Mieszane składy żaków, orlików oraz młodzików i zasady Funino. Jak wyglądać mogą rozgrywki wewnętrzne?

Czy w procesie szkolenia dzieci i młodzieży za mało jest samej gry w piłkę? Czy wprowadzanie rozgrywek wewnętrznych w klubie, jest dobrym pomysłem? Z takiego założenia wychodzi Paweł Dzięgiel, trener Mobilnej Akademii Młodych Orłów na województwo lubelskie. Co proponuje?

Mieszane składy żaków, orlików oraz młodzików i zasady Funino. Jak wyglądać mogą rozgrywki wewnętrzne?

– Jeżdżąc po różnych klubach w ramach Mobilnej Akademii Młodych Orłów, wspólnie z trenerem Robertem Makarewiczem zauważyliśmy, że wielu trenerów podczas jednostki treningowej korzysta z dużych gier. I mam tu na myśli te najmłodsze kategorie wiekowe: orlik czy żak, gdzie dzieci są już wpuszczane w duże środowisko, a brakuje tego najważniejszego, czyli rozwiązywania problemów w małych grach: 2v1, 3v1, 4v2, żeby dawać zawodnikom narzędzia do rozwiązywania problemów, a następnie przechodzić płynnie szczebel wyżej – wyjaśnia Paweł Dzięgiel, trener Mobilnej Akademii Młodych Orłów.

Skąd pojawił się ten pomysł? – Inspirację czerpię z różnych źródeł, również z tych, które dystrybuuje trenerom Polski Związek Piłki Nożnej m.in. suplementu Narodowego Modelu gry – „Gier zadaniowych”. Nie ukrywam też, że pomysł jest oparty głównie na filozofii „Funino” czyli idei zapoczątkowanej przez Horsta Weina. O podobnym rozwiązaniu w jednym ze swoich e-booków wspominał również dyrektor Akademii Jagiellonii Białystok, Rafał Matusiak – dodaje.

Zasady rozgrywek zaproponowanych przez trenera Dzięgla:
• Drużyna składa się z trzech lub czterech zawodników, np. jeden zawodnik z grupy żak, jeden orlik, jeden młodzik lub np. dwóch żaków i dwóch orlików (co przypomina podwórkowe granie, gdzie wiek zawodnika tak naprawdę nie miał większego znaczenia)
• Gra 3v3 na cztery bramki
• Wymiary boiska: 25x20m
• Bramki: 2x1m. (odstęp między bramkami 12 metrów)
• Strefa strzału: 6 metrów
• Czas trwania meczu: 25-30minut
• Zawodnicy sami sędziują mecze i decydują w spornych sytuacjach
• W przypadku, gdy jedna drużyna wygrywa różnicą 3 bramek, przeciwnik wprowadza do gry czwartego zawodnika i gra toczy się w konfiguracji 4v3
• Wszyscy zawodnicy biorący udział w meczu grają w różnych koszulkach (bez oznaczników).

• Aby uatrakcyjnić rozgrywki, drużyny mogą przyjąć nazwy znanych klubów

90% powyższych zasad to zasady wspomnianego wyżej Funino Weina. Zasady rozgrywek za moment podzielimy na czynniki pierwsze. Aczkolwiek zaciekawił nas temat, że za mało jest małych gier w procesie szkolenia dzieci i młodzieży. Odwiedziliśmy kilkadziesiąt klubów piłkarskich z całej Polski i małe gry były na początku dziennym. Rzadkim widokiem w kategorii żak czy orlik były tzw. duże gry, o których mówi Dzięgiel. Aczkolwiek może tez inna specyfika jest w województwie lubelskim, któremu przygląda się z bliska.

– Świadomość trenerów jest coraz większa i wiedzą, że należy wprowadzać zawodników w aktywne odkrywanie, poprzez stosowanie w lekcjach treningowych gier i fragmentów gry. Jeżeli będziemy stosować tylko formę ścisłą, wyizolowaną, podczas treningów i ustawimy zawodników frontalnie do siebie w odstępie 10 metrów i będą oni trenować podania i przyjęcia przez cały mezocykl, to czy w taki sposób nauczymy ich podawać? Pewnie tak, jeśli będzie to systematyczne, ale oni to robią cały czas w miejscu. Co z tego, że będą to potrafili, skoro nie mają wiedzy, jak to zastosować i w którym momencie i po co? To będzie tylko narzędzie, którego nie będą wiedzieli, jak użyć. Często porównuję to do budowy domu. Co z tego, że przyjedzie ekipa, która będzie miała piasek, cegły, pustaki, cement, jak nie będą wiedzieli, jak tego użyć i w jakim momencie? – zastanawia się Paweł Dzięgiel.

Uważam, że to jest duży problem, bo trenerzy zbyt często stosują duże gry. Gdy dziecko ma 10 lat i połowę swojego życia spędziło w klubie, nie oznacza, że jest już nastolatkiem. Mam wrażenie, że niektórzy trenerzy, tak na to patrzą, że dzieci w tym wieku powinny już rozumieć grę i być wyposażone w narzędzia do rozwiązywania problemów w dużych grach Jednak, zapominamy o tym, że nadal są to młodzi ludzie  i bardzo często patrzą na piłkę w sposób egocentryczny, w kategoriach: piłka i ja, ewentualnie, ja piłka i partner. Musimy o tym pamiętać – dodaje.

Pierwsze pytanie, które rodzi się w głowie, po ujrzeniu tej propozycji. W którym momencie wprowadzać takie rozgrywki? Myślimy tu o weekendach, czy o wprowadzaniu ich w mikrocykl tygodniowy? – Moja sugestia jest taka, aby nie uwzględniać tej aktywności w kontekście mezocyklu czy mikrocyklu treningowego. To jest coś ekstra, jest to stworzenie dzieciom warunków do tego, żeby mogły sobie grać. Ktoś powie, że i tak zawodnicy są zmęczeni, bo mają treningi z trenerem indywidualnym, kolejny dzień to trening w klubie, następnie trening motoryczny w profesjonalnym centrum. To wszystko jest pozytywne, ale proszę zauważyć tamte zajęcia odbywają się pod kontrolą osób dorosłych, trenerów. Ja proponuję grę bez ścisłego nadzoru, a co za tym idzie bez kontroli i oceniania. Rolą trenera byłoby tylko zapewnienie bezpiecznego miejsca do grania w piłkę. Nie organizowałbym im bramek, oznaczników itd. To jest takie nawiązanie do czasów podwórkowych, gdzie nie potrzebowaliśmy osób dorosłych, żeby stworzyć środowisko do gry w piłkę – zaznacza inicjator pomysłu.

W pierwszym podpunkcie jest zaznaczone, żeby to byli zawodnicy z różnych kategorii wiekowych. Czy jest to sprawa konieczna? Nie można zrobić ligi wewnętrznej tylko żaków lub orlików? Mogą być z różnych kategorii, ale nie muszą. Tak, jak zawodnicy mają być kreatywni, tak samo trener powinien wykazywać się kreatywnością. Przecież nie we wszystkich klubach są różne grupy treningowe. Oczywiście, że żaki mogą grać razem i orliki też. Chodziło mi o to, że, gdy byliśmy dzieci i graliśmy w piłkę, na podwórku nie każdy był w tym samym wieku. Nie stanowiło to dla nas problemu, że kolega jest od nas dwa lata starszy lub młodszy – uważa. 

Dlaczego zawodnicy biorący udział w rozgrywkach powinni mieć różne koszulki, bez oznaczników? To też jest luźna propozycja wynikająca ze wspomnień podwórkowych, gdzie sami zbieraliśmy się w składy i nie mieliśmy oznaczników. Każdy grał w innym kolorze. Uważam, że może mieć to wpływ na rozwój percepcji u zawodników, czyli postrzegania, antycypacji, przewidywania. Nie jest to konieczny podpunkt, ale warto o tym pomyśleć – podkreśla trener Mobilnej AMO.

Zawodnicy sami sędziują mecze i decydują w spornych sytuacjach” czy  to nie spowoduje, że na boisku pojawi się chaos, a dzieci zaczną się kłócić? Czy w tym miejscu nie powinien pojawić się trener, który w roli sędziego koordynuje rozgrywki?  Nie możemy dawać gotowych rozwiązań, gdy pojawi się sporna sytuacja, muszą sami się z nią zmierzyć. Nie ingerowałbym w proces sędziowania. Dzieci świetnie dadzą sobie z tym radę – podkreśla Dzięgiel.

Mamczak: Dlaczego warto stosować Funino? 8 zalet gier Weina >>

Czy regulamin rozgrywek, który został zaproponowany przez trenera Mobilnej AMO, trenerzy powinni wydrukować, powiesić na ścianie i szczegółowo trzymać się każdego podpunktu? – To jest tylko luźna propozycja. Trenerzy muszą być elastyczni i mogą modyfikować sposoby rozgrywania tych gier. Rolą trenera jest znaleźć odpowiednie wyjście i dostosować je do warunków, które posiada. Aczkolwiek należy zaznaczyć, że w całym tym procesie trener jest najmniej ważną postacią – stwierdza.

Resumując, nie jest to rozporządzanie PZPN-u, które głosi, żeby wprowadzić ligi wewnętrzne z określonym wyżej regulaminem. To jest tylko sugestia, żeby dać dzieciom więcej możliwości do luźnego grania na boisku. Tym bardziej, że w obecnej sytuacji, jaką mamy na świecie, orliki i wszelkiego rodzaju boiska są pozamykane dla dzieci i nie mogą tam pójść w wolnym czasie, żeby się pobawić i po prostu pograć. Ten pomysł to taka alternatywa i zastępstwo dla lig podwórkowych. Czy trenerzy z niego skorzystają?

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix