Na zapleczu Premier League występowało w przeszłości kilkudziesięciu zawodników z Polski, ale nie licząc pojedynczych przykładów, większości zabrakło albo zdrowia, albo… umiejętności. Inaczej jest z Michałem Helikiem, który od momentu transferu do Barnsley FC, regularnie występuje w pierwszym składzie oraz zbiera dobre recenzje za swoją grę. Jak wyglądały początki jego piłkarskiej kariery?

Pierwszy trener: Michał Helik

26-latek pochodzi z Chorzowa, a jego pierwszym trenerem był Marcin Molek, były zawodnik Ruchu. Molek w przeszłości występował również m.in. w Górniku Zabrze i Aluminium Konin, jednakże reasumując jego dokonania, wielkiej kariery nie zrobił. – Michała prowadziłem przez sześć lat, a zacząłem, gdy ten był w czwartej klasie szkoły podstawowej. Na początku graliśmy na małych boiskach, więc występował na różnych pozycjach. Wszyscy atakowali i wszyscy bronili. Ogólnie rzecz biorąc, jeszcze jak występował w młodzieżowych drużynach, to był już obrońcą. Zawsze jest tak, że, jak się robi nabór do klasy czy rocznika, to jest grupa ok. pięciu chłopaków, którzy mają ponad przeciętne umiejętności. Michał do tego grona się zaliczał. Nie dość, że wyróżniał się wzrostem, bo od najmłodszych lat był wysoki, to też samymi umiejętnościami piłkarskimi – mówi nam szkoleniowiec.

Wychowanek klubu z ul. Cichej wydaje się być spokojnym piłkarzem, nie robi wokół swojej osoby niepotrzebnego zamieszania w mediach. Jego trener wspomina, że w dzieciństwie nie miał z nim nigdy żadnych problemów wychowawczych. – Spokojny i grzeczny chłopak. Dobrze się uczył. Jego rodzice również byli usportowieni. Mama jest wuefistką, tata grał w piłkę, też na pozycji stopera, był w szerokiej kadrze Ruchu Chorzów bodajże u trenera Oresta Lenczyka, ale nie udało mu się zaistnieć. Geny sportowe oraz wzrost odziedziczył właśnie po rodzicach – wyjaśnia.

Kto był w dzieciństwie idolem Helika? Michał Żewłakow. W ankiecie „Weszło z butami” został też zapytany sześć lat temu o największy młody talent w klubie. – Ostatnio trenował z nami kilka razy bramkarz Kamil Grabara. Jeżeli dalej będzie się rozwijał, to przed nim wielka kariera. Potencjał ma ogromny – odpowiedział.

Z Grabarą trafił, ale czy przebić udało się także jego kolegom z rocznika? – Mieliśmy dość silny rocznik. To była moja pierwsza grupa po skończeniu przygody z piłką w Ruchu Chorzów i od razu miałem okazję pracować z chłopakami, którzy wyróżniali się nie tylko na Śląsku, ale w ogóle w całej Polsce. Czy ktoś się przebił? Oprócz Michała, Mariusz Malec jest w Pogoni Szczecin, a Maciej Urbańczyk w Stali Mielec. Prowadziłem też… swojego młodszego brata, który jest z rocznika 1996. Jemu nie udało się zrobić piłkarskiej kariery, natomiast aktualnie jest asystentem Łukasza Berety w Ruchu, wywalczył z nim awans do II ligi. Michał, Mariusz i Maciek grali też w Kadrze Śląska, w której byłem asystentem. Nigdy nie jest tak, że wszystkim chłopakom z drużyny uda się zaistnieć, ale mieliśmy naprawdę niezłą ekipę – tłumaczy Molek

Dowiedzieliśmy się, że reprezentant Polski był spokojnym chłopakiem, natomiast jednocześnie nie brakowało mu mentalności lidera. W Chorzowie najzdolniejsi zawodnicy wymieniali się opaską kapitańską i czasami trafiała ona także na ramię Michała.

Michał Helik rozpoczął swoją przygodę z futbolem w Ruchu i w barwach macierzystego klubu zadebiutował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Było to w sezonie 2013/14, kiedy trenerem drużyny był Jacek Zieliński. Szkoleniowiec wystawił go od pierwszej minuty na starcie z Jagiellonią Białystok, w którym tworzył blok defensywny z Łukaszem Janoszką, Piotrem Stawarczykiem i Bartłomiejem Babiarzem. „Niebiescy” przegrali wówczas 0:6, ale wysoka porażka nie sprawiła jednak, że nastolatek został odstawiony od zespołu i już tydzień później ponownie wybiegł na boisko w wyjściowym składzie.

Pomimo faktu, że jeszcze jako nastolatek grywał w Ekstraklasie, a wcześniej był powoływany do Kadry Śląska, nie udało mu się zadebiutować w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Jeżeli chodzi o występy w koszulce z orzełkiem na piersi, premierowy występ zaliczył dopiero w marcu tego roku, kiedy zagrał w eliminacyjnym spotkaniu z Węgrami.

Kariera Helika nabierała rozpędu, natomiast w 2015 roku została przerwana na prawie… półtora roku przez problemy ze ścięgnem. Obrońca bardzo długo dochodził do siebie, ale jak po 17-miesięcznej przerwie wrócił na boiska, zapracował sobie na transfer do Cracovii, z którą wywalczył później Puchar Polski, a indywidualnie został w sezonie 2017/18 najlepszym defensorem ligi. Jego dobre występy zostały docenione przez władze Barnsley FC, które latem 2020 roku zapłaciły za 26-latka ok. 800 tys. euro. Czy inwestycja się zwróciła? Można powiedzieć, że tak, ponieważ Michał w poprzedniej kampanii został wybrany w głosowaniu kibiców najlepszym piłkarzem angielskiego klubu. Co będzie dalej? Czy uda mu się zagrać w Premier League? Oczywiście trzymamy kciuki za to, żeby się tak stało.

– Z całą trójką chłopaków nadal mam kontakt, chłopcy dalej się kumplują, spotykają. Z 2-3 lata temu była taka sytuacja, że dwa razy z rzędu udało nam się spotkać na wspólnej wigilii. Z Michałem spotkałem się również ostatnio po EURO 2020, bo akurat był przejazdem w Chorzowie. Przekazał mi swoje pamiątkowe koszulki i chwilę pogadaliśmy – kończy Marcin Molek.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix