Ile może zmienić się w piłce przez dwa lata? Bardzo dużo. Karol Niemczycki jeszcze w sezonie 2019/20 był podstawowym zawodnikiem Puszczy Niepołomice w I lidze. W kampanii 2020/21 jest już pierwszym golkiperem Cracovii, aspiruje do miana bramkarza sezonu w Ekstraklasie i otrzymał powołanie do seniorskiej reprezentacji w miejsce zarażonego koronawirusem Łukasza Skorupskiego. Jak zaczęła się przygoda z futbolem tego 21-latka? Gdzie stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki?

Pierwszy trener: Karol Niemczycki

Niemczycki urodził się i wychował w stolicy województwa małopolskiego, ale nie rozpoczynał swojej kariery w Wiśle, Cracovii ani Hutniku, tylko w… Garbarni. – Ciężko mi powiedzieć w tej chwili, kiedy to dokładnie było, bo to był młody chłopak. Mógł mieć wtedy jakoś 9-10 lat, a polecił mi go Tadziu Zapiór, który był działaczem Garbarni. Przyprowadził go do mnie na trening i od tego się zaczęło – wspomina Jacek Kokoszka, pierwszy szkoleniowiec Karola.

Historia była taka, że syn pana Tadeusza – Paweł – chodził z Karolem do jednej szkoły podstawowej i to wieloletni działacz „Brązowych” poprosił, żeby trener Kokoszka przetestował go w swojej drużynie. Jaki miał charakter? Czy od małego stał między słupkami? – To był spokojny chłopak, jak na 9-latka był dosyć wysoki, jednym z najwyższych w całym w zespole. Zaczął od gry na stoperze, tak się robi w grupach dziecięcych, że tych najmocniejszych wystawia się w obronie – dodaje trener Garbarni.

Jacek Kokoszka to również ciekawa postać. Sam jest wychowankiem Garbarni, w pierwszym zespole debiutował pod koniec lat 70. Był prawym pomocnikiem, później został prawym defensorem. Z „Garbarzami” rywalizował głównie na III-ligowym szczeblu, a pod koniec kariery wyjechał do Wiednia, żeby potem znów wrócić do Krakowa. Jako trener był związany z Kmitą Zabierzów, Podgórzem Kraków, Lotnikiem Kryspinów czy KS Tyniec. Jego synowi również udało się zadebiutować w seniorskiej drużynie Garbarni, lecz jego licznik zatrzymał się na zaledwie kilku występach w II lidze.

21-letni Niemczycki swoją przygodę z piłką rozpoczął od występów w defensywie, ale nie wróżono mu wielkiej kariery jako obrońca. Po kilku miesiącach jednak… jego tata zapytał trenera, czy ten nie spróbowałby go na bramce. – Tak było. Łukasz Niemczycki, tata Karola, poprosił mnie, żebym dał mu szansę między słupkami. Karol miał z nim bardzo dobry kontrakt. Jego ojciec zrobił mu nawet na swojej posesji takie malutkie boisko i tam zaczął trenować jako bramkarz. Ostateczna decyzja należała do chłopaka, jemu też musiało to sprawiać frajdę. Prowadziłem grupę rocznika 1998/99 i u mnie był jednym z wielu. Nie umiem powiedzieć, czy w tym wieku miał jakiś talent bramkarski. Ciężko pracował na swój sukces i na pewno jest też duża zasługa jego taty w tym, że mu się udało – uważa Kokoszka.

Karol Niemczycki jest kolejnym opisywanym przez nas piłkarskim talentem, który może powiedzieć o sobie, że miał szczęście. Szczęście trafić na ojca, który pomoże swojemu dziecku w spełnianiu marzeń. Pan Łukasz wybudował synowi boisko przy domu, interesował się, inwestował i dbał o jego karierę, zdarzało się, że później specjalnie przyjeżdżał na jego mecze do Holandii, żeby zobaczyć, jak ten radzi sobie w… rezerwach i juniorach.

– Krótko go prowadziłem, bo tylko przez kilka miesięcy w Garbarni. Jak mówiłem wcześniej, wówczas był jednym z wielu, talent objawił się u niego później, gdy już zaczął ćwiczyć z trenerami ze specjalizacją bramkarską, a wtedy w klubie takich nie było. Przez kilka lat był potem związany z Akademią Bramkarską Marcina Chmury – mówi szkoleniowiec.

Skoro nie był wyróżniającym się zawodnikiem, a jednym z wielu, to co z całą resztą? Czy komuś poza Niemczyckim udało się wejść na szczebel centralny? Jak potoczyły się ich losy? Piotr Świątko przez kilka lat utrzymywał się w młodzieżowych drużynach „Białej Gwiazdy” i grał z powodzeniem juniorach, natomiast dzisiaj jest podstawowym zawodnikiem III-ligowych rezerw Miedzi Legnica.

Po niedługiej przygodzie w Garbarni przyszła pora na treningi w Cracovii, a potem w AP Profi, czyli szkółce prowadzonej przez Andrzeja Niedzielana oraz Arkadiusza Radomskiego. Tutaj z perspektywy czasu kluczowa okazała się… piłkarska przeszłość obu właścicieli – Niedzielan był swego czasu bohaterem głośnego na skalę kraju transferu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski do NEC Nijmegen, a Radomski również bronił barw tego klubu, wcześniej będąc związanym m.in. z Heerenveen. Co występy tej dwójki w Eredivisie mają wspólnego z karierą 21-latka? To oni pomogli mu w załatwieniu testów w holenderskim NAC Breda, w którym Karol zaczął trenować w czerwcu 2016 roku.

Nawet nie ma sensu porównywać poziomu szkolenia w Holandii i Polsce, bo to aż na samą myśl się smutno robi. Niemczycki nie trenował w PSV Eindhoven, Ajaxie Amsterdam czy Feyenoordzie, tylko w przeciętnym NAC Breda. Trafił tam jednak na bardzo dobrego trenera bramkarzy – Jelle ten Rouweelara (287 występów w Eredivisie). Niech o jakości jego pracy świadczy fakt, że aktualnie jest związany z pierwszym zespołem Anderlechtu Bruksela.

Urodzony w Krakowie zawodnik regularnie trenował z pierwszym zespołem, ale na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Holandii rozegrał tylko dwa spotkania. Zadebiutował w ostatnim meczu sezonu 2017/18 z Twente – na placu gry spędził zaledwie dziewięć minut, ale zdecydowanie ciekawsze z jego perspektywy były kulisy tego starcia. Niemczycki w piątek pisał maturę z polskiego, w sobotę grał w bardzo ważnym meczu juniorów starszych, który miał zadecydować o awansie do wyższej ligi, w niedzielę debiut w Eredivisie, a w poniedziałek… z powrotem na matury do kraju, bo trzeba napisać matematykę.

Dla młodego piłkarza najważniejsza jest regularna gra z seniorami, na którą w Bredzie nie mógł liczyć. Chciał odejść na wypożyczenie i ostatecznie trafił do I-ligowej Puszczy Niepołomice. Decyzja o dołączeniu do tego klubu okazała się dla Niemczyckiego trafiona, bo żółto-zieloni pod wodzą trenera Tomasza Tułacza spisywali się nad wyraz dobrze, a 21-latek był pewnym punktem defensywy drużyny z Małopolski i jednym z najlepszych bramkarzy w całych rozgrywkach.

Podobnie jest zresztą teraz w Ekstraklasie. Pod względem golkiperów należy do ścisłej czołówki, a przecież jest debiutantem na tym szczeblu. Jego umiejętności docenił również selekcjoner Paulo Sousa, który powołał go na spotkania z Andorą i Anglią w miejsce zarażonego koronawirusem Łukasza Skorupskiego. 21-latek miał trochę farta, bo sondowany był także przyjazd Kamila Grabary z Danii, lecz bramkarz z Rudy Śląskiej „przegrał” z obostrzeniami i został w klubie.

– Na pewno była satysfakcja, gdy okazało się, że Karol dostał powołanie do pierwszej reprezentacji. Dużą zasługę w jego rozwoju mieli jego późniejsi trenerzy – oni wyrabiali mu charakter i tak dalej. Na pewno sporo zyskał, gdy pojechał do Holandii. Miał charakter, a zawsze powtarzam, że zawodnik musi mieć jaja, żeby coś osiągnąć. Mam nadzieję, że ta kariera dalej będzie się tak rozwijała. Jest młodym chłopakiem, jeszcze wiele przed nim – kończy Jacek Kokoszka.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix