„Trójeczka” nie bierze jeńców i zgarnia kolejne nagrody za Zielone Wyzwania

„Trójeczka”, czyli UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna, złotymi zgłoskami zapisała się w „Zielonych Wyzwaniach”. Jako jedyni zdobyli dwie główne nagrody w różnych kategoriach wiekowych. Jak im się to udało? Czy wygrywać pomaga im kreatywność? Co to w ogóle jest za klub i w jaki sposób zachęca dziewczynki do uprawiania piłki nożnej? 

„Trójeczka” nie bierze jeńców i zgarnia kolejne nagrody za Zielone Wyzwania

Zielone Wyzwania” to piłkarskie wyzwania sprawdzające umiejętności i kreatywność. Rywalizacja w ramach „Zielonych Wyzwań” odbywa się w trzech kategoriach wiekowych: do lat 8, 10 oraz 12 – oddzielnie dla dziewcząt i chłopców. Na początku każdego miesiąca (luty, marzec, kwiecień, maj) Polski Związek Piłki Nożnej przedstawia treść nowego wyzwania.

 „Zielone Wyzwania” to nasza odpowiedź na pandemiczną rzeczywistość. Kiedy sytuacja zmusiła nas do odwołania rozgrywek w trwającym sezonie, wiedzieliśmy, że nie możemy tak po prostu pozostawić dzieci, które na udział w Turnieju czekają przez cały rok. Przygotowaliśmy więc alternatywę – zapewniał Zbigniew Boniek przy starcie projektu.

Do końca kwietnia można dołączyć filmik z trzecim „Zielonym Wyzwaniem”. Do tej pory poznaliśmy zwycięzców dwóch „Zielonych Wyzwań”. W pierwszym wyzwaniu najlepsza okazała się „Trójeczka” w kategorii U-10 dziewczynek i w drugim, ale już z grupą U-8. Co to oznacza? Zawodniczki z UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna wygrały sprzęt sportowy za cztery tysiące złotych oraz wyjazd do Warszawy na trening z trenerami związanymi z PZPN-em.

Od czego to wszystko się zaczęło? – Pomysł zrodził się na jednym z treningów. Stwierdziłem, że weźmiemy udział w “Zielonych Wyzwaniach”, żeby nieco urozmaicić trening, wprowadzić coś fajnego i innego. Do propozycji wykonania pierwszego wyzwania dołożyłem trochę swojej kreatywności. Wyszło fajnie i udało nam się wygrać – mówił nam z entuzjazmem w głosie, trener prowadzący najmłodsze grupy dziewcząt w UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna, Michał Bąk. 

Pierwsze “Zielone Wyzwanie” polegało na tym, żeby podawać piłkę, odbijając ją od ławki gimnastycznej, do kolegi lub koleżanki z drugiego rzędu. Drużyna była podzielona na dwa rzędy i mieli do siebie podawać z wykorzystaniem ławki, a po wykonaniu ćwiczenia, udawali się na koniec kolejki. Co było brane pod uwagę w ocenie nagrania wideo? Kreatywność, dokładność i dynamika wykonania zadania. Jaki pomysł na to miał trener “Trójeczki”?

My dołożyliśmy do tego wyzwania przewrót w przód, drabinki koordynacyjne i obiegnięcie, żeby wykorzystać całą salę gimnastyczną. Obserwowałem filmiki innych drużyn i zauważyłem, że w większości to dzieci stały w miejscu, a ja nie lubię, gdy jedna osoba ćwiczy, a dziesięć odpoczywa. U nas zaangażowane w wyzwanie były wszystkie dziewczynki, nie było czasu na przestoje. Dzieciaki nie nudziły się i były w ciągłym ruchu – opowiada trener.

Gdy przyjrzymy się temu filmikowi, on w pewnym momencie się urywa. Dlaczego? Coś się nie powiodło i trener wyciął w montażu? – Dziewczynki dalej wykonywały ćwiczenia, nic tam się nie stało, po prostu uciąłem filmik w tym miejscu, żeby zmieścić się w minucie. Po czasie uświadomiłem sobie, że powinno być nagrane jeszcze zakończenie, gdzie dziewczynki przybijają sobie piątki. Wyciągnąłem wnioski i następne wyzwanie zostało nagrane do końca, bez żadnych cięć – podkreśla Bąk.

– Nie spodziewaliśmy się, że możemy wygrać z tym filmikiem. Dla nas najważniejsza była zabawa i zaangażowanie całej drużyny. Gdy przeglądałem materiały konkursowe od innych ekip, miałem wrażenie, że są praktycznie takie same. My dołożyliśmy coś od siebie i się udało. Do tego też wszystko wygląda dobrze pod względem technicznym. Prawa, lewa noga i wewnętrzna, zewnętrzna część stopy. Na to też trzeba zwrócić uwagę – zaznacza.

Czy dziewczynki mocno żyły tym pierwszym filmikiem w ramach “Zielonych Wyzwań”? Nie mogły się doczekać wyników, obserwowały i oceniały konkurencję? Czuły, że mogą wygrać?  – Nie. To było tak, że po nagraniu filmiku one były bardzo ucieszone, gdy zobaczyły efekty swojej pracy. A o tym, że wygraliśmy, dowiedziałem się od… rodziców, którzy wysłali mi wiadomości o zajęciu pierwszego miejsca. Byłem w szoku. Nie spodziewaliśmy się tego. Sprzęt sportowy już do nas dotarł i mogę powiedzieć, że warto było, choćby tylko dla tego faktu – podkreśla trener Bąk.

Nagrodą za pierwsze miejsce jest sprzęt sportowy o wartości dwóch tysięcy złotych. – Dostaliśmy piętnaście piłek, drabinki koordynacyjne, „grzybki”, „talerzyki” płaskie, znaczniki. Potrzebny sprzęt sportowy, który zużywa się na treningach, więc bardzo cieszymy się, że udało nam się go wygrać. I nie możemy się doczekać głównej nagrody, czyli wyjazdu do Warszawy na trening pod okiem trenerów z PZPN-u – dodaje.

Drużyna seniorek wsparła dziewczynki w wyzwaniu

„Trójeczka” jak już raz sięgnęła po triumf w „Zielonych Wyzwaniach”, to chciała zrobić to po raz drugi i wymyślić coś jeszcze bardziej kreatywnego, aby wygrać w młodszej kategorii U-8. – Nie będę ukrywał, że w grupie najmłodszych zawodniczek są… moje dwie córki, które niedawno zaczęły chodzić na zajęcia. To właśnie jedna z nich na początku mówi „to jest nasze wyzwanie”. Musieliśmy wymyślić coś z efektem „łał”, żeby wygrać. To musiała być petarda. Zaangażowaliśmy w ten film naszą drużynę seniorek, która występuje w pierwszej lidze z Pauliną Tomasiak na czele, czyli reprezentantką Polski – opowiada Bąk.

Marcowe „Zielone Wyzwanie” dla kategorii U-8 dziewczynek polegało na tym, żeby zawodniczki w określonym czasie strąciły piłki, które były umiejscowione na stożkach. – Nagrywaliśmy to dwa razy, bo za pierwszym razem nie zmieściliśmy się w czasie. Jaka była rola seniorek w tym filmie? One stały za dziewczynkami i szybko reagowały, gdy piłka wyleciała poza boisko. Z kolei wcześniej te najmłodsze dziewczynki mogły popatrzeć, jak ich starsze koleżanki grają w piłkę. Powiem szczerze, że to była petarda. Dzieci były pod wielkim wrażeniem i były podekscytowane umiejętnościami starszych piłkarek – podkreśla.

Były dwie próby nagrywania filmiku konkursowego, ale widać, że dużo nie brakowało, a należałoby powtórzyć kolejny raz. Zawodniczki „Trójeczki” trzymały widza w napięciu do samego końca. – Było blisko, żeby się nie udało, ale to nie jest najważniejsze. Najpiękniejsza była radość, jaką sprawiała im piłka nożna i zabawa z drużyną seniorek. To było coś fenomenalnego! Moje córki jak wróciły do domu, to swojej mamie mówiły o tym z wielkim entuzjazmem, że grały z zawodniczkami z pierwszej ligi. Szczerze to nie spodziewałem się, że uda nam się wygrać. Bo pomyślałem sobie, że po prostu dwa razy nie dadzą głównej nagrody temu samemu klubowi. A tu niespodzianka – opowiada trener Bąk.

Skoro trener ma dwie zawodniczki w domu, to może powiedzieć, jak zareagowały na tę wygraną w „Zielonych Wyzwaniach”? – Szał niesamowity. Gdy dowiedziały się o tym, że pojadą do Warszawy w ramach nagrody, to były przeszczęśliwe. Trudno opisać, jakie emocje towarzyszą tym najmłodszym dziewczynkom. Pracuję od kilku lat z tymi najmniejszymi i to, w jaki sposób przeżywają wszystko związane z piłką nożną, jest niesamowite. To trzeba doświadczyć na własnej skórze – podkreśla z dumą.

UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna wygrała już w dwóch kategoriach „Zielonych Wyzwań”. Teraz czas na U-12? – Tak (śmiech). Przedstawiłem im swoją wizję na te indywidualne wyzwania, bo w tym miesiącu nie ma grupowych. Czekam teraz na materiały wideo od dziewcząt. Głównie skupiamy się na U-12, ale wszystkie dziewczęta biorą udział. Nieważne, czy wygramy, czy nie, najważniejsze, żeby dobrze się bawiły przy nagrywaniu tych wyzwań. Gdybyśmy wygrali też w U-12? Petarda! Jednym autobusem wszystkie dziewczyny pojechałyby do Warszawy! To byłby kosmos! Będziemy walczyć, mamy na to pomysł, podnosimy sobie cały czas poprzeczkę. Nie uda się w kwietniowym wyzwaniu? To jeszcze będzie majowe – mówi z przekonaniem trener „Trójeczki”.

Drużyna seniorek UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna z grupą dziewczynek U-8

„Trójeczka” co to w ogóle za klub?

Osobom, które interesują się piłką kobiecą, z pewnością nie musielibyśmy przedstawiać UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna, bo jest to klub, który już zaznaczył swoją obecność na mapie kobiecego futbolu. Drużyna seniorek obecnie występuje na zapleczu Ekstraligi Kobiet, ale najbardziej słyną ze szkolenia dzieci i młodzieży, o czym już może świadczyć fakt, że najmłodsza zawodniczka tego zespołu ma… 19 lat!

Klub powstał w 2010 roku, a swoją siedzibę ma w Jelnej (gmina Gródek nad Dunajcem, powiat nowosądecki). Aczkolwiek w nazwie tego klubu widnieje jeszcze jedna miejscowość, czyli Staszkówka (gmina Moszczenica, powiat gorlicki), gdzie działa jego filia. „Trójeczka” zajmuje się tylko i wyłącznie szkoleniem dziewczynek. Obecnie na poziomie centralnym mają trzy drużyny. Dwie w Centralnych Ligach Juniorek: U-15 i U-17 oraz są beniaminkiem pierwszej ligi kobiet.

W ostatnich pięciu latach wywalczyli pięć medali młodzieżowych mistrzostw Polski w futsalu. Obecnie w szkółce trenuje ponad 150 dziewczynek. Paulina Tomasiak, czyli obecna reprezentantka Polski jest wychowanką „Trójeczki”, w której cały czas występuje, mimo że kluby z Ekstraligi mocno o nią zabiegają. Ponadto zawodniczki UKS-u Jelna licznie zasilają szeregi młodzieżowych kadr Polski. W tym momencie ciężko określić ich liczbę, z uwagi na brak zgrupowań, ale od jakiegoś czasu w kadrach U-15 i U-17 mogliśmy oglądać po trzy, cztery zawodniczki z tego klubu.

W 2010 roku grupa dziewczyn z rocznika 2002 wzięła udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Świetnie im szło, ponieważ awansowały aż do półfinałów etapu ogólnopolskiego tego Turnieju, gdzie ostatecznie zajęły czwarte miejsce. Postanowiliśmy wraz z Michałem Bąkiem pójść za ciosem i na bazie dwunastu dziewczynek, które na dzień dobry osiągnęły sukces sportowy, założyć klub piłkarski. Z roku na rok tworzyliśmy nabory i udało nam się to dość mocno rozbudować – opowiada nam o początkach powstawania klubu Wojciech Mróz, prezes, a zarazem założyciel UKS-u.

Na początku klub bazował na dziewczynkach z Staszkówki i Jelnej, z uwagi na fakt, że trenerzy Bąk i Mróz są nauczycielami WF-u w szkołach podstawowych w tych miejscowościach. W tym momencie zrzeszają dziewczynki z okolicznych gmin i powiatów. – Staszkówka i Jelna są malutkimi wioskami, w których po prostu funkcjonują szkoły podstawowe. Fenomen naszego klubu jest taki, że w naszym regionie na pewnym etapie wszystkie dziewczynki grają w piłkę nożną. Wiadomo, że później w którymś momencie, niektóre przestają, ale chcą osiągać sukcesy na arenie krajowej. Z kolei, żeby im to umożliwić, musieliśmy rozszerzyć naszą działalność. Fajnie nam się to rozwinęło, dziewczynki chętnie do nas przychodzą, rodzice chwalą i polecają kolejnym osobom, żeby do nas dołączały. I w taki sposób nam się to rozrosło. Mamy dziewczynkę, która dojeżdża do nas ponad 40 kilometrów na treningi. Przychodzą do nas też zawodniczki, które w swojej miejscowości grały w piłkę z chłopcami, a tutaj mogą ze swoimi rówieśniczkami rywalizować na fajnym poziomie – zaznacza Mróz.

Na lekcjach WF-u w Jelnej i Staszkówce jest stawiany mocny akcent na piłkę nożną? – Tak, od dziesięciu lat stawiamy mocno na piłkę nożną. Dziewczynki chcą grać, bo zazdroszczą starszym koleżankom, które dobrze sobie radzą z piłką. Widzą, że jest to coś fajnego, bo można gdzieś pojechać, zobaczyć piękne miejsca, otrzymać świetny sprzęt sportowy, osiągnąć dobry wynik. To jest też tak, że młodszym dziewczynkom to w pewnym stopniu imponuje, że one też chcą podążać tą drogą. Ja z trenerem Bąkiem staramy się zakrzewić pasję do tego sportu. Większość dziewczynek, gdy kończy szkołę podstawową, przestaje grać w piłkę profesjonalnie, ale zawsze kilka zostanie i w taki sposób tworzymy starsze roczniki. I to nas cieszy, że tak to wygląda, bo cały czas się rozwijamy i przychodzą nowe, chętne dziewczynki, aby pograć w piłkę – podkreśla prezes „Trójeczki”.

Jak prezentuje się infrastruktura „Trójeczki”? – Infrastruktura? W poprzednich latach mieliśmy ogromny problem z obiektami sportowymi. Nie mieliśmy swojej bazy, a drużyny ze szczebli centralnych musiały jechać do pobliskich miejscowości na mecze ligowe i wynajmować boiska. Nasze drużyny młodzieżowe grały w Staszkówce i Moszczenicy. Teraz jesteśmy na takim etapie, gdzie dzięki środkom z gminy Gródek nad Dunajcem powstał obiekt sportowy w Siennej. Mamy nadzieję, że już za dwa tygodnie tam się przeprowadzimy na stałe. Będziemy mieć tam pełnowymiarowe boisko z zapleczem szatniowo-sanitarnym, spełniające wymogi pierwszej ligi. Nowoczesne, ale i kameralne. Do tego mamy halę i boisko treningowe w Jelnej oraz w Nowym Sączu jest pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią, gdzie trenują dziewczyny, które uczęszczają tam do klas sportowych. Resumując, poprawiła nam się znacznie sytuacja z obiektami, co nas niezmiernie cieszy – zaznacza Wojciech Mróz. Wspomniana Sienna to wioska, która leży obok Jelnej, a Jelna to główna siedziba klubu.

Szkółka głównie działa w dwóch miejscowościach: Staszkówce i Jelnej. Dziewczyny, które trenują w Staszkówce, nie jeżdżą na treningi do Jelnej i tak samo zawodniczki trenujące w Jelnej, nie jeżdżą do Staszkówki. Aczkolwiek i tak tworzą jedną drużynę. Jak to jest możliwe? Nie trenują ze sobą na co dzień, a jeżdżą razem na mecze? – Staszkówkę z Jelną dzieli odległość czterdziestu kilometrów. W obu tych miejscowościach mamy swoich trenerów, którzy na co dzień pracują z dziewczynami. Na mecze jeździmy razem, choć czasem dwoma busami – dodaje.

Prezes nas zapewnia, że nie ma problemów z tym, żeby swobodnie przeprowadzać treningi w Staszkówce i Jelnej, jeśli chodzi o ten sam rocznik: – Oczywiście jest tak, że w jednej miejscowości w danym roczniku jest więcej zawodniczek, a w drugim mniej, ale trening można swobodnie przeprowadzić. Zawsze jest na zajęciach od dwunastu do szesnastu dziewczynek. Jeśli jest zawodniczka, która się wyróżnia, to przesuwamy ją do rocznika starszego, więc z tym też nie mamy problemu. Wyniki, które osiągamy, świadczą o tym, że ten model się sprawdza.

Drużyny dziecięce i młodzieżowe mają od dwóch do trzech jednostek treningowych w tygodniu. Drużyna seniorska, jak i zawodniczki, które chodzą do klas sportowych, trenują praktycznie codziennie, z jednym dniem przerwy na regenerację. W szkółce pracuje czterech trenerów i trener bramkarzy. Program szkolenia? – Nie jest on u nas ujednolicony. Każdy trener pracuje według własnego uznania, aczkolwiek często rozmawiamy o szkoleniu, nic nie narzucając naszym szkoleniowcom. Cały czas się doszkalamy, jeździmy na kursy i się rozwijamy – zaznacza prezes klubu.

Jakie zalety ma szkółka UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna? – Główną naszą zaletą jest to, że jesteśmy jedną wielką rodziną. Staramy się stwarzać taką atmosferę, żeby dziewczyny chciały u nas grać. W dużej mierze mamy zawodniczki ze wsi i to sprawia, że są bardziej zdyscyplinowane, zdeterminowane i łatwiej się z takimi dziećmi pracuje. Nie chce też przy tym dyskryminować młodzieży miejskiej, ale takie mam po prostu odczucia, co do dzieci, które mieszkają na wsi. Naszą zaletą jest na pewno też to, że wszystko zapewniamy tym dziewczynom. Nie pobieramy żadnych składek członkowskich. Wspierają nas sponsorzy, gminy, również piszemy dotacje do Ministerstwa Sportu czy Urzędu Wojewódzkiego. Dziewczyny mają wszystko za darmo. Jeśli trzeba, to też pomagamy z transportem na trening – zaznacza Mróz.

Gdy zawodniczki skończą wiek młodziczki czy trampkarki, to nadal mają miejsce, gdzie mogą się rozwijać, bo w Nowym Sączu współpracujemy z jedną ze szkół, w której są klasy sportowe. To nie jest też tak, że nie mamy dla nich uszykowanego planu na dalszy rozwój. Zapewniamy dziewczynom odpowiednie warunki do dalszego trenowania i rozwijania się pod kątem piłki nożnej. Nie muszą szukać nowych klubów – dodaje.

A wady, ograniczenia? – Największym problemem oczywiście jest pandemia, ale z tym wszyscy się zmagamy. Naszym osobistym problemem jest to, że dziewczyny nie zawsze trenują razem, więc czasem brakuje im zgrania. Jeśli chodzi o sprawy finansowe, to sobie radzimy. Infrastruktura się poprawiła. Wspierają nas sponsorzy, gminy. Współpracujemy z wieloma akademiami, które zajmują się szkoleniem chłopców, u których pojawiają się zawodniczki na treningach. Nie możemy narzekać, cały czas się rozwijamy, idziemy do przodu, jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej – puentuje Mróz.

***

„Zielone Wyzwania” to odpowiednia alternatywa dla Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i są w stanie go zastąpić w proporcjach jeden do jednego? – W obecnej sytuacji, jaką mamy na świecie, to jest idealny pomysł na to, żeby odgonić dzieci od świata wirtualnego, który jest im jeszcze bliższy, z uwagi na pandemię. Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”? TOP. Jeździliśmy po wielu turniejach w Polsce i nie ma lepszego. Nasz klub zaczął w ogóle funkcjonować dzięki temu Turniejowi, tak rozpoczęła się nasza piękna historia. Otoczka, emocje, które tam panują, są czymś niesamowitym dla małych dzieci. Piękna przygoda dla nich. Dlatego ciężko jest czymś zastąpić ten Turniej jeden do jeden. Aczkolwiek, nie ma co narzekać, „Zielone Wyzwania” to również świetna inicjatywa i trzeba się z niej cieszyć – podkreśla Bąk.

Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” nie zastąpi nic. Ten Turniej to jest genialna inicjatywa dla dzieciaków. Byliśmy sześć razy na etapie ogólnopolskim i jest to przygoda na całe życie. Aczkolwiek bardzo dobrze się stało, że PZPN z firmą Tymbark wpadł na pomysł, żeby zmotywować trenerów i małych zawodników do ruchu, wyzwań, kreatywności. To jest bardzo dobry pomysł, ale Turnieju to nie zastąpi. Bo tam jest rywalizacja stricte sportowa, niesamowita otoczka i wielkie emocje, których moim zdaniem nie da się niczym zastąpić. Mam nadzieję, że szybko wróci ten Turniej, bo jest to duża strata dla dzieci, że go nie ma. Tylko dodam na koniec, że wszystkie zawodniczki naszego klubu wychowały się na Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i wspominają go bardzo dobrze – dodaje Mróz.

Trenerzy i nauczyciele, wasze drużyny też mogą bawić się „Zielonymi Wyzwaniami” i walczyć o atrakcyjne nagrody jak „Trójeczka”, zaangażujcie podopiecznych do piłkarskiej rywalizacji i pozwólcie im zaprezentować swoje umiejętności oraz kreatywność! Wejdźcie na www.zpodworkanastadion.pl i zgłoście swoje drużyny do „Zielonych Wyzwań”!

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna/Facebook