CLJ-ka od środka: „Pracujmy tak, jakbyśmy mieli pracować w tym miejscu do końca życia”

Jak prezentuje się obecnie akademia Hutnika Kraków w zestawieniu z akademią Rakowa Częstochowa? Jakie są podobieństwa między tymi miejscami szkoleniami i jakie różnice? Co ma w sobie Hutnik, czego nie ma Wisła Kraków czy Cracovia? Jakie działania podejmują w tej krakowskiej szkółce, żeby na szersze wody wypłynęli kolejni wychowankowie? Rozmawiamy z Patrykiem Kajderowiczem, który jest koordynatorem ds. szkolenia w akademii Hutnika Kraków, a jeszcze rok temu pracował w Rakowie Częstochowa.

CLJ-ka od środka: „Pracujmy tak, jakbyśmy mieli pracować w tym miejscu do końca życia”

Jak spożytkowaliście czas, w którym nie były rozgrywane mecze ligowe? Indywidualne rozpiski czy udało wam się trenować na boisku? Pytanie dot. nie tylko drużyn występujących w CLJ, ale całej akademii Hutnika Kraków.

– Istotne był dla nas to, żeby odpowiednio zaplanować ten czas, zarówno pod kątem pracy akademii, jak i poszczególnych zespołów, trenerów, którzy współpracują z rodzicami i zawodnikami w zakresie szkoleniowym i organizacyjnym. Przyznam szczerze, że już wcześniej przygotowywaliśmy plan na tę sytuację, bo spodziewaliśmy się tego, że mogą zapaść takie decyzje, które uniemożliwią nam organizację jednostek treningowej i współzawodnictwa. Uznaliśmy, że musimy się do tego dobrze przygotować. Chcieliśmy pokazać, że stwierdzenie „Duma Nowej Huty” zobowiązuje nas do tego, aby w tym trudnym czasie odpowiednio zadbać o rodziców, zawodników i trenerów. Dlatego też przygotowaliśmy kilka rzeczy, które wdrożyliśmy w życie w trakcie tej przerwy. Inicjatywy dostosowane zostały do poszczególnych zespołów, zawodników. Każdy z trenerów w oparciu o najlepszą znajomość grupy szkoleniowej miał prawo wyboru odpowiednich rozwiązań dotyczących formy pracy zdalnej. Jeżeli chodzi o współpracę z zawodnikami, rozpatrywaliśmy ją w obszarze podtrzymania wypracowanych aspektów, ale też rozwoju w tych sferach, w których było to możliwe. Uważamy, że pomimo tego trudnego czasu, który mamy nadzieje, że jest już za nami, mogliśmy również zadbać o rozwój pewnych aspektów. My jako akademia daliśmy zawodnikom pewne narzędzia, aby nie musieli uznać tego czasu za kompletnie stracony. Jak z nich skorzystali? To pytanie powinniśmy zadać każdemu z nich.  

O jakich narzędziach mowa?

– Bardzo ważne było dla nas to, aby otoczyć zawodników opieką w każdym możliwym obszarze. O to zadbały poszczególne działy naszej akademii tj. dział metodologii, dział przygotowania motorycznego, dział szkolenia bramkarzy, dział medyczny, dział szkolenia indywidualnego, dział analizy, dział żywienia i suplementacji oraz dział psychologii. Chcieliśmy pokazać zawodnikom, że nam na nich zależy, interesujemy się nimi oraz mają od nas pełne wsparcie. To był ciężki czas, zarówno dla nas, jak i dla nich, ale myślę, że wspólnymi siłami – daliśmy radę. Zadbaliśmy o obszary związane z techniką, taktyką, motoryką, mentalnością i wiedzą. Były rozpiski motoryczne, które jasno i czytelnie zostały przedstawione w formie tekstowej oraz jako filmy instruktażowe z zadaniami do wykonania, zarówno w domu, jak i na zewnątrz. W niektórych zespołach dochodziły do tego również wspólne treningi na Zoomie. W najmłodszych kategoriach wiekowych przesyłaliśmy zawodnikom różnorodne zadania, filmy związane z treningiem indywidualnym. Kolejną rzeczą były wyzwania dla naszych podopiecznych. Część ćwiczeń polegała na rywalizacji, gdzie zawodnicy mieli do wykonania dane zadanie, a następnie dzielili się swoimi wynikami z trenerami i kolegami z drużyny. Przez to też, wszyscy automatycznie się napędzali. Chcieliśmy, żeby, jak najwięcej czasu spędzili będąc aktywnym fizycznie, z dala od konsoli. Wyzwania dot. różnych obszarów efektywnie wpływały na ich rozwój. Od początku rundy wiosennej wprowadziliśmy dla wszystkich zawodników Akademii Piłkarskiej Hutnik Kraków Indywidualne Plany Rozwoju, a działania z nimi związane wydatnie zintensyfikowaliśmy w czasie przerwy.

Dlaczego zdecydowaliście się wprowadzić Indywidualne Plany Rozwoju? I właściwie, co to takiego jest?

– Indywidualne Plany Rozwoju powstały dlatego, że uznaliśmy za istotne – potrzebę wzrostu świadomości zawodników w zakresie aspektów, które wyglądają u nich zadowalająco i tych, które wymagają poprawy w obszarze: technicznym, taktycznym, motorycznym i mentalnym. Cele wyznaczone przez trenerów – IPR (Indywidualny Plan Rozwoju) – posiada każdy zawodnik od najmłodszej grupy, aż do najstarszej. Podlegają one nieustannej ewaluacji. Zawodnik pracując w oparciu o wyznaczone cele – niweluje swoje deficyty, a także wzmacnia swoje cechy dominujące. To narzędzie, które pozwala nam programować długofalowy i kompletny rozwój zawodnika. 

Może pan podać przykładowe cele? Jakie one są?

– To są cele, które dotyczą aspektów technicznych, taktycznych, motorycznych i mentalnych. Jeżeli chodzi o aspekty techniczne to mowa o wszystkich elementach związanych ze sprawnością specjalną. Aspekty taktyczne to np. realizacja fundamentów gry, zasad, konceptów i wariantów taktycznych wywodzących się z modelu gry. Jeżeli chodzi o motorykę, mamy na myśli deficyty i mocne strony, które wynikają z indywidualnej charakterystyki zawodnika. Podobnie jest ze sferą mentalną. Od kilku miesięcy, w niektórych zespołach Akademii wprowadzamy również „grywalizację”, gdzie używamy mechanizmów znanych z gier komputerowych tj. punkty, poziomy, levele itd., łącząc je z procesem treningowym. Zatem zawodnik, który poprawnie wykona dane zadanie, otrzymuje kolejne punkty i zyskuje wyższy poziom. W taki sposób chłopcy rywalizują ze sobą w obrębie swojej drużyny. Ponadto, kilka zespołów czas przerwy treningowej wykorzystało na wprowadzenie quizów taktycznych, w których zawodnicy mieli przedstawione pewne sytuacje na boisku, wobec których przytoczone zostały pytania w formie otwartej. Następnie cała drużyna poprzez wideokonferencje omawiała wspólnie swoje odpowiedzi.

Mamy też unifikację zwodów, która zawiera w sobie zestawienie dwudziestu zwodów piłkarskich. Celem jej stworzenia było wyposażenie naszych podopiecznych w gamę narzędzi do gry jeden na jeden, ale również rozwój koordynacji, panowania i kontroli nad piłką. Zwody, które znalazły się w tym filmie, zostały przypisane do nazwisk piłkarzy, którzy wykonują je najczęściej. W trakcie całego sezonu, jak i w czasie lockdownu cyklicznie realizowane są szkolenia dla rodziców, zawodników i trenerów z następujących obszarów: żywienia i suplementacji, przygotowania mentalnego i naszego autorskiego programu  „Mentalny Lider”, zawierającego standardy komunikacji z zawodnikami, rodzicami i szkołami, a także projektu mentalnego kształtowania cech i aspektów w procesie treningowym. Jeżeli chodzi o akademię, zadbaliśmy też o to, żeby wykorzystać czas wolny jak najlepiej. Stworzyliśmy plakaty edukacyjne, które umieściliśmy w klubie, choćby dot. nawodnienia, odwodnienia, odnośnie dekalogu rodzica. Jesteśmy w trakcie tworzenia wystawy kilkudziesięciu plakatów edukacyjnych dedykowanych zawodnikom i rodzicom, które zostaną umieszczone w głównym budynku naszej Akademii. 

Mimo że rozgrywki były zawieszone, słyszę, że sporo się u was działo. Czy udało się wam trenować na boiskach? Czy bazowaliście tylko na indywidualnych rozpiskach treningowych?

– Jeżeli chodzi o drużyny CLJ U-18 i U-17 to z wyjątkiem pierwszego tygodnia przerwy, w pozostałych mogliśmy realizować zajęcia treningowe na boisku. Wszystko to dzięki spełnieniu odpowiednich kryteriów, które wobec aktualnie obowiązujących obostrzeń, były warunkiem powrotu do treningów. 

W CLJ U-18 Hutnik Kraków zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Uzyskali do tej pory 10 punktów w 21 kolejkach i mają 14 punktów straty do bezpiecznej lokaty. Czy jesteście już pogodzeni ze spadkiem z tej ligi? Czy tli się jeszcze nadzieja i wiara w to, że uda wam się zachować CLJ na przyszły sezon? Czy raczej już wychodzicie z założeniem, żeby jak najlepiej pokazywać się w lidze, ale już bez wiary w utrzymanie?

– Zdajemy sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, ale dopóki będziemy mieć matematyczne szanse, to będziemy walczyć o utrzymanie i to też wpajamy zawodnikom, którzy muszą być zdeterminowani. Zawsze trzeba walczyć do końca. I widzimy, że tak jest. Każdego dnia ciężko pracują, widać, że im na tym zależy. Święty Augustyn powiedział kiedyś „dopóki walczysz – jesteś zwycięzcą” i my również wychodzimy z takiego założenia. Nie ma co ukrywać, jeżeli chodzi o Kraków, mamy dużą konkurencję w postaci ekstraklasowych klubów, a także ograniczone możliwości finansowe, które nie pozwalają nam na pozyskiwanie zawodników z innych regionów, nierzadko za dość wysokie sumy. Większość naszych zawodników pochodzi z Krakowa, bądź okolic, wielu z nich jest w dodatku wypożyczonych. Na efekty pracy naszej akademii musimy jeszcze poczekać. Pamiętajmy o tym, że nasza akademia powstała, tak naprawdę, w 2017 roku. W cztery lata dokonano wielu milowych kroków do przodu, ale na pewno jeszcze przed nami długa droga, żeby móc pozwolić sobie na równorzędną rywalizację na bardzo wysokim, ogólnopolskim poziomie. Walczymy, chcemy, jak najlepiej zaprezentować się w lidze i promować naszych zawodników, nasz klub. Zależy nam na tym, żeby zawodnicy się rozwijali. Mamy nadzieję, że w przyszłym sezonie część z nich zasili szeregi pierwszej drużyny. 

Mówimy tu tylko o matematycznych szansach na utrzymanie, czy widać determinację i przekonanie, że to jeszcze nie koniec walki o byt w lidze?

– Nie takie rzeczy działy się już w piłce nożnej, więc pewna nadzieja w nas pozostaje. Widać po trenerach i zawodnikach wiarę w utrzymanie, a jeszcze większą w to, że ten zespół stać na wiele, przede wszystkim pod kątem rozwoju tych zawodników i kolejnych lat ich funkcjonowania w futbolu. Szkoda, że tych punktów nie jest o kilka więcej, wtedy też zadanie byłoby zdecydowanie bardziej realne. Nasze nastawienie się nie zmieni, dopóki nie znikną matematyczne szanse na osiągnięcie pozytywnego rezultatu końcowego. W tym momencie chłopcy są nastawieni psychicznie na walkę o byt w lidze, są skupieni na celu. Trenerzy też odpowiednio ich do tego przygotowują i nastawiają. Dbają o to, żeby sfera mentalna cały czas oscylowała na wysokim poziomie.

Czy zmiana szkoleniowca w CLJ U-18 po rundzie jesiennej była potrzebna do tego, żeby dać nowy impuls tej drużynie? Czym była podyktowana zmiana trenera Grzegorza Staszewskiego na Łukasza Kawę? Czy to jest ten sam casus, co w zeszłym roku, kiedy Piotra Gaździckiego zastąpił Staszewski, po to, żeby coś się zmieniło w zespole i pobudzić go na nowo do życia?

– Nie, zmiana trenera była podyktowana tym, że Grzegorz Staszewski został asystentem trenera pierwszej drużyny naszego klubu. Nie było możliwe to, żeby łączył te dwie funkcje, dlatego też Łukasz Kawa został trenerem CLJ U-18, a wcześniej to on był asystentem w pierwszym zespole Hutnika. Można rzec, że zamienili się rolami. Aczkolwiek nie ma co ukrywać, że zawsze, gdy przychodzi nowy trener, drużyna otrzymuje nowy impuls. Każdy zaczyna z czystą kartą. Było to widać przede wszystkim na początku, gdy zawodnicy chcieli pokazać się jak najlepiej nowemu szkoleniowcowi. Jednak, gdyby trener Staszewski nie otrzymał propozycji od pierwszego zespołu, nadal prowadziłby drużynę w CLJ. 

Chwilę wcześniej mówił pan o tym, że ciężko wam rywalizować z dwoma innymi krakowskimi drużynami, z uwagi na wasze ograniczenia. Zerkam na wyniki spotkań w CLJ U-17, a tam dwa mecze wygrane z Wisłą Kraków w tej rundzie (2:1 i 4:1), czyli, jednak jesteście w stanie rywalizować na równorzędnym poziomie z innymi, ba, nawet ich przekonywująco ogrywać.

– Jeżeli chodzi o CLJ U-17, sytuacja wygląda dużo lepiej. Mamy na koncie dwie minimalne przegrane z Cracovią (1:2) i Stalą Rzeszów (2:3), w których też mieliśmy swoje szanse, pozostaje po nich pewien niedosyt, i dwa zwycięstwa, odniesione właśnie z Wisłą Kraków. Takie mecze, jak ten ostatni, zakończony wynikiem 4:1, napawają optymizmem, zawodnicy wznieśli się na wysoki poziom i zasłużenie pokonali rywala. Zarówno w zespole U-17, jak i U-18 mamy bardzo perspektywicznych zawodników, których potencjał oscyluje na wysokim poziomie. Wyciskamy sto procent możliwości z klubu, a takie mecze, jak te z Wisłą, są najlepszym dowodem na to, że zmierzamy w dobrym kierunku. Myślę, że z każdym kolejnym rocznikiem Hutnika będzie coraz lepiej. Im młodszy zespół naszej akademii będzie wchodził na poziom centralny, tym będziemy odgrywać na nim znaczniejszą rolę. W tym momencie mamy zespoły w CLJ U-18 i U-17, ale będziemy walczyć też o U-15. Chcemy grać przeciwko najlepszym. Zdajemy sobie sprawę z tego, że tylko poprzez wzrost poziomu współzawodnictwa, podniesiemy jakość naszych zawodników. Gra na poziomie Centralnych Lig Juniorów jest bardzo wymagająca, a jednocześnie bardzo wartościowa dla całej Akademii. 

Mówi pan, że z roku na rok będzie tylko lepiej, jeśli chodzi o potencjał kolejnych drużyn Hutnika, w takim razie, jakie są dalsze perspektywy wobec  zawodników z drużyn U-18 i U-17? Czy widać, że są to chłopcy, którzy mogą zajść daleko? 

– Myślę że, aby działo to się systemowo, należy poczekać kilka lat. Aczkolwiek w tych starszych grupach szkoleniowych są zawodnicy, którzy mają szansę zagrać na wysokim poziomie. Nie będę ich wymieniał z nazwisk, ale jest grupa zawodników w Akademii, która mamy nadzieję, że w perspektywie najbliższych lat będzie stanowić o sile pierwszej drużyny. 

Czyli jednym z waszych głównych celów po sezonie będzie utrzymanie w Hutniku najbardziej wyróżniających się zawodników, aby wchodzili do drugoligowego zespołu? Czy nie będziecie mieli z tym problemu, aby oddać danego piłkarza do innego klubu, jeśli ktoś z pierwszej ligi lub Ekstraklasy zgłosiłby się po niego?

– Oczywiście, że będziemy chcieli dać szansę gry w pierwszej drużynie wyróżniającym się młodym zawodnikom. Jeżeli przyjdzie propozycja, która będzie zadowala klub i zawodników – nie będziemy nikogo trzymać na siłę. Dobro zawodnika i jego rozwoju jest najważniejsze. Będziemy z tymi chłopakami rozmawiać po sezonie o najlepszych opcjach dla ich rozwoju. W tej grupie są zawodnicy o wysokim potencjale i będziemy bacznie monitorować ich sytuację.

Czym dla Hutnika Kraków jest CLJ?

– Myślę, że CLJ-ka jest szansą na promocję akademii, klubu, zawodników. To jest też możliwość rozwoju poprzez grę na wysokim poziomie z najlepszymi zawodnikami w kraju. Cieszymy się, że mamy dwa zespoły w CLJ i będziemy starać się o trzeci. To są ligi, które stawiają wysokie wymagania, w których zawodnicy mogą się ogrywać, aby później mieć szansę na wejście do piłki seniorskiej.

Jaki macie pomysł na wprowadzanie młodych utalentowanych zawodników do piłki seniorskiej? Wiemy, że nie jest to łatwa sprawa. Często wyróżniający się piłkarze w juniorach nie przebijają się na poziom seniorski. 

– Istotne jest zaprojektowanie całego programu szkolenia w akademii. My mamy program, który zawiera trzysta slajdów, aczkolwiek ważna jest ich zawartość, a nie liczba. Zbieramy w nim najważniejsze inicjatywy i dokumenty szkoleniowo-organizacyjne z obszarów: technicznych, taktycznych, motorycznych, mentalnych i wiedzy. Budujemy i ewaluujemy model gry, który jest ściśle związany z warunkami treningowymi i meczu, czyli gramy tak, jak trenujemy oraz trenujemy tak, jak gramy. Model gry zawiera fazy gry, zasady do działań indywidualnych, grupowych zespołowych, naszą wizję, DNA akademii, profile zawodników, warianty taktyczne. Chcemy wykorzystać potencjał zawodników w stu procentach. Na boisku zawsze chcemy dominować nad przeciwnikiem. Kontrola gry poprzez efektywne utrzymywanie się przy piłce. Obrona wysoka jako determinant gry w defensywie. Zwężanie i skracanie pola gry po stracie piłki. Rozszerzanie pola gry po wprowadzeniu piłki w wolną przestrzeń. W młodszych rocznikach pracujemy w oparciu o fundamenty gry, czyli podstawowe zasady zachowań techniczno-taktycznych w ataku i obronie. To, co nam ułatwi płynne i łagodne przechodzenie z piłki juniorskiej do seniorskiej, jest to korelacja między najstarszymi drużynami w klubie, a pierwszym zespołem. Chodzi o to, że najstarsze zespoły w akademii A1 i B1 będą pracować od przyszłego sezonu w oparciu o model gry naszej drugoligowej drużyny. W tym momencie tylko junior starszy pracuje w ten sam sposób, jak pierwsza drużyna. Dodatkowo, stworzyliśmy program Player Pro, którego celem jest stworzenie efektywnego środowiska do rozwoju dla wyróżniających się zawodników naszej Akademii. 

Jakie widzi pan mocne strony akademii Hutnika Kraków?

– Na pewno dużym plusem jest to, że pierwsza drużyna naszego klubu występuje w drugiej lidze. Zwiększa to prestiż naszego klubu i możliwości naszej akademii. Otrzymaliśmy złotą gwiazdkę w programie certyfikacji szkółek PZPN. Pracujemy na podstawie metodologii szkolenia AMO, ale jest on dostosowany do naszych warunków i pomysłu na szkolenie. Z kolei w starszych rocznikach pracujemy na swoim modelu gry. Plusem też jest to, że ten klub ma bogatą historię, tradycję. Wielu ludziom zależy na nim i to widać już od pierwszego dnia pobytu w Hutniku. Mamy świetną bazę szkoleniową. Dysponujemy trzema boiskami naturalnymi, jednym sztucznym, a do tego dwiema salami motorycznymi, siłownią, restauracją klubową, salą konferencyjną, pokojami trenerów i innymi pomieszczeniami klubowymi. Nie mamy czego się wstydzić pod względem bazy szkoleniowej. Do tego dochodzi dobra kadra szkoleniowa. Cały czas rośnie jakość szkolenia. Zachowana jest jej ciągłość. Mamy CLJ-ki i najwyższe ligi wojewódzkie, co sprawia, że możemy rywalizować i podnosić swoje umiejętności poprzez mierzenie się z najlepszymi.

Czy można porównać ze sobą akademie Hutnika Kraków i Rakowa Częstochowa, w której pan pracował wcześniej? Wiem, że docenia pan i inspiruje się Markiem Śledziem, czy zatem metodologia pracy, mechanizmy działań są takie same w obu miejscach? Więcej jest różnic, czy podobieństw między tymi ośrodkami?

– Jeżeli chodzi o te najbardziej widoczne różnice to Hutnik Kraków jest drugoligowym klubem, a Raków ekstraklasowym, przez co już na początku uwidaczniają się nasze mniejsze możliwości finansowe, czy organizacyjne. Różnice widoczne są również w jakości prezentowanej przez zawodników, czy poszczególne zespoły na tle częstochowskiej Akademii. Na pewno na duży plus w kierunku Hutnika oddziałuje baza treningowa, która jest dość rozbudowana i daje nam dużą przewagę w skali całego kraju. W Rakowie proces szkolenia skorelowany jest z systemem edukacji, przez co zawodnicy uczęszczają do tych samych szkół, z którymi klub współpracuje, bądź samodzielnie nimi zarządza. Trenerzy pracują tam zawodowo, natomiast u nas tylko nieliczni pracują tylko w jednym miejscu. Ponadto, istotną różnicą jest liczba zespołów i zawodników, którzy trenują w obu Akademiach – na „Suchych Stawach” do rocznika 2006 posiadamy po dwie grupy szkoleniowe, a w roczniku 2008, nawet trzy. W Akademii Rakowa, z wyjątkiem najmłodszych kategorii wiekowych, dany etap szkolenia reprezentuje tylko jedna drużyna. 

Zważając na aspekty szkoleniowe – program szkolenia, w obrębie którego funkcjonuje Raków, jest już bardzo rozbudowany i oczywiście nieustannie ewaluowany. Dla przykładu model gry – to taki dokument, który nigdy nie będzie miał ostatniej strony. Z kolei my jesteśmy, tak naprawdę, na początku tej drogi. Przez cały sezon zajmujemy się wprowadzaniem, tworzeniem i rozbudowywaniem naszego autorskiego programu szkolenia. Motto kadry szkoleniowej w Hutniku brzmi „pracujmy tak, jakbyśmy mieli pracować w tym miejscu do końca życia”. Czy ktoś pracuje tu pięć lat, dwa miesiące, czy będzie pracował jeszcze rok, czy trzy lata – chcemy, aby tu i teraz dawał z siebie 100%. Staramy się wykorzystywać nasz potencjał w możliwie jak największym stopniu. W myśl wspomnianego motta funkcjonuje też moja osoba, ponieważ zawsze, nie zważając na to, gdzie aktualnie pracuję, staram się robić wszystko, aby rozwinąć dany projekt. 

A jakie są podobieństwa między tymi akademiami?

– Nie będę ukrywał, że wiele rzeczy, których nauczyłem się w Rakowie, wykorzystuję teraz w mojej codziennej pracy szkoleniowo-organizacyjnej. Oczywiście, wszystko musi być odpowiednio dostosowane do danego środowiska, potencjału zawodników, możliwości organizacyjnych, finansowych i innych czynników wewnętrznych oraz zewnętrznych. Myślę, że pracę w oparciu o model gry i fundamenty gry można uznać jako pewne podobieństwo, a także wprowadzane, możliwie najwyższe standardy pracy i jej planowania, organizacji i komunikacji, w obrębie których funkcjonuje Akademia. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, która w przyszłości zapewni nam ugruntowaną pozycję na dobrym, ogólnopolskim poziomie. Od dyrektora akademii Rakowa Częstochowa, Marka Śledzia nauczyłem się bardzo wiele, zarówno pod kątem osobowościowym, jak i szkoleniowym. Jest on dla mnie tutorem, a więc taką osobą, która wskazuje mi odpowiednią drogę, ale też taką, która powie mi, gdy zabłądzę. Uważam, że każda osoba, która chce się rozwijać powinna znaleźć kogoś takiego dla siebie. Jestem z nim w stałym kontakcie, przekazuje mi cenne rady i wspiera swoją wiedzą. Na pewno wiele działań, których realizacji podejmujemy się w Hutniku, zawdzięczamy również jego osobie. Dla mnie to taka osoba, którą traktuje jak ojca, wiele dla mnie zrobił i bardzo to doceniam.

Łukasz Sosin kandyduje na prezesa Małopolskiego ZPN. Z uwagi na fakt, że pracuje w waszej akademii, na pewno wszyscy mocno wspieracie jego kandydaturę. Gdyby Sosin wygrał te wybory, co to by oznaczało dla akademii Hutnika Kraków?

– Cieszymy się bardzo z tego, że nasz trener, były reprezentant Polski, który grał w wielu dużych klubach, a do tego jest naszym wychowankiem – startuje w wyborach na prezesa Małopolskiego ZPN. Można powiedzieć, że to kolejna osoba po Panu Marku Koźmińskim, która wywodzi się z „Suchych Stawów”, a ubiega się o stanowisko kierownicze w polskiej piłce nożnej. To jest również dobry sygnał dla naszych zawodników, ponieważ stanowią oni dla nich przykład tego, że oprócz zrobienia wielkiej piłkarskiej kariery jako wychowankowie Hutnika, mogą zrobić w przyszłości wiele dobrego dla piłki nożnej w naszym kraju. My z tego wszystkiego możemy się tylko cieszyć.  

Co zmieniłoby się w momencie, kiedy Łukasz Sosin zostałby prezesem Małopolskiego ZPN? Hutnik Kraków będzie mógł liczyć na lepsze dofinansowanie?

– Oczywiście, że nie. Pod żadnym pozorem nie myślimy w tych kategoriach. Jeżeli Łukasz wygra wybory to na pewno takie wartości, jak sprawiedliwość i uczciwość w stosunku do innych klubów stanowiłyby dla niego pewnego rodzaju priorytet. To jasne, że jest on emocjonalnie związany z naszym klubem, natomiast nie mam wątpliwości co do tego, że do takich kwestii podejdzie w należyty sposób. Jeżeli wprowadzi lepsze dofinansowanie to na pewno dla wszystkich klubów lub tych, które rzeczywiscie na to zasłużą. 

W ubiegłym roku rozmawialiśmy z Łukaszem Sosinem, gdzie zaznaczał nam, że jego zdaniem kuleje gra głową w polskim szkoleniu. Użył, nawet takiego sformułowania: „nasze szkolenie zapomina o tym elemencie gry”. Mówił też o tym, że wprowadza do swoich treningów z drużyną U-17 technikę gry głową. Czy tak jest tylko w jego zespole? Czy w całej akademii Hutnika Kraków staracie się przykuwać do tego uwagę i trenować ten element gry? Bo wiele dyskusji jest na ten temat, że częsta gra głową u młodych zawodników może powodować w przyszłości mikrourazy głowy i powinno się tego unikać na początkowym fazie szkolenia.

– Łukasz był bardzo dobrym napastnikiem i jego wiedza, którą przekazuje zawodnikom pochodzi z własnego doświadczenia i jest niezwykle cenna. Jeżeli chodzi o grę głową to wiele wskazówek, które przekazał zawodnikom niewątpliwie przyniosło efekty. Gdy spojrzymy na jego drużynę, zauważymy, że zdobywa ona sporo bramek po tego typu zagraniach. Aczkolwiek to też nie jest tak, że gra głową stanowi główny cel treningu i przez cały czas jego trwania zawodnicy nie robią nic innego, niż uderzenia głową na bramkę. Element ten wprowadzany jest od czasu do czasu w korelacji z tematem głównym danego dnia w mikrocyklu treningowym. Jest to więc tylko dodatek, na który zwraca uwagę podczas różnego rodzaju środków treningowych, czy też po prostu za pomocą samych uwag, wskazówek. Oprócz pojawiających się na ten temat dyskusji, oczywiste jest to, że na początkowych etapach szkolenia jest wiele bardziej istotnych elementów, na które należy zwrócić uwagę. My w Akademii Piłkarskiej Hutnik Kraków pracując w oparciu o model i fundamenty gry – skupiamy się przede wszystkim na rozumieniu gry i procesach decyzyjnych, które poparte są odpowiednią kontrolą przestrzeni, a zakończone efektywnym wykonaniem technicznym danego elementu sprawności specjalnej – podań i przyjęć, prowadzenia, dryblingu, czy uderzeń piłki, których jednym z rodzajów jest właśnie gra głową. 

To jest zrozumiałe. Aczkolwiek Sosin zaznaczał, że w całym procesie szkolenia w Polsce jest to zaniedbany i zapomniany element, a istotny w piłce nożnej. Oczywiście nie chodzi o to, że gra głową jest najważniejsza na świecie i trzeba jej uczyć od skrzata.

– Zgodzę się z tym, że jest to w Polsce zaniedbywany element piłki nożnej w procesie szkolenia. I nie chodzi mi tu tylko o same ćwiczenia dedykowane tego typu uderzeniom, ale też o przekazywane wskazówki dla zawodników – w jakim kierunku powinien uderzyć piłkę, odpowiedni timing wbiegnięcia, uwolnienie się od krycia itp. W Rakowie trening gry głową, w starszych kategoriach wiekowych, odbywa się w ramach cotygodniowych zajęć zindywidualizowanych, co praktykuje się też między innymi w Bayerze Leverkusen. 

Czy w waszych planach treningowych, mikrocyklach, mezocyklach itd., na pewnym etapie szkolenia, zaznaczacie, żeby trenerzy wprowadzali elementy gry głową? Czy to leży tylko i wyłącznie w gestii trenera? 

– Uderzenie głową to rodzaj działania indywidualnego, stanowiący jeden z elementów techniki specjalnej. Jego wprowadzanie, wraz z częstotliwością jest decyzją trenera prowadzącego dany zespół. 

Akademia Hutnika Kraków otrzymała złotą gwiazdkę w programie certyfikacji szkółek PZPN. Skrajnie różne opinie krążą w środowisku na temat tego projektu. Jak go oceniacie? Jakie widzicie plusy, a jakie minusy, niedociągnięcia? Czego jest więcej? 

– Jestem zwolennikiem tego projektu. Uważam, że przez swoje wymogi zwiększa standardy pracy, podnosi wymagania wobec akademii i trenerów, które w większości miejsc byłoby ciężko wyegzekwować bez Programu Certyfikacji. Oczywiście, były i są pewne rzeczy, które wymagają korekty, ale to tak, jak w każdym nowym projekcie – istotna jest ciągła ewaluacja. Widzę, że PZPN słucha głosu szkółek – nanosi modyfikacje, choćby w stosunku do przekazywanych wymagań. Myślę, że certyfikacja szkółek PZPN podnosi jakość szkolenia i egzekwuje od klubów posiadanie lepszych warunków infrastrukturalnych i organizacyjnych, niesie za sobą korzyści finansowe. Ten projekt ciągle się rozwija, dajmy mu szansę. Często w Polsce mamy tendencję, aby skreślić coś już na samym początku jego istnienia. Są jeszcze pewne rzeczy do poprawy, ale ja dostrzegam otwartość, a to najważniejsze. Potrzebna cierpliwość, ponieważ na bardzo widoczne efekty, trzeba po prostu poczekać. 

Co może pan powiedzieć na temat „Piłkarskiego Edukatora„, czyli projekcie za którym pan stoi i firmuje swoim nazwiskiem? Co to jest i jakie za sobą niesie treści?

– Jest to strona, którą prowadzę przede wszytskim dla własnego rozwoju, zdobywania wiedzy, inspiracji. Początkowo współpracowałem przy jej tworzeniu z dwoma trenerami, którzy również pracują w Hutniku – z Łukaszem Kawą i Maksymilianem Habowskim, z którymi znam się od czasu studiów na krakowskim AWF, natomiast od kilku lat samodzielnie kontynuuję jej funkcjonowanie. Strona jest dedykowana trenerom, zawodnikom oraz rodzicom. Posty, które tam się pojawiają dotyczą wielu obszarów procesu szkolenia. Myślę, że każdy znajdzie coś siebie. Robię to przede wszystkim dla własnego rozwoju, a jeżeli zainspiruję przy tym kogoś innego, będę z tego bardzo dumny. Efekt Krugera-Dunninga mówi o tym, że im więcej wiesz – tym masz więcej wątpliwości, dlatego też nieustannie pragnę poszerzać spectrum mojej wiedzy, aby te wątpliwości niwelować. To jednak proces, który nigdy się nie skończy. 

Jakie cele wyznaczyliście sobie w akademii na ten sezon, jeżeli chodzi o CLJ-ki?

– Od początku cel był jasny, na ten moment chcielibyśmy przede wszystkim walczyć o utrzymanie w tych dwóch ligach, natomiast jeżeli – szczególnie w CLJ U-17 zrealizujemy cel z nadwyżką – będziemy z tego bardzo dumni. Zdajemy sobie sprawę, w jakiej sytuacji w tabeli jest nasz zespół do lat 18, natomiast my bez względu na to, co się wydarzy – damy z siebie wszystko. Takie podejście wpajamy też zawodnikom, którzy każdego dnia ciężko pracują i są zdeterminowani, aby nie tylko nawiązać walkę o pozostanie w lidze, ale też po to, aby przyczyniło się to do promocji ich, klubu i rozwoju, który jest najważniejszy.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Hutnik Kraków