole są dwaj zawodnicy na tej pozycji, ale cały czas szukamy uzupełnienia. W przyszłym tygodniu przyjedzie do nas zawodnik na testy i zobaczymy, co to będzie. To tyle, jeśli chodzi o wzmocnienia. Planujemy wprowadzać zawodników z rocznika 2005 do CLJ-ki. Kilku z nich fajnie się rozwija i damy im szansę. Tak działamy, bo nie stać nas na to, żeby wyłożyć 10 lub 15 tysięcy złotych za zawodnika 15-,16-letniego. Takie ceny są dla mnie absurdalne. Niestety, niektóre kluby takie mają podejście i blokują rozwój zawodników poprzez stawianie zaporowych cen. Naszym zadaniem jest „ugotowanie zupy” z takich „produktów”, jakich mamy. Nie możemy narzekać, tylko po prostu pracować z tymi, co już u nas są.

A ktoś odszedł?

– Nie, jeszcze nikt od nas nie odszedł w okresie zimowym. Wcześniej dochodziło do takich transferów, bo też jest taka nasza rola, żeby promować zawodników do lepszych klubów. Mamy wychowanków, którzy teraz są w Pogoni Szczecin, Arce Gdynia, Warcie Poznań, Lechu Poznań. Znamy swoje miejsce w szeregu i chcemy, żeby oni się dalej rozwijali i szli wyżej. Mamy stałą, stabilną kadrę i to może być naszym sporym atutem w lidze.  Będziemy walczyć o trzy punkty w każdym kolejnym meczu.

Na co stać ten zespół? Bałtyk nie będzie odstawał od innych drużyn w CLJ U-17?

– Nie będziemy odstawali. Tym rocznikiem graliśmy już w CLJ U-15, więc znamy naszych rywali. Zdobyliśmy wtedy 11 punktów, zremisowaliśmy dwukrotnie z Arką Gdynia, potrafiliśmy też podzielić się punktami z Wartą Poznań, Lechem czy Pogonią. Przy odpowiednim nastawieniu i podejściu, jesteśmy w stanie powalczyć z każdym. Dużo zależy od chłopaków i ich głów. To jest dla nich przełomowy moment. Na szkoleniu mówiono nam, że na podstawie najnowszych badań wynika, że najwięcej osób rezygnuje z piłki nożnej na rzecz innych aktywności mając 16 lat. Trenujemy sporo, bo mamy siedem, osiem jednostek w tygodniu. Wszystko mamy przygotowane pod to, żeby dobrze zaprezentować się  w tej lidze. Wszystko zależy od nas, naszych głów, rozpędu i sumienności. Nie tylko sam trening jest ważny, ale dochodzi do tego też odpowiednie odżywianie, sen, nastawienie mentalne i nauka, która jest bardzo istotna w ich wieku.

Wymienił trener sporo elementów, które wpływają na odpowiednie przygotowanie zawodnika do meczów. Czy kompleksowo podchodzicie do tych tematów? Mam na myśli dodatkową pomoc w postaci np. trenera mentalnego lub kontroli zawodników, aby dbali o wymienione przed chwilą aspekty?

– Chłopcy są w fazie dojrzewania. Dużo im mówimy, ale nie jesteśmy w stanie skontrolować, czy dobrze się odżywiają. Oczywiście, zwracamy na to uwagę, ale nie mamy takich możliwości, żeby ich przypilnować. A nawet, jeśli zrobilibyśmy tak, źle by to świadczyło o naszych zawodnikach. My wskazujemy im drogę, którą oni sami muszą iść. Współpracujemy z Rafałem Kobusińskim i wspólnie poruszamy tematy mentalne. Jednak myślę, że każdy trener musi być psychologiem. W tym temacie widzę u siebie rezerwy i staram się cały czas doszkalać.

Gdy rozmawiamy z trenerami z czołowych akademii w Polsce o juniorach, często zaznaczają, że ci chłopcy mimo młodego wieku są świadomi swojego celu, w zdecydowanej większości profesjonalnie podchodzą do treningu i wszystkiego, co jest poza nim. Jak wygląda samoświadomość w Bałtyku?

– Na kanwie swojej drużyny mogę powiedzieć, że jest u nas wysoka samoświadomość. Trenujemy w różnych godzinach i nieraz jest to duże dla nich wyzwanie. Bo żyjemy teraz w czasach nauki zdalnej i często wygląda to tak, że zawodnik przyjeżdża na godz. 8 na trening, a potem są lekcje i kolejna jednostka. Jednak nie przeceniałbym samoświadomości, bo ona jest budowana przez trenerów. To szkoleniowiec musi zaszczepić w nim chęć do pracy, wskazać drogę i wymagać od zawodnika np. nie ma cię na treningu? Musisz dać znać, dlaczego cię nie było. Trzeba tego pilnować i od najmłodszych lat to wpajać chłopakom. Należy w taki sposób budować relacje, żeby zawodnik nie bał się porozmawiać z trenerem. Mówi pan o czołowych akademiach w Polsce, gdy do Lecha, Legii czy Pogoni trafia młody zawodnik, on jest już świadomy tego, gdzie i dlaczego trafił. Samoświadomość jest budowana we wcześniejszych klubach. A rolą trenerów jest nakierowywanie zawodnika na odpowiednią drogę.

To jeszcze kilka zdań o pana zespole. Czy zawodnicy pochodzą głównie z Koszalina? Czy sięgaliście po chłopaków również z innych województw?

– Mamy jednego zawodnika w swojej kadrze, który jest ze Słupska, czyli województwo Pomorskie, ale nie jest to daleko od Koszalina. Poza tym nie mamy żadnych chłopaków spoza regionu. Ponad 70% kadry stanowią Koszalinianie. Mamy zawodników ze Szczecinka czy Kołobrzegu, ale są to miejscowości oddalone do 70 kilometrów od Koszalina. Taki mamy na to plan. Chcemy szkolić swoich. Najłatwiej jest wyskautować sobie zawodników z całej Polski i z nimi trenować, a później mówić o tym, jakim jest się świetnym ośrodkiem szkoleniowym. Najtrudniej pracować ze swoimi. Każdy chłopak ma swoje deficyty i problemy. Trzeba ich na spokojnie budować, a nie odrzucać. 

W jaki sposób był budowany ten zespół? To są chłopaki, którzy ze sobą trenują od szóstego-siódmego roku życia?

– Za chwilę miną trzy lata od momentu, kiedy przejąłem ten zespół. Muszę powiedzieć, że od tamtego czasu 50% chłopców zostało w tej drużynie. To wygląda tak, że mniej więcej, co pół roku odchodzi dwóch, trzech zawodników, a przychodzą następni. Z tym, że ośmiu, dziewięciu zawodników trenuje w Bałtyku od kategorii skrzata. Mamy też takich, którzy zaczynali w Gwardii Koszalin, a potem trafili do nas. A pozostali przychodzili do nas z Kołobrzegu czy Szczecinku w różnym odstępie czasowym.

Jaki macie plan na wprowadzanie młodych zawodników do piłki seniorskiej? Problem przejścia z wieku juniora do seniora to temat, który często jest poruszany w kontekście szkolenia w Polsce. W jaki sposób staracie sobie z tym radzić?

– To jest najtrudniejszy problem, na który nie ma złotego środka. Nikt nie jest w stanie przedstawić skutecznego planu w 100% na to, żeby zawodnik płynnie przeszedł z wieku juniora do seniora. U nas wygląda to tak, że juniorzy młodsi przechodzą do juniora starszego, a potem z tego grona zawsze znajdzie się kilku zawodników, którzy są wprowadzani do pierwszego zespołu. Myślę, że fajnie to u nas wygląda, bo mamy zawodników doświadczonych, którzy są naszymi wychowankami i oni pomagają przy wprowadzaniu młodszych do składu, bo sami też przeszli taką samą ścieżkę rozwoju. Obecnie wygląda to tak, że w pierwszym zespole występują już piłkarze urodzeni w 2002 i 2003 roku. Teraz mają czas na to, żeby się zaaklimatyzować i odpowiednio wprowadzić do realiów trzecioligowych. Aczkolwiek uważam, że nieco trendy się zmieniły i jest mniej przypadków nastolatków, którzy z marszu podbijają Europę. Pamiętam jak Wayne Rooney wchodził do seniorskiej piłki i jako 17-latek już był gwiazdą ligi. Teraz widzę, że ten wiek się nieco wydłużył i raczej dopiero po 20. roku życia zawodnicy grają na najwyższym poziomie. Dlatego wymagane u młodych zawodników są takie cechy jak: pokora, praca i cierpliwość. Powtarzamy chłopakom, żeby nie mieli takich oczekiwań, że w wieku 16, 17 lat wejdą do seniorów i będą z marszu grać pierwsze skrzypce. Proszę też zauważyć, że największe perełki z naszej akademii odchodzą jeszcze przed tym etapem przejścia z wieku juniora do seniora. Kacper Kozłowski urodził się w 2003 roku i gdyby u nas został, grałby teraz w pierwszym składzie w III lidze, a tak od kilku lat jest zawodnikiem Pogoni Szczecin i występuje już na poziomie Ekstraklasy. Wybitne jednostki odchodzą od nas wcześniej. A my pracujemy z tymi, co zostali. Nikogo nie skreślamy, każdy cierpliwie może dochodzić do celu. Jeden go osiągnie szybciej, a drugi może później.

Rolą akademii Bałtyku Koszalin jest przygotowanie zawodnika pod przejście do ekstraklasowej akademii? A ci, którzy nie są na to gotowi, pracują na swoją przyszłość poprzez występy w III lidze?

– Są dwie drogi budowania karier zawodników w naszym klubie. Pierwsza jest taka, że ci najlepsi z rocznika zawsze idą gdzieś wyżej czyt. do ekstraklasowej akademii. To jest naturalny ruch, bo podstawowym aspektem rozwoju zawodnika jest jakość jego współpartnerów. Jeżeli jest chłopak, który bije o głowę swoich rówieśników, wiadomo, że musi przeskoczyć o rocznik wyżej lub odejść do innej akademii. Druga droga to ogranie się u nas, załapanie się do naszego zespołu i grę w III lidze. Ostatnio czytałem ciekawy artykuł, że więcej młodych zawodników trafia do drużyn ekstraklasowych, gdy są już ograni w III lidze niż tylko w CLJ-ce. Zatem trafienie do drużyny seniorów to nie jest też zły kierunek dla tych chłopaków. Nie mamy drużyny rezerw, ale z kilkoma czwartoligowymi klubami współpracujemy i zawodnicy, którzy się wyróżniają u nas w juniorach oraz są rozważani pod kątem pierwszej drużyny, tam trafiają na wypożyczenie. Mogę podać przykład Jakuba Forczmańskiego, który rok spędził w Sokole Karlino, ograł się na poziomie IV ligi a teraz jest ważną postacią pierwszej drużyny Bałtyku Koszalin. W taki sposób działamy, ale nie wiem, co będzie dalej, bo w juniorze młodszym mamy dwa zespoły, a nasz model wygląda tak, że w juniorze starszym mamy jedną drużynę, zatem po tym sezonie dojdzie do sporego przepływu zawodników do rocznika wyżej. Dlatego nie wykluczamy, że drużyna rezerw powstanie w naszym klubie za jakiś czas.

A jaki macie plan na zawodników z tego zespołu w dłuższej perspektywie? Skończy się CLJ U-17 i co dalej?

– Naszym priorytetem jest dostarczenie zawodników do pierwszej drużyny. Jeśli zawodnik z rocznika 2004, będzie miał okazję grać w III lidze, to broń Boże, nie będziemy go blokować, bo chcemy utrzymać się w CLJ. My pracujemy na indywidualności. Po pół roku usiądziemy i porozmawiamy z zawodnikami, co dalej? Popularne hasło brzmiało: „zmieniamy szyld i jedziemy dalej”, będziemy chcieli w kategorii juniora starszego awansować do Ligi Makroregionalnej, a później? Jeśli uda się ten cel zrealizować, to będziemy walczyć o CLJ U-18. 

Czy w kontekście rywalizacji w CLJ U-17 zmieni się wasz styl gry? Szykujecie i pracujecie nad czymś nowym pod te rozgrywki?

– Temat rzeka. Wiemy, że będzie weryfikował nas każdy kolejny mecz. Mamy swój model pracy i chcemy  stawać się w nim coraz lepsi, pod względem indywidualnym jak i drużynowym. Nasze motto brzmi: być lepszym jutro niż jesteś dzisiaj, a dzisiaj chcemy być lepsi niż byliśmy wczoraj. Nie będziemy chowali głów. Chcemy grać w piłkę. Moim zadaniem jest nauczenie chłopaków myślenia na boisku. Jeżeli przeciwnik nas tak zdominuje, że nie będziemy w stanie podjąć rękawic, a takie sytuacje mogą się zdarzyć, będziemy grać prostymi środkami. Musimy myśleć i wiedzieć, w jakim miejscu na boisku możemy ryzykować, kiedy grać szybko i w jakim momencie piłkę utrzymać. Nie będziemy specjalnie dopasowywali się do CLJ. Aczkolwiek spodziewamy się ciężkich meczów. Jesteśmy świadomi, gdzie przyjdzie nam grać, bo to jest tak naprawdę Ekstraklasa dla juniorów. Będziemy pracować z dnia na dzień, chcemy być coraz lepsi i zobaczymy, gdzie ta droga nas doprowadzi. Na pewno nie będzie tak, że cofniemy się głęboko w defensywie i będziemy czekać całym zespołem na kontry. Wierzymy w siebie i swój potencjał. Jesteśmy mocni i silni. Dwa lata temu graliśmy na tym poziomie i powiem szczerze, że na czternaście spotkań w dziesięciu podjęliśmy walkę z rywalem, jak równym z równym. Uważam, że jesteśmy teraz lepszym zespołem. Widzę, że zawodnicy się rozwinęli. Sam jestem ciekawy, gdzie ta praca nas zaprowadzi.

Co was wyróżnia jako akademię w regionie?

– Patrząc na region, zapomniałem podziękować trenerom, którzy pracują w takich ośrodkach jak Kołobrzeg czy Szczecinek. Chwała im za to, bo dobrze się rozumiemy. Drużyny z mniejszych ośrodków powinny dostarczać zawodników, gdzieś wyżej, dlatego chciałbym podkreślić rolę Kołobrzegu i Szczecinku. Wyróżnia nas to, że chłopcy mogą u nas zebrać dobre szlify i iść dalej w Polskę. Możemy pochwalić się tym, że w każdym roczniku mamy ciekawych zawodników. Stawiamy na rozwój, nasi trenerzy odpowiednio podchodzą do swojego zawodu i to widać na każdym kroku. Każdy kto do nas przyjdzie, nie będzie żałował, że podjął taką decyzję. Jesteśmy jedyni w regionie, którzy w każdym roczniku walczą o CLJ i stawiamy na rozwój indywidualny.

Jaka jest przyczyna tego, że nie możecie zawitać na poziomie centralnym na dłużej? Praktycznie w każdej kategorii wiekowej wygląda to tak, że Bałtyk Koszalin pojawia się i zaraz znika z CLJ. To jest kwestia nierównych roczników? Czy jesteście za mocni na region, a za słabi na CLJ?

– Podejrzewam, że bylibyśmy cały czas na poziomie centralnym, ale doszliśmy do wniosku, że lepiej jest dla najbardziej wyróżniających zawodników, gdy pójdą do ekstraklasowych akademii. Zmieniły się przepisy zmian barw klubowych i chłopcy chętnie odchodzą  do renomowanych klubów. Wcześniej było tak, że nasi podopieczni nie chcieli wyjeżdżać z Koszalina, a wręcz odwrotnie przyjeżdżali do nas zawodnicy z Poznania i Szczecina. Zmieniliśmy swój model pracy i stawiamy na to, żeby indywidualności szły w górę. Dam taki przykład, gdy modelka straci dwie jedynki, to ciężko jej funkcjonować na wybiegu. I podobnie jest z nami, gdy odchodzi dwóch, trzech kluczowych zawodników z rocznika, choćby 2003, gdzie Dominik Homeniuk przeszedł do szkockiego Aberdeen, Kacper Kozłowski do Pogoni Szczecin, a Adrian Bukowski do Zagłębia Lubin. To są zawodnicy, którzy ciągnęli cały zespół. Gdybyśmy mieli inną politykę transferową, w każdym roczniku mielibyśmy CLJ-kę. Cieszymy się, że rocznik 2004 wywalczył awans do CLJ U-17, bo stracił po drodze zęby trzonowe w postaci ważnych zawodników, a mimo to znalazł się na poziomie centralnym. Fajnie pracują i wzajemnie się napędzają. Nie w każdym roczniku może dojść do takiej sytuacji, gdzie tak szybko uda się zareagować i wypracować zastępstwa. Żaden rocznik nie jest równy, dlatego tak to wygląda.

Jak określiłby trener potencjał tej drużyny? Czy w tej grupie widzi pan takich zawodników, którzy w niedalekiej przyszłości mogą zaistnieć na poziomie centralnym?

– Oczywiście, że tak, nie chcę nikogo wyróżniać. Bo już niejednokrotnie pomyślałem o niektórych zawodnikach, że nie mają większych szans na przebicie się, a później pojawiło się zaskoczenie na mojej twarzy, gdy debiutowali w Ekstraklasie. Wszystko zależy od chłopaków. Potencjał jest, ale wszystko szybko się zmienia. Są zawodnicy, którzy na początku rundy jesiennej byli rezerwowymi, a teraz gramy sparingi, a ja od nich zaczynam ustalenie składu. W piłce młodzieżowej szybko to się zmienia. Jerzy Brzęczek powiedział o Piotrze Zielińskim, że musi mu coś przeskoczyć w głowie, żeby wszedł na wyższy poziom. Można to przenieść na młodych chłopaków, którym z dnia na dzień może się coś przestawić w głowie i wejdą na wyższy poziom. Codziennym treningiem, pracą i pokorą mogą dojść daleko. Sebastian Mila w Koszalinie był ostatni w roczniku, jeśli chodzi o potencjał, a zobaczmy, jak jego kariera się potoczyła. Dużo jest takich przykładów. Ostatnio czytałem biografię Philippa Lahma i dowiedziałem się, że on w juniorach często na mecze nie jeździł, bo nie łapał się do składu. Jak dalej potoczyła się historia jego kolegów z drużyny? Nikt nie zagrał w Bundeslidze, a on stał się legendą Bayernu i niemieckiej piłki nożnej. Nikogo nie chcemy skreślać. Codziennym treningiem każdy może dojść do jakiegoś poziomu i fajnie żyć np. w III lidze. Są niektóre kluby na tym poziomie, co fajnie płacą i można na spokojnie utrzymać rodzinę. Dla tych chłopaków piłka to pasja i oby tak było, jak najdłużej.

Jakie stawiacie sobie cele sportowe na najbliższą rundę?

– Chcemy utrzymać CLJ U-17 dla następnego rocznika. Tym bardziej, że już w tym sezonie będziemy korzystać z zawodników urodzonych w 2005 roku. I za rok też będą chcieli grać w tej lidze, więc chcemy ją zatrzymać. Byliśmy blisko tej sztuki w CLJ U-15, ale się nie udało. Walczyliśmy do ostatniej kolejki o utrzymanie. Wyciągamy wnioski, chłopcy wiedzą, jaki to jest poziom i w jaki sposób muszą podchodzić do meczów w CLJ. Nikt mi nie powie, że wynik nie jest ważny w juniorach. On determinuje dalszą pracę. Trudno jest wytłumaczyć zawodnikom, że dobrze pracują na treningach, gdy przegrywają mecz za meczem. Uważam, że wynik będzie ważny, więc naszym celem jest utrzymanie w lidze, ale ważniejszy jest rozwój indywidualny zawodników, aby każdy był jeszcze lepszy. 

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. archiwum prywatne Łukasz Korszańskiego